07 Sty 2022, Pią 22:50, PID: 852661 
	
	
	
		Nie wiem czy ktoś z Was się spotkał już z tym określeniem "monogamia seryjna", jak nazwa wskazuje chodzi o to, że ktoś celnie zauważył i nazwał powszechną tendencję w dzisiejszym świecie: ludzie wchodzą w szereg związków które traktują bardzo poważnie, a tymczasem prędzej czy później każdy z nich się rozpada, ludzie znów strasznie na poważnie szukają kolejnej miłości "teraz to już na pewno tej prawdziwej" i tak idzie w kółko aż do piachu...
Może jestem idealistą, ale taka wizja rzeczywistości, a jest ona taka w lwiej części przypadków jest żałośnie deprymująca,
jednak ani tzw "red pill" ani superseriozne szukanie "tej jedynej" nie wydaje mi się przekonujące...
Ktoś się nad tym już zastanawiał lub ma jakieś spostrzeżenia?
	
	
	
	
Może jestem idealistą, ale taka wizja rzeczywistości, a jest ona taka w lwiej części przypadków jest żałośnie deprymująca,
jednak ani tzw "red pill" ani superseriozne szukanie "tej jedynej" nie wydaje mi się przekonujące...
Ktoś się nad tym już zastanawiał lub ma jakieś spostrzeżenia?
 PhS
 


	
	
	
 
 burza czas start...
	
 Moja rodzina na szczęście jest normalna, nikt mnie nie pyta o to czy mam chłopaka, narzeczonego, kiedy dzieci itp. moja mama sama mówi, że lepiej jakbym nie brała ślubu, bo to głupota, potem same problemy przy rozwodzie, a tak to można się rozstać bez żadnych sądów 
	
"). Żyją ze sobą, bo są wierzący i składali przysięgę przed Bogiem. Nieważne, że żyją jak wrogo do siebie nastawieni współlokatorzy. 