PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak sobie radzicie z byciem starym kawalerem/ starą panną?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Kiedyś bycie "kawalerem" było dla mnie straszne, a teraz chce nim zostać z wyboru 😉 Miłość nie sprawiła że stałem się szczęśliwy.
(13 Lis 2022, Nie 12:19)BlankAvatar napisał(a): [ -> ]
(13 Lis 2022, Nie 11:31)Joacha napisał(a): [ -> ]W ogólnym spojrzeniu na świat może tak, ale większość badań socjologicznych, o których czytałam, wskazuje na takie czynniki jak to, że ludzie po 30. mają częściej niż młodzi ludzie już bardziej poukładane życie zawodowe i społeczne oraz że są już bardziej świadomi siebie, swoich oczekiwań, są bardziej przewidujący, mniej spontaniczni niż młodzi, którzy dopiero wkraczają w świat związków i są bardziej otwarci na poszukiwanie i zdobywanie dopiero doświadczeń. 
Spoko, ale młodzi myślą bardziej stereotypowo, a przez brak doświadczenia życiowego trudniej im zrozumieć perspektywę innych. Z jednej strony mamy młodych, którzy częściej wchodzą w przypadkowe, burzliwe związki, które szybciej się rozpadają przez niekompatybilność i/lub niedojrzałość, a z drugiej - osoby 30-40 letnie, które mają bardziej wyrobione oczekiwania, choć bardziej realistyczne i empatyczne (+ po jakimś czasie efekty starości, czyli, powiedzmy, zesztywnienie poznawcze w ogóle). Czyli mamy 2-3 czynniki, które w różnym wieku wpływają na ten brak "elastyczności związkowej". Nie wiem, który ogółem jest najsilniejszy (pewnie jest też to kwestia osobnicza), ale podejrzewam, że złoty środek nie wypada w okolicach dwudziestki.

Anyway, co do clou mojej wypowiedzi i koleżanek singielek, to chodziło mi, że możemy często mylić przyczynę ze skutkiem: to niekoniecznie 30 na karku sprawiła, że stały nieelastyczne i samotne, tylko brak elastyczności (kwestia osobnicza) sprawił, że są po 30 i samotne. Jeden ze współnych mianowników patologii osobowości, to brak elastyczności.

Myślę, że będąc młodym łatwiej wejść w związek ale niekoniecznie ten związek będzie dobry i przetrwa. Bardzo młodzi ludzie, powiedzmy do 23 lat, mają więcej okazji do poznawania ludzi, łatwiej poznać kogoś kto będzie nam pasować więcej osób jest wolne, i wydaje mi się też, że łatwiej się jest zakochać. Ja przynajmniej tak miałem gdy byłem młodszy, że bardziej idealizowałem to wszystko. Nie wiem może hormony działały silniej lub nie miałem świadomości wielu rzeczy, a teraz jakoś trudno mi się zakochać.  No i jest różnica czy ktoś miał okazje być w jakimś związku będąc młodym bo jeśli tak to szanse że stworzy związek w późniejszym wieku są większe. Jeśli nie to zakładam, że może być trudno.
Raz lepiej raz gorzej. Jednego dnia płacz w poduszkę, drugiego gloryfikacja wolności. Ze skrajności w skrajność.
@Blackout
Co do pierwszej części wypowiedzi, to zgodzę się, że łatwiej może być wejść w związek za młodu, bo jest większy wybór (no i w ogóle jest szybciej).

Co do drugiego wniosku, to imo znowu kwestia oceny przyczyny sytuacji. Na pewno będzie różnica między kimś, kto nie był w związku z powodu głębokich problemów osobowościowych, a kimś kto miał fobię społeczną. Druga osoba może mieć całkiem dobry ogląd tego jak dobry związek stworzyć, bo (zakładamy, że) ma/miała zdrowe relacje innego typu, a o reszcie mogła się dowiedzieć z (choćby) książek czy popkultury. Przykładowo, nie trzeba przeżyć relacji romantycznej, żeby rozumieć, że z jednej strony potrzebne jest wyznaczanie granic, a z drugiej - intymność i wsparcie. Wiadomo, że ktoś kto nigdy nie miał problemów psychicznych i ma doświadczenie, musi mieć łatwiej, ale przecież w długotrwałej relacji romantycznej nie robisz czegoś zupełnie innego niż w relacjach innego typu (to nie jest jak nauka jazdy na rowerze dla dziecka; wykorzystujesz już nabyte skille, ale przy zachowaniu innych proporcji). W takiej sytuacji nie ma co panikować ani przekreślać życia i lepiej skupić się na uzupełnianiu braków w -yyy- edukacji (można pogadać z psychologiem od par itp.).
(13 Lis 2022, Nie 19:31)BlankAvatar napisał(a): [ -> ]@Blackout
Co do pierwszej części wypowiedzi, to zgodzę się, że łatwiej może być wejść w związek za młodu, bo jest większy wybór (no i w ogóle jest szybciej).

Co do drugiego wniosku, to imo znowu kwestia oceny przyczyny sytuacji. Na pewno będzie różnica między kimś, kto nie był w związku z powodu głębokich problemów osobowościowych, a kimś kto miał fobię społeczną. Druga osoba może mieć całkiem dobry ogląd tego jak dobry związek stworzyć, bo (zakładamy, że) ma/miała zdrowe relacje innego typu, a o reszcie mogła się dowiedzieć z (choćby) książek czy popkultury. Przykładowo, nie trzeba przeżyć relacji romantycznej, żeby rozumieć, że z jednej strony potrzebne jest wyznaczanie granic, a z drugiej - intymność i wsparcie. Wiadomo, że ktoś kto nigdy nie miał problemów psychicznych i ma doświadczenie, musi mieć łatwiej, ale przecież w długotrwałej relacji romantycznej nie robisz czegoś zupełnie innego niż w relacjach innego typu (to nie jest jak jazda nauki na rowerze dla dziecka; wykorzystujesz już nabyte skille, ale przy zachowaniu innych proporcji). W takiej sytuacji nie ma co panikować ani nie przekreślać życia i lepiej skupić się na uzupełnianiu braków w -yyy- edukacji (można pogadać z psychologiem od par itp.).

Mi nie chodziło, to żeby przekreślać życie. Nie taki miał być cel mojego posta. Po prostu obiektywnie zakładam, że jak ktoś nigdy nie był w związku to będzie mu trudniej taki związek stworzyć. Jednocześnie zakładam, że człowiek z silną fobią społeczną nie ma wielu relacji z innymi w ogóle wiec nie jest jakiś super wyćwiczony w społecznych skillach. Problemy osobowościowe to już w ogóle inny level. Ale faktem jest, że chyba przy samej fobii nie ma aż tak dużych problemów z wejściem w związek, gorzej jak to jest osobowość unikająca.
Ja sobie lepiej radzę odkąd zrozumiałem, że nigdy związku nie założę.
W przypadku osób z silną fobią (bądź z fobią w ogóle) jest przede wszystkim problem z poznawaniem nowych ludzi. Nawet nie tyle że jest to straszne, bo strach można pokonać dzięki terapii albo stłumić lekami. Ale już braku odpowiednio dużej ilości przedstawicielek płci pięknej wokół siebie się tak łatwo nie rozwiąże. Podejrzewam że żaden fobik nie będzie tak odważny/zdesperowany by chodzić po parkach i zagadywać do obcych dziewczyn. W młodości to też wcale nie było takie oczywiste, ja na przykład poza szkołą i uczelnią miałem znajomych jak na lekarstwo, związki w grupach szkolnych nie były zbyt częste a jeśli już to nieraz kończyły się nieprzyjemnie i potem był smród na całą grupę. Z tego co wiem większość par poznaje się przez wspólnych znajomych, dalszych lub bliższych. Jeśli tych znajomych nie ma, to pozostaje internet ewentualnie jakieś spotkania dla fobików bądź nieśmiałych. Gdyby każdy z nas miał możliwość poznać się z powiedzmy 5-10 dziewczynami każdego roku, to prędzej czy później znalazłby się ktoś odpowiedni. Z perspektywy czasu widzę, że właśnie to jest największym problemem, a nie słabe umiejętności społeczne, brak kasy czy dobrej pracy. Ja pogodziłem się z tym, że czeka mnie starokawalerstwo, bo wynikło to z przyczyn niezależnych ode mnie. Od dziecka miałem dość samotniczy charakter, wchodzenie w duże grupy ludzi tylko po to by mieć kontakt z większą ilością kobiet to nie dla mnie. Mam jeszcze gdzieś tam z tyłu głowy nadzieję, że może będę miał szczęście i pewnego dnia złapię kontakt z osobą, z którą stworzę szczęśliwy związek. A jeśli nie to trudno, zwłaszcza że na horyzoncie malują się kolejne, niestety bardziej przyziemne wyzwania...
(15 Lis 2022, Wto 4:58)misiek_ napisał(a): [ -> ]Gdyby każdy z nas miał możliwość poznać się z powiedzmy 5-10 dziewczynami każdego roku, to prędzej czy później znalazłby się ktoś odpowiedni. Z perspektywy czasu widzę, że właśnie to jest największym problemem, a nie słabe umiejętności społeczne, brak kasy czy dobrej pracy.
Różnie z tym bywa. Dla mnie trudniej jest utrzymać relację niż ją rozpocząć. Zwłaszcza w dużych miastach, wystarczy pójść na jakieś wydarzenie związane z naszymi zainteresowaniami typu turniej planszówek czy zapisać się do jakiejś grupy biegowej, czy pójść na kurs pływania, tańca itp, od razu jest temat do rozmowy, wspólna pasja. Trudniej jest utrzymać kogoś przy sobie, zwłaszcza gdy jest się niezbyt ciekawym, małomównym, nudnawym gościem, gdy ma się problemy z samym sobą, z niską samooceną. A jeśli się jeszcze niezbyt ufa kobieton z racji róznych niefajnych doświadczeń, to już w ogóle ...ujnia z grzybnią. Brak kasy w sumie też problem bo dla wielu lasek to oznaka niezaradności.
(15 Lis 2022, Wto 13:20)ekstra_intro napisał(a): [ -> ]misiek_ napisał(a):
Gdyby każdy z nas miał możliwość poznać się z powiedzmy 5-10 dziewczynami każdego roku, to prędzej czy później znalazłby się ktoś odpowiedni. Z perspektywy czasu widzę, że właśnie to jest największym problemem, a nie słabe umiejętności społeczne, brak kasy czy dobrej pracy.
Różnie z tym bywa. Dla mnie trudniej jest utrzymać relację niż ją rozpocząć. Zwłaszcza w dużych miastach, wystarczy pójść na jakieś wydarzenie związane z naszymi zainteresowaniami typu turniej planszówek czy zapisać się do jakiejś grupy biegowej, czy pójść na kurs pływania, tańca itp, od razu jest temat do rozmowy, wspólna pasja. Trudniej jest utrzymać kogoś przy sobie, zwłaszcza gdy jest się niezbyt ciekawym, małomównym, nudnawym gościem, gdy ma się problemy z samym sobą, z niską samooceną. A jeśli się jeszcze niezbyt ufa kobieton z racji róznych niefajnych doświadczeń, to już w ogóle ...ujnia z grzybnią. Brak kasy w sumie też problem bo dla wielu lasek to oznaka niezaradności.
Też mi się wydaje ,że te 5-10 dziewczyn na rok to nie jest jakaś duża liczba, jeżeli się nie siedzi w domu i uda się przełamać i zrobić pierwszy krok czyli się wgl. odezwać. Tylko no właśnie trudniej tą relację utrzymać i wprowadzić ją na wyższy poziom. Do tego dochodzi fakt ,że ciężko znaleźć kogoś wolnego w podobnym wieku. Ogólnie w wieku tych 20lat było by dużo łatwiej, tylko wtedy myślałem ,że nawet rozmawiać ze mną nie będą chcieli :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wszędzie gdzie się znajdowałam były tylko lub głównie dziewczyny. W szkole zawsze więcej dziewczyn. Połowa miała chłopaków. Chłopaki albo mieli dziewczyny w szkole, albo po za szkołą nawet nieśmiały chłopak, fobii może nie miał, próbował zagadać do śmiałej dziewczyny która miała chłopaka. Już nie mówię że mną miałby być zainteresowany, ale były śmielsze dziewczyny, wolne i się nimi nie zainteresował. To było w liceum. W podstawówce, w gimnazjum nie wiem czy byli w ogóle zainteresowani dziewczynami. Z gimnazjum mam złe wspomnienia związane z chłopakami, przezywali mnie, śmieli się ze mnie, dokuczali. W pracy w sklepie 16 kobiet, 2 chłopaków. Same mężatki, tylko ja i druga stażystka nie. Chłopaki wolni, dziewczyn nawet nie mieli, a woleli rozmawiać z drugą śmielszą stażystką, która miała chłopaka i oni o tym wiedzieli bo po nią przychodził. Nawet do pomocy w pracy ją brali, a mnie wysyłali abym robiła coś sama. Nawet ta stażystka słyszałam jak mówiła jednemu że może ja bym mu pomogła, bo ja prosił a ona nie mogła. A on powiedział że nie bo ze mną nie można porozmawiać a nawet nie próbował. Znaczy próbował ale co można powiedzieć na pytanie co tam? Nic. Nigdzie nie wychodzę, u mnie jest problem i z nawiązaniem kontaktu i z rozmową i utrzymaniem kontaktu.
Nawet jakbym spotykała 5-10 mężczyzn to i tak by nic z tego nie było, chyba że bym była jedyna w tym miejscu. Jak dziewczyn jest więcej to i więcej lepszych ode mnie wyborów.
Może w waszych środowiskach jest więcej mężczyzn niż kobiet i w tym problem.
(15 Lis 2022, Wto 16:01)Roztoczanka napisał(a): [ -> ]Znaczy próbował ale co można powiedzieć na pytanie co tam? Nic.
Komunikatywne osoby na tak postawione pytanie mogą produkować się przez pół godziny, nawet jeśli prowadzą nudne, monotonne, rutynowe życie. Niestety ja też nie jestem zbytnio rozmowny, wiecznie pustka w głowie, zanim się zastanowię co odpowiedzieć by nie wyjść na debila to już jest za późno i w ten sposób i tak wychodzę na debila, dołujące jest to strasznie.
(15 Lis 2022, Wto 16:01)Roztoczanka napisał(a): [ -> ]Wszędzie gdzie się znajdowałam były tylko lub głównie dziewczyny. W szkole zawsze więcej dziewczyn. Połowa miała chłopaków. Chłopaki albo mieli dziewczyny w szkole, albo po za szkołą nawet nieśmiały chłopak, fobii może nie miał, próbował zagadać do śmiałej dziewczyny która miała chłopaka. Już nie mówię że mną miałby być zainteresowany, ale były śmielsze dziewczyny, wolne i się nimi nie zainteresował. To było w liceum. W podstawówce, w gimnazjum nie wiem czy byli w ogóle zainteresowani dziewczynami. Z gimnazjum mam złe wspomnienia związane z chłopakami, przezywali mnie, śmieli się ze mnie, dokuczali. W pracy w sklepie 16 kobiet, 2 chłopaków. Same mężatki, tylko ja i druga stażystka nie. Chłopaki wolni, dziewczyn nawet nie mieli, a woleli rozmawiać z drugą śmielszą stażystką, która miała chłopaka i oni o tym wiedzieli bo po nią przychodził. Nawet do pomocy w pracy ją brali, a mnie wysyłali abym robiła coś sama. Nawet ta stażystka słyszałam jak mówiła jednemu że może ja bym mu pomogła, bo ja prosił a ona nie mogła. A on powiedział że nie bo ze mną nie można porozmawiać a nawet nie próbował. Znaczy próbował ale co można powiedzieć na pytanie co tam? Nic. Nigdzie nie wychodzę, u mnie jest problem i z nawiązaniem kontaktu i z rozmową i utrzymaniem kontaktu.
Nawet jakbym spotykała 5-10 mężczyzn to i tak by nic z tego nie było, chyba że bym była jedyna w tym miejscu. Jak dziewczyn jest więcej to i więcej lepszych ode mnie wyborów.
Może w waszych środowiskach jest więcej mężczyzn niż kobiet i w tym problem.
Pytanie "co tam" , jak zauważyłem jest pokazaniem ,że ktoś jest chętny na rozmowę z daną osobą, najlepiej ułożyć sobie wcześniej odpowiedź i skończyć tym samym albo samemu wyjść z inicjatywą , wtedy to tamta osoba będzie musiała się produkować xd i narzuci jakiś temat. Z pespektywy męskiej takie zachowanie jest odbierane jako "DAJ MI SPOKÓJ" a jak do tego dochodzi ponura mina to już całkowicie. Niestety liczy się wrażenie nie reczywistość :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Brak konkurencji znacznie pomaga w zawarciu jakiś znajomości ,albo gdy ktoś jest na ciebie skazany XD , dlatego mi łatwiej było porozmawiać z kimś w np. autobusie niż w szkole, gdzie szybko tworzą się grupki, a z boku zostają jedynie osoby z którymi ciężko się rozmawia na początku.
(15 Lis 2022, Wto 16:01)Roztoczanka napisał(a): [ -> ]Wszędzie gdzie się znajdowałam były tylko lub głównie dziewczyny. W szkole zawsze więcej dziewczyn. Połowa miała chłopaków. Chłopaki albo mieli dziewczyny w szkole, albo po za szkołą nawet nieśmiały chłopak, fobii może nie miał, próbował zagadać do śmiałej dziewczyny która miała chłopaka. Już nie mówię że mną miałby być zainteresowany, ale były śmielsze dziewczyny, wolne i się nimi nie zainteresował. To było w liceum. W podstawówce, w gimnazjum nie wiem czy byli w ogóle zainteresowani dziewczynami. Z gimnazjum mam złe wspomnienia związane z chłopakami, przezywali mnie, śmieli się ze mnie, dokuczali. W pracy w sklepie 16 kobiet, 2 chłopaków. Same mężatki, tylko ja i druga stażystka nie. Chłopaki wolni, dziewczyn nawet nie mieli, a woleli rozmawiać z drugą śmielszą stażystką, która miała chłopaka i oni o tym wiedzieli bo po nią przychodził. Nawet do pomocy w pracy ją brali, a mnie wysyłali abym robiła coś sama. Nawet ta stażystka słyszałam jak mówiła jednemu że może ja bym mu pomogła, bo ja prosił a ona nie mogła. A on powiedział że nie bo ze mną nie można porozmawiać a nawet nie próbował. Znaczy próbował ale co można powiedzieć na pytanie co tam? Nic. Nigdzie nie wychodzę, u mnie jest problem i z nawiązaniem kontaktu i z rozmową i utrzymaniem kontaktu.
Nawet jakbym spotykała 5-10 mężczyzn to i tak by nic z tego nie było, chyba że bym była jedyna w tym miejscu. Jak dziewczyn jest więcej to i więcej lepszych ode mnie wyborów.
Może w waszych środowiskach jest więcej mężczyzn niż kobiet i w tym problem.

Zaczekaj, czyli jesteś dziewczyną i nie ustawiają się do Ciebie kolejki mężczyzn podrywających Cię na każdym kroku? Nie wiem, czy użytkownicy tego forum są w stanie uwierzyć w coś takiego.
(15 Lis 2022, Wto 20:31)sittingintheenglishgarden napisał(a): [ -> ]
(15 Lis 2022, Wto 16:01)Roztoczanka napisał(a): [ -> ]Wszędzie gdzie się znajdowałam były tylko lub głównie dziewczyny. W szkole zawsze więcej dziewczyn. Połowa miała chłopaków. Chłopaki albo mieli dziewczyny w szkole, albo po za szkołą nawet nieśmiały chłopak, fobii może nie miał, próbował zagadać do śmiałej dziewczyny która miała chłopaka. Już nie mówię że mną miałby być zainteresowany, ale były śmielsze dziewczyny, wolne i się nimi nie zainteresował. To było w liceum. W podstawówce, w gimnazjum nie wiem czy byli w ogóle zainteresowani dziewczynami. Z gimnazjum mam złe wspomnienia związane z chłopakami, przezywali mnie, śmieli się ze mnie, dokuczali. W pracy w sklepie 16 kobiet, 2 chłopaków. Same mężatki, tylko ja i druga stażystka nie. Chłopaki wolni, dziewczyn nawet nie mieli, a woleli rozmawiać z drugą śmielszą stażystką, która miała chłopaka i oni o tym wiedzieli bo po nią przychodził. Nawet do pomocy w pracy ją brali, a mnie wysyłali abym robiła coś sama. Nawet ta stażystka słyszałam jak mówiła jednemu że może ja bym mu pomogła, bo ja prosił a ona nie mogła. A on powiedział że nie bo ze mną nie można porozmawiać a nawet nie próbował. Znaczy próbował ale co można powiedzieć na pytanie co tam? Nic. Nigdzie nie wychodzę, u mnie jest problem i z nawiązaniem kontaktu i z rozmową i utrzymaniem kontaktu.
Nawet jakbym spotykała 5-10 mężczyzn to i tak by nic z tego nie było, chyba że bym była jedyna w tym miejscu. Jak dziewczyn jest więcej to i więcej lepszych ode mnie wyborów.
Może w waszych środowiskach jest więcej mężczyzn niż kobiet i w tym problem.

Zaczekaj, czyli jesteś dziewczyną i nie ustawiają się do Ciebie kolejki mężczyzn podrywających Cię na każdym kroku? Nie wiem, czy użytkownicy tego forum są w stanie uwierzyć w coś takiego.

Czemu jesteś aż tak złośliwa?
Cytat:Zaczekaj, czyli jesteś dziewczyną i nie ustawiają się do Ciebie kolejki mężczyzn podrywających Cię na każdym kroku? Nie wiem, czy użytkownicy tego forum są w stanie uwierzyć w coś takiego.
Przecież nawet w kulturze redpilowcow gra toczy się tylko o Stacy, reszta to jest to, co Chad nie chciał
(15 Lis 2022, Wto 20:31)sittingintheenglishgarden napisał(a): [ -> ]Zaczekaj, czyli jesteś dziewczyną i nie ustawiają się do Ciebie kolejki mężczyzn podrywających Cię na każdym kroku? Nie wiem, czy użytkownicy tego forum są w stanie uwierzyć w coś takiego.

Nawet nie kolejki, nikt nigdy. Może się nie podobam nie wiem, nie maluję, jak założę sukienkę to jest skromna.
Słyszałam że niby jestem ładna ale to tylko kobiety mówiły, więc nie wiem.
Bo faceci wbrew temu co mówią wolą te wypindrzone ślicznotki, chudziutkie, długie nogi itd, co nie znaczy, że mniej atrakcyjna nie znajdzie faceta, po prostu taka natura, trzeba brać kogos na swoim poziomie, a że ludzie szukają wyżej od siebie to już ich problem, będą sami i tyle.
Mi to się kojarzy z pedofilią
(16 Lis 2022, Śro 14:09)niki111 napisał(a): [ -> ]Bo faceci wbrew temu co mówią wolą te wypindrzone ślicznotki, chudziutkie, długie nogi itd, co nie znaczy, że mniej atrakcyjna nie znajdzie faceta, po prostu taka natura, trzeba brać kogos na swoim poziomie, a że ludzie szukają wyżej od siebie to już ich problem, będą sami i tyle.

A ja tu raczej widzę problem w tym, że @Roztoczankajest mało rozmowna. Pewnie koledzy z jej pracy uznali, że nie chce z nimi rozmawiać i tyle, i to nie ma za dużo związku z tym kto się podoba, a kto nie. Śmiała dziewczyna ma chłopaka, a i tak zagadują, to może znaczyć że chcą po prostu z kims pogadać.  Ja mam tak samo u mnie w pracy, ludzie zaczynają rozmowę z tymi najbardziej wygadanymi, mnie najczęściej pomijają. Niepowodzenie na tle randkowym może wynikać z czego innego. Może powinnaś poszukać aktywnie kogoś jeśli ci zależy na tym. Wiem, że dużo dziewczyn poznaje drugą połówkę przez portale randkowe.
Ja dla odmiany jestem bardzo rozmowny i gęba mi się nie zamyka. Nawet na pierwszym spotkaniu jak już minie kilkanaście minut i czuję że są "podobne wibracje" to rozmowa sama idzie. Nawet jeśli ktoś jest dość małomówny to potrafię co nieco z niego wykrzesać. Ale niestety wcale nie sprawia to, że każda osoba z którą się umowie rzuca mi się na szyję. Z drugiej strony mam silne przeświadczenie, że gdybym umawiał się z tymi chociaż 5-10 dziewczynami rocznie już dawno bym sobie kogoś znalazł. Inna sprawa że też nie jestem ekspertem w utrzymywaniu relacji na dłużej, choć ma na to też duży wpływ czy druga strona też chcę to utrzymać. Jeśli że wszystkim muszę wychodzić sam, a jeśli nie odzywam się jakiś czas to tak jakbym przestał istnieć, to trudno utrzymać jakąkolwiek znajomość. Porównuję to do relacji że swoim dobrym wieloletnim kumplem, gdzie też były okresy gorsze i lepsze, ale jak się nie odzywam przez powiedzmy tydzień bo np. mam doła i mam schować się przed całym światem, to zawsze przyśle choćby krotkiego sms czy wszystko u mnie wporządku. Dzięki temu wiem że nie jestem dla niego obojętny, a gdybym cały kontakt musiał utrzymywać sam to długo by ta znajomość nie przetrwała. Do tanga trzeba dwojga i myślę że to jest powodem problemów z utrzymaniem znajomości przez wielu fobików. Po prostu nie robimy tak dobrego wrażenia na innych ludziach, nie dostajemy więc "pozytywnego feedbacku" i stąd te znajomości szybko się wykruszają. Mogę niemal zagwarantować ze gdyby trafiła się odpowiednią osoba, to znajomość "sama pójdzie". Chyba że mówimy o ekstremalnych przypadkach, typu że dziewczyna się do was odzywa i sama próbuje wyciągnąć na jakieś spotkanie, a wy się obawiacie i ociągacie długo, wtedy każdy może się zniechęcić. Ale zakładam że główny problem polega jednak na tym, że nie potrafimy pociągnąć dalej znajomości mimo swoich najszczerszych chęci i gotowości do poświęcania czasu i energii.
(16 Lis 2022, Śro 14:35)Blackout napisał(a): [ -> ]A ja tu raczej widzę problem w tym, że @Roztoczankajest mało rozmowna. Pewnie koledzy z jej pracy uznali, że nie chce z nimi rozmawiać i tyle, i to nie ma za dużo związku z tym kto się podoba, a kto nie. Śmiała dziewczyna ma chłopaka, a i tak zagadują, to może znaczyć że chcą po prostu z kims pogadać.  Ja mam tak samo u mnie w pracy, ludzie zaczynają rozmowę z tymi najbardziej wygadanymi, mnie najczęściej pomijają. Niepowodzenie na tle randkowym może wynikać z czego innego. Może powinnaś poszukać aktywnie kogoś jeśli ci zależy na tym. Wiem, że dużo dziewczyn poznaje drugą połówkę przez portale randkowe.

Ja też myślę że to jest problem że jestem mało rozmowna. Nie zależy mi na tym. Tu już nawet nie chodzi że miałabym z kimś być tylko o samo zakolegowanie się. Będzie co będzie. Ja nie będę na siłę szukać. Rodzinie nawet powiedziałam że nie szukam, bo często słyszę na ten temat.

(16 Lis 2022, Śro 14:09)niki111 napisał(a): [ -> ]Bo faceci wbrew temu co mówią wolą te wypindrzone ślicznotki, chudziutkie, długie nogi itd, co nie znaczy, że mniej atrakcyjna nie znajdzie faceta, po prostu taka natura, trzeba brać kogos na swoim poziomie, a że ludzie szukają wyżej od siebie to już ich problem, będą sami i tyle.

Nie przesadzaj, tamta dziewczyna też się nie malowała a jak tak to lekko. Była chudsza, ale niewiele. Wzrost miałyśmy podobny. Tyle że nie wyglądała na zestresowaną, ciągle się uśmiechała. Nawet mi się z nią dobrze gadało jak na moją małą rozmowność.

(16 Lis 2022, Śro 14:23)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]Mi to się kojarzy z pedofilią

Ale co i dlaczego?
(16 Lis 2022, Śro 10:14)Roztoczanka napisał(a): [ -> ]Nawet nie kolejki, nikt nigdy. Może się nie podobam nie wiem, nie maluję, jak założę sukienkę to jest skromna.
Słyszałam że niby jestem ładna ale to tylko kobiety mówiły, więc nie wiem.
Może jesteś za ładna  :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: , do tego dochodzi fakt Twojej małomówności plus fakt ,że spotykasz mało ludzi robi swoje :Stan - Uśmiecha się:

W pracy jest dziewczyna , która jest rzeczywiście ładna (ten typ ,że wszyscy się gapią jak wchodzi oczywiście udając ,że tego nie robią xd) ,ale niezbyt rozmowna , jedynie do czasu do czasu z jakąś inną dziewczyną ,ale kolejek do niej nie widać, inni faceci praktycznie z nią nie rozmawiają. Raz będąc na kawie w czasie , gdy ludzi raczej nie uświadczysz przyszła ona , jako ,że cisza była dosyć niezręczna odezwałem się pierwszy tym bardziej ,że warunki do rozmowy były idealne xd i odpowiedziała jedynym słowem i tak cicho ,że w sumie nie zrozumiałem już nie mówiąc ,że sekundę później sobie poszła zapominając o kawie.
Na pewno ciężko nawiązać kontakt z kimś kto mało mówi, a wbrew obiegowej opinii, facetom nie tylko zależy na tym, żeby partnerka się im fizycznie podobała, ale jednak fajnie by było z nią czasem też pogadać. xP
(16 Lis 2022, Śro 14:09)niki111 napisał(a): [ -> ]Bo faceci wbrew temu co mówią wolą te wypindrzone ślicznotki, chudziutkie, długie nogi itd, co nie znaczy, że mniej atrakcyjna nie znajdzie faceta, po prostu taka natura, trzeba brać kogos na swoim poziomie, a że ludzie szukają wyżej od siebie to już ich problem, będą sami i tyle.

Może takie klubowe chłopaki, ja bynajmniej nie mam takiego gustu.
A to nic odkrywczego, że pewni siebie ludzie z umiejętnością nawiązywania kontaktów bardziej przyciągają :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: U mnie był ten problem, że nawet jak do mnie jakiś chłop podbijal to nie miałam zwyczajnie ochoty gadać, może chwilę, nie lubię być podrywana, bo czuję się wtedy osaczona i dziwnie, nawet w pociągu kiedyś podszedł chłopak i czekałam tylko aż moja stacja będzie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: No i mi się bardzo mało facetów podoba, obecnie jestem w związku i gdyby właśnie nie pewność siebie mojego faceta, specyficzny humor taki jak lubię to raczej bym nie była nim zainteresowana choć fizycznie też mnie zaczął pociągać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stron: 1 2 3 4 5