PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: "Bądź sobą" - nie sądzicie, że ten zwrot nie ma sensu, w przypadku osób ...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
(16 Maj 2017, Wto 23:27)Divine napisał(a): [ -> ] nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania".


Bo nie da się w moim przypadku stwierdzić jednoznacznie czy mam problem czy nie mam, no chyba, że ty potrafisz po tym co napisałem, po moim temacie, w którym opisałem swoje życie i w tym post wyżej też napisałem. Poza tym jak dla mnie "mam problem, ale udaję, że go nie ma" jest dużo zdrowsze od "ale ja jestem beznadziejny", a "mam problem i szukam rozwiązania" jest równoznaczne z przebywaniem na tym forum, zadawaniem pytań, które ja zadaję, czytaniem książek, które tu są polecane i analizowanie siebie, czyli to o czym pisałeś, że jest złe.
Skoro coś Ci przeszkadza w taki czy inny sposób to znaczy, że masz problem. Tyle to potrafię stwierdzić zarówno ja, jak też ktokolwiek inny. Wystarczy sprawdzić definicję słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się:

(16 Maj 2017, Wto 23:43)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]a "mam problem i szukam rozwiązania" jest równoznaczne z przebywaniem na tym forum, zadawaniem pytań, które ja zadaję, czytaniem książek, które tu są polecane i analizowanie siebie, czyli to o czym pisałeś, że jest złe.

Przeczytaj jeszcze raz ostatni akapit mojego poprzedniego posta.
(16 Maj 2017, Wto 23:53)Divine napisał(a): [ -> ]Skoro coś Ci przeszkadza w taki czy inny sposób to znaczy, że masz problem. Tyle to potrafię stwierdzić zarówno ja, jak też ktokolwiek inny. Wystarczy sprawdzić definicję słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się:

(16 Maj 2017, Wto 23:43)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]a "mam problem i szukam rozwiązania" jest równoznaczne z przebywaniem na tym forum, zadawaniem pytań, które ja zadaję, czytaniem książek, które tu są polecane i analizowanie siebie, czyli to o czym pisałeś, że jest złe.

Przeczytaj jeszcze raz ostatni akapit mojego poprzedniego posta.


Chyba oboje dobrze wiemy, że nie chodzi tu o to czy coś mi przeszkadza czy nie i o taką definicję problemu, a o to czy jestem "nieśmiały" czy nie czy mam jakąś "fobię społeczną/osobowość unikającą" czy nie, bo z taką definicją problemu, to wynikałoby, że to o czym pisałeś, że ludzie czytają różne rzeczy i odnajduje w sobie kolejne fobie/lęki, i tak to by wyglądałoby gdybym pisał o problemie, w sensie którym podałeś "jeśli coś mi przeszkadza to mam problem", ale nie w tym sensie to napisałem, a w tym czy mam fobię społeczną/osobowość unikającą/nieśmiałość czy nie, że ja tego nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, chyba, że ty potrafisz ... :Stan - Uśmiecha się:


A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.
Pozostanę jednak przy własnym rozumieniu słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się: Jeżeli tak bardzo zależy Ci na uzyskaniu konkretnej diagnozy (nieśmiałość/osobowość unikająca/fobia społeczna) względnie ich wykluczeniu to udaj się do psychologa lub psychiatry - tyle to na pewno będą oni w stanie zrobić. Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy".

(17 Maj 2017, Śro 0:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.

A tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Równie dobrze można by napisać, że nie trzeba szukać kuracji dla choroby, bo kuracją tą są leki oraz operacja :Stan - Uśmiecha się: Ja polecam terapię Richardsa, ale to tylko ja. Niejedna osoba tutaj stwierdzi, że nic ona nie daje. Z drugiej strony ja teoretycznie powinienem odradzać leki SSRI skoro mi nie pomogły, ale nie mam zamiaru tego robić, bo u wielu osób one jednak działają. Moim zdaniem najlepiej kombinować w nurcie CBT. Ja dzięki niemu sporo się nauczyłem np. potrafię wygasić nawet bardzo silny lęk społeczny (niestety nie zawsze się udaje). Jedna trudno wskazać jedyną słuszną metodę, bo w gruncie rzeczy jest to kwestia indywidualna.
(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a): [ -> ]Pozostanę jednak przy własnym rozumieniu słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się: Jeżeli tak bardzo zależy Ci na uzyskaniu konkretnej diagnozy (nieśmiałość/osobowość unikająca/fobia społeczna) względnie ich wykluczeniu to udaj się do psychologa lub psychiatry - tyle to na pewno będą oni w stanie zrobić. Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy".

(17 Maj 2017, Śro 0:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.

Piszesz jedno zaś drugie, to skoro tak to co z tym? -> "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"

przecież ktoś mógł paść ofiarą sugestii i błędnie podłączyć siebie pod daną fobię/cechę charakteru, co w takim razie z hipochondrykami? 

I przecież taki psycholog/psychiatra może bez problemu stwierdzić sobie, że jesteśmy tacy i owacy, tylko po to żebyśmy przychodzili do niego na terapię i dawali mu pieniądzę, w skrócie może wymyślić nam coś, żebyśmy korzystali z jego usług. Czyż nie??

(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a): [ -> ]
A tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Równie dobrze można by napisać, że nie trzeba szukać kuracji dla choroby, bo kuracją tą są leki oraz operacja :Stan - Uśmiecha się: Ja polecam terapię Richardsa, ale to tylko ja. Niejedna osoba tutaj stwierdzi, że nic ona nie daje. Z drugiej strony ja teoretycznie powinienem odradzać leki SSRI skoro mi nie pomogły, ale nie mam zamiaru tego robić, bo u wielu osób one jednak działają. Moim zdaniem najlepiej kombinować w nurcie CBT. Ja dzięki niemu sporo się nauczyłem np. potrafię wygasić nawet bardzo silny lęk społeczny (niestety nie zawsze się udaje). Jedna trudno wskazać jedyną słuszną metodę, bo w gruncie rzeczy jest to kwestia indywidualna.

A co tu jest do rozumienia, napisałeś, żebym przeczytał ostatni akapit, ostatni akapit to: "Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za. Ogólnie moim zdaniem naszą postawą nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania"."

Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto), więc napisałem Tobie, że skoro tak to: "A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga."


I w jakim stopniu pomogła Tobie terapia? Potrafisz iść do obcych osób i rozmawiać z nimi jak ekstrawertyk? Szybko się aklimatyzujesz? Nie masz problemu z płcią przeciwną? Z rozmową (długą) z kimkolwiek?
DIVINE PISZE: (przepraszam ale nie nauczyłam się jeszcze cytować): Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za. Ogólnie moim zdaniem naszą postawą nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania".
[/quote]

Ja właśnie jestem w trakcie takiej pogłębionej analizy siebie samej, która ma mi pomóc w zmianie takich negatywnych schematów myślowych o sobie i innych. Chciałam, żeby pomógł mi psycholog lub psychiatra i pewnie tak się stanie, ale widzę że jest to jednak dużo pracy najpierw z samym sobą.

Dla mnie powiedzenie "bądź sobą" dla mnie samej nigdy nie miało sensu z 2 względów:
1) nigdy nie wiedziałam kim naprawdę jestem i czego chcę (lubię to co inni, to wtedy może inni też mnie polubią)
2) a jeśli nawet w pewnych momentach wiedziałam (z wiekiem samo przychodzi) to bardziej patrzyłam na to czy innym będzie się to podobać czy nie niż na siebie. Zawsze najbardziej mnie zastanawiało co inni o mnie myślą, nie zwracając uwagi na to co JA o sobie myślę, a najczęściej oczywiście myślałam o sobie ŹLE. Z czasem zaczęły jeszcze dochodzić depresyjne myśli w stylu: nie mam już potrzeby i motywacji, żeby się dowiadywać kim jestem, nic mi się nie chce, jaki to ma sens, i tak wszyscy umrzemy.

I mała dygresja: dla mnie myślenie o sobie nie oznacza patrzenie tylko na czubek własnego nosa ale:
1) przyjrzenie się samemu sobie,
2) zauważenia dobrego w sobie i pokochania tego,
3) zauważenie złego w przeszłości oraz wybaczenie tego sobie i innym (przeszłości nie można zmienić)
4) i skupienie się na poprawieniu tego na czym najbardziej mi zależy i co jest możliwe do poprawienia
Jak w "The Oddyssey" Florence & the Machine: "Love yourself, forgive yourself. You can't love and forgive other people, when you first of all don't love and forgive yourself". Czyli dopiero w momencie gdy pokocham siebie i sobie wybaczę (oczywiście pomijając fobię, bo jej nie kochamy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ), mogę pokochać i wybaczyć innym. I nie są to dla mnie puste, ładne słowa. Zobaczcie, że wielu ludzi tak ma, że jak przestanie być samolubem i patrzeć tylko na siebie (na przykład pomagając innym, angażując się coś), wtedy gdy paradoksalnie nie myślą o sobie, to wtedy pokazują siebie prawdziwego i zaczynają zapominać o tym, że się wstydzą samego siebie.

I dygresja od dygresji: dla mnie wstydzenie się samej siebie, było przyczyną rozwinięcia się fobii. Nie wiem jednak kiedy i dlaczego zaczęłam się siebie wstydzić. Ale to już temat do zupełnie innego wątku.
"Bądź sobą" to mz. inaczej "rób co chcesz i jak chcesz, zmieniaj się albo nie zmieniaj" - coś jakby 'bezwarunkowa' akceptacja.
Ale mam ważenie, że mówiąc coś takiego ludzie mają raczej na myśli:
"bądź taki jak ja"
(17 Maj 2017, Śro 9:42)mak napisał(a): [ -> ] Zobaczcie, że wielu ludzi tak ma, że jak przestanie być samolubem i patrzeć tylko na siebie (na przykład pomagając innym, angażując się coś), wtedy gdy paradoksalnie nie myślą o sobie, to wtedy pokazują siebie prawdziwego i zaczynają zapominać o tym, że się wstydzą samego siebie. 

Nie sądzę, żeby walka ze swoimi problemami, szukanie rozwiązania było samolubstwem, za nas nikt naszych problemów nie rozwiąże.
(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]
(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a): [ -> ]Pozostanę jednak przy własnym rozumieniu słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się: Jeżeli tak bardzo zależy Ci na uzyskaniu konkretnej diagnozy (nieśmiałość/osobowość unikająca/fobia społeczna) względnie ich wykluczeniu to udaj się do psychologa lub psychiatry - tyle to na pewno będą oni w stanie zrobić. Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". 

(17 Maj 2017, Śro 0:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.

Piszesz jedno zaś drugie, to skoro tak to co z tym? -> "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"


A gdzie tu niby jest sprzecznosc? Skoro Ty koniecznie chcesz wiedziec czy jestes niesmialy, czy moze masz FS/OU (czyli "problem" wedlug Twojej terminologii), czy tez nie masz nic to proponuje Ci wizyte tam, gdzie moga to stwierdzic, jako ze sam nie jestem w stanie ocenic na podstawie Twoich postow (chyba pytales mnie o to wczesniej :Stan - Uśmiecha się: ). NIe widzisz roznicy pomiedzy diagnoza wystawiona przez specjaliste a diagnoza, ktora chory wystawil sam sobie?

(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]przecież ktoś mógł paść ofiarą sugestii i błędnie podłączyć siebie pod daną fobię/cechę charakteru, co w takim razie z hipochondrykami? 


A o czym ja tu caly czas w kolko nawijam? Chocby tutaj "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"? Wlasnie o psychologicznych hipochondrykach, ktorzy nierzadko na sile wyszukuja sobie kolejne problemy psychiczne, choc trudno powiedziec, czy te problemy istnieja naprawde. Jezeli jednak chodzi o zaburzenia lekowe jak np. FS to rzeczywiscie mozna generalnie uznac, ze "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". Trudno wszak sobie wyobrazic, ze ktos wmawia sobie nadmierny lek spoleczny, skoro w danej sytuacji socjalnej rzeczywiscie go odczuwa.

(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co tu jest do rozumienia, napisałeś, żebym przeczytał ostatni akapit, ostatni akapit to: "Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za. Ogólnie moim zdaniem naszą postawą nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania"."


Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto), więc napisałem Tobie, że skoro tak to: "A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga."

A gdzie ja napisalem, ze na wlasna reke nie warto? Cos mi sie wydaje ze nigdzie ::Stan - Uśmiecha się: Przypominam ze istnieje nie tylko terapia indywidualna badz grupowa, ale rowniez autoterapia, ktora przeprowadzasz sam na sobie. Wszystkie te typy mialem na mysli piszac zdanie ""Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za." Ty zas z niewiadomych powodow przyjales, ze zdanie to traktuje jedynie o terapiach prowadzonych przez psychologa (dlatego zapewne napisales "Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto)"). W efekcie uslyszalem cos, co rzekomo jest moja opinia :Stan - Uśmiecha się:  Jak widac moje stanowisko jest jednak takie, ze jezeli nasza autoanaliza prowadzona jest w ramach (auto)terapii i sluzy korekcji blednych przekonan to jestem za. Jezeli jednak sprowadza sie ona do takich jak imputowanie sobie kolejnego zaburzenia, zamartwianiu sie tym czy zrobie dobre pierwsze wrazenie albo co o mnie pomysla to lepiej dac sobie spokoj. Sorry ale latwiej tego wylozyc juz nie moge :Stan - Uśmiecha się:

Co ciekawe terapia Richardsa, ktora w moim przypadku jest jak najbardziej skuteczna jest wlasnie autoterapia. Ja do zadnego psychologa nie chodze i poki co nie zamierzam ::Stan - Uśmiecha się:

(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]I w jakim stopniu pomogła Tobie terapia? Potrafisz iść do obcych osób i rozmawiać z nimi jak ekstrawertyk? Szybko się aklimatyzujesz? Nie masz problemu z płcią przeciwną? Z rozmową (długą) z kimkolwiek?


NIe jestem jeszcze w pelni kompetentny do odpowiedzi na te pytania, jako ze moja terapia (czy tam autoterapia :Stan - Uśmiecha się: ) jeszcze troche czasu zajmie (na pelne rozwiazanie problemow daje sobie 2 lata, moze zaloze o tym bloga :Stan - Uśmiecha się: ), ale odpowiem zgodnie ze stanem faktycznym na chwile obecna: 1) Potrafie rozmawiac jak ekstrawertyk powiedzialbym w 60% sytuacji spolecznych, 2) Zalezy od srodowiska, stosunek szybko/wolno ocenilbym jako 50/50, zalezy to u mnie od wielu czynnikow, niestety czasem niesmialosc jest zbyt silna 3) Powiedzialbym ze mam umiarkowane problemy, aczkolwiek tutaj moim zdaniem potrzeba wiecej niz tylko terapia 4) W zasadzie nie mam juz problemow z rozmowa.
(17 Maj 2017, Śro 18:04)Divine napisał(a): [ -> ]
(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]
(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a): [ -> ]Pozostanę jednak przy własnym rozumieniu słowa "problem" :Stan - Uśmiecha się: Jeżeli tak bardzo zależy Ci na uzyskaniu konkretnej diagnozy (nieśmiałość/osobowość unikająca/fobia społeczna) względnie ich wykluczeniu to udaj się do psychologa lub psychiatry - tyle to na pewno będą oni w stanie zrobić. Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". 

(17 Maj 2017, Śro 0:00)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.

Piszesz jedno zaś drugie, to skoro tak to co z tym? -> "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"


A gdzie tu niby jest sprzecznosc? Skoro Ty koniecznie chcesz wiedziec czy jestes niesmialy, czy moze masz FS/OU (czyli "problem" wedlug Twojej terminologii), czy tez nie masz nic to proponuje Ci wizyte tam, gdzie moga to stwierdzic, jako ze sam nie jestem w stanie ocenic na podstawie Twoich postow (chyba pytales mnie o to wczesniej :Stan - Uśmiecha się: ). NIe widzisz roznicy pomiedzy diagnoza wystawiona przez specjaliste a diagnoza, ktora chory wystawil sam sobie?


Przecież niedawno sam pisałeś -> " Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". "  ::Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Poza tym co z tym co napisałem, że psycholog może specjalnie źle zdiagnozować, żeby pacjent a.k.a klient przychodził do niego na terapię i wydawał swoje pieniądze, niewspominając o tym, że może po prostu się pomylić/być zaślepiony jakimś jednym nurtem psychologicznym i przez to błędnie ocenić sytuację.
(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]przecież ktoś mógł paść ofiarą sugestii i błędnie podłączyć siebie pod daną fobię/cechę charakteru, co w takim razie z hipochondrykami? 

_______________________________________________________________________________________________________
"
A o czym ja tu caly czas w kolko nawijam? Chocby tutaj "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"? Wlasnie o psychologicznych hipochondrykach, ktorzy nierzadko na sile wyszukuja sobie kolejne problemy psychiczne, choc trudno powiedziec, czy te problemy istnieja naprawde. Jezeli jednak chodzi o zaburzenia lekowe jak np. FS to rzeczywiscie mozna generalnie uznac, ze "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". Trudno wszak sobie wyobrazic, ze ktos wmawia sobie nadmierny lek spoleczny, skoro w danej sytuacji socjalnej rzeczywiscie go odczuwa.
"

Przecież autoterapia (przeprowadzana przez osobę niekompetną, czyli nas samych albo bardziej mi chodzi o to, że nie, że przez nas samych, ale, że nieumiejętnie może również do tego prowadzić) :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: 
_______________________________________________________________________________________________________
(17 Maj 2017, Śro 18:04)Divine napisał(a): [ -> ]
(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]A co tu jest do rozumienia, napisałeś, żebym przeczytał ostatni akapit, ostatni akapit to: "Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za. Ogólnie moim zdaniem naszą postawą nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania"."


Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto), więc napisałem Tobie, że skoro tak to: "A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga."

A gdzie ja napisalem, ze na wlasna reke nie warto? Cos mi sie wydaje ze nigdzie ::Stan - Uśmiecha się: Przypominam ze istnieje nie tylko terapia indywidualna badz grupowa, ale rowniez autoterapia, ktora przeprowadzasz sam na sobie. Wszystkie te typy mialem na mysli piszac zdanie ""Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za." Ty zas z niewiadomych powodow przyjales, ze zdanie to traktuje jedynie o terapiach prowadzonych przez psychologa (dlatego zapewne napisales "Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto)"). W efekcie uslyszalem cos, co rzekomo jest moja opinia :Stan - Uśmiecha się:  Jak widac moje stanowisko jest jednak takie, ze jezeli nasza autoanaliza prowadzona jest w ramach (auto)terapii i sluzy korekcji blednych przekonan to jestem za. Jezeli jednak sprowadza sie ona do takich jak imputowanie sobie kolejnego zaburzenia, zamartwianiu sie tym czy zrobie dobre pierwsze wrazenie albo co o mnie pomysla to lepiej dac sobie spokoj. Sorry ale latwiej tego wylozyc juz nie moge :Stan - Uśmiecha się:

Co ciekawe terapia Richardsa, ktora w moim przypadku jest jak najbardziej skuteczna jest wlasnie autoterapia. Ja do zadnego psychologa nie chodze i poki co nie zamierzam ::Stan - Uśmiecha się:

Dlaczego nie zamierzasz? I czym jest ta terapia i na czym polega? Skąd bierzesz info o niej (jak ją przeprowadzać).
_______________________________________________________________________________________________

(17 Maj 2017, Śro 18:04)Divine napisał(a): [ -> ]
(17 Maj 2017, Śro 8:24)EasyPeasy napisał(a): [ -> ]I w jakim stopniu pomogła Tobie terapia? Potrafisz iść do obcych osób i rozmawiać z nimi jak ekstrawertyk? Szybko się aklimatyzujesz? Nie masz problemu z płcią przeciwną? Z rozmową (długą) z kimkolwiek?

NIe jestem jeszcze w pelni kompetentny do odpowiedzi na te pytania, jako ze moja terapia (czy tam autoterapia :Stan - Uśmiecha się: ) jeszcze troche czasu zajmie (na pelne rozwiazanie problemow daje sobie 2 lata, moze zaloze o tym bloga :Stan - Uśmiecha się: ), ale odpowiem zgodnie ze stanem faktycznym na chwile obecna: 1) Potrafie rozmawiac jak ekstrawertyk powiedzialbym w 60% sytuacji spolecznych, 2) Zalezy od srodowiska, stosunek szybko/wolno ocenilbym jako 50/50, zalezy to u mnie od wielu czynnikow, niestety czasem niesmialosc jest zbyt silna 3) Powiedzialbym ze mam umiarkowane problemy, aczkolwiek tutaj moim zdaniem potrzeba wiecej niz tylko terapia 4) W zasadzie nie mam juz problemow z rozmowa.

3) Umiarkowane problemy, czyli jakie? I potrzeba więcej niż terapia, czyli czego konkretnie ::Stan - Uśmiecha się: ???


Może zechciałbyś wypowiedzieć się w tym temacie ::Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ? -> https://phobiasocialis.pl/czy-jezeli-kto...0061w.html
W punktach, bo nie chce mi sie cytowac :Stan - Uśmiecha się:

1) Istotnie napisalem "Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". Zwroc tu uwage na "zaburzeń związanych z lękiem społecznym". NIe wydaje mi sie, aby hipochondria do nich sie zaliczala. Odnosnie lipnych diagnoz ze strony psychologa to byl nawet taki przypadek na forum :Stan - Uśmiecha się: Tutaj chyba nie ma innego sposobu niz np. czytanie opinii w Internecie nt. danego lekarza. Niestety istotnie jest tu ryzyko i w sumie to nie bardzo wiadomo jak mu przeciwdzialac.

2) Wydaje mi sie, ze jesli podazamy za wytycznymi w ramach danej autoterapii (zakladam ze autoterapia opiera sie na jakiejs ksiazce czy innego rodzaju ustalonym planie) to chyba nie ma czego sie obawiac, mimo ze jak slusznie stwierdziles nie jest sie tutaj osoba kompetentna. Wszak z drugiej strony wiemy, ze ksiazka czy inny program w oparciu o ktory pracujemy wyszla spod reki fachowca.

3) Sprawdz podpis admina tego forum - BlankAvatara. Tam sa stosowne linki. Sprawdz i sam ocen czy terapia Richardsa Ci sie podoba i czy Ci to pomaga. Nie kazdemu ona przypada do gustu, ale sprobowac mozna.

4) Musialbym napisac na ten temat elaborat, a obiecalem sobie swego czasu, ze nie bede juz poruszal takich tematow na tym forum. Nie dotrzymam jednak tej obietnicy ( :Stan - Uśmiecha się: ) i napisze Ci, ze umiem np. zagadac czy zainteresowac dziewczyne, ale na dalszych etapach gubie sie i demony leku spolecznego sabotuja moje dzialania. Czasem (choc rzadziej) przytrafia mi sie to rowniez na polu zwyklych znajomosci - na samym poczatku gada sie fajnie i na luzie, a potem lapie mnie klasyczna, znana tutaj wszystkim blokada. Odnosnie innych rzeczy ktorych moim zdaniem jeszcze potrzeba to chodzi mi o elementy, ktore skladaja sie na pojecie "ciekawe zycie, ktore lubie". Oczywiscie elementy te ustala kazdy sam dla siebie, wszak rozni ludzie lubia co innego. Moim zdaniem trzeba miec zycie, ktore nam sie podoba i do ktorego mozemy kogos zaprosic (nie uwazam ze milosc leczy z fobii i kasuje nasze problemy). Niestety do takiego zycia sporo jeszcze mi brakuje, ale to sie zmienia :Stan - Uśmiecha się:

5) Na pewno wypowiem sie w temacie, ktory podlinkowales, ale moze w weekend. Niestety mam limitowany czas na pisanie tutaj :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Tak czy inaczej chcialem tam zreszta napisac.
(18 Maj 2017, Czw 17:05)Divine napisał(a): [ -> ]W punktach, bo nie chce mi sie cytowac :Stan - Uśmiecha się:

1) Istotnie napisalem "Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy". Zwroc tu uwage na "zaburzeń związanych z lękiem społecznym". NIe wydaje mi sie, aby hipochondria do nich sie zaliczala. Odnosnie lipnych diagnoz ze strony psychologa to byl nawet taki przypadek na forum :Stan - Uśmiecha się: Tutaj chyba nie ma innego sposobu niz np. czytanie opinii w Internecie nt. danego lekarza. Niestety istotnie jest tu ryzyko i w sumie to nie bardzo wiadomo jak mu przeciwdzialac.

2) Wydaje mi sie, ze jesli podazamy za wytycznymi w ramach danej autoterapii (zakladam ze autoterapia opiera sie na jakiejs ksiazce czy innego rodzaju ustalonym planie) to chyba nie ma czego sie obawiac, mimo ze jak slusznie stwierdziles nie jest sie tutaj osoba kompetentna. Wszak z drugiej strony wiemy, ze ksiazka czy inny program w oparciu o ktory pracujemy wyszla spod reki fachowca.

3) Sprawdz podpis admina tego forum - BlankAvatara. Tam sa stosowne linki. Sprawdz i sam ocen czy terapia Richardsa Ci sie podoba i czy Ci to pomaga. Nie kazdemu ona przypada do gustu, ale sprobowac mozna.

4) Musialbym napisac na ten temat elaborat, a obiecalem sobie swego czasu, ze nie bede juz poruszal takich tematow na tym forum. Nie dotrzymam jednak tej obietnicy ( :Stan - Uśmiecha się: ) i napisze Ci, ze umiem np. zagadac czy zainteresowac dziewczyne, ale na dalszych etapach gubie sie i demony leku spolecznego sabotuja moje dzialania. Czasem (choc rzadziej) przytrafia mi sie to rowniez na polu zwyklych znajomosci - na samym poczatku gada sie fajnie i na luzie, a potem lapie mnie klasyczna, znana tutaj wszystkim blokada. Odnosnie innych rzeczy ktorych moim zdaniem jeszcze potrzeba to chodzi mi o elementy, ktore skladaja sie na pojecie "ciekawe zycie, ktore lubie". Oczywiscie elementy te ustala kazdy sam dla siebie, wszak rozni ludzie lubia co innego. Moim zdaniem trzeba miec zycie, ktore nam sie podoba i do ktorego mozemy kogos zaprosic (nie uwazam ze milosc leczy z fobii i kasuje nasze problemy). Niestety do takiego zycia sporo jeszcze mi brakuje, ale to sie zmienia :Stan - Uśmiecha się:

5) Na pewno wypowiem sie w temacie, ktory podlinkowales, ale moze w weekend. Niestety mam limitowany czas na pisanie tutaj :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Tak czy inaczej chcialem tam zreszta napisac.

Odpiszę później, bo zaraz jadę na siłownię. Ale na szybko odniosę się do 4 punktu, sprostujmy potrafisz podejść do dowolnej dziewczyny na tzw. mieście (galeria/kino/jak jest np. jakiś event Juwenalia/koncert/ulica) (gdziekolwiek) powiedzieć cześć, rozwinąć rozmowę i ją zainteresować, żeby spotkała się z Tobą kolejny raz czy bardziej potrafisz pogadać z jakimiś znajomymi przyjaciół/koleżankami ze szkoły (sory nie wiem ile masz lat)? Czyli w jakich związkach już byłeś (nie odpowiadaj jeśli pytanie zbyt prywatne), i trochę prawdy z tym "ciekawym życiem", ale z tego co obserwuję to nie jest ono niezbędne, niektórych "znajomych" życie polega na chlaniu w każdy weekend/czy tam spaleniu jointa/zapodania MDMA (extasy) lub coś w ten deseń, w tygodniu chodzą do pracy i w zasadzie to ich życie, więc ja takiego życia nie nazwałbym aż takim ciekawym, no chyba, że dla dziewczyn dostęp do THC/MDMA albo po prostu częste domówki są czymś przyciągającym. I ja powiedziałbym po moim ostatnim dłuższym kontakcie z dziewczyną (która zna mnie bardziej niż ktokolwiek inny, a znamy się (pisałem o tym) od 17 marca, że jednak kontakt z dziewczyną leczy/daje dużo rzeczy, byłem szczęśliwy naprawdę szczęśliwy, niczym się nie przejmowałem, problemy inne mnie nie interesowały, no chyba, że w moim przypadku, z uwagi na to, że mieszkam sam i mam mało kontaktu (i nie mam jednego rodzica, drugi jest, bo jest), aż tak to odczuwałem.

Jak starasz się "rozciekawić" ::Stan - Uśmiecha się - Szeroko: swoje życie? ::Stan - Uśmiecha się: Bo o moim życiu już czytałeś, robię sporo rzeczy, ale nie uważam je zbytnio za ciekawe, i nie wiem co w nim zmienić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(18 Maj 2017, Czw 17:05)Divine napisał(a): [ -> ]Moim zdaniem trzeba miec zycie, ktore nam sie podoba i do ktorego mozemy kogos zaprosic (nie uwazam ze milosc leczy z fobii i kasuje nasze problemy).
a jeżeli nigdy nie uzyskasz satysfakcjonującego Cie życia ?  :forak:
(16 Maj 2017, Wto 23:53)Divine napisał(a): [ -> ]...

co się z Tobą porobiło? ::Stan - Uśmiecha się - Szeroko:zekam na odpowiedź (w tematach moich (sory za nachalność)::Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)
Hej EasyPeasy,

Obiecuję, że odpiszę w sobotę. Wcale nie zapomniałem o Twoich tematach. Po prostu ostatnio byłem tak zabiegany, że jedyne co mogłem tutaj robić to zerkać na nowe posty. Odpowiedzi na Twoje tematy wymagają głębszj refleksji, dlatego nie chciałem pisać ich na szybko :Stan - Uśmiecha się: Niemniej wybacz, że milczałem :Stan - Uśmiecha się:
(25 Maj 2017, Czw 21:05)Divine napisał(a): [ -> ]Hej EasyPeasy,

Obiecuję, że odpiszę w sobotę. Wcale nie zapomniałem o Twoich tematach. Po prostu ostatnio byłem tak zabiegany, że jedyne co mogłem tutaj robić to zerkać na nowe posty. Odpowiedzi na Twoje tematy wymagają głębszj refleksji, dlatego nie chciałem pisać ich na szybko :Stan - Uśmiecha się: Niemniej wybacz, że milczałem :Stan - Uśmiecha się:

Wybaczam ( to znaczy to żart, oczywiście rozumiem, że masz swoje życie i możesz być zabiegany i napiszesz kiedy zechcesz :Stan - Uśmiecha się: ), a się zresetowałem dziś kolego, wypiłem 2 piwa x 7% i 200 ml czystej i mam jeszcze 100 ml owocówki, ale nie chcę pić, zostałem sam w akademiku, miałem możłiwość pójśc na Disco Party w klubie przy domach studenckich lub before Juwenaliowy, ale wiesz co stwierdziłem/postanowiłem, że w klubach nie poznaje się dziewczyn, że nie sztuką jest podejść do dziewczyny w klubie (nie rozmawiając z nią, lub mówiąc kilka słów) i nawet przelizując się z nią (bo takie sytuacje też miałem), ale sztuką jest zagadać do dziewczyny poza klubem, porozmawiać z nią i wtedy nawiązać kontakt i nie weszłem do żadnego klubu, wróciłem do akademika, a te "napicie" uznałem jako "reset" i czas na rozmyślania nad swoimi celami, resetem swojej psychiki jutro są Juwenalia, na które wybiorę się sam lub jeśli przyjedzie 2 znajomych z liceum (z jakimiś koleżankami) to z nimi, ale jeśli nie przyjadą to zostaję i może i się znów tak napiję, ale mój cel to podejść do jakichkolwiek dziewczyn i powiedzieć to co mi ślina na język przyniesie, a uwierz mi, że po alko mam inne "ego" przychodzą mi co chwilę na ślinę jakieś teksty, które mógłbym powiedzieć do dziewczyn lub po prostu w rozmowie z kumplami i to mój cel, jutro będę mówił to co te "drugie moje ego" zechce, najwyżej mnie zaciukają i mam nadzieję, że spełnię swoje plany. Bo tak jak pisałem jeśli dziś bym chciał to mógłbym co prawda samemu (bo moi współlokatorsi z akademika wyjechali rano jak ja byłem na zajęciach i nie miałem pojęcia i zostałem sam) iść na imprezę i być może nawet bez słowa lub po zamienieniu kilku słów pójść z jakąś w ślinę (brzydki nie jestem) to jednak stwierdziłem, że nie tędy droga i jutro muszę się postarać. I czekam na Twoją sobotnią odpowiedź :Stan - Uśmiecha się:
Bycie sobą przy nieśmiałości....
Dla mnie to rozbija się o to do jekiego stopnia jesteśmy nieśmiali, jeśli jest to lekkie to powiedzenie to nie traci na znaczeniu. Bo taka znikoma nieśmiałośc nie będzie maskować naszych dobrych cech. Natomiast gorzej tutaj jak bycie nieśmiałym przykrywa wszystko co mamy do zaoferowania światu. Wtedy już tak różowo nie jest.
Będąc w grupie oosba nieśmiałą musi często grać kogoś kimś nie jest, lub zmienić siebie na tyle aby pokazać tą swoją prawdziwą twarz bez wstydu i obaw.
(30 Maj 2017, Wto 12:47)Chorong napisał(a): [ -> ]Bycie sobą przy nieśmiałości....
Dla mnie to rozbija się o to do jekiego stopnia jesteśmy nieśmiali, jeśli jest to lekkie to powiedzenie to nie traci na znaczeniu. Bo taka znikoma nieśmiałośc nie będzie maskować naszych dobrych cech. Natomiast gorzej tutaj jak bycie nieśmiałym przykrywa wszystko co mamy do zaoferowania światu. Wtedy już tak różowo nie jest.
Będąc w grupie oosba nieśmiałą musi często grać kogoś kimś nie jest, lub zmienić siebie na tyle aby pokazać tą swoją prawdziwą twarz bez wstydu i obaw.

Sugerujesz, że nieśmiałość to nie cecha charakteru, a choroba, defekt?
Nie, nieśmiałość to nie choroba, to problem który powoduje kolejne problemy. Da się go przezwyciężyć ale do tego tzreba dużo nakładów pracy nad sobą
(30 Maj 2017, Wto 17:16)Chorong napisał(a): [ -> ]Nie, nieśmiałość to nie choroba, to problem który powoduje kolejne problemy. Da się go przezwyciężyć ale do tego tzreba dużo nakładów pracy nad sobą



Choroba to też problem ... Poza tym poza własnymi nakładami trzeba, nakładów otoczenia, w którym się poruszamy (pozwolenia na zmianę/wsparcia).
pozwolenia na zmiane? Nie rozumiem, jeśli chce się zmienić, walczyć z nieśmiałością to wystarczy moje wewnętrzne przekonanie, nie potzrebuje pozwolenia od osób trzecich.
(30 Maj 2017, Wto 17:50)Chorong napisał(a): [ -> ]pozwolenia na zmiane? Nie rozumiem, jeśli chce się zmienić, walczyć z nieśmiałością to wystarczy moje wewnętrzne przekonanie, nie potzrebuje pozwolenia od osób trzecich.

i nigdy nie zrozumiesz dopóki nie przeczytasz całego tematu i nie pomyślisz, że jeśli inne osoby mają zakorzenione w sobie, że jesteś osobą nieśmiałą i niezbyt za Tobą przepadają wśród tego towarzystwa pozostaniesz nieśmiały na zawsze, a co najwyżej będziesz mógł sobie monologi prowadzić
Nie potrzebuje czytać całego tematu by wyrazić swoje zdanie na dany temat. Nie mam na to czasu.
Sam walcze z nieśmiałoscią od lat, znam kilka osób ktore też mają z tym problem i nigdy nie spotkałem się opinią ze do walkie z tym, zmian w sobie potrzeba pozwolenia srodowiska. Jeśli tak jest dla niektórych, to sorry, ale to są chore relacje i zależność od drugiej osoby. I to w pierwszej kolejności trzeba zmienić
Nie uważam, że należy "być sobą", bo jeśli ma się zaburzenia psychiczne, zaburzenia osobowości to trzeba się leczyć czyli starać się zmienić.
(30 Maj 2017, Wto 18:03)Chorong napisał(a): [ -> ]Nie potrzebuje czytać całego tematu by wyrazić swoje zdanie na dany temat. Nie mam na to czasu.
Sam walcze z nieśmiałoscią od lat, znam kilka osób ktore też mają z tym problem i nigdy nie spotkałem się opinią ze do walkie z tym, zmian w sobie potrzeba pozwolenia srodowiska. Jeśli tak jest dla niektórych, to sorry, ale to są chore relacje i zależność od drugiej osoby. I to w pierwszej kolejności trzeba zmienić


Nie zrozumienie tematu, chodzi o to, że możesz chcieć, a i tak się tego nie dokona, jeśli będziesz w środowisku nie lubiącym Cię, za to, że byłeś nieśmiały i przy Twojej zmianie coraz bardziej będą Cię nieakceptowali ... i w ich towarzystwie nadal będziesz małomówny, bo nie pozwolą Tobie zabierać głosu itp. tyle w temacie
Stron: 1 2 3 4