02 Lis 2015, Pon 16:47, PID: 484352 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Lis 2015, Pon 16:48 przez RedIsABeautiful.)
	
	
	
		Oczywiście tych najbardziej stresowych np. poznawanie nowych ludzi. Widzę fajną dziewczynę i boję się zagadać chociaż tak naprawdę nie mam za bardzo czego się bać. Jest obca czyli jak się jej nie spodobam to trudno i tyle. A ja nawet przez tę fobię nie próbuję. Chyba raz w życiu rozmawiałem z dziewczyną nie po to by porozmawiać tylko po to by ją jakoś poderwać, się jej spodobać. Oczywiście nie udało mi się, zawaliłem i mnie olała. Ale czy stało mi się coś z tego powodu? Nie. Także doskonale wiem że ten mój strach i moje wycofanie jest irracjonalne a mimo to ciągle unikam i ciągle. Mam zdecydowanie osobowość unikającą...To jest zdecydowanie najbardziej irytujące w tej fobii. No i oczywiście to że masz mniej znajomych, kolegów niż inni. Nie mówiąc już właśnie o drugiej połówce.
	
	
	
	
	
 PhS
 ale ja mam tak, że mnie to wku%$ia, że jakiś mój strach mnie ogranicza i przejdę obok nawet na przekór sobie. podobnie jak goście są w kuchni i trzeba się przywitać.. nie lubię, ale to robię. w sklepie też nie mam problemu poprosić o pomoc. jak mam na ulicy o coś zapytać też to zrobię. kiedyś robiłam ankietę do mojej pracy mgr to w ciągu 2 godzin zaczepiłam i gadałam z ponad 50 obcymi osobami. o dziwo tylko 2 nie chciały rozmawiać i wszyscy byli bardzo mili 
 nie warte niczyjej uwagi.
	
 Tydzień temu w sekretariacie: ‘’Matkoo, ale pani poważna! 
” 
	
 Dzwonienia samemu jak i przy innych, a niestety teraz mam taką pracę, że parę osób wszystko słyszy. Wystąpień - to oczywiste. Rozmów rekrutacyjnych. Imprez rodzinnych. Zabawy z malutkim dzieckiem (!) - nienawidzę tego, nie potrafię udawać tego całego kwilenia... Small talków o niczym, ale tylko z osobami, z którymi będe mieć dłuższy kontakt. Np mogę pitolić o pogodzie z kimś w przychodni, bo wiem, że zaraz wyjdę i raczej już nie spotkam tej osoby.  
			


			