29 Kwi 2014, Wto 1:47, PID: 391302
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Kwi 2014, Wto 1:47 przez kolejarz.)
To może ja się z wami podzielę moimi przeżyciami 
Poszedłem na staż do serwisu, serwisowaliśmy suszarki do włosów itp. rzeczy. Szef okazał się bardzo fajnym człowiekiem, ale współpracownicy..w kółko na mnie narzekali. Mój opiekun stażu powiedział, że mnie "wychowa" o matko...ja jestem pasjonatą elektrotechniki i elektroniki, ale powiem Wam i powiem Wam, że chciałem wprowadzać różne nowości. Część się udała a część nie, poza tym w kółko powtarzali mi że "mam zamknąć się w schemaciku", a dla mnie to przecież mega ograniczenie, to wbrew mnie.
Trzeba było w kółko telefonować, czasami dostawało się ochrzan przez telefon o matko, co to było...raz wiecie chciałem zrobić suszarkę porządnie, wymieniając płytkę w niej, a nie tak jak kolega łamiąc bolec w obudowie( tam są takie płytki z przełącznikami i rozumiecie do tej suszarki nie pasował model do niej przeznaczony, a inny model płytki pasował, tylko miał inny schemat połączeń, więc musiałem się zorientować jak ona jest zrobiona) no i rozumiecie dostałem taki ochrzan...matko myślałem, że wrócę do domu z płaczem, poważnie...
Chciałem popełnić samobójstwo, nie wiem jak ja to przeżyłem, nie ma pojęcia...Następnego dnia( parodia losu) okazało się, że tego kolegi( który kazał mnie ochrzanić, to był mój opiekun stażu) nie ma i zrobiłem to po swojemu, zajęło mi to...5 minut!! Dosłownie!! A oni mówili, że będzie za długo. Potem szef i opiekun stażu wyjechali na szkolenie i miałem zostać tylko ja i taki jeszcze inny pracownik( w serwisie było włącznie ze mną i szefem 4 osoby) no i prawda myślę sobie "jak ja dam sobie radę sam?!" o ludzie.... A wiecie co było? BYŁO za+
był tydzień kiedy naprawdę poczułem co znaczy robić coś co się kocha...
Te powroty do domu o matko, poczucie spełnienia....ja cie, normalnie pięknie, żeby to trwało wiecznie....Niestety, jakiś czas potem szef i opiekun stażu przyjechali i już...po pracy. Wszystko po staremu...Potem odszedłem(ledwo się odważyłem) no i chciałem iść o innej pracy, ale nie mogłem, bo przy okazji zawaliłem studia( studiuję elektrotechnikę).
No i teraz powtarzam semestr, nie pracuję...głupio mi. Jedyną zaletą jest to , że zrobiłem uprawnienia na elektryka, dostałem lekcję pokory i mam praktykę. Także zacząłem na ostro naukę, teraz idzie lepiej, ale...koledzy na studiach mam wrażenie, że się ze mnie nabijają, nie wiem dlaczego...
Ale już ogólnie jest lepiej, na wakacje chcę się załapać na jakąś budowę na elektroinstalatora albo coś w tym stylu. Ogólnie myślę o założeniu własnej firmy, ale na razie się boję. Chociaż kto wie...Może się uda?
Pozdrawiam Was i życzę powodzenia

Poszedłem na staż do serwisu, serwisowaliśmy suszarki do włosów itp. rzeczy. Szef okazał się bardzo fajnym człowiekiem, ale współpracownicy..w kółko na mnie narzekali. Mój opiekun stażu powiedział, że mnie "wychowa" o matko...ja jestem pasjonatą elektrotechniki i elektroniki, ale powiem Wam i powiem Wam, że chciałem wprowadzać różne nowości. Część się udała a część nie, poza tym w kółko powtarzali mi że "mam zamknąć się w schemaciku", a dla mnie to przecież mega ograniczenie, to wbrew mnie.
Trzeba było w kółko telefonować, czasami dostawało się ochrzan przez telefon o matko, co to było...raz wiecie chciałem zrobić suszarkę porządnie, wymieniając płytkę w niej, a nie tak jak kolega łamiąc bolec w obudowie( tam są takie płytki z przełącznikami i rozumiecie do tej suszarki nie pasował model do niej przeznaczony, a inny model płytki pasował, tylko miał inny schemat połączeń, więc musiałem się zorientować jak ona jest zrobiona) no i rozumiecie dostałem taki ochrzan...matko myślałem, że wrócę do domu z płaczem, poważnie...
Chciałem popełnić samobójstwo, nie wiem jak ja to przeżyłem, nie ma pojęcia...Następnego dnia( parodia losu) okazało się, że tego kolegi( który kazał mnie ochrzanić, to był mój opiekun stażu) nie ma i zrobiłem to po swojemu, zajęło mi to...5 minut!! Dosłownie!! A oni mówili, że będzie za długo. Potem szef i opiekun stażu wyjechali na szkolenie i miałem zostać tylko ja i taki jeszcze inny pracownik( w serwisie było włącznie ze mną i szefem 4 osoby) no i prawda myślę sobie "jak ja dam sobie radę sam?!" o ludzie.... A wiecie co było? BYŁO za+
był tydzień kiedy naprawdę poczułem co znaczy robić coś co się kocha...Te powroty do domu o matko, poczucie spełnienia....ja cie, normalnie pięknie, żeby to trwało wiecznie....Niestety, jakiś czas potem szef i opiekun stażu przyjechali i już...po pracy. Wszystko po staremu...Potem odszedłem(ledwo się odważyłem) no i chciałem iść o innej pracy, ale nie mogłem, bo przy okazji zawaliłem studia( studiuję elektrotechnikę).
No i teraz powtarzam semestr, nie pracuję...głupio mi. Jedyną zaletą jest to , że zrobiłem uprawnienia na elektryka, dostałem lekcję pokory i mam praktykę. Także zacząłem na ostro naukę, teraz idzie lepiej, ale...koledzy na studiach mam wrażenie, że się ze mnie nabijają, nie wiem dlaczego...
Ale już ogólnie jest lepiej, na wakacje chcę się załapać na jakąś budowę na elektroinstalatora albo coś w tym stylu. Ogólnie myślę o założeniu własnej firmy, ale na razie się boję. Chociaż kto wie...Może się uda?
Pozdrawiam Was i życzę powodzenia
PhS
ops:
), także to, że jakoś się w życiu spełniam, na pewno też dlatego błogosławieństwo, ponieważ robię rzeczy powiedzmy "za trudne" dla innych( wielokrotnie teorie mogłem wykorzystać w praktyce), a także przez pasję jestem człowiekiem, który idzie do celu mimo wszelkich przeszkód( przestałem się już przejmować nawet opinią wykładowców i kolegów na studiach). Wadą jest to, że jestem totalnym, typowym melancholikiem, mało tego, mam jeszcze cechy 3 innych temperamentów, tylko dużo mniej....Ogólnie wszystko biorę do siebie, źle mi z rodzicami, cały czas myślę jak ja przeżyję to życie, chciałbym iść do pracy, ale do nie związanej z zawodem nie pójdę, a do takiej związanej to nigdy nie jestem pewny swoich umiejętności...Może w wakacje coś załatwię w zawodzie to się trochę oderwę od wszystkiego i nie zmarnuje 3 miesięcy na obijanie się...Także powiem Wam: wzloty mam najwyższe, upadki-najmocniejsze...tak to już jest z tym temperamentem. Pocieszyły mnie słowa założyciela Apple, Steve'a Wozniaka:
Nie mam jakoś sprecyzowanego miejsca gdzie chciałabym pracowac ani tym bardziej co robic. UP odpada, bo nie mam meldunku, zresztą to dla mnie zbyt skomplikowane
. Bo studia to tam też pic na wodę
Bez skutku męczę się dalej i iluzyjnie dobrze mi bez pracy, ale jednak brakuje pieniędzy na własne potrzeby, brak swojej kasy coraz częściej daje się we znaki.
