PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wyprowadzka od rodziców!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Najlepiej jest sobie znalezc jakas tymczasowa prace, wynajac gdzies pokoj potem uzbierac na prawo jazdy ktore chcesz. Zropbic prawko, znalezc stala prace jako kierowca i wtedy po jakims czasie kupic mieszkanie na kredyt jak sie juz ma cos uzbierane. Wiem ze to brzmi troche niewygodnie, ale to chyba najlepsze wyjscie. Ja bym sobie znalazla 2 prace zeby mnie caly dzien na pokoju nie bylo.
Natchnął mnie inny temat, w którym zrobił się offtop, żeby odświeżyć ten temat.

Bardzo chcę się wyprowadzić, ale nie za wszelką cenę. Nie chcę mieszkać z kimś obcym, nie lubię, chcę mieć przestrzeń. Także to by było z deszczu pod rynnę. Plus mój kot, który będzie bezpieczny tylko ze mną. Dlatego jedyna opcja, jaką na razie biorę pod uwagę, to wynajęcie lub kupno kawalerki. Do czego oczywiście potrzebna jest praca, czasem coś dorobię, ale to za mało na plany. W moim mieście jedna pensja poniżej 2 tys. nie wystarczy na przeżycie w wynajętym mikromieszkaniu. Dlatego strasznie mnie to przeraża.

A druga rzecz - mimo że właściwie jestem samodzielna (piorę, gotuję, robię zakupy, wszystko załatwiam), to się boję wyprowadzić. Nie lubię zmian, choć wiem, że to może być zmiana na lepsze. Boję się, że jak się uda, to nie będzie fajerwerków i okaże się, że to nie o to chodziło, bo te problemy co mnie męczą, będą męczyć nadal, tylko na odległość. Nie umiem być szczęśliwa, absurdalne, ale źle mi, gdy coś mi się udaje.
Chciałbym się wyprowadzić. 100% samodzielności. Wtedy dopiero ,można zobaczyć jak smakuje dorosłość. Tylko ,że tak z 3 tysiące na rękę musiałbym mieć...
anikk, uno, Wy tak serio z wysokością pensji? Są rodziny, które utrzymują się z wypłaty ~1tys na rękę i skromnej renty, jakoś sobie radzą. (Są też wielodzietne rodziny, żyjące z jednej wypłaty/renty ale na skraju nędzy, z takimi przypadkami nie porównuję). Wiem, że człowiek nie chce tylko wegetować ale wg mnie oczekiwanie 3 tysięcy na rękę na początek to duża przesada. Nie trzeba przecież na początku samodzielnego życia odkładać na wakacje itp.
zxy, żyję w Polsce i znam realia. Wiem co ile kosztuje i płacę rachunki, mniejsze na 2 osoby niż przedstawione w tym zabawnym zestawieniu. (Za telefon jedynie płacę więcej). Nie będę się bawić w szczegółową analizę, ale połowa kosztów jest do zredukowania. Jeżeli wydajemy kasę na bilet miesięczny, to nie ma sensu wydawać kasy na utrzymanie auta, nie trzeba też wynajmować całej kawalerki (na początek). Nie jestem osobą oszczędną, ale nie wiem jak bardzo trzeba być rozrzutnym, żeby mieć takie rachunki.
Nie mówię, że trzeba się cieszyć, że starcza "do pierwszego" i takie mieć ambicje, ale gdyby każdy chcący się usamodzielnić chciał zarabiać na początek 3tys na rękę, to wszyscy mieszkalibyśmy do końca życia "u mamusi".
Myszo, ja nie oczekuję takiej pensji, szczerze mówiąc marzę o tysiącu, nawet za grosze bym pracowała... byle tylko coś zacząć. Ja tu nie o pensjach, a możliwości utrzymania się.

Kilka podstaw/na miesiąc:
- kawalerka: 1000-1500zł
- telefon: 25 zł
- bilet: 75 zł
- lekarz, leki: średnio 50 zł
- kot: 100 zł
- jedzenie, środki czystości, cokolwiek na początek: 300 zł
- soczewki: 20 zł

Przy założeniu, że kawalerka z opłatami kosztuje 1500 zł (nie wiem do końca, co obejmują ceny), to daje aż 2070 zł. Z niczego się zrezygnować nie da... Myślę, że kwota na jedzenie i resztę jest i tak pewnie niezbyt współgrająca z rzeczywistością.

Co do rodzin, które się utrzymują za tysiąc, to nie wiem... Sam czynsz za "moje" stare mieszkanie to 700 zł, ok. 45 m :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
No nic, trzeba zamiast kota poszukać partnera, żeby dorzucił się do rachunków ; )

A tak serio, to Twoje zestawienie jest ok, chociaż myślę, że można poszukać tańszego mieszkania. Wiadomo, że wynajęcie pokoju to ~1/3 tej sumy, ale rozumiem że nie każdemu widzi się dzielenie łazienki i lodówki ze współlokatorem na dłuższą metę. Jeśli nie spieszysz się z przeprowadzką, to warto poczekać do wakacji. Można znaleźć korzystniejszą ofertę, kiedy wyprowadzają się studenci a właścicielowi zależy żeby wynajmować mieszkanie przez cały rok : ) Szukając z dużym wyprzedzeniem a nie na ostatnią chwilę można trafić na coś tańszego.

gośćx

Największy problem z usamodzielnieniem się to są właśnie ceny wynajmu mieszkań.
Co do wynajmu pokoju to jeśli mam dzielić kuchnie, łazienkę z ludźmi, których nie znam i nie znam ich przyzwyczajeń to ja pier... taki biznes :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Natomiast oczekiwanie 3 tyś na początek rzeczywiście jest zabawne,
gdzie według GUSu mediana w Polsce to ok 2100 netto (ok. 50% osób zarabia mniej).
A jakby policzyć jeszcze tych na ścierwo-umowach (bo ponoć GUS ich nie wlicza) to ta mediana będzie zapewne jeszcze niższa.
Mysza napisał(a):No nic, trzeba zamiast kota poszukać partnera, żeby dorzucił się do rachunków ; )
Dlaczego zamiast? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Kot daje mi więcej niż zabiera, więc jest i będzie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Mam partnera, ale nie o sobie publicznie nie piszę. Uznajmy, że jeśli w niedługiej przyszłości chciałabym się wyprowadzić, to biorę pod uwagę tylko siebie. Jednak w dwie osoby o wieeele łatwiej.

Moja wiedza na temat kosztu wynajmu opiera się na serwisach z ogłoszeniami, nie widzę nic poniżej 1000 zł, a to pewnie nie całościowe opłaty. Możliwe, że da się znaleźć taniej, dzięki za rady :Stan - Uśmiecha się: Nie szukam teraz, bo na razie gromadzę środki na zabezpieczenie (tu jest ok) i zaraz szukam pracy (z tym wciąż nie ok). Czuję, że nie zasługuję nawet na te 1200, więc może być ciężko, ale na razie będę się martwić, by w ogóle gdziekolwiek się zaczepić. Jednak lubię sobie układać plany, lepiej mi wtedy idzie. Na razie zrealizowałam plan oszczędnościowy na 2011 :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Wyprowadzkę planuję najwcześniej na końcówkę 2012, nie jestem osobą, która wierzy, że jakoś to będzie, wolę mieć pewność. Ciekawe, co napiszę za ten rok :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Tak, we dwójkę łatwiej. Jak nie z partnerem, to z koleżanką można, kimś z rodziny. Zawsze to lepiej niż z kimś zupełnie obcym.
Co do kota to żartowałam, sama mam i prędzej zrezygnuję z czegoś dla siebie niż z wydatków na niego. Niestety na futrzaku nie da się oszczędzać, mój jak nie ma chęci na tańszą karmę to robi strajk głodowy (z elementami miauczenia, drapania mebli lub fochania się) i wracamy do droższej ; )
1200zł to w dzisiejszych czasach śmieszne pieniądze i wierzę, że zasługujesz na dużo więcej. Niestety realia są bezlitosne, opłaty i ceny idą w górę a zarobki nie : /
W każdym razie, życzę powodzenia. Początek wakacji najlepszy na przeprowadzkę, pomyśl o tym : )
Znam temat kociego wybrzydzania, kupuję taniej przez internet, dobrą karmę i inne kocie sprawy, niech idzie kotkowi na zdrówko :]

1200 zł też dobre, zawsze własne. W moim otoczeniu "standard" to 2-5 tys., więc znów umniejszą mojej radości, ale trudno, jak już zacznę, to będę szła do przodu.

Dzięki Myszo i za ciepłe słowo, i za rady :Stan - Uśmiecha się: Jak to będzie z tym mieszkaniem, wyjdzie w praniu, gdy znajdę tę nieszczesną robotę.
Dopisuję się do tematu, bo też myślę nad wyprowadzką. To na razie bardzo mgliste plany, bo najpierw musiałabym znaleźć pracę. Ale może się uda : D
Nie mam ani partnera ani dobrej koleżanki, więc jeśli już to będę musiała podczepić się do jakichś współlokatorów. Jeszcze chcę zamieszkać w innym mieście : D

Właściwie to boję się przyjęcia całkowitej odpowiedzialności za siebie, poza tym w domu jest mi naprawdę dobrze, mieszkam w fajnym miejscu, więc tym bardziej szkoda go opuszczać. Ale chyba przyda się zmiana.

A ten koleś z linka zxc to trochę przesadza. 120 zł na alkohol? :Stan - Różne - Zaskoczony: Można to zredukować do 0 zł. 500 zł na jedzenie dla jednej osoby? :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Koszty za wynajem są duże. Już chyba gdzieś o tym pisałam, najwyżej powtórzę.
Znajoma, dorosła kobieta, musiała wrócić do rodziców po pół roku samodzielnego mieszkania, bo właścicielka podniosła czynsz do 700 zł.
Inna sytuacja: znajomi bratowej, młode małżeństwo, wynajmują mieszkanie za 1400 zł, idzie na to w całości jedna pensja. Na pozostałe wydatki mają drugą pensję w tej samej wysokości, na najtańszy samochód było ich stać po miesiącach oszczędzania.
Kiepska jest u nas sytuacja dla ludzi, którzy chcą się usamodzielnić :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Luna napisał(a):A ten koleś z linka zxc to trochę przesadza. 120 zł na alkohol? :Stan - Różne - Zaskoczony: Można to zredukować do 0 zł. 500 zł na jedzenie dla jednej osoby? :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Jeśli masz życie towarzyskie to 120 zł na alkohol nie jest zawrotną sumą. To jest raptem 5 piw w pubie w tygodniu. (licząc skromnie 6zł/0,5l).
ok. 500 zł na żarcie też nie jest niczym strasznym, jeżeli nie latasz po supermarketach szukając rzeczy o najkrótszym terminie przydatności i dość nieokreślonej jakości.


Ja na razie marzę o pracy za jakieś przeciętne pieniądze, żeby móc popakować więcej kasy w siebie :Stan - Uśmiecha się: a na mieszkanie jeszcze przyjdzie czas...może.
PoCo napisał(a):Największy problem z usamodzielnieniem się to są właśnie ceny wynajmu mieszkań.
Co do wynajmu pokoju to jeśli mam dzielić kuchnie, łazienkę z ludźmi, których nie znam i nie znam ich przyzwyczajeń to ja pier... taki biznes :Stan - Uśmiecha się - LOL:
True. Przesrane z tym. Prawie każdy kto chce się usamodzielnić jest skazany na pomieszkiwać w takiej "komunie" co jest niewygodne, niepraktyczne i strasznie wkurzające (ewentualnie zostaje jeszcze opcja zaproponowana przez Myszę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:). Japońce mają zdaje się dobre rozwiązanie tej kwestii. Rynek jest nasycony sporą ilością maleńkich kawalerek pod wynajem (koszta wynajmu jakieś kosmiczne chyba nie są) a każdy by chyba wolał klitkę ciasną , ale "własną". Dosłownie kilkanaście mkw, ale co z tego ... świetna perspektywa - klucz mam tylko ja, zapraszam kogo chcę i kiedy chcę, odpowiadam tylko i wyłącznie za siebie, nie jestem zdany na łaskę lub niełaskę osób trzecich. Idealne dla fobika :Husky - Podekscytowany:

Edit:
Cytat:Jeśli masz życie towarzyskie to 120 zł na alkohol nie jest zawrotną sumą. To jest raptem 5 piw w pubie w tygodniu. (licząc skromnie 6zł/0,5l).
To ja już bym wolał 5 piw w bramie/na ławeczce :Stan - Uśmiecha się - LOL: (2-3 razy taniej wychodzi)
Ciastkovic napisał(a):Ja na razie marzę o pracy za jakieś przeciętne pieniądze, żeby móc popakować więcej kasy w siebie
A w co byś pakował?

Luna napisał(a):A ten koleś z linka zxc to trochę przesadza. 120 zł na alkohol? Można to zredukować do 0 zł. 500 zł na jedzenie dla jednej osoby? Shocked
Może i przesadza z alkoholem ale każda osoba ma różne wydatki.
Zauważ, że nie ma tutaj wydatków na ubrania, prezenty w okresie świątecznym czy też okazjach typu urodziny, imieniny. Poza tym może Cię ktoś odwiedzić w mieszkaniu i wypadałoby poczęstować czymś.

[Obrazek: calc.jpg]
http://www.wykop.pl/ramka/871689/jestem-...-my-story/
Podałem ile muszę mieć by całkowicie się usamodzielnić ,a nie ile muszę dostać ,żeby w ogóle pójść do pracy. Tańsze opcje to chyba wynajęcie samego pokoju ,albo otrzymanie (nie wiem jakim cudem) jakiegoś mieszkania spółdzielczego ,czy tam jakiego. W Warszawie za mniej jak 1500 (z opłatami) to okazja. Parka ,która po połączeniu pensji ma ok. 3 tysiące wiadomo ,że jakoś wyżyje ,ale zazdroszczę im tego zacięcia w myśl zasady: "no żyć jakoś trzeba". Połowiczne, częściowe usamodzielnienie może i ma sens ,ale dla mnie jest strata kasy. Zresztą wynajem na dłuższą metę tak samo. Jak spłacasz kredyt to przynajmniej na swoje. Więcej w moim otoczeniu znam przypadków ,że od rodziców idzie się na swoje ,niż idzie się do klitki po taniości bo to szkoła życia.
Ale chyba jak ktoś chce mieszkać sam i wie że będzie ciężko z kasą, że każdy grosz się liczy to chyba potrafi się pohamować z kupowaniem litrów alkoholu, ubrań. Jeśli nie to taka osoba niedojrzała do samodzielnego życia. A jak ktoś myśli że od początku będzie mu się żyło jak królowi w tym kraju to niech się lepiej obudzi.
trash napisał(a):Edit:
Cytat:Jeśli masz życie towarzyskie to 120 zł na alkohol nie jest zawrotną sumą. To jest raptem 5 piw w pubie w tygodniu. (licząc skromnie 6zł/0,5l).
To ja już bym wolał 5 piw w bramie/na ławeczce :Stan - Uśmiecha się - LOL: (2-3 razy taniej wychodzi)
Nie każdy ma żulerski styl bycia i chce siedzieć na ławce/murku i tam pić piwo. Nie mam nic przeciwko i takim akcjom, ale to jest dobre jak pijesz z jakimś ziomkiem/dwoma a nie kurde umawiasz się "ej ludzie może zamiast do klubu posiedzimy sobie na ławeczce w parku" albo spotykasz koleżankę i proponujesz jej piwo w bramie <ściana>.



zxc napisał(a):A w co byś pakował?
W to co lubię, czyli bym mógł spokojnie wrócić na treningi mt, basenik, lepsze ciuchy, kupiłbym sobie wreszcie laptopa bo jak potrzebuję to jestem zdany na łaskę innych, większa liczba koncertów, autko i inne przyjemności. Zacząłbym planować w czasie zyskanie tego wszystkiego zamiast, marzyć że kiedyś może jakoś to będę miał.
Wszystko chyba zależy od tego o czym,kto marzy. Nie dla każdego jest to jakieś odbieranie sobie każdej przyjemności.
Zresztą w pewnym momencie zalatuje mi to niedojrzałością, no chyba że się dokłada do rachunków. Można też mnożyć takie wydatki i wtedy nigdy się nie wyprowadzić, w końcu laptop się zepsuje, koleżanka będzie potrzebować taxi itd :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Zgubiłam sedno, chodzi mi o to, że ludzie mają różne potrzeby, ja nie odbieram tego jako odejmowania sobie czegoś i spychania w sferę marzeń. Zresztą dla chcącego nic trudnego - nie trzeba kupować w Almie, by dobrze zjeść, nie trzeba wiele wydać, by iść do restauracji, nie trzeba mieć nawet więcej niż 30 zł, by zanocować w 5-gwiazdkowym hotelu ze śniadaniem:Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Polowanie na okazje nie jest dla mnie jakąś ujmą i nie zabiera mi życia. Dla mnie najbliższym celem ze wszystkich dóbr jest właśnie mieszkanie.
Powiem tak. Na pustelnicze życie wystarczy 1200 zł. Jak ktoś bardzo chce, wierzy w siebie, to to nie będzie dla niego żadną przeszkodą. A jak ktoś chce się wyprowadzić i mieć od razu full wypas, zapraszać znajomych, kupować sobie laptopa, ciuchy co miesiąc to nie wiem, to raczej widzimiesie niż realia.

Ja egzystuję w takim pustelniczym życiu już jakiś czas. W zawieszeniu, pomiędzy domem, a pójściem naprzód. Moja posadka robi się coraz cieplejsza, jest perspektywa małej podwyżki. Wiem, że jeśli miałbym zapał mógłbym zmienić pracę, mieszkanie. Jak się ma znajomych, i w dup*e konwenanse, tylko trzeźwo patrzy na świat, bez przymusu kupowania i pokazywania się to w ciuchach to w barze, to da radę. Ale fobików ciężko zaliczyć do tej kategorii. Wszystko jest w głowie/sercu.
Ok, może przesadziłam z tym 0 zł. na alkohol. Co nie zmienia faktu, że gość powinien zdecydowanie nauczyć się oszczędzać, jeśli twierdzi, że nie wystarcza mu pieniędzy. I jak najbardziej może przyciąć niektóre wydatki.

uno88 napisał(a):Więcej w moim otoczeniu znam przypadków ,że od rodziców idzie się na swoje ,niż idzie się do klitki po taniości bo to szkoła życia.
Różnie to bywa. Może idą na swoje, ale zapewne z kredytem na 30 lat. Albo mają rodziców, którzy chcą i mogą ich wspomóc finansowo. Nie chodzi o to, żeby mieć szkołę życia, tylko dlatego, że to czasami jedyne wyjście. Jakby wszystkich było stać na samodzielne, duże mieszkanie, to nikt przecież nie wybierałby klitek.

anikk napisał(a):nie trzeba mieć nawet więcej niż 30 zł, by zanocować w 5-gwiazdkowym hotelu ze śniadaniem:Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Polowanie na okazje nie jest dla mnie jakąś ujmą i nie zabiera mi życia.
Groupon? :Stan - Uśmiecha się:

anikk napisał(a):Dla mnie najbliższym celem ze wszystkich dóbr jest właśnie mieszkanie
Dla mnie to nie jest aż tak ważna kwestia w tej chwili. Gdybym w końcu zaczęła zarabiać, to pewnie kupiłabym rzeczy, które zawsze chciałam kupić, zwiedziłabym miejsca, które zawsze chciałam zwiedzić itd. Tym niemniej chciałabym wyprowadzić się w bliższej przyszłości : D

Dzięki Sosen za posta, dobrze wiedzieć, jak wygląda to z perspektywy kogoś, kto już taką wyprowadzkę ma za sobą.
anikk napisał(a):Zresztą w pewnym momencie zalatuje mi to niedojrzałością, no chyba że się dokłada do rachunków. Można też mnożyć takie wydatki i wtedy nigdy się nie wyprowadzić, w końcu laptop się zepsuje, koleżanka będzie potrzebować taxi itd :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ehh.. np. moi rodzice na propozycje dorzucenia się do rachunków odparli by "chyba, Cię poje***". Zresztą zauważ, że sam fakt tego ,że wszystko co potrzebuję mogę kupić sam a nie muszę od nich brać już jest pewnym krokiem naprzód a nie fanaberią.
Nie wiem co wy macie za śmietnik w głowach, ale rozsądny dorosły człowiek myśląc o laptopie nie chce go do jakiś pierdół tylko do pracy. Nie wyskoczę do klienta z pendrivem i pytaniem czy mogę się do jego komputera jakoś podłączyć, modląc się w duchu by miał oprogramowanie takie jak ja. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
MT, basen, koncerty - traktowałbym jako coś co by mnie ruszyło z domu i uspołeczniło trochę, bo bycie pustelnikiem i bycie na swoim ale biedowanie raczej nie pomoże ani w dobrej samoocenie ani w kontaktach z ludźmi.
Jeszcze wykpienie potrzeby ciuchów, nie wiem jak Ty masz u siebie, ale powiem Ci ,że to ku***o nie fajne uczucie chodzić po sklepach i szukać sobie kurtki zimowej tak ,żeby była nie wiele droższa niż ok 100 zł i nie wyglądała przy tym jak wór pokutny.
Jak się chce wyprowadzić i nie ma się zobowiązań to można. Wystarczy pokój w mieszkaniu studenckim, albo zwyczajnie stancja u właściciela.
Pracę też się znajdzie jeśli się chce, bez względu na wiek i wykształcenie.
Luna napisał(a):Groupon? :Stan - Uśmiecha się:
Mhm, między innymi.

Luna napisał(a):Dla mnie to nie jest aż tak ważna kwestia w tej chwili. Gdybym w końcu zaczęła zarabiać, to pewnie kupiłabym rzeczy, które zawsze chciałam kupić, zwiedziłabym miejsca, które zawsze chciałam zwiedzić itd. Tym niemniej chciałabym wyprowadzić się w bliższej przyszłości : D
Dla mnie najważniejsza, jestem chyba minimalistką, bo czuję, że wszystko mam, no na pewno nie dobra luksusowe, ale na pewno bym ich nie kupiła przed przeprowadzką. Bardzo chcę podróżować, ale też po wyprowadzce, bo rodzice mi odbierają radość z wyjazdu, krytykują, mówią, żebym została itd.

Ciastkovic - odniosę się do tego, co pisałam, bo zacytowałeś mnie, ale ja uważam, że laptop np. jest potrzebny:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ja nie zaatakowałam, piszę, że takie wydatki będą istniały zawsze (mój laptop się popsuł :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: dlatego o laptopie), a usamodzielnić się trzeba, dlatego można poszukać jakiejś promocji, coś zaplanować inaczej - naprawdę nie trzeba być wycofanym, gdy się nie ma dużo pieniędzy, można wolniej pić piwo w pubie i mniej ich wypić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: No po prostu, znaleźć inne dobre dla siebie wyjście. Oczywiście nie każę Ci tego robić, możesz nie móc pójść na kompromis z sobą, dlatego właśnie piszę, że to zależy od marzeń.

Ja autentycznie czuję się niedojrzała, że mieszkam z rodzicami.
Moi rodzice jeśli chodzi o pieniądze nigdy nie skąpili (za rachunki nie płacę), ale już od dawna za wszystko inne sobie płacę sama, bo ja sama tak czuję. Źle się czuję biorąc kasę, w końcu jestem dorosła i w pełni sił. Chodziłam na siłownię, jeżdżę na festiwale, za granicę za własne pieniądze, ubrania z lumpeksu, ale nie żadne szmaty, tu jednak ktoś się może brzydzić. Nie wydaję kroci, właśnie sobie trochę kombinuję i oszczędzam. Dlatego czuję, że teraz czas iść na swoje. Nie za wszelką cenę, nie gdziekolwiek no chyba że w wyniku pogorszenia sytuacji.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7