PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się mówić.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
aga_p napisał(a):Ja się boję mówić, bo mnie nikt nie rozumie. To, że nikt mnie nie rozumie powoduje lęk, że jak zacznę mówić, to ktoś się na mnie zezłości, bo źle odczyta moją informację. W ten sposób narasta lęk przed mówieniem i popadam w mutyzm. Zamknięte koło objawów.
Dlaczego Cię nikt nie rozumie? Kiepska dykcja, ciche mówienie czy brak sensu? Jeśli to ostatnie to dopytaj czego nie rozumie? To podstawy komunikacji interpersonalnej. Potwierdzenie zrozumienia..Jeśli dobrze rozumiem to chodzi o...Źle mnie zrozumiałeś, miałam na myśli...Dykcję można ćwiczyć, przy okazji i emisję głosu...Czy chodzi o to, że powinno się dobrze wypaść? Ja często robię sobie żarty i udaję, że nie rozumiem Niektórym natomiast powtarzam 4 razy, jeśli widzę, że nie rozumieją ( za każdym razem w innej formie). Intencją jest to by ktoś zrozumiał, a nie żeby kogoś oceniać.
Mówienie to trening, samo nie przyjdzie.
dlaczego ja to rozumiem ? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Aluszru civis, witaj na forum po dłuuuuugiej nieobecności :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
O tak! :-D była bardzo dluga.
A wróciłam, wróciłam miło, że ktoś zauważył i muszę powiedzieć, że duzo się zmieniło ale to jeszcze nie tak jak byc powinno ale niezla osmiele sie mowic gigantyczna zmiana jest. Teraz dąże do tego aby bylo normalnie w pewnych sytuacjach społecznych a w pozostałych sferach życi aaby bylo super. Mam zamiar zabrac swoja osobe na terapie grupowa :Stan - Różne - Zaskoczony: i o ile sposobnosci pozwolą moze byc dobrze :-)
hej b.rzadko tu pisuje ale chce sie podzielic czyms co moze wam pomoc.wiadomo ze mowa jest wazna,swiadczy o czlowieku,o tym co ma w glowie.od zawsze mialam z nia problem i wybralam sie pare tygodni temu do logopedy. wczesniej mialam ogromne problemy z wystapieniami publicznymi,wypowiadaniem sie przed grupka nawet znajomych osob,szefem itp.jak zaczynalam mowic drzal mi glos i zapominalam slow a nawet tego co chce powiedziec:-( pewnie to znacie z autopsji.z logopedka zaczelysmy cwiczyc wolniejsze mowienie i szersze otwieranie buzi przy mowieniu dzieki czemu ponoc wydobywa sie pewniejszy glos(co za tym idzie czlowiek staje sie pewniejszy siebie),cwiczymy tez rozne wystapienia.same wizyty u logopedy to byl/jest ogromny stres bo mowa=stres a dodatkowo babeczka notabene b.mila ale mi sie wpatruje w twarz,oczy usta a ja siedze czerwona jak burak a ja sie czerwienie rzadko.iii o dziwo przez pare dni po ostatniej wizycie zaczelam sie czuc swietnie!!mowilam wolniej,dalam sobie prawo do pauz,do zastanowienia,zebrania mysli,do wtretow typu eeeeee,yyyyy i mialam wrazenie ze moge wszystko tzn ze moge mowic do obcych ludzi bez stresu!wczesniej to bylo niewyobrazalne.nie wiem czym jest to spowodowane,ale moze komus da do myslenia ten sposob radzenia sobie z objawami fs i sprobuje popracowac nad spokojna,wyrazniejsza mowa.moge podeslac troszke materialow z zajec na priv jesli ktos bedzie zainteresowany choc mysle ze spotkanie ze specjalista pomogloby bardziej bo jest sporo metod na wyrobienie mowy.
pozdrawiam:Stan - Uśmiecha się:
W moim przypadku strach przed mówieniem wynika z tego, że się jąkam i z tego, że nie potrafię rozmawiać. Całe życie unikałem rozmowy i teraz ponoszę tego konsekwencje. Nie potrafię poprawnie zbudować zdania, często nie wiem co powiedzieć, mam pustkę w głowie, a kiedy już się przełamię i rozmawiam, to tylko utwierdzam się w przekonaniu jak beznadziejnie mi to wychodzi. Sam nie wiem co gorsze...
Może to jednak tylko z powodu fobii? Wielu z nas tak miewa niezależnie od umiejętności wypowiadania się, a na forum z tego co widzę klecisz zdania całkiem porządne.
Odkąd zacząłem mieć kilka lat temu stany depresyjne zauważyłem coraz większe problemy z pamięcią, koncentracją i ogólnie czuję, że się "uwsteczniam intelektualnie". Miałem robione badania psychologiczne i rzeczywiście wyszło, że mam problemy z koncentracją. Przez kilka miesięcy brałem Lucetam, ale nie zauważyłem różnicy. Na szczęście tomografia głowy nie wykazała żadnych zmian. To też na pewno potęguje mój lęk przed mówieniem, przed tym żeby nie wyjść na idiotę i niestety przed szukaniem pracy.
No cóż, trzeba praktykować i przełamywać lęki na żywo, a jak się przełamywać to tylko w naszym gronie. Grupa bielska jest zaprzyjaźniona z katowicką także pewnie my się też kiedyś spotkamy i myślę, że miło porozmawiamy. ; ) Tym czasem na razie miłego spotkania w BB!
Dzięki wielkie! :-)
Właśnie próbuję przełamywać lęki, bo do tej pory nawet pisanie na forum było dla mnie bardzo trudne i ograniczałem się tylko do czytania. Nad każdym postem siedzę 15 minut. W rozmowie na żywo nie ma tyle czasu na ułożenie kilku zdań. Ale od czegoś trzeba zacząć. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
...
Ulver, pisz, proszę, coraz więcej! Sama miewam okresy, w których nie ma mowy o pisaniu na forum. Na szczęście skleroza robi swoje i po jakimś czasie wszystko się odwraca i znów wypisuję swoje głupoty:Stan - Uśmiecha się: Tak więc nie ma tego złego itd.:Stan - Uśmiecha się: Pozdrawiam!:Stan - Uśmiecha się:
Bardzo dziękuję, ostnica. :-) Staram się przełamywać na forum, chociaż jeszcze nie do końca mi to wychodzi. Czuję się tu jednak coraz pewniej, a to chyba jest dobre. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Również pozdrawiam i życzę, by te okresy niepisania pojawiały się coraz rzadziej.
....
Tak mi teraz wpadło do głowy... próbowaliście potraktować zwyczajne mówienie nie jak szumnie nazywając to kontakt z ludźmi, przemawianie itd. tylko jako jedną z wielu czynności, którą wykonujemy na co dzień ? Np. pisanie- też kiedyś tego nie umieliśmy, ale się w końcu nauczyliśmy. Bardzo wiele osób w dorosłym wieku brzydko pisze, ale jednak jakoś pisze i z tym żyje. Tak samo z rysowaniem, wiązaniem sznurówek itd.

Sama mam pewien problem z mówieniem, ale nie dotyczy on samego procesu wypowiadania słów przy ludziach (no może poza paroma paskudnymi incydentami w dzieciństwie) ale na tym, że... nie wiem CO mówić, przez co zawsze pozostaję poza grupami do których formalnie należę. Nie wspominając już o tym, że nie umiem reagować na sytuacje, gdy mnie ktoś obraża.
Ja nie wiem czy to myślenie jest wystarczające, kiedyś starałam się tak myśleć. Nawet nieświadomie do końca, bo się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Pomogło, bo parę dni się na tym skupiłam, ale nie wiem czy to była zasługa moich założeń czy czegoś innego. Ogólnie to czasami naprawdę dużo mówię, jak nie zdążę pomyśleć, czy ktoś wszystko co mówię analizuje. Rzadko to się zdarza, chciała bym żeby takie momenty trwały wiecznie, ale później to znika. W zasadzie już nie wiem z czym ja mam problem, czy z mówieniem, czy z rozmową czy z czymś innym. Często stresuję się że na kogoś znajomego wpadnę i nie będę miała o czym gadać. Na ogół jak jestem zmęczona i niewyspana, to mało gadam na zajęciach, ale jak idę z jedną osobą, albo z np z współlokatorką siędzę w pokoju to mi lepiej idzie.

Pisanie, rysowanie itd. to pojedyńcze czynności, a rozmowy są bardziej złożone, dlatego to tak trudno zmienić
mnie często też ludzie nie do końca rozumieją albo źle odbierają sens moich wypowiedzi :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Ja mówię strasznie poplątanie, jak mam parę osób obok siebie i niekoniecznie ich znam. Wtedy najczęściej siedzę cicho. Mam taką potrzebę że chcę coś powiedzieć, ale wszystko w sobie blokuję ,nawet logiczne myślenie często. Po prostu nie umiem się skupić. Może to dlatego, że próbuję wszystkim dogodzić i przez to nie umiem ogarnąć wszystkich dookoła. Co nie jest przecież ode mnie wymagane. Mam duże "plany", a potem nic nie wychodzi. Czuję taki wewnętrzny blok. Ostatnio powtarzam sobie ciągle, że będzie inaczej. Idę z dobrym humorem, a potem mi się ten blok właczę i do kitu wszystko mi idzie, więc znowu przestaje się odzywać...
@ayesha

Mam tak samo jak Ty...

A właściwie miałem, nie dawno trochę się ta sytuacja zmieniła na lepsze. Taka mała rada ode mnie. Mówcie to co wam ślina na język przyniesie a będzie dobrze, głupki nie zrozumieją a mądrzy ludzie spokojnie wyłapią sens. No chyba że ktoś ma nawyk reagowania chamstwem (są tu tacy) to nie polecam :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Może nie jest to jakaś super, hiper, filozoficzna myśl ale nie można się zamykać trzeba mówić bo głupi nie jesteście z tego co widzę po wypowiedziach. Pozdrawiam. :Stan - Uśmiecha się:
Własnie problem w tym, że jak jestem sama, to dużo sobie myślę co bym powiedziała, np jak czekam na jakieś spotkanie, a jak już na nim jestem, to nic z tego nie pamiętam. Własnie nie mogę nawet nic wymyślić.
Tez tak mam :-D Świetnie ulozony scenariusz, ktory potem niestety sie nie spelnia :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
A potem analiza: moglam to powiedziec tak..... moglam zrobic to inaczej....
Nie umiem okreslic od ilu lat ja juz tak analizuje stresujace spotkania z ludzmi.. Mozliwe, ze od zawsze.
Ja też czasami po nocach leże i układam sobie w głowie super odważne i fajne wypowiedzi ale kończy się na tym że i tak muszę podczas rozmowy dostosować się do rozmówcy i na bieżąco wymyślać co mam odpowiadać. Myślę że wcześniejsza analiza nie ma sensu jeśli czeka nas zwykła rozmowa bo nigdy nie wiadomo na jakie tory zejdzie taka konwersacja. Owszem przydaję się jeśli chcemy kogoś o czymś poinformować albo czeka nas wyznanie miłości :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Terapeuci odradzają scenariusze. Po pierwsze: nie sprawdzają się, po drugie: ich układanie pochodzi i tak ze złych pobudek np. z lęku, z perfekcjonizmu, z niskiej samooceny. Najlepszy jest spontan i pójście na żywioł. Robienie rzeczy będąc do nich kompletnie nieprzygotowanym ,a nie spinanie pośladów w myśl zasady:" jak nie będę wystarczająco elokwentny i gotowy na wszystko to mnie wyśmieją, skrzywdzą i potraktują jak szmatę,co będzie oznaczać ,że MAJĄ RACJĘ !"
Ja długo z takim nastawieniem nie umiem przeżyć. Takie gadanie,że bardzo bym chciała być rozmowna i spontaniczna jest bezsensu. Nie wiem co ja mam zrobić, bo ja już mam tak głęboko to wszystko zakorzenione , że jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju prezentacje, przedstawienia, zawsze się od nich wymiguję. Wystarczy tylko o tym wspomnieć. Odkąd jestem na studiach to naprawdę nie mam siły do tego, ani chęci. Ja się przykładam, ale w części prezentacji na żywo poddaję się. Wiadomo na studiach często jest to narzucone i jakoś zaliczam ale na ogól ja robię dużo jeśli chodzi o przygotowania, apotem stoją i świecę oczami. Moje studia w większości polegają na oddaniu projektów,ale prezentacja bardzo się przydaje. Dzisiaj głupiego loga nie potrafiłam przedstawić, najlepsze jest to że sama je wymyśliłam i jak ktoś się mnie zapytał czy coś o nim powiem, powiedziałam, że nie chcę. Straszne uczucie, wszyscy się na mnie patrzyli, bo moją fuchą , było trzymanie plakatu. 10 min stania przed ludźmi to dla mnie stres. Od razu założyłam,że to wszystko widać, na logo, albo że to co bym miała powiedzieć jest bez sensu, albo że się pomylę. Normalnie żałuję że się taka urodziłam.

Wszyscy mi mówili że z wiekiem nie będę się denerwować, a jak na razie jest coraz gorzej:Stan - Uśmiecha się:. Przy wysokich ambicjach jestem po prostu w ten sposób strasznie nieszczęśliwa, bo to mnie blokuje w rozwoju.
Miałem to samo co Ty na studiach między innymi dlatego zrezygnowałem bo stres mnie strasznie zżerał w wieku 20 lat posiwiały mi skronie, kumple się ze mnie nabijali że się postarzałem. Po prostu nie wytrzymałem presji. Teraz wszyscy mi się dziwią dlaczego nie wracam na studia, a ja ściemniam że muszę odłożyć kasę i może kiedyś pójdę. Współczuję Ci ayesha bo wiem co to znaczy ale jednocześnie dopinguje bo z tego co piszesz to przynajmniej brniesz do przodu. Byle tak dalej. :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3 4 5 6