PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy będąc nieśmiałymi lubicie nieśmiałych?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
@julka
Widziałaś film 'idiokracja' ? Polecam
uno88 napisał(a):Na studiach [...] jest inaczej.

Bardzo ciekawe...
Pewnie znajdywałem się na jakichś wyjątkowych studiach gdzie nie bycie jak największym pajacem oznaczało odizolowanie od wszelkich grup wzajemnej adoracji.
W takim razie moje studia tez są jakieś inne.

julka napisał(a):brrr szlag trafia jak widzę taką "karolinkę" z idiotycznym uśmiechem, która po raz setny mówi "nie wiem" a reszta bije jej brawo .

Możesz przybliżyć o co chodzi z ta "Karolinką"?

Gość

masterblaster, nie lubię oglądać filmów, nie lubię kina, skuszę się jedynie jeżeli naprawdę warto.

whiskydrinker hm, to zależy czy nie jesteś jakimś szpiegiem i mnie nie kojarzysz haha. *bo nie rozumiem skąd to pytanie, myślałam, że przedstawiona syt. jest na tyle jasna, iż nie muszę dokładniej opisywać.
zakładając, ze chodzi o prawdziwą syt. to karolinka dostaje pytanie "ilu posłów zasiada w sejmie?", odpowiedź "nie wiem", II pytanie- równie głupie, odp: "nie wiem" tym razem z bananem na twarzy. nie rozumiem po prostu dlaczego takie sytuacje wprawiają niektórych w dobry humor, przecież dziewczyna się błaźni, ale zdaje się, że to jednak coś ze mną jest nie tak...
Może po prostu nie jest mega zakompleksiona i zwisa jej to. Nie żyje żeby robić dobre wrażenie na innych i jej poczucie wartości nie zależy od tego, czy się przed kimś zbłaźni czy nie? Cholera wie.

Gość

no cóż, skoro już tak sugerujesz... nie zgodzę się tylko, z drugim, co do mnie.
z poprzednich postów wynika, ze jednak po to, by robić na kimś wrażenie.
Sprawa stoi tak, kolesie moze i lubią niesmiale dziewczyny (czuja sie pewniej przy nich), lecz niestety nie dziala to w 2 strone :Stan - Uśmiecha się:
@julka
Spokojnie nie jestem szpiegiem:Stan - Uśmiecha się - LOL: Okazuje się ,że dobrze zrozumiałem o co chodzi ale nie byłem pewny. Sam często miałem takie sytuacje, że byłem taka "karolinką" bo żadnym omnibusem naukowym nie byłem i już nie będę i często moja odpowiedź na pytanie nauczyciela brzmiała NIE WIEM. U mnie jednak nikogo nie wprawiało to w dobry humor zawsze słyszałem teksty w stylu "jaki debil" albo coś. Dlatego właśnie nie mogłem zrozumieć tej sytuacji.

Gość

czasy się zmieniły :-D teraz jest na odwrót hyhy
W sumie to ja nie wiem czy mam kontakt z nieśmiałymi ludźmi... Chyba nie. Jestem jedyna ;3 Ale będąc nieśmiałą nie poznam sama z siebie kogoś nieśmiałego, bo on się będzie wstydził też kogoś poznać... i koło się zamyka. Także trudno mi powiedzieć czy lubię. Być może kontakt byłby utrudniony jak się dwa takie biedaki zejdą, albo zupełnie odwrotnie - można poczuć się luźno.
Witam.
Podobno u innych najbardziej wkurza 'nas' to, czego nie lubimy u siebie. Idąc tym tropem można wysnuć taki wniosek, że u innych atrakcyjne dla nas jest to, czego nam samym brakuje.
Jak w piosence lady pank - tacy sami :-)
Dokładnie, jak widzę osobę podobną do mnie, to raczej nie chciałbym mieć z nią do czynienia, ale głównie dlatego, bo musielibyśmy chyba rozmawiać na migi :Husky - Podekscytowany:, skoro nikt nie odważyłby się odezwać. No chyba, że jakimś cudem udało by mi się tą osobę poznać i jej zaufać... z czym mam problemy...
Ja wychodzę z założenia ,że nie umiem szaleć z kimś podobnym do mnie, a to jest jednak rzecz która jest w życiu potrzebna:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Dlatego chyba lepszy kontakt z osobą bardziej śmiałą, dochodzi do tego jeszcze przebojowość i otwartość. Co z tego że ktoś będzie śmiały jak mnie nie będzie rozumiał i szanował. Z osobami podobnymi do nas też umiem złapać więź, prędzej z nią szczerze porozmawiam, bo z tymi pierwszymi potrzebuję dłuższej znajomości i przeczekania początku. Ostatnio mam zastój w poznawaniu ludzi i nawiązywaniu z nimi jakiejś silnej więzi. Może dlatego że jestem na studiach i mieszkam poza domem, a jednak większość osób mieszka tu na stałe i mam wrażenie że raczej każdy ma swoją grupkę znajomych i mu tak dobrze, a dla mnie jest miły, chociaż rozmowy toczą się o studiach bądź o tzw"pogodzie"

Faktycznie jest coś w tym że jednak ciągnie nas do przeciwieństwa, tylko czy to przeciwieństwo wie na co się porywa. Z osób nieśmiałych wiele informacji trzeba wyciągać siłą i tłumaczyć im że wszystko w porządku, że jest czas, nie ma czego się bać itd, czyli pewnie zaufanie przychodzi po dłuższej znajomości. Niestety ja coraz częściej mam wrażenie że w naszych czasach wszyscy młodzi chcieli by wszystko na szybko. Ja daje często sprzeczne sygnały , co może wyglądać, tak ze nie chce kogoś poznać, ta osoba stwierdza ze nie będzie się męczyć i kontakt się urywa... Zresztą w czasach internetu dużo naszych zachowań(które są potrzebne) moim zdaniem zanika
Czy to dziwne, jeżeli uważam za "fajny" fakt, że mam okazję porozmawiać z osobą nieśmiałą? Ludzie śmielsi generalnie mnie przytłaczają swoją "otwartością", mimo wszystko.
Ja mam 2 spojrzenia na tą kwestię: Rozmawiając z osobą nieśmiałą widzę w niej cząstkę siebie i co za tym idzie, nie stresuje się tak jak przy wymianie zdań z osobą przebojową. W żadnym wypadku mi to nie przeszkadza - mało tego; cieszę się, że nie jestem jedyna. Ale wadą jest to, że po krótkim czasie może braknąć tematów do rozmów a ktoś, kto jest otwarty zawsze powie coś, co rozładuje atmosferę - przy nim nie ma takiej obawy, że zaraz nastanie krępująca cisza. Niemniej jednak, wolę chyba dyskutować z tymi spokojniejszymi, bo oni przynajmniej uważnie słuchają i nie wyśmieją nawet, gdy się palnie jakąś głupotę :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
...
W swoim otoczeniu zawsze w sposób naturalny szukam ludzi choć trochę podobnych do mnie. Przy osobach nieśmiałych czuję się swobodniej, z pewnością lepiej rozumieją moje dziwne często zachowanie. Mam nadzieję, że dojdę do momentu, w którym będę potrafił nawiązać rozmowę z osobami pewnymi siebie, ale na razie mam zbyt duże względem nich kompleksy.
Ja jestem dziwny pod tym względem. Z nieśmiałymi czuję się lepiej, ale patrzę na nich raczej jako na słabszych, i wtedy czuję się po prostu lepszy. Ktoś by powiedział(i pewnie ma rację), że to świństwo, ale ja po prostu nie potrafię się utożsamić z nikim. To powoduje u mnie jeszcze większą izolację, samotność. Nieśmiali chociaż potrafią się łączyć, a ja muszę rozdzielać na tych, których się boję, i na tych, których się nie boję, ale i tak nie potrafię z nimi być, bo nimi gardzę(podobny stosunek mam do siebie).

Chyba kontrowersyjny post. Ale to prawda.

C'mon! Hit me!
Kontrowersyjny ,nie kontrowersyjny , napisałeś prawdę jak czujesz i po to to forum jest. Może to jakiś element do przepracowania bo dzielenie świata na lepszych ,którym zazdroszczę i gorszych ,którymi gardzę, może robić kuku ,ale tylko Tobie co najwyżej. Co do tematu to nieśmiali niewątpliwie są bezpieczniejsi ,ale lubienie, nielubienie to dla mnie kwestia człowieka ,a nie cechy. Niektórych ekstrawertyków podziwiam ,a niektórych omijam. Na nieśmiałych też mam różne odczucia od zazdrości (bo jemu/jej udaje się więcej mimo ,że cierpimy na to samo) po współczucie (bo ma gorsze objawy i jest w gorszym stanie).
Ja nie powiedziałem, że zazdroszczę. Jeśli już, to pozycji, a nie posiadania czegoś konkretnego. Oczywiście nie jest tak czarno biało, mam też inne emocje w stosunku do słabszych. Często współczujące, ale szybko gaszone przez te dominacyjne.
Sosen napisał(a):Ja jestem dziwny pod tym względem. Z nieśmiałymi czuję się lepiej, ale patrzę na nich raczej jako na słabszych, i wtedy czuję się po prostu lepszy. Ktoś by powiedział(i pewnie ma rację), że to świństwo, ale ja po prostu nie potrafię się utożsamić z nikim. ....[...]
Nieśmiali chociaż potrafią się łączyć, a ja muszę rozdzielać na tych, których się boję, i na tych, których się nie boję, ale i tak nie potrafię z nimi być, bo nimi gardzę(podobny stosunek mam do siebie).
Mam podobnie, choć najlepiej sie czuje z osobami "normalnymi" hehe, czyli ani zbytnio nieśmiałymi ani zbytnio odważnymi.Natomiast nie lubie towarzystwa osób bardzo nieśmiałych, wkurza mnie że to ja muszę być stroną która prowadzi rozmowę ( nie umiem tego) a co gorszę patrząc na nich widzę siebie sprzed jakiegoś czasu i nienawidzę tego, tego jaki byłem kiedyś, że to powróci, lepiej mi z nimi nie rozmawiać.

Są słabsi, ja jestem mocniejszy od nich, lepiej mi sie rozmawia z osobami "mocniejszymi" niż ja, wtedy mogę się uczyć i rozwijać, choć czasem nie jest to przyjemne doświadczenie to jednak bardzo cenne.
Chyba wiecie co mam na myśli określając Słabszy-Silniejszy...chodzi o tą pewność siebie, sposób bycia, poruszania się, to są takie osoby wobec których czasem czuje sie taki dziwny bezpodstawny lęk.
Chociaż pewnie mamy podobnie, to ja na to inaczej patrzę. Mnie Ci silniejsi wkurzają, mam chęć się buntować, nie być od nich zależnym. No ale ja mam chyba inny problem, z zależnością. Pewnie nie każdy fobik tak ma.
Sosen napisał(a):Chociaż pewnie mamy podobnie, to ja na to inaczej patrzę. Mnie Ci silniejsi wkurzają, mam chęć się buntować, nie być od nich zależnym. No ale ja mam chyba inny problem, z zależnością. Pewnie nie każdy fobik tak ma.

No w pewnej chwili dojrzewa sie chyba do tego że nikt nie może kierować nami, owszem czasem pewne sytułacje nas do tego zmuszają, ale generalnie to my kierujemy swoje życie i nie powinniśmy być zależni od innych.

Choć też coś mam z tego buntownika...słuchanie Punk'u, buntowanie sie przeciwko różnym facebookom, NK, fotką, upublicznianiu swoje dane w necie, nie przestrzeganie pewnych tradycji społecznych/religijnych/rodzinnych.
@Sosen: Niestety doskonale znam to, o czym piszesz z autopsji. Też dzielę ludzi na tych lepszych, od których czuję się gorszy i boję się nawet spojrzeć im w oczy, ale i na gorszych (nieśmiałych właśnie), których traktuję (w głowie) z wyższością. Nie potrafię podejść do kogoś na zasadzie partnerstwa.

@uno88: Czytając wypowiedzi na drugiej stronie tego tematu Twoje posty już po raz kolejny zwróciły moją uwagę. Piszesz barwnie i dosadnie, a zarazem niezwykle trafnie (w punkt). Całkiem jak nie fobik :Stan - Uśmiecha się: Chyba dużo czytasz? W każdym razie szacunek.

Chciałbym jeszcze jedną rzecz powiedzieć. Wolę być osobą nieśmiałą, o zbyt niskiej samoocenie, zalęknioną, niż być zarozumiałym, nieczułym bucem, który uważa siebie za najmądrzejszego, najsilniejszego i najinteligentniejszego, nigdy się nie przyznaje do błędu, a wrażliwość traktuje jako słabość. Robi mi się niedobrze na widok takich ludzi (niestety, chyba większosć...) i dziękuję bogu, że taki nie jestem.
Wśród nieśmiałych są osoby, które da się polubić i takie, których się nie da. Ja zawsze przebywałam z tymi nieśmiałymi i wydaje mi się, że często były to osoby bardziej empatyczne i wyrozumiałe niż ekstrawertycy będący wciąż na pierwszym planie. Ale nie wszyscy oczywiście.

A w ogóle wydaje mi się, że granica między osobami śmiałymi a nieśmiałymi może być bardzo cienka.

Każdy jest inny, to też zależy w dużym stopniu od sytuacji, więc dzielenie ludzi na słabych i silnych jest kompletnie bezpodstawne, tak sądzę.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8