30 Cze 2014, Pon 11:30, PID: 399868
ajuka, a jakie studia jeśli można spytać? Mnie zostal rok, a już nie mogę przez to spać po nocach. Kierunek na który kompletnie się nie nadaję (psychologia
). Byłam na praktykach i tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że nigdy w życiu nie będę w stanie poprowadzić szkolenia czy warsztatów, ogólnie pracowac z ludźmi.
U mnie z praca nic się nie zmieniło. Wysyłam CV już wszędzie, recepcje, hotele, kasa, call center, produkcja. Oddzwonili tylko z jednego Call Center - nie zaprosili mnie na rozmowę, bo powiedziałam, że nie mogę przyjść nast. dnia na szkolenie (miałam praktyki). Wyrabiam sobie książeczkę sanepidowską. Pewnie i tak się nie przyda a ja tylko zmarnuję kasę
). Byłam na praktykach i tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że nigdy w życiu nie będę w stanie poprowadzić szkolenia czy warsztatów, ogólnie pracowac z ludźmi. U mnie z praca nic się nie zmieniło. Wysyłam CV już wszędzie, recepcje, hotele, kasa, call center, produkcja. Oddzwonili tylko z jednego Call Center - nie zaprosili mnie na rozmowę, bo powiedziałam, że nie mogę przyjść nast. dnia na szkolenie (miałam praktyki). Wyrabiam sobie książeczkę sanepidowską. Pewnie i tak się nie przyda a ja tylko zmarnuję kasę
PhS
. Masz rację, też tak czasami myślę, że to nic (trzeba próbować), że aż taka beznadziejna nie jestem itp. ale cóż z tego, że to trwa chwilę. Skończyłam kierunek, którego w rezultacie w ogóle nie lubię i już dawno to stwierdziłam. Nie ma po nim pracy szczególnie w takim charakterze jakbym chciała. Nie zmieniłam kierunku nawet po licencjacie bo się bałam no i co bym miała innego studiować ? Liczyłam, że jednak czegoś nie nauczę, mniej się będę bała itp. i będzie lepiej a pracę znajdę w innej branży. Skończyłam turystykę = praca z ludźmi, często w zmiennym środowisku o różnych porach dnia i nocy z różnym natężeniem. Często też słyszałam: "po co to studiujesz ?". To moja pasja chciałam od liceum na to iść, jednak marzenia a rzeczywistość to jest coś innego. To jak wyobrażałam sobie pracę teraz jest nierealne. Nie znam języków. Angielski poziom B1 niemiecki podstawowy poziom a w tej branży to podstawa. Wszystko wynika z moich lęków. Miałam i chyba mam mega doła myślę, że to może być depresja. Planowałam iść w końcu w tym tygodniu do psychologa albo psychiatry ale wyszło, że zostałam zaproszona na wyjazd nad morze. Wszystko się przedłuż i już jest trochę lepiej, bo ja tego wyjazdu sama sobie nie wymyśliłam a jest odskocznia i można wszystko przełożyć o tydzień. Oferty pracy przeglądałam i w rezultacie to mnie dobiło jeszcze bardziej i utwierdziło w przekonaniu, że bez niemieckiego na poziomie akademickim żadnej pracy nie znajdę.
"
mnie też fascynowała na początku (pierwsze 2 lata studiów) i nie ukrywam, że poszłam tam troszeczkę też ze względu na swoje problemy. Ale fakt jest taki, że żadnych umiejętności z tych studiów nie wyniosłam, a po filologii chociaż miałabym język.
k:
Cholera, jak czlowiek mysli o tym wszystkim, to czasami rosnie w nim taka a frustracja ze... ze chyba dobrze ze nie wybucha
Nie to, że żałuję bo naprawdę nie chciałabym tam wrócić, ale świadomość, że nie nadaję się nawet do zmywania naczyń jest lekko przygnębiajaca. Byłam też w jednej sieciówce gastronimicznej, rozmawiałam z jednym z pracowników (bo kierowniczki nie było) i też się nie odezwali. Naprawdę nie wiem co robię źle. Rozumiem, jakbym wypadała jakoś fatalnie na tych rozmowach, ale to nawet ciężko nazwać rozmowa, bo pytają tylko o dyspozycyjnośc i ogólnie takie tam, "powiedz coś o sobie". Odpowiadam krótko, ok, ale co mam robić? Teraz sobie myślę, że na ten zmywak też mnie nie wzieli, bo ja taka cicha i małomówna (jedna z pracownic powiedziała nawet, że jestem tak cicho, że mnie nie zauważyła), i ogólnie chyba, jak ktoś nie jest przebojowy i wygadany to pracy nie znajdzie sobie NIGDZIE
.