PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Sprawdź, czy jesteś osobowością unikającą
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Oficjalnie mam stwierdzoną "tylko" fobię społeczną, ale praktycznie wszystkie kryteria osobowości unikającej do mnie pasują.
Tak wszystko się zgadza FS OU i dystymia. Niestety to już cześć mojego życia.
Jezus! To ja niestety też to mam. Niesamowicie uprzykrza to moje życie! Ale mam nadzieje, że da się z tego jakoś wyjść
Czytam sobie te kryteria diagnostyczne OU i zastanawiam się czy jest w ogóle możliwe mieć fobię społeczną i nie mieć osobowości unikającej?
Jak dla mnie to jedno zawiera się w drugim.
Wszystko pasuje, chyba też jestem OU
idealne odzwierciedlenie moich odczuć lęków i emocji. tak jestem OU
, nie wiem,
O, jakbym o sobie czytała. Tylko że u mnie to znęcanie się nad sobą bo "nie umiem sobie poradzić z ludźmi jak bardzo bym się nie starała i czego nie zrobię to i tak wszyscy mnie oleją" doprowadziło do nerwicy hipochondrycznej gratis (wg. psychiatry, chociaż nie użyła określenia "osobowość unikająca").
Wydaje mi się że tak, choć to raczej autodiagnoza. Praktycznie wszystkie objawy pasują do mnie.
Do mnie też to świetnie pasuje. Wcześniej trochę z tym walczyłam, bo studia i takie tam, więc wielu rzeczy starałam się nie unikać. Teraz jest gorzej, bo powoli znowu się odludziowuję, a przez to unikanie wzrasta.
Mi się wydaję, że to do mnie pasuje, ale nie chcę sobie stawiać autodiagnozy. Jak czytasz o jakiejś chorobie, to automatycznie "na siłę" dopasowujesz sobie jej objawy...
Ja raczej jestem :\ Na razie to autodiagnoza, ale może psycholog to potwierdzi.
Wychodzi na to, że jestem OU... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Hej
Ja oficjalnie mam tylko fobię społeczną, ale jeśliby bawić się w autodiagnozowanie, to spokojnie można by do tego dorzucić osobowość unikającą - praktycznie wszystko się zgadza. Pasują też niektóre inne wymieniane w tym wątku: osobowość asteniczna, może też logofobia, chociaż to są chyba jakieś nieoficjalne i słabo zdefiniowane jednostki chorobowe.
W ogóle sporo zależy od definicji. Ja np. niewątpliwie jestem introwertykiem, co według niektórych koncepcji (vide artykuł Introwersja na Wikipedii) sytuuje mnie już w spektrum autyzmu. Przy pomocy autodiagnozy można więc całkiem daleko zajść :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Przypomniało mi się, że byłam kilka lat temu u Pana psychologa/psychoterapeuty, który mi wystawił diagnozę osobowość unikająca (jeszcze mi zdiagnozował schizoidalną osobowość) wydaje mi się, że był bardzo dobry skoro tyle o mnie wiedział, to jest skrajna introwersja.
Kurcze, wszystko się zgadza :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Czyli wychodzi na to, że mam osobowość unikającą, nie ma to jak kolejna przypadłość do kolekcji. Chyba sama bym na to nie wpadła. Im bardziej staram się rozeznać w temacie fobii, tym więcej tych wszystkich objawów do mnie pasuje.
Angela napisał(a):Przypomniało mi się, że byłam kilka lat temu u Pana psychologa/psychoterapeuty, który mi wystawił diagnozę osobowość unikająca (jeszcze mi zdiagnozował schizoidalną osobowość) wydaje mi się, że był bardzo dobry skoro tyle o mnie wiedział, to jest skrajna introwersja.

U mnie psychiatra zdiagnozował osobowość schizoidalną, a potem dopiero stwierdził, że jednak mam osobowość unikającą. Objawy są podobne . Różnica to odczuwane cierpienia z powodu braku kontaktu z ludźmi w o.u. Ja sam sobie wmawiałem, że mi tego kontaktu nie potrzeba i tak starałem się zachowywać więc mógł sie pomylić.

Te typy osobowosci nie wystepuja w czystej postaci, moga się przenikać. Ja dostrzegam u siebie trochę z osobowosci paranoidalnej.
100% osobowość unikająca. Mimo, że wiem o mojej fobii od wielu lat, to dopiero teraz dotarłem do tego kim jest osobnik unikający - to ja. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
To raczej powinien stwierdzić specjalista jakiś, na dobrą sprawę czytając o jakiejś chorobie dopasuje kilka objawów do siebie i mi wyjdzie że jestem chory na wszystko XD Wydaje mi się że każdy ma takie obawy przed odrzuceniem i wchodzeniem w związek z kimś, jednak w mniej lub bardziej udany sposób przełamują się i do czegoś dochodzi. Także można stwierdzić osobowość unikającą u każdego?
Jasne, ale skoro już pan doktur stwierdził u mnie fs (mija 10 lat), a do tego 9/10 objawów ou pasuje do mnie, to jest to już poważna poszlaka. Dawno nie byłem u psychiatry. Może czas się wybrać. :Stan - Uśmiecha się:
Witam. Pewnie był już nie jeden taki wątek, ale postanowiłam że napisze co mnie trapi, może ktoś ma podobnie… Sama nawet nie wiem od czego zacząć. Ogólnie rzecz biorą ostatnimi czasy staje się coraz bardziej aspołeczna, nie rozmawiam wgl z ludźmi, unikam jakichkolwiek kontaktów, czyli mam osobowość unikająca. A co zabawniejsze, mam chłopaka, przy którym czuje się swobodnie i jestem sobą. Natomiast jeśli chodzi o innych, nawet o najbliższą rodzine czy przyjaciół, zamykam się na nich unikam kontaktów. Jestem studentką, wyjechałam na studia do obcego miasta i mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że wszystko to zaczęło się od momentu przeprowadzki. Jeszcze w czasach szkoły średniej byłam pełna życia, lubiłam wychodzić ze znajomymi, miałam swoją jak to się mówi „paczkę”. Z biegiem czasu zaczęło się to zmieniać, studenckie życie wgl do mnie nie przemawia, nie wychodze nigdzie, nie imprezuje. Jednak nie w tym największy problem, najgorsze jest to że nie potrafiłam od samego początku złapać kontaktu z kimkolwiek z grupy czy otoczenia studenckiego. Po kilku miesiącach utworzyły się grupki znajomych, tylko ja z żadną nie potrafiłam się zintegrować. Cóż… pogodziłam się z tym. Jednak od czasu do czasu udało mi się z kimś posiedzieć w czasie przerwy i porozmawiać, co prawda o uczelni tylko no ale to już zawsze coś. Od niedawna zauważyłam jednak że sama unikam jakichkolwiek relacji, po wykładzie szybko wychodze, jeśli mam przerwe to udaje się w takie miejsce żeby mieć pewnośc ze nikogo znajomego nie spotkam i nie będę musiala z nikim rozmawiać. Zastanawia mnie skąd taka diametralna zmiana? Kilka lat temu pełna energi, towarzyska, uśmiechnięta, chętna do nawiązywania kontaktów. Dziś, nie mam żadnej pasji, nic mnie nie interesuje o czym mogłabym opowiadać. Nie potrafie okazywać entuzjazmu, zainteresowania itp. Wgl nic mnie nie śmieszy, nie śmieje się i dlatego pewnie jestem uważana za ponuraka. Nie mam też nic do powiedzenia, czasem mam wrażenie że jedynymi osobami z którymi mogłabym się dogadać to osoby strasze, bo z rówieśnikami nie znajduje wspólnego języka. Nawet z dawnymi przyjaciółmi nie umiem rozmawiać, kontakt się urwał, oprócz rozmów z chłopakiem innych nie prowadze. Unikam nawet rodziny, siedze zawsze w pokju, pod pretekstem nauki. Schodze do reszty tylko na obiad. Nie wiem, czy nie za bardzo pogmatwałam mojej wypowiedzi, ale moje myśli są wlaśnie w takim strasznym nieładzie. Sama czasem nie mogę się zrozumieć, z jednej strony chciałabym żeby wszystko był jak dawniej, łatwość nawiązywania kontaktów , entuzjazm i chęci do życia, ale jak już mam jakąś okazje żeby porozmawiać z kimś, gdzieś wyjść itp to tego unikam wymyślając różne wymówki. Dodam że pochodze z niepełnej rodziny, nie znam wgl ojca, od zawsze wychowywała mnie mama no i niestety zawsze byłam oczkiem w głowie, co nigdy nie pozwalało mi podjąć samodzielnie decyzji. Do dziś czuje się jak małe dziecko, które nawet herbaty nie może sobie samo zrobić.
Jestem w 100% OU, nigdy się nie integruję z grupą, nawet po latach wspólnego mieszkania! Mam kilka osób bliskich a z tymi, których od razu nie pokocham, kontakt jest zerowy. Zwracali mi na to uwagę nawet nauczyciele, uczelniani pedagodzy (ci powinni chyba mieć troche więcej ambicji i wyobraźni niż zwykły wykładowca, jeśli wśród studentów jest osoba wycofana, stwierdzanie z niesmakiem na twarzy, ze się izoluję, jestem leniwa, bo nie biorę chętnie udziału w ćwiczeniach w grupie, świadczy tylko o braku wiedzy i empatii u tego człowieka, czyż nie?)
Obecnie zaprzestałam tak mocno unikać ludzi i nawet wychodzę przynajmniej raz w tygodniu do pobliskiego klubu z koleżankami. Dowiedziałam się ostatnio że nazywają mnie tam "blondynka co się nie uśmiecha". Wszyscy nowo poznani mi to mówią. A wydawało mi się, że jestem bardzo jak na mnie wyluzowana :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Poza tym świadomie od lat szkolnych unikam kontaktu z płcią przeciwną, od wtedy mam jakiś uraz, uważam, że nie istnieje przyjaźń damsko-męska. W ogóle nie kontaktuję się z zadnym facetem poza moim własnym. Jeśli tylko jakiemuś okażę odrobinę zwykłej sympatii, natychmiast jestem na celowniku, bez względu na to czy on jest z kimś, czy nie. Musiałby być chyba aseksualny lub gej, żeby można było normalnie porozmawiać. Nie należę do kokietek, które lubują się w adoracji otoczenia. Dlatego unikam.
Na pewno jestem osobowością unikającą, mam trwające latami zahamowanie w kontaktach z innymi ludźmi, zarówno osobistych jak i zawodowych. Doświadczają one ponadto poczucia nieprzystosowania, wydają się sobie nieatrakcyjne i gorsze od innych. Łączy się z tym nadmierne wyczulenie na ewentualną krytykę i obawa odrzucenia lub zawstydzenia. W związku z tym prowadzą tryb życia, który w opisie psychiatrycznym jest nazywany ograniczonym – nie robią wielu rzeczy, które mogłyby robić, ale się z nich wycofały. Osoby te potrzebują bliskich związków emocjonalnych, ale oczekują pełnego bezpieczeństwa i akceptacji w tym zakresie. Często zatem unikają kontaktów z innymi i wycofują się z relacji, mimo istnienia wewnętrznej potrzeby bliskości z innymi. W tym obszarze często wygrywa u nich jednak lęk i obawy przez odrzuceniem, upokorzeniem i zawstydzeniem a ponieważ uzyskanie długotrwałej, bezwarunkowej akceptacji bywa niełatwe, osoby te mogą ostatecznie doświadczać samotności i obniżenia nastroju.
Leczenie osobowości unikającej to jest chodzenie na psychoterapię, ja chodzę już trzy lata i dalej jestem nieśmiała, mam złe kontakty z innymi, tyle że udało mi się zdobyć koleżankę, którą znam już długo tzn. trzy lata. Im jestem starsza tym większe mam wymagania wobec ludzi, nigdy więc nie będę mieć dobrych kontaktów z ludźmi, bo zawsze coś znajdę co mi się nie podoba w ludziach.
hej jestem to nowa . oprócz fobii społecznej jestem osobą unikającą, przez to wszystko nabawiłam się depresji, nie potrafie poradzić sobie sama w najprostszych sytuacjach życiowych. nie pracuję ,nie chodzę sama na zakupy ,ewentualnie z mama a mam 22 lata,pourywałam kontakty ,przestałam spotykać się ze znajomymi,nawet rozmowa z drugim człowiekiem wywołuje u mnie nieopisany lęk,moja samoocena i poczucie własnej wartości spadła do 0.kiedyś byłam bardziej odważna niż teraz. wszystko sie bardzo nasila. przez te ograniczenia moję życie po prostu zaczyna tracić sens i nic mnie nie cieszy. proszę powiedzcie czy realne jest wyleczenie się z czegoś takiego za pomocą wizyt u psychologa? ile czasu może trwać wyjście z tego?i czy ktoś z Was przechodzi coś podobnego? fajnie byłoby pogadać chociaż tutaj z kimś kto przechodzi coś podobnego :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8