PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: "Monogamia seryjna" - normalność czy naiwna gra w "na zawsze"?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Interesują mnie teraz tylko niezobowiązujące relacje, nie wchodzę w związki, bo i tak nie jestem kochliwa. Spotykam sie obecnie z kimś, jest fajnie, ale wie, że nic więcej z tego nie będzie, nawet mu zasugerowałam żeby spotykał się równocześnie z innymi kobietami aby przesadnie nie przywiązywać się do mnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Wczoraj był u mnie 4 godziny i musiałam mu już lekko zasugerować żeby już wyszedł, fajnie się poprzytulać i oglądać wspólnie "Kuchenne rewolucje", ale miłości z tego nie będzie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
O, ciekawy temat. 
Podrzucam kilka swoich myśli. Numerki mają służyć zmniejszeniu entropii, bo ostatnio jakoś mam problem ze zwięzłymi, uporządkowanymi wypowiedziami. Może mi się już załączyła starcza gadanina :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.

1. Naiwny, głupi i szkodliwy mit wiecznej romantycznej miłości - w dziełach kultury (i pop i wysokiej) jest bardzo powszechny (co w zasadzie rozumiem, bo po co pokazywać nudną codzienność). Sama kiedyś mu ulegałam. Chodzi mi tutaj o przekonanie, że "prawdziwa" miłość jest wieczna i że będzie wyglądać tak samo, jak w fazie romantycznych początków (nazewnictwo na podstawie książki Wojciszke "Psychologia miłości"). A że śmierć namiętności jest naturalna, w dodatku z czasem pojawiają się zwykłe, życiowe problemy i rutyna - można uznać, że ta miłość nie była "prawdziwa", skoro wydawała się wyparować. A skoro miłość była nieprawdziwa, to najwyraźniej "nie jesteśmy sobie pisani", więc należy się rozstać. Potem jest kolejne zakochanie, kolejna fala pozytywnych emocji... I w końcu zataczamy pełen krąg.

2. Myślę, że sam sceptycyzm względem pewnych miłosnych ideałów to jeszcze nie wszystko. Otóż moim zdaniem związek wymaga starań obu osób (zakładam tutaj relację 1+1). Należy podjąć pełen wysiłek, żeby utrzymać poziom intymności i ogólnej satysfakcji z relacji. Nuda i rutyna w końcu mogą całkiem pogrzebać wszelkie pozytywne emocje. A jeśli do tego dodamy stres, problemy życiowe, wzajemne urazy i nierozwiązane konflikty, to rezerwuar pozytywnych interakcji może się szybko wyczerpać i zostaje związek polegający na byciu współlokatorami.

3. Kierkegaard (i nie tylko on) wręcz wyśmiewał koncepcję małżeństwa trwającego w romantycznej miłości. Albo mamy małżeństwo, które jest kontraktem i obowiązkiem, albo radosne miłosne hasanie z kochankiem/ką.
Tutaj rodzi się pytanie, czego konkretnie oczekujemy od związku. 
Fakt, że życie z kimś w sposób bardzo przyziemny jest po prostu łatwiejsze - podział kosztów, podział obowiązków, ewentualnie wspólne rozliczenie PITów (w małżeństwie). Jeśli ktoś chce mieć zwyczajnie święty spokój, to taki pusty związek niekoniecznie musi być bardzo zły - tutaj zakładam, że nie mamy do czynienia z dowolną formą przemocy oczywiście.
Co innego, jeśli uważa się, że koniec intymności (czyli ogólnej nie tylko fizycznej bliskości), to koniec relacji - a ogólnie taką mamy tendencję.
Cóż, różni ludzie mają różne potrzeby. 
Według badań na temat długoterminowej satysfakcji z życia, czynnikiem, który najbardziej wpływa na zadowolenie z egzystencji na tym łez padole są satysfakcjonujące relacje z innymi ludźmi. Ludzie usatysfakcjonowani swoimi związkami (nie tylko miłosnymi) są szczęśliwsi, żyją dłużej i tak dalej.

No i tu znowu pojawia się magiczne słowo - "satysfakcjonujące".
A co zrobić, żeby było satysfakcjonująco? Ano wspólnie się starać, mając świadomość tego, że związki romantyczne przechodzą różne fazy i że jest to całkowicie naturalne.

4. Faktem jest, że społeczeństwo się zmienia. Zmieniają się obyczaje, "filary moralności" (tutaj polecam książkę "Prawy umysł" Haidta), zanikają niektóre kulturowe tabu. Coraz mniejszy jest społeczny nacisk na trwanie w małżeństwie. Oczywiście część ludzi nadal żyje w społecznościach, gdzie rozwód może się wiązać z ostracyzmem, czy choćby głębokim wstydem i poczuciem winy.
Według Wojciszke to właśnie presja społeczna bardzo mocno wpływa(ła) na trwałość związków małżeńskich.

5. No i tutaj pojawia się kwestia mocno subiektywna, dotycząca wewnętrznego porządku wartości - co dla kogo jest naprawdę ważne.
Zakładam, że jeśli ktoś uważa, że podpis złożony na akcie małżeństwa jest umową wiążącą na całe życie, to faktycznie dla tej osoby bardzo ważne będzie trwanie w formalnym związku, nawet jeśli dojdzie do całkowitego i nieodwracalnego rozkładu pożycia (mam tu na myśli sytuację opisaną przez Szarego - wzajemna niechęć, fizyczna separacja i obrączki jako jedyny punkt wspólny).

Jeśli zaś ktoś nie ocenia w kategoriach moralnych samej trwałości związku, to sprawa robi się nieco bardziej skomplikowana.
Nawiasem mówiąc, zaskakująco dobre porady życiowe można uzyskać podczas instruktażu bezpieczeństwa w samolocie - najpierw zakładasz maskę z tlenem sobie, a potem innym.
Fakt, należę do tej grupy ludzi, która uważa, że są kwestie ważniejsze niż złożony kiedyś podpis. Wprawdzie moje oczekiwania względem relacji romantycznych drastycznie spadły, to jednak uważam, że niektóre sytuacje powinny wywołać bardzo poważne rozważania na temat rozwodu - przede wszystkim różne formy przemocy, czy uzależnienia partnera, który konsekwentnie odmawia pomocy.

Oczywiście temat rozwodu nie jest taki prosty, jeśli wziąć pod uwagę obszar finansowo-mieszkaniowy, ale to jest temat na zupełnie inny wątek.

6. Nie da się uniknąć cierpienia. Zawsze w życiu pojawią się stres, dyskomfort, ból i inne trudne emocje.
W związkach też się pojawią trudności, kłótnie, żale i inne przykre kwestie, o których się raczej nie układa się wierszy i arii operowych.
Czasem z tego cierpienia można sobie ulepić order i cierpliwe go znoszenie bywa traktowanie jako akt odwagi czy heroizmu. 
Ona go zdradza, a on udaje, że tego nie widzi. On pije, ale ona trwa w małżeństwie. Nienawidzą się, ale przyrzekali sobie trwanie na zawsze, więc trwać będą.

Czy to dobrze, czy źle? Znowu - to kwestia przekonań i porządku wartości.
(07 Sty 2022, Pią 23:42)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]Problem w tym, ze ludzie wchodza w zwiazki monogamiczne, a by default chca ruc.hac innych ludzi i sie z tym kryja. No please, zapytaj kogokolwiek w dluzszym zwiazku.

Coraz czesciej mam poczucie, ze najlepsze zwiazki sa otwarte, a obie strony zabiegaja o seks z innymi, nie ida na latwizne ogrzewania sie w cieplym, nudnym zwiazku. Staraja sie, rozwijaja, nie chca sie uzaleznic od jednej osoby. Eksperymentuja i pozwalaja swoim ukochanym na szukanie tego, czego nie chca lub nie moga im zapewnic, gdzie indziej. Przy pelnym zaufaniu i mocnej relacji ten model jest super. W przypadku osob z niska samoocena, tak jak u fobikow: andrzej, to je.bn.ie. Mysl o tym, ze inni sa lepsi i ta ukochana osoba zakocha sie w kims innym, gdy jej sie na zbyt duzo pozwoli, bedzie nieznosnie wkrecac sie w glowe niby mala wiertareczka, coraz mocniej uszkadzajac mozliwosc trzezwego myslenia.

Monogamia jest domena biednych i brzydkich ludzi, ktorzy nie maja powodzenia poza zwiazkiem i nie sa w stanie zdradzic, nawet jakby chcieli. Wiec desperacko trzymaja sie tej jednej osoby. Dlatego zdrady albo otwarte zwiazki sa tak powszechne w swiecie celebrytow lub bogatych: maja powodzenie i moga je wykorzystywac.


Ta, bo kazdy ktojest w dłuższym związku monogamicznym to jest od razu brzydki i głupi, pokątnie szuka kogoś innego do ruchania, nie rozwija się, nie ma pasji, tylko siedzi na kanapie i wpieprza czipsy. Co ma piernik do wiatraka w ogóle? I robiles jakieś badania na ten temat czy piszesz tak z d*py? Bo ja np znam kilka par z dłuższym stażem, które są dokładnie temu przeciwienstwem- a bynajmniej nie obracam się w dużym kręgu towarzyskim.

PS ja w tym temacie nie mam do końca wyrobionej opinii, ale jednak w+:Ikony bluzgi kurka: mnie takie generalizowanie
(07 Sty 2022, Pią 23:29)vesanya napisał(a): [ -> ]
(07 Sty 2022, Pią 23:19)Omen napisał(a): [ -> ]
(07 Sty 2022, Pią 23:11)vesanya napisał(a): [ -> ]Też mi się to nigdy nie podobało, ale to przez bajki dla dzieci i religię. Prawdziwe życie jest brzydkie i jesteśmy tylko robalami, trzeba do tego przywyknąć.

To jest toksyczna wypowiedź. I fałszywa. Robalami? Ja czułków u siebie nie widzę... Moim zdaniem to jest wypowiedź przesadzona. Życie jest życiem - mamy poniekąd spory wpływ co z niego zrobimy...
Robalami, to taka przenośnia wzięta z mojej ukochanej piosenki, chodziło mi o to, że jesteśmy zwierzątkami. Nie ma w tym nic przesadzonego, to tylko brutalny realizm odarty ze złudzeń :Stan - Uśmiecha się - Chichocze:

Kto jest zwierzątkiem czy robalem ten mówi za siebie, a kto nie jest albo tak się nie poczuwa, ten nie jest. Albo jest ten co chce być.
[Obrazek: comment_ZtiyVX9gYtFP04VFz0cNdegSWsdQDOFI.jpg]
gosc123
[quote pid="852703" dateline="1641644570"]
(07 Sty 2022, Pią 23:42)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]Problem w tym, ze ludzie wchodza w zwiazki monogamiczne, a by default chca ruc.hac innych ludzi i sie z tym kryja. No please, zapytaj kogokolwiek w dluzszym zwiazku.

Coraz czesciej mam poczucie, ze najlepsze zwiazki sa otwarte, a obie strony zabiegaja o seks z innymi, nie ida na latwizne ogrzewania sie w cieplym, nudnym zwiazku. Staraja sie, rozwijaja, nie chca sie uzaleznic od jednej osoby. Eksperymentuja i pozwalaja swoim ukochanym na szukanie tego, czego nie chca lub nie moga im zapewnic, gdzie indziej. Przy pelnym zaufaniu i mocnej relacji ten model jest super. W przypadku osob z niska samoocena, tak jak u fobikow: andrzej, to je.bn.ie. Mysl o tym, ze inni sa lepsi i ta ukochana osoba zakocha sie w kims innym, gdy jej sie na zbyt duzo pozwoli, bedzie nieznosnie wkrecac sie w glowe niby mala wiertareczka, coraz mocniej uszkadzajac mozliwosc trzezwego myslenia.

Monogamia jest domena biednych i brzydkich ludzi, ktorzy nie maja powodzenia poza zwiazkiem i nie sa w stanie zdradzic, nawet jakby chcieli. Wiec desperacko trzymaja sie tej jednej osoby. Dlatego zdrady albo otwarte zwiazki sa tak powszechne w swiecie celebrytow lub bogatych: maja powodzenie i moga je wykorzystywac.


Ta, bo kazdy ktojest w dłuższym związku monogamicznym to jest od razu brzydki i głupi, pokątnie szuka kogoś innego do ruchania, nie rozwija się, nie ma pasji, tylko siedzi na kanapie i wpieprza czipsy. Co ma piernik do wiatraka w ogóle? I robiles jakieś badania na ten temat czy piszesz tak z d*py? Bo ja np znam kilka par z dłuższym stażem, które są dokładnie temu przeciwienstwem- a bynajmniej nie obracam się w dużym kręgu towarzyskim.

PS ja w tym temacie nie mam do końca wyrobionej opinii, ale jednak w+:Ikony bluzgi kurka: mnie takie generalizowanie
[/quote]

Nie każdy stawia seks na pierwszym miejscu w związku, wierność może mieć inny wymiar,  takiej powiedzmy przyjaźni i szacunku do drugiej osoby, mi się wydaje że w takich związkach seks nawet jeśli leży to nikt z tego powodu nie cierpi, ale pewnie występuje w odpowiedniej ilości. Przede wszystkim wsparcie.  Bo to co pisze karmazyn to takie patrzenie przedmiotowe, jakby worek na spermę, których musi być dużo, żeby się nie przejadły.
Na czym miałaby polegać miłość gdyby seks nie grał roli, czy można pójść za kogoś w ogień bez seksu?
Ale do czego zmierzasz? Co z tego część związków się rozpada, to ma być jakiś argument na bezsensowność monogamii?
Monogamia jest naturalna i normalna. Babranie się w patologicznej relacji, w której udajesz że nie przeszkadza ci to, że twój partner/partnerka sypia z obcą osobą, jest chore. Ludzie dorabiają sobie jakieś śmieszne ideologię, promując te tak zwane otwarte związki, twierdząc że są postępowi i cool, a tak naprawdę to tylko przykrywka, za którą kryją chęć do zaspokojenia swojej chuci.
Mi się takie związki kojarzą z darmowym seksem tylko i wyłącznie. Układy. Związek to zbyt mocne słowo. Oszczędność bo nie trzeba wydawać na dziwki. Brak tam w ogóle podziękowania za to, że druga osoba w ogóle jest, wspiera szczerze od serduszka, no i tego poświęcenia w podzięce. Wtedy ci ludzie są dla siebie stworzeni bodaj z tego co pamiętam.
Oboge bo chuc i chec uprawiania duzo seksu to cos zlego, wszystko zalezy od ukladu miedzy ludzmi a nie od przestarzalych norm i zbyt duzej ilosci religii w szkole
W mojej ocenie dłuższy długoterminowy związek jest właśnie po to, żeby by default mieć pewność wzajemnej wierności i zamiast tracić czas na randkowanie zaspokajać potrzeby biologiczne razem i mieć dzięki temu czas na inne dziedziny życia. Ale to jest oczywiście z winy wiecznie niezaspokojonych, niekonsekwentnych i niestabilnych osób których jest większość niemal utopia.

Natomiast idea związku "otwartego" w pale mi się nie mieści, to jest za wysoki poziom abstrakcji dla mnie by pojąć jaki w ogóle ma wtedy ten związek sens. Przyjaciel przenajprzyjacielszszy któremu muszę być wierny/a emocjonalnie bardziej niż kochankom? Moim zdaniem ten domek ma fundamenty z zapałek... Ale może jestem..... zbyt aspołeczny by pojąć takie szczytne idee :Stan - Uśmiecha się:
No i potem nazywają innych robalami a sami się tak czują. Seks ma dużo z robalami wspólnego min. Nwm Dzzownicami czy czyms takim obslizlym
(08 Sty 2022, Sob 13:47)Netoper napisał(a): [ -> ]No i potem nazywają innych robalami a sami się tak czują. Seks ma dużo z robalami wspólnego min. Nwm Dzzownicami czy czyms takim obslizlym

Ja od umawiania się z jakąś kobietą tylko na seks bez zobowiązań i jeżdżenia do niej, ubierania się, perfumowania itp. i ryzyka że dostanę siekierą w łeb od jednego z moich "konkurentów" który jednak wziął temat na poważnie już wolę chyba wylegiwać się wygodnie w domu i być incelem...
(08 Sty 2022, Sob 13:42)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]Oboge bo chuc i chec uprawiania duzo seksu to cos zlego, wszystko zalezy od ukladu miedzy ludzmi a nie od przestarzalych norm i zbyt duzej ilosci religii w szkole

Opie, religię to ja mam w nosie, i jak chcesz to możesz sobie wkładać małego w każdy otwór jaki ci się spodoba (byle nie w mój) mi to rybka.  Ale relacji gdzie masz trójkąciki, kwadraciki i wuj wie co jeszcze, związkiem nie nazywaj.  Związek, jeśli nie na miłości, to przynajmniej powinien być oparty, na wzajemnym szacunku i zaufaniu dwóch osób. Coś takiego nie może wystąpić, tam gdzie każdy puszcza się na lewo i prawo.
A skad taka definicje zwiazku wyjales? Zwiazek jest tym, co sobie dowolna liczba osob ustali, nie wazne czy miesci ci sie to w glowie, czy nie
(08 Sty 2022, Sob 13:55)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]A skad taka definicje zwiazku wyjales? Zwiazek jest tym, co sobie dowolna liczba osob ustali, nie wazne czy miesci ci sie to w glowie, czy nie
Ustaliłem z babcią, że nasz związek to ciasto czekoladowe ale tylko wtedy, gdy stoimy od niego w promieniu 3m, nie dalej i mamy obydwoje na czołach rozsmarowane nieudane ogórki kiszone sprzed 2 lat.
No i spoko szczescia dla was motylki
XD Bo jest to normalne, ja wiem, jestem za mało postępowy he he. To co mi się nie mieści w głowie, to właśnie taka promocja patologi.
W patoligii każdy z każdym się spotyka i nikt nie ma niczego za złe,  bo i tak każdy ma każdego w dup*e. Patologia jest postępowa.
(08 Sty 2022, Sob 14:01)Luka napisał(a): [ -> ]XD Bo jest to normalne, ja wiem, jestem za mało postępowy he he. To co mi się nie mieści w głowie, to właśnie taka promocja patologi.
Jak w promocji to wezme dwie patologie
(08 Sty 2022, Sob 14:04)Netoper napisał(a): [ -> ]W patoligii każdy z każdym się spotyka i nikt nie ma niczego za złe, bo i tak każdy ma każdego w dup*e.
Dla mnie z punktu widzenia realizmu wiara w to, że związek pierdyliorga osób będzie w stanie dogadywać się i funkcjonować dłuższy czas to jak wiara w to, że illuminaci od 80lat idealnie dogadują się i z szatanem i między sobą i jeszcze trzymają to wszystko skutecznie w tajemnicy... Najlepiej z patologicznych związków to się chyba dogadują kibole - bo mają jasny i przejrzysty system pokazywania sobie gdzie czyje miejsce :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

(08 Sty 2022, Sob 14:06)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]Jak w promocji to wezme dwie patologie
Tylko dopytaj czy są punkty na "gang patusiaków"
(08 Sty 2022, Sob 14:19)sigma napisał(a): [ -> ]czy dobrze rozumiem, że wy kłócicie się o nazewnictwo?

Być może dobrze rozumiesz, ale w takim razie ja nie rozumiem gdzie tu jest kłótnia o nazewnictwo, wydawało mi się, że chodzi raczej o dywagacje nad "wartością zastosowania danej opcji stylu życia w praktyce"
dupę ma każdy, dupe można szybko wymienić, zamienić, d*pa zawsze znajdzie się jakaś lepsza albo taka sama, człowiek - niekoniecznie. wymienić człowieka na rzecz d*py? no nie wiem.
(08 Sty 2022, Sob 14:26)bajka napisał(a): [ -> ]dupę ma każdy, dupe można szybko wymienić, zamienić, d*pa zawsze znajdzie się jakaś lepsza albo taka sama, człowiek - niekoniecznie. wymienić człowieka na rzecz d*py? no nie wiem.
No to dlatego mówiłem na korzyść monogamii, że dupę wtedy masz, ale głowa i układ sterowania przynajmniej sprawdzony... (Ale to wszystko, wszystko w TEORII! proszę pamiętać, w idealnej teorii tak ma działać...)
Z nudów odpalam simsy, a tam

[attachment=2138]

Demoralizują młodzież, aż się grać odechciewa
Stron: 1 2 3