PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: "Monogamia seryjna" - normalność czy naiwna gra w "na zawsze"?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Nie wiem czy ktoś z Was się spotkał już z tym określeniem "monogamia seryjna", jak nazwa wskazuje chodzi o to, że ktoś celnie zauważył i nazwał powszechną tendencję w dzisiejszym świecie: ludzie wchodzą w szereg związków które traktują bardzo poważnie, a tymczasem prędzej czy później każdy z nich się rozpada, ludzie znów strasznie na poważnie szukają kolejnej miłości "teraz to już na pewno tej prawdziwej" i tak idzie w kółko aż do piachu...

Może jestem idealistą, ale taka wizja rzeczywistości, a jest ona taka w lwiej części przypadków jest żałośnie deprymująca,
jednak ani tzw "red pill" ani superseriozne szukanie "tej jedynej" nie wydaje mi się przekonujące...

Ktoś się nad tym już zastanawiał lub ma jakieś spostrzeżenia?

Szary

Nie wiem, czy na temat, ale może podobna myśl. Swego czasu zastanawiałem się, czy będąc w związku nie będę czuł ciągłego lęku przed tym, że wydarzy się coś, co sprawi, że ten związek jêbniê - właśnie ta nuda z jednej ze stron, wypalenie czy coś "ciekawszego" na horyzoncie. Nawet mimo pełnego zaufania i oddania, ten lęk pewnie by we mnie był, bo nie mamy kontroli nad uczuciami drugiej strony, a nie raz nawet nad swoimi w perspektywie długoterminowej.
Też mi się to nigdy nie podobało, ale to przez bajki dla dzieci i religię. Prawdziwe życie jest brzydkie i jesteśmy tylko robalami, trzeba do tego przywyknąć.

Ja byłam idealistką, ale chyba zmieniło się to w mizantropię :Postacie - Emo:
(07 Sty 2022, Pią 23:11)vesanya napisał(a): [ -> ]Też mi się to nigdy nie podobało, ale to przez bajki dla dzieci i religię. Prawdziwe życie jest brzydkie i jesteśmy tylko robalami, trzeba do tego przywyknąć.

To jest toksyczna wypowiedź. I fałszywa. Robalami? Ja czułków u siebie nie widzę... Moim zdaniem to jest wypowiedź przesadzona. Życie jest życiem - mamy poniekąd spory wpływ co z niego zrobimy...

(07 Sty 2022, Pią 23:05)Szary napisał(a): [ -> ]Nie wiem, czy na temat, ale może podobna myśl. Swego czasu zastanawiałem się, czy będąc w związku nie będę czuł ciągłego lęku przed tym, że wydarzy się coś, co sprawi, że ten związek jêbniê - właśnie ta nuda z jednej ze stron, wypalenie czy coś "ciekawszego" na horyzoncie. Nawet mimo pełnego zaufania i oddania, ten lęk pewnie by we mnie był, bo nie mamy kontroli nad uczuciami drugiej strony, a nie raz nawet nad swoimi w perspektywie długoterminowej.

Tak, własnie trafiłeś w sedno tą wypowiedzią, do tego właśnie zmierzam. I z każdą kolejną relacją takie poczucie we mnie narasta i wydaje się nawet być coraz bardziej racjonalne
(07 Sty 2022, Pią 23:19)Omen napisał(a): [ -> ]
(07 Sty 2022, Pią 23:11)vesanya napisał(a): [ -> ]Też mi się to nigdy nie podobało, ale to przez bajki dla dzieci i religię. Prawdziwe życie jest brzydkie i jesteśmy tylko robalami, trzeba do tego przywyknąć.

To jest toksyczna wypowiedź. I fałszywa. Robalami? Ja czułków u siebie nie widzę... Moim zdaniem to jest wypowiedź przesadzona. Życie jest życiem - mamy poniekąd spory wpływ co z niego zrobimy...
Robalami, to taka przenośnia wzięta z mojej ukochanej piosenki, chodziło mi o to, że jesteśmy zwierzątkami. Nie ma w tym nic przesadzonego, to tylko brutalny realizm odarty ze złudzeń :Stan - Uśmiecha się - Chichocze:
Ale że co proponujesz, poligamię? Te same wady (destrukcyjna zazdrość etc) istnieją i tu i są jeszcze wzmocnione. Cośtam kojarzyłem, wbiłem w Googla i wyskoczyła masa badań na ten temat. Zresztą byle plemiona już to zauważyły i poligamia na świecie jest w mniejszości.

Problem nie jest z "seryjną monogamią", tylko ludzkim systemem wartości i przekonań, który został nadkruszony w ostatnich dekadach, lub też opcja druga: stabilniejsze czasy dobrobytu nie dają aż tak mocnych przesłanek do ratowania małżeństw/związków i ludziom łatwiej wybrać wyjście prostsze i wypisać się z klubu.

Cytat:Robalami, to taka przenośnia wzięta z mojej ukochanej piosenki, chodziło mi o to, że jesteśmy zwierzątkami. Nie ma w tym nic przesadzonego, to tylko brutalny realizm odarty ze złudzeń
Potrafię myśleć abstrakcyjnie, kontemplować sztukę, kontrolować swe pierwotne zapędy. Nie jestem zwierzątkiem.
O panie. Jesz, srasz - tylko zwierzęta tak robią  :Stan - Różne - Przytula:
Problem w tym, ze ludzie wchodza w zwiazki monogamiczne, a by default chca ruc.hac innych ludzi i sie z tym kryja. No please, zapytaj kogokolwiek w dluzszym zwiazku.

Coraz czesciej mam poczucie, ze najlepsze zwiazki sa otwarte, a obie strony zabiegaja o seks z innymi, nie ida na latwizne ogrzewania sie w cieplym, nudnym zwiazku. Staraja sie, rozwijaja, nie chca sie uzaleznic od jednej osoby. Eksperymentuja i pozwalaja swoim ukochanym na szukanie tego, czego nie chca lub nie moga im zapewnic, gdzie indziej. Przy pelnym zaufaniu i mocnej relacji ten model jest super. W przypadku osob z niska samoocena, tak jak u fobikow: andrzej, to je.bn.ie. Mysl o tym, ze inni sa lepsi i ta ukochana osoba zakocha sie w kims innym, gdy jej sie na zbyt duzo pozwoli, bedzie nieznosnie wkrecac sie w glowe niby mala wiertareczka, coraz mocniej uszkadzajac mozliwosc trzezwego myslenia.

Monogamia jest domena biednych i brzydkich ludzi, ktorzy nie maja powodzenia poza zwiazkiem i nie sa w stanie zdradzic, nawet jakby chcieli. Wiec desperacko trzymaja sie tej jednej osoby. Dlatego zdrady albo otwarte zwiazki sa tak powszechne w swiecie celebrytow lub bogatych: maja powodzenie i moga je wykorzystywac.
(07 Sty 2022, Pią 23:40)sittingintheenglishgarden napisał(a): [ -> ]O panie. Jesz, srasz - tylko zwierzęta tak robią  :Stan - Różne - Przytula:

zwierzę
1. «każde żywe stworzenie z wyjątkiem człowieka»
2. «o człowieku, który zachowuje się w sposób przypisywany zwierzętom»

Ja rozumiem że jesteśmy ssakami i kręgowcami, ale to dobry odpowiednik pierwotnego łacińskiego "animalis" czyli "nie-człowiek" i ogólnie wiele kwestii ułatwia oraz jako przedstawiciel najbardziej rozwiniętego gatunku na Ziemi a pewnie i we Wszechświecie nie będę się zniżał do borsuka.

Cytat:Problem w tym, ze ludzie wchodza w zwiazki monogamiczne, a by default chca ruc.hac innych ludzi i sie z tym kryja

Bo instynkt każe im dokonywać rozrodu, a jednocześnie nie chcą rozrodu, to są dopiero zwierzęta.

Szary

Okej, robi się ciekawie. Ten temat ma potencjał na dramę. Masturbatory 2.0
Gatunek: człowiek rozumny
Królestwo: zwierzęta
Rząd: naczelne
Gromada: ssaki

A definicje ze słownika to sobie można wsadzić, bo wynikają z tego, jak ludzie chcą postrzegać świat. Prawda nas wyzwoli.
Można w pełni zrozumieć postrzeganie człowieka jako zwierza i jako nie zwierza, ale chętnie poczytam dalszą dyskusję przy popcornie.
Ja to doskonale wiem, ale w takim razie:

Nie ma czegoś takiego jak kolor.
Papier ścierny nie jest szorstki.
Woda nie jest mokra.

Dyskurs akademicki ma swoje miejsce w akademii, definicje przyziemne są bardziej przydatne, a już na pewno nie pójdę do sklepu prosić o farbę do ścian o długości fali świetlnej 450-460 nm.

Nihilistyczne stwierdzenie "ludzie to zwierzęta" ma funkcję deprecjonującą, nacechowaną pejoratywnie i wtedy tym bardziej obowiązuje definicja PWN/Szaleta z Bakelitu ze starożytnej Grecji.
Zamiast gadac o ruc.haniu jak normalni ludzie, to beda rozwazac kim jestesmy i skad przyszlismy
No, dobry temat był. Dram i tak pewnie z tego nie zabraknie, więc fajnie byłoby wrócić do głównego wątku na ten moment.

Z tym co w tytule - No w praktyce to wypada tak, że ludzie są w przeciągu życia w wielu związkach, co tu dużo mówić. Jak ktoś chce to może wierzyć i liczyć/mieć nadzieję na wyjątek, bo pewnie i takie się zdarzają, i może jeśli się spotkają dwie odpowiednie osoby to mogłoby się i tak podziać (nie wnikam w szczegóły i jakość takiego związku, bo nic nie mogę na ten temat powiedzieć), ale obiektywnie jest na to mała szansa, nawet jak ktoś bardzo chce, to - jak wspomniał autor - nie wszystko jest zależne od nas.

Ale to chyba taka przypiska do przytoczonego hasła, a nie coś co by było odpowiedzią na pytanie autora.
(07 Sty 2022, Pią 23:59)L1sek napisał(a): [ -> ]Można w pełni zrozumieć postrzeganie człowieka jako zwierza i jako nie zwierza, ale chętnie poczytam dalszą dyskusję przy popcornie.

Nie, takie dzielenie świata na człowieki i nie człowieki jest 1) przestarzałe 2) szkodliwe, bo prowadzi do złego traktowania zwierząt oraz ludzi. Dlaczego zwierząt, to chyba oczywiste, ale dlaczego ludzi, to pozwolę sobie wyjaśnić. Jesteśmy zwierzętami i mamy zwierzęce potrzeby. Warto to zaakceptować i nie negować. Które z potrzeb będziemy realizować, to już inna historia. Warto np. poruszać się od czasu do czasu, bo nasze zwierzęce ciała tego potrzebują  :Memy - Cool Doge: 

W ramach dodatkowego uzupełnienia - nie jestem za tym, żeby wszystkim zwierzętom przyznawać takie same prawa. Stosowanie gradacji jak najbardziej wskazane. To nie jest podział na dwie grupy - ludzie i zwierzęta, tylko na różniące się między do sobą gatunki zwierząt, mniej lub bardziej złożone. Musimy wreszcie zrozumieć, że nie jesteśmy wcale aż tak wyjątkowi na tle innych gatunków, żeby pozwolić sobie na traktowanie siebie jako Bogów, a resztę jak przedmioty.
Nie bez powodu zwierz nadistoty ludzkie wyewoluowały z naczelnych, bo te cechowały się wysokim wskaźnikiem monogamiczności jak na ssaki, a monogamia to wychowanie kooperacyjne, zapewniające "lepszych jakościowo" potomków: większy angaż ojca/partnera (w przyrodzie jest nieźle jak bywa jakikolwiek), stabilność, koncentracja na mniejszej liczbie potomków. Dzięki temu możemy dziś się poszczycić mianem Nadistot i konstytuować nieznane Podzwierzętom koncepty jak memy z shiba inu.

Cytat:Musimy wreszcie zrozumieć, że nie jesteśmy wcale aż tak wyjątkowi na tle innych gatunków, żeby pozwolić sobie na traktowanie siebie jako Bogów, a resztę jak przedmioty.

Jak zaprotestują to chętnie pogadam.
Wracając do tematu...
Bo tak jesteśmy wychowywani przez rodziców, społeczeństwo, filmy romantyczne żeby znaleźć tą jedyną osobę i związać się z nią na zawsze. Kiedyś ludzie dosyć szybko brali ślub i zazwyczaj nawet po wypaleniu uczucia zostawali ze sobą do końca bo "nie wypadało" brać rozwodu. Teraz nikt się nie śpieszy ze ślubem, a niektórzy wcale nie zamierzają go brać, ale wciąż panuje przekonanie, że trzeba znaleźć "tą jedyną". Różnica jest taka, że rozwody i rozstania są już na porządku dziennym i jak komuś coś nie odpowiada, to kończy relację i dalej szuka tej mistycznej drugiej połówki bo "tak trzeba".
W młodości sam myślałem o tym, żeby mieć żonę, dzieci itp. bo społeczeństwo twierdziło, że to jedyna droga i naturalna kolej rzeczy.
Obecnie wszystko weryfikuję i doszedłem do wniosku, że najoptymalniejszą opcją dla Mnie byłoby znalezienie sobie dwóch dziewczyn i mieszkaniu z nimi w trójkę, bo żyje się tylko raz i nie ma sensu się ograniczać. Monogamia jest tylko opcją, a nie jedyną słuszną drogą.
A czemu nie dwa chłopy? To twoje partnerki mają być biseksualnymi służebnicami, w których jeszcze na dodatek z pewnością zupełnym przypadkiem zadurzysz się na wieki? Bo pachnie mi to raczej spermiarstwem.

Poczytałem o nieciekawych efektach w zdrowiu psychicznym kobiet, ustawianiu partnerów na drabince ważności i nadawaniu jednemu funkcji "nadpartnera", co jest odbiciem monogamicznych potrzeb ludzkich, o krótkotrwałości takich związków, bo partnera się po prostu wymienia (skąd ten pomysł, że "wybór" wydłuży trwałość?) i o szerszych skutkach społecznych i na widok tych marzeń o trójkącie z dwiema babami naukowo napiszę: lel.
(08 Sty 2022, Sob 1:35)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]A czemu nie dwa chłopy?
Bo nie kręcą mnie chłopy, natomiast jeśli Ciebie albo kogoś kręcą, to nie widzę w tym nic złego. Również nie widzę nic złego w tym żeby jedna dziewczyna miała kilu facetów jeśli ją i ich to uszczęśliwia. To wolny kraj.
(08 Sty 2022, Sob 1:35)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]To twoje partnerki mają być biseksualnymi służebnicami, w których jeszcze na dodatek z pewnością zupełnym przypadkiem zadurzysz się na wieki?
Nie pisałem nic o żadnych służebnicach więc nie próbuj mi tego wmawiać i tworzyć sztucznej dramy. O mistycznej miłości też nic nie wspominałem. Miałem na myśli jedynie świadomy i dobrowolny wybór kilku osób. Jeśli przykładowo jakaś kobieta ma ochotę żyć razem z kobietą i mężczyzną, to ma do tego pełne prawo, więc nie rozumiem czemu na siłę próbujesz ludziom mówić jak mają żyć i w jakich konfiguracjach mają się wiązać.
(08 Sty 2022, Sob 1:35)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]Poczytałem o nieciekawych efektach w zdrowiu psychicznym kobiet, ustawianiu partnerów na drabince ważności i nadawaniu jednemu funkcji "nadpartnera", co jest odbiciem monogamicznych potrzeb ludzkich, o krótkotrwałości takich związków, bo partnera się po prostu wymienia
No i właśnie na tym polega problem. Ludzie coś obejrzą, usłyszą, przeczytają i uznają to za pewnik. Żaden rodzaj związku nie gwarantuje sukcesu i trwałości. Każdy rodzaj związku może zakończyć się porażką i nieciekawymi efektami w zdrowiu psychicznym zarówno kobiet jak i mężczyzn.

Poza tym to o czym pisałem w poprzednim poście jest jedynie luźnym rozważaniem, więc nie rozumiem czemu aż tak się spinasz. Być może w przyszłości będę miał inne zdanie na ten temat, ale będzie to MOJE zdanie, bo nie żyję po to żeby zadowolić kogoś, tylko siebie i tak długo jak nikogo przy tym nie krzywdzę, nie widzę w tym nic złego.
Ależ ja absolutnie nie bronię, bo mi wsio rybka, tylko przy okazji podważasz zastany porządek niczym nastoletni buntownik argumentem "bo tak rodzice kazali", no to wykazuję, że nie kazali.
Gdzie się ostała poligamia, tam problemy dla niej typowe, zaś standardem, od ludów tubylczych po rozwinięte społeczeństwa, jest monogamia. Wieczór spędziłem też na czytaniu opracowań na ten temat i jeżdżą po koncepcji jak po łysej kobyle, zachwyty tylko na portalach lajfstajlowych. Nie naprawia to ŻADNEGO problemu, jaki wytykasz monogamii, za to dokłada nowe, nie przeszkadza ci to zbywać zastanej normy dziecinnym biedaargumentem.
W sensie jak jesteś socjopatą i trafisz na dwie gorące, biseksualne, socjopatyczne panie to powodzenia życzę w imię miłości braterskiej i chrystusowej, ale nie bardzo mi się to widzi, zdawaj jednak relacje z sukcesów.
(08 Sty 2022, Sob 3:41)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]Gdzie się ostała poligamia, tam problemy dla niej typowe, zaś standardem, od ludów tubylczych po rozwinięte społeczeństwa, jest monogamia. Wieczór spędziłem też na czytaniu opracowań na ten temat i jeżdżą po koncepcji jak po łysej kobyle, zachwyty tylko na portalach lajfstajlowych. Nie naprawia to ŻADNEGO problemu, jaki wytykasz monogamii, za to dokłada nowe, nie przeszkadza ci to zbywać zastanej normy dziecinnym biedaargumentem.
Przede wszystkim naucz się czytać ze zrozumieniem zanim coś napiszesz. Nigdzie nie napisałem, że poligamia rozwiązuje jakikolwiek problem, i że jest lepsza od monogamii. Napisałem jedynie, że monogamia jest jedną z opcji, a nie jedyną opcją. W moim przesłaniu chodziło o to, że każdy powinien obrać własną optymalną dla siebie drogę jaka by ona nie była, zamiast ślepo podążać z tłumem.
(08 Sty 2022, Sob 3:41)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]W sensie jak jesteś socjopatą i trafisz na dwie gorące, biseksualne, socjopatyczne panie to powodzenia życzę w imię miłości braterskiej i chrystusowej, ale nie bardzo mi się to widzi, zdawaj jednak relacje z sukcesów.
xDDD Zaczynasz pisać jak taki jeden forumowy "misjonarz", według którego jedyną słuszną drogą jest jego droga xD
(08 Sty 2022, Sob 3:41)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]nie bardzo mi się to widzi
W tym tkwi właśnie twój problem. Nie widzi ci się to, więc jest to złe, a każdy kto nie spełnia twoich widzimisiowych standardów jest socjopatą. xD 

1,2,3 :Różne - Koopa: burza czas start...
Ja bym nie mogła być z jednym facetem do końca życia, brr nuda, nie wierzę w to piękną, mityczną miłość do końca życia, moi dziadkowie też sprawiali wrażenie cudownego małżeństwa, a rzeczywistość była zupełnie inna i tak jest w wielu z pozoru udanych małżeństw. Mnie już po roku zaczął nudzić ex, irytował mnie, sex wiał nudą, ogólnie slabo i tak mam z większością facetów, średnio po roku zaczyna mnie już nudzić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Moja rodzina na szczęście jest normalna, nikt mnie nie pyta o to czy mam chłopaka, narzeczonego, kiedy dzieci itp. moja mama sama mówi, że lepiej jakbym nie brała ślubu, bo to głupota, potem same problemy przy rozwodzie, a tak to można się rozstać bez żadnych sądów :Stan - Uśmiecha się:

Szary

Z tym lękiem przed rozwodami w starszych pokoleniach coś jest na rzeczy. Moi dziadkowie mieszkają w jednym domu, a jednak w dwóch skrajnych jego częściach. Widują się tylko w kuchni, a jeżeli już, to zawsze się kłócą. Lecą wtedy takie wulgaryzmy w stosunku do współmałżonka, że aż przykro tego słuchać ("stul pysk", "zamknij mordę", "cicho, mendo", "s+:Ikony bluzgi pierd:"). Żyją ze sobą, bo są wierzący i składali przysięgę przed Bogiem. Nieważne, że żyją jak wrogo do siebie nastawieni współlokatorzy.
Przeciwwagą dla tego może być z kolei przykład moich drugich dziadków. Oboje po ciężkich przeżyciach w poprzednich małżeństwach znaleźli siebie nawzajem i po rozwodach stworzyli zgodne i piękne małżeństwo, które trwało aż do śmierci jednego z nich. Do końca życia dziadek mówił do mojej babci czułymi słówkami, byli dla siebie wszystkim. Chciałbym kiedyś znaleźć taką miłość. Przez kościół jednak ten związek uznawany nie był i pamiętam, jak bardzo uderzyło mnie to, że babcia poszła pierwszy raz po długiej przerwie do spowiedzi i komunii świętej dopiero po śmierci dziadka.
(08 Sty 2022, Sob 0:45)Shirohebi napisał(a): [ -> ]Różnica jest taka, że rozwody i rozstania są już na porządku dziennym i jak komuś coś nie odpowiada, to kończy relację i dalej szuka tej mistycznej drugiej połówki bo "tak trzeba".
W młodości sam myślałem o tym, żeby mieć żonę, dzieci itp. bo społeczeństwo twierdziło, że to jedyna droga i naturalna kolej rzeczy.
Obecnie wszystko weryfikuję i doszedłem do wniosku, że najoptymalniejszą opcją dla Mnie byłoby znalezienie sobie dwóch dziewczyn i mieszkaniu z nimi w trójkę, bo żyje się tylko raz i nie ma sensu się ograniczać.

Ja powiedzmy swego czasu też brałem pod uwagę taką najoptymalniejszą opcję, ale odnosząc się do realizmu może mniej dosadnymi słowami niż Pan Foka, abstrahując od moralności bądź nie takiego podejścia zadaję sobie jedno pytanie: Jak szalonym wyjątkiem statystycznym ta relacja musiałaby być, aby TE KOBIETY nie pozabijały się na moich oczach....

(08 Sty 2022, Sob 3:41)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]Wieczór spędziłem też na czytaniu opracowań na ten temat i jeżdżą po koncepcji jak po łysej kobyle, zachwyty tylko na portalach lajfstajlowych.
Ja też takie opracowania nieraz czytałem, DALEKI JESTEM od moralizowania bo nie jestem niczym nawet podobnym do anioła, ale to tak jak z fałszywymi prorokami w biblii - autorzy opracowań z reguły piszą to, co lud chętny na seks chciałby przeczytać, aby mieć kolejną racjonalizację w zanadrzu, albowiem "Ludzie nie potrafią ani być całkiem źli, ani całkiem dobrzy", więc na ogół są źli ale Z DOBRYM TEGO WYTŁUMACZENIEM  :Memy - Cool Doge: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(08 Sty 2022, Sob 7:38)niki111 napisał(a): [ -> ]Ja bym nie mogła być z jednym facetem do końca życia, brr nuda, nie wierzę w to piękną, mityczną miłość do końca życia, moi dziadkowie też sprawiali wrażenie cudownego małżeństwa, a rzeczywistość była zupełnie inna i tak jest w wielu z pozoru udanych małżeństw. Mnie już po roku zaczął nudzić ex, irytował mnie, sex wiał nudą, ogólnie slabo i tak mam z większością facetów, średnio po roku zaczyna mnie już nudzić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Moja rodzina na szczęście jest normalna, nikt mnie nie pyta o to czy mam chłopaka, narzeczonego, kiedy dzieci itp. moja mama sama mówi, że lepiej jakbym nie brała ślubu, bo to głupota, potem same problemy przy rozwodzie, a tak to można się rozstać bez żadnych sądów :Stan - Uśmiecha się:
A tak z ciekawości, czy wchodząc w kolejną nową relację informujesz faceta iż masz podobne do powyższych założenia czy pozwalasz mu się zakochać i nie przejmujesz się niczym?
Stron: 1 2 3