PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy będąc nieśmiałymi lubicie nieśmiałych?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Luna, ale to nie jest kwestia wyboru.
Ja nie siadłem pewnego razu i nie pomyślałem sobie, że od dzisiaj będę dzielił ludzi na słabszych i na silniejszych, bo tak jest racjonalnie czy nie.
To jest silnie zakodowane. Na poziomie emocji. Jednych się boisz, a innych nie. I tych co się nie boisz, nie potrafisz szanować na tyle, żeby wejść w jakąś bliższą relację. To jest chyba lęk przed tymi, co się ich boisz. Ktoś może mnie potępiać, ale ja opisuje po prostu swoją codzienność. I żeby nie było, nie wykorzystuje tych słabszych świadomie, nie mszczę się ani nic z tych rzeczy. To jest bardziej w głowie, w emocjach.
Heh miałeś jakoś ostatnio kontakt z osobami bardziej nieśmiałymi niż ja.Ale jakoś nie specjalnie chciało mi się z nimi rozmawiać. Bo właściwie tylko ja mówiłem.Chodziłem do takiej szkoły zaocznej i raz z takim kolesiem wracałem w tym samym kierunku to po drodze gadałem mu takie głupoty. Których bym nie mówił przy niektórych osobach.Ale mnie to jakoś dobijało że nie mogę z nikim normalnym pogadać.Tylko zawsze mi się trafi ktoś jeszcze bardziej zawieszony ode mnie.
Przypomniało mi się, że jak ja bywam towarzyski, to drażni mnie to jak ktoś jest zamulony :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
rewolucjonista napisał(a):Przypomniało mi się, że jak ja bywam towarzyski, to drażni mnie to jak ktoś jest zamulony :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mam tak samo. Inna sprawa, że niezbyt często bywam towarzyski :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Ależ doskonale weim co czuje Sosen, czuje dokładnie to samo. Gdzieś w głębi duszy chciałbym być duszą towarzystwa, tym wygadanym, otwartym,. lubianym, do któregho wszyscy lgną. Ba, pamiętam jakw postawówce miałem w klasie takiego naprawdę "zmulonego"... I co? I dopóki ja nie miałem problemów patrzyłem an niego jak na dziwaka, tak jak innii,... a potem mimo wszystko było podobnie.

Ciagnie mnie do ludzi śmiałych, chciałbym być przez nich zauważony, doceniony, to by podniosło moją samoocene, poza tym wsród nich zawsze jest o czym rozmawiać...

Z drugiej strony czym innym jest chyba nieśmiałość, a czym innym lęk, chocby łągodna fobia społeczna, w moim przypadku połączona z wieloletnia izolacja i totalnym uwstecznieniem. Chyab takimi ludxmi bym pogardzał cyz nie interesował się nimi, dlatego, choc mam żal do całego swiata, zę nei dostrzega mnie, wiem, jak to działa. Ale tacy zwykli nieśmiali? Takich chyab lubie, bo jednak tym superotwartym szybko zaczynam zazdrościc, złoszcza mnei ch opowiesci o bogatym zyciu, gdy sa w wiekszej grupie po prostu znikam. a ci nieśmiali czy po prostu spokojniejsi sa chyab nawet fajniejsi. Więc może nie jest tak, ze nie lubie niesmiałych - raczej tłumoków takich jak, ja, ale w suymie ani jednego takiego nie spotkałem...
Taga pogarda ma swoją przyczynę. U mnie to jest to, że przez lata byłem ofiarą, i nigdy nie miałem okazji o tym z kimś pogadać. Człowiek później idealizuje prześladowców, chce być jak oni, a pogardza sobą, bo nigdy nie mógł się poczuć jak ofiara. To jest oznaka słabości. U mnie to się pomału zmienia.
Mi jest ich żal, bo inni się z nich wyśmiewają a to nie fair, nie można wyśmiewać słabszych, lepsze są osoby, które mają trochę wstydu niż bezwstydne.
Jeśli mam wybierać, to bardziej ufam nieśmiałym i lepiej się z nimi dogaduje chyba dlatego, że poniekąd wiem sam po sobie jak do nich dotrzeć. :Stan - Uśmiecha się:
Nieśmiali wydają się bardziej rozsądni i rozważni pewnie powodem jest ciągła analiza wszystkiego w około.

Użytkownik 7017

lubię nieśmiałe dziewczyny, bo wtedy ja przejmuję inicjatywę i lubię jak dzięki temu zdobywam u nich zaufanie i się otwierają :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: i mam tę satysfakcę że mimo że sam jestem nie smiały to coś w tym kierunku działam żeby nim nie być.
Lubię nieśmiałych ale pod warunkiem że się w jakims stopniu otworzą i można się z nimi dogadać. Drażnią mnie takie osoby które przesadzają z tą swoją niesmiałością (cokolwiek zaproponuję, to nie, bo się wstydzi), wtedy nie mam siły na takich i niech się męczą sami jak czowiek wychodzi z pomocną ręką a ci jeszcze łaskę robią...
...
lubie nieśmiałych, bo w ich towarzystwie staje sie pewna siebie i chce ich otoczyc opieką, choc to może dziwnie brzmi...
nie, to nie brzmi dziwnie, a nawet wydaje mi się całkiem naturalne takie nabieranie pewności siebie wśród tych bardziej zablokowanych (choć może też nie za bardzo zablokowanych, bo wtedy ciężko taką osobę rozgryźć)

a czy lubię - o tym, czy daną osobę lubię, decydują zupełnie inne cechy tej osoby
Lubię nieśmiałych ale moim marzeniem jest poznanie zdecydowanej kobiety . Niestety takie właśnie unikają takich jak ja :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Amandil, może to Ty ich unikasz?:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Szczerze powiem, że ja lubię dziewczyny które sa moim przeciwieństwem. Jestem z natury osobą bardzo nieśmiałą, by przełamać lody musi minąć sporo czasu. Na studiach zanim przekonałem się do ludzi z mojej grupy to przez miesiąc uchodziłem za odludka.

Zdecydowanie odpowiada mi bycie jedynym nieśmiałym w moim środowisku.. Inaczej nikt by nie zrobił pierwszego kroku! Eh...
Mnie zawsze urzeka nieśmiałość innych, ale swojej mam dosyć :-P. Myślę, że nieśmiałość może być atrakcyjna, bo pociąga za sobą pewną tajemniczość. Miałam na studiach w grupie właśnie takiego spokojnego chłopaka, który trzymał się na uboczu, a że nie miałam nigdy odwagi do niego zagadać, to się tylko zastanawiałam co mu w głowie siedzi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ale zgadzam się z Dobromirem, że jednak łatwiej jest przebywać w towarzystwie bardziej gadatliwych osób. Przynajmniej jeżeli chodzi o początki znajomości i "oswajanie się" z nowymi ludźmi.
Mnie zawsze ciągnęło do ludzi nieśmiałych i trzymających się na uboczu, bo wiem że za tą maską kryją się zazwyczaj wartościowe osoby. W ogóle to mam wrażenie, że większość ludzi jest jakaś ślepa, patrzą na wszystkich tak schematycznie i powierzchownie....
terrible_storm napisał(a):jednak łatwiej jest przebywać w towarzystwie bardziej gadatliwych osób.

Gadatliwość nie wyklucza nieśmiałości. Ja wśród "swoich" potrafię gadać tyle, że trzeba mi przerywać, natomiast zupełnie obcy ludzie czasem zastanawiają się, czy w ogóle wydobywam z siebie jakiś głos.
Ostatnio przekonuję się na własnej skórze, że wypadałoby jednak powoli ogarniać kontakty ze zdrowymi albo...odchylonymi w drugą stronę. Niedawno molestował mnie ADHD-owiec. Mieliśmy wspólne tematy, więc zanim mnie "złamał" i zacząłem zapominać brzmienie słów, które miałem na myśli, to zdążyłem się nagadać. W pracy, już tradycyjnie, potrafię zamienić więcej niż jedno zdanie tylko z upośledzonym panem Bogusiem. Bezpośredni jest - i dobrze. Grunt to wspólne tematy, bo co mi po "pobratymcu", z którym kompletnie nie mam o czym gawędzić? Świadomość, że też się lęka i milczy wcale nie pomaga.
Lubie nieśmiałych zawsze łatwiej mi idzie rozmowa z nieśmiałymi tylko rzadko spotykam takie osoby ,zawsze lepiej czuje się jak jak rozmawiam sam na sam albo z 2 osobami bo w grupie czuje zawstydzenie..lęk itp a jak jestem w wąskim gronie to jakoś to idzie i najgorsze zazwyczaj nie robię dobrego 1 wrażenia i porostu już tak zostaje jeżeli już ludzie wiedzą jaki jestem to potem już ciężko mi się przełamać i tak zostaje
nawet jak na początku są wyrozumiali a zdarzają się tacy i zagadują to nie moge utrzymać kontaktu a i śmiałych też lubie:Stan - Uśmiecha się:
Jeśli chodzi o mnie to mam znajomych zarówno wśród nieśmiałych jak i śmiałych, więc mogę powiedzieć, że dla mnie najgorzej jest przebywać ze skrajnościami, może to dlatego, że sama jestem typem pośrednim.
Osób nadmiernie nieśmiałych boję się, ponieważ ciężko mi do nich dotrzeć i mam wrażenie, że moje towarzystwo ich męczy. Osób nadmiernie przebojowych z kolei boję się, ponieważ nieraz to ich towarzystwo męczy mnie, bo muszą ciągle do mnie docierać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ot śmieszny paradoks :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Tak więc nie mam skrajnych znajomych. Najczęściej są to osoby po prostu albo nieco śmielsze ode mnie albo nieco bardziej wstydliwe. Jak nie ma skrajnej postawy to wtedy już jest mi łatwiej z taką osobą przebywać, bo wiem, że mnie ona chociaż trochę rozumie. Taka osoba trochę śmielsza nie wstydzi się mi przyznać że w niektórych sytuacjach się krępuje, zaś ta trochę mniej pewna siebie niekiedy potrafi w moim towarzystwie poszaleć. A ja jestem szalonym nieśmialcem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Poza tym lubię wyzwania. Oczywiście wśród moich najbliższych są osoby o najbardziej zblizonym charakterze do mnie, zaś jeśli chodzi o pozostałych, to zawsze stanowią oni dla mnie pewnego rodzaju wyzwanie oraz pomoc -ponieważ zarówno przy śmielszych jak i tych mniej, muszę rozwijać swoje umiejętności komunikacyjne - żeby nieśmiali się ze mną oswoili, a śmiali mieli okazję mnie lepiej poznać, uznać za ciekawą osobę.

Dlatego uważam, że nie należy szufladkować ludzi pod względem charakteru, ponieważ w ten sposób łatwo przegapić okazję do poznania jakiejś bratniej duszy - a to wychodzi z czasem. Może po jakimś czasie uda mi się poznać na kimś skrajnym :Stan - Uśmiecha się:
Zawsze miałam żal do ludzi że gorzej traktują nieśmiałych - by wydawało mi się że tak właśnie było.
Chciałam poznać kogoś takiego jak ja. Nieśmiałego. No i... poznałam w końcu. I zrozumiałam dlaczego tak jest, że oni są tacy odrzuceni. W miarę jak bardziej poznaję tą nieśmiałą dziewczynę to coraz lepiej rozumiem jak ciężko jest z takimi ludźmi. Teraz na prawdę zaczęłam rozumieć jak musi być innym ciężko ze mną. Przyjaciołom, rodzinie...
Lubię nieśmiałych, fakt ciężko jest czasem dotrzeć do ich głębi ale przeważnie opłaca się podjąć ten trud, bo często okazują się wspaniałymi osobami, z którymi mogę porozmawiać o wszystkim i zaufać im.
Czytając posta Don't Hurt Me przyszło mi do głowy, że sama nieśmiałość nie musi jeszcze wzbudzać wielkich trudnosci - zakłądajac, zę osoba jest interesujaca, przełam,uje się po dłuższym kontakcie, ma ciekawe rzeczy do powiedzenia itp. Myśląc o neiśmiałym, którego sie nie lubi (kwestię dotarcia do niego, nierzucania się nieśmiałych w oczy chwilowo itp pomińmy) mam raczej przed oczami przymulonego tłuka, który nie tylko jest nieśmiały, ale ogólnei jest rozpaczliwie i skrajnie nijaki.

Rzecz jasna powody takiego stanu mogą być różne, doskonale wiemy że FS potrafi z nas zrobic w dużym stopniu takich właśnie ludzi, niemniej należy chyba pamiętać, zę pytanie zawarte w tytule wątku jest raczej ogólne i wspomniana tam nieśmiałość w gruncie rzeczy obejmuje chyba bardzo szerokie spektrum cech mniej i bardziej ze śmiałością sensu stricte związanych. :Stan - Uśmiecha się:
Wydaje mi się, że to zależy od człowieka. Pod nieśmiałością może skrywać się fajna osoba lub mało fajna.

Inną sprawą jest to, że moja izolacja + izolacja osób równie albo bardziej nieśmiałych sprawia, iż prawdopodobieństwo spotkania i rozmowy jest bliskie zeru. Więc znam bardzo mało nieśmiałych osób.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8