PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Bezstresowa praca dla fobików?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6

Użytkownik 528

Ludzie, skończcie z tymi leśnikami, kosmonautami i latarnikami! Ja tam pracuję w obsłudze klienta i nie jest tak straszno. Swoista terapia, bo to codzienna ekspozycja na przynajmniej 30, 40 osób. Przyznam, nie do pomyślenia jeszcze parę lat temu.
potwierdzam to co mówi maloud, nie ma co planować kariery pod kątem choroby. też na codzień pracuję w mrowisku ludzi, długo szukałem pracy w której bym się realizował zawodowo aż znalazłem, co więcej koledzy i koleżanki z pracy w większości przyzwyczajili się do mnie, do tego że codzień wyglądam jak przestraszony. Mało tego po roku czasu dzięki ich cierpliwej próbie kontaktu ze mną ( a potrawiłem przyjść do pracy i cały dzień sie nie odezwać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ) sprawili że poprawioło się moje zdrowie wewnętrzne i zacząłem nawiązywać pierwsze kontakty.
Tobie też się uda jeśli zaryzykujesz
pustelnik, hahaha
nieźle się uśmiałam z twojego postu
miałeś szczęście, w takim razie, że trafiłeś na tak cierpliwych i wyrozumiałych ludzi, rok czasu to kupa czasu
i dobre to, że się potrafiłeś nie odzywać przez cały dzień do nikogo, ahaha

komiczne są tego typu sytuacje, ale to wiadomo tylko jak opowiada to osoba trzecia, albo jak się na nie patrzy z perspektywy czasu

i macie wszyscy rację, trzeba ryzykować, nie ma innego wyjścia

magik, z tobą się też zgodzę, sklep internetowy to fajna sprawa :Stan - Uśmiecha się:)))
wiesz no dla mnie rok czasu to bardzo dlugo, bo zdazalo mi sie rzucac prace po miesiacu bo konflikt wokol mnie byl tak gigantyczny ze juz nic innego nie pozostalo. najlepsze bylo to ze czas szukania pracy przypadl mi na najgorszy okres, gdy problemem bylo jeszcze wyjscie do sklepu po gazete, a gdzie tu dopiero na rozmowe isc :Stan - Niezadowolony - W szoku: pomimo to puszczalem sie na glebokom wode, lazilem z CV zatloczonzmi ulicami jeeeeesu az znalazlem ludzi ktorzy nie ocinili mojej gemby tylko kwalifikacje....a instykt przetrwania jest na tyle silny ze nawet wrodzy ludzie przyzwyczajom sie do fobikow byle by pracowac w dobrej atmosferze
czytam i nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek inny ma podobne problemy jak ja, i to nawet sporo osób. Właśnie zdaję prawko na kategorię C by móc pracować i zarabiać, oczywiście pierwsze pytanie jakie zadam pracodawcy: czy będę jeździł sam czy z kimś... :Stan - Uśmiecha się - LOL:
No i witam wszystkich bo to mój pierwszy post. Raźniej na duszy się robi gdy czytam że nie jestem sam.
Ja pracowałem przez rok na ochronie budynku. Siedziałem sobie na fotelu i oglądałem telewizje. Jak mi się nudziło to szedłem na obchód. Ogólnie praca wygodna, szczególnie, że oddalona od mojego mieszkania o pięć minut drogi pieszo. Gorzej z zarobkami - 5 zł/h. Pracując 12 godzin otrzymujesz więc oszołamiającą kwotę 60 zł dniówki. Kolejny problem to towarzystwo: sami alkoholicy lub analfabeci.

Wcześniej pracowałem w hurtowni i fabryce przez agencje pośrednictwa pracy. Jakoś szło, ale biorąc pod uwagę, co musiałem wycierpieć wśród ludzi to ochrona wydaje się być komfortowym miejscem pracy.
Ja tak myśle i myśle bo mój stary już mnie z domu planuje wyrzucić, wszyscy uważają mnie za lenia no i w końcu chcę sie uniezależnić i wyprowadzić bo nieumiem psychicznie wytrzymać tego ubliżana w moim kierunku, mam ochotę mu napie***ć ale to narazie nie bo chudzina ze mnie i nie dam rady. Ale coraz bardziej zapoznając sie z tematem utwierdzam sie w przekonaniu że nic z tego, nie mam matury przez fobię, mam fobię i gdzie ja mogę pracować?! nie ma takiej pracy by można było z tego żyć godnie. Już próbuję sie przyzwyczajać do tego że będę musiał zostać po prostu bezdomny i co mam poradzić :Stan - Niezadowolony - Obraża się: taki mój los.
Spancz, są terapie, są leki. Nie wieszaj na sobie psów na początku drogi.
zgadzam sie z Sosen
leki pomagaja ,terapia tez i co smiesznejsze PRACA tez pomaga zapomniec o chorobie i wyjsc z niej mimo ze na pocatku bedzie ciezko :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mi jakość trudno się skoncentrować na pracy, poza tym nie wiem do czego bym się nadawał :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Idzcie na kelnerow, fajna taka praca na pare miesiecy i fajny trening, wyrobicie sie jak nic :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wyrobicie, albo zarobicie. Ja wytrzymałem dwa dni. To był dla mnie koszmar. Nie polecam rzucać się na tak głęboką wodę. W trakcie behawioralnej terapii, ekspozycji. Ale nie od razu. Matko.
Ja dałam rade, a wtedy akurat miałam szczytowy stan mojej fobii. Było bardzo trudno, szczegolnie,z e czesto przyłazili tam obcokrajowcy,a ja z nimi po angielsku musiałam sie dogadac , zawsze bałam sie, ze zle zamowienie spisałam.

Naprawde warto rzucac sie na taka gleboka wode.
Ja bym się bał, że coś pomylę.
no nie wiem - praca kelnera dla fobika? To chyba niezbyt dobry pomysł.
Mało jest pracy dla nas - 26 stycznia mam egzamin na kategorię C i będę mógł bezstresowo a zarazem sporo zarobić, poza tym uwielbiam auta a jeszcze bardziej uwielbiam nimi jeździć.
Polecam wszystkim tą pracę - na początku inwestujesz co prawda sporo bo 3000 ale jak zdasz to masz pracę która pozwoli Ci normalnie pracować bez konieczności hehehe - tego czego nie znoszę najbardziej - posiadania UMIEJĘTNOŚCI PRACY W ZESPOLE :-)
Oj, to złe wyjscie takie "szukanie pracy dla fobika". Taka praca jak kelnerka np. byla dla mnie najlepsza terapia.
to zależy jak dla kogo, ale jest to rozwiązanie w stylu wrzucenie na środek jeziora z łódki osoby bojące sięj i nie umiejącej pływać :-)
Ciekawy jestem czy terapia szokowa jest dobrym rozwiązaniem dla wszystkich... ale według mnie nie.
przede wszystkim kazdy zna swoj poziom stresu i fobii
nie dla kazdego to jest dobre ale dla niektorych jest to nawet wskazane i pomocne!
Kiedyś też myślałam - złapię "byka za rogi" - popracuje w galerii handlowej, w 14-osobowej ekipie współpracowników(wystarczyło by 5 osób do tak małego sklepu), a fobia minie. Byłam wtedy bardzo zdeterminowana,zaraz po maturze,potrzebowałam pracy. Całe pół roku było "znośnie" , aż do momentu, gdy atmosfera w firmie się popsuła, kierownik wymagał czegoś niemożliwego ,w dodatku kazał nam ze sobą konkurować, szykowały się zwolnienia, na dodatek robiliśmy częstsze inwentaryzacje, z których wynikało z miesiąca na miesiąc, że mamy braki. Zaczęły się kłótnie,nieporozumienia,plotki... Swangoz bardziej się rozklejałam,zdarzało mi się płakać w pracy,już nie udawało mi się tego ukrywać. Zmęczona tą pracą - byłam pewna,że umowy na pewno mi nie przedłużą. Pracowałam tylko do końca miesiąca,a następnie podziękowali mi jak innym 6 osobom.
Przez następne tygodnie praca nadal mi się śniła, moja samoocena dramatycznie spadła, pogrążałam się nakręcając moje negatywne myślenie.Po ok. 2 miesiącach rodzice zapisali mnie do psychiatry, dostałam "Mobemid" ,skierowano mnie na terapię i jakoś z tego wyszłam, choć charakter i temperament mi się nie zmienił ,a fobia nadal jest i to właśnie jest największym problemem.
Na rozmowach kwalifikacyjnych od razu to wychodzi- mało mówię, ze stresu dostaje chrypki,czasem włączy mi się szczękościsk :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: sztywnieją mi mięśnie i wyglądam jak przestraszona- idelany anty kandydat na pracownika!
Bardzo możliwe, że znów czeka mnie to samo - w końcu nadal nie mam wykształcenia takiego, które pozwoliło by mi zdobyć samodzielny fach,nie wymagający pracy w zespole i w totka też przecież nie wygrałam...

Jestem zagubiona -zupełnie nie wiem co mam zrobić ze swoją "karierą zawodową" :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Pustelnikiem lub latarnikiem nie zostanę-przecież to absurd :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
pracowałem dorywczo na kasie przez rok i wspominam ten okres bardzo przyjemnie, myślę poszukać sobie coś dorywczego na drugi semestr, ale wolałbym coś innego, zwłaszcza że akurat ta praca nie szła mi w ogóle w Krakowie
Musiałbyś sobie zadać pytanie czy chcesz pracować na zasadzie odbębnić swoje godziny i iść do domu czy chciałbyś się w coś zaangażować.Czy chcesz wegetować czy wolisz żeby było Cię na coś stać. Moja pierwsza praca wakacyjna była przy obsłudze klienta ale pieniądze z tego były takie, że codziennie się zastanawiałem czy jest sens wstawać z łóżka. Później wylądowałem w takiej firmie jako telemarketer, umawiałem spotkania dla przedstawiciela handlowego po czym sam zostałem w tej firmie przedstawicielem handlowym. Było to fajne doświadczenie już nie wspominając o tym że zarabiałem 5 razy więcej pracując 5 razy mniej niż znajomi ze studiów dorabiający sobie w weekendy. Pierwszy miesiąc był bardzo ciężki, później nabrałem pewności siebie i przyszły pierwsze sukcesy. Po jakimś roku nastąpiło wypalenie. Wpadłem w nałóg hazardu. Trwało to około rok. Udało mi się z tego wyjść. Po tym popadłem w depresję. Zaczeło mi być wszystko obojętne oraz zrezygnowałem ze studiów. Nie miałem kompletnie pomysłu co ze sobą w życiu zrobić. Wyjechałem do angli. Wykonywałem tam najbardziej :Różne - Koopa: prace jakie można sobie wyobrazić. Dziwie się że udało mi się wytrzymać tam 9 miesięcy. Jechałem z zamiarem odłożenia paru groszy, natomiast funt poszedł na łeb na szyje i dalsza męczarnia mijała się z celem. Wróciłem do Polski. 4 miesiące szukałem pracy. Zostałem znowu przedstawicielem. Tylko że branża do jakiej trafiłem kompletnie mnie nie interesowała. Po 3 miesiącach kolejna praca jako przedstawiciel. Na początku myślałem że to jest to. Atmosfera w pracy super, perspektywy zarobków bardzo obiecujące. Po niedługim czasie przełożona zaczeła być tak u+:Ikony bluzgi pierd:, czepiać się byle rzeczy ,że na samą myśl o pójściu do pracy rzygać mi się chciało. Rozstałem się z firmą z radością że nie będę musiał jej mordy nigdy więcej oglądać. Aktualnie jestem po rozmowach kwalifikacyjnych i niebawem powininem podjąć pracę (prawdopodobnie będzie to doradca finansowy). Na dzień dzisiejszy nie mam specjalnie kwalifikacji i nie wyobrażam sobie pracować za 7 zł. Dlatego wybrałem sobie taki fach i staram się rozwijać w tym kierunku. Mogę wziąść jakąś beztresową :Różne - Koopa:ą robotę za groszę i codziennie rano męczyć się z wstaniem z łóżka. Ale mogę też zaangażować się i rozwijać umiejętności sprzedażowe. Planuje też iść na studia zaoczne, chcę jednak zdobyć jakąś specjalizację ponieważ chciałbym zabezpieczyć się przed wypaleniem zawodowym w przyszłości. Mam nadzieję że nikt nie usnął czytając mój esej :Stan - Uśmiecha się - LOL:
jest dużo ofert jako przedstawiciel handlowy, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś ode mnie coś kupił, chyba z litości.
Z takim podejściem to napewno:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Mnie napędza w tym wszystkim jakieś drobne sukcesy w sprzedaży. Np że w kilka godzin zarobiłem 1000 zł.
mnie stresuje już sama myśl że kiedyś będę musiała gdzieś pracować... już samo to że będę musiała opuścić spokojne liceumm.. że zerwę wszystkie kontakty ze szkoły tak jak zerwałam wszystkie z podstawowki i gimnazjum. Mam takie jedno naiwne marzenie, że kiedyś będę miała własną plantację lawnedy. Czytałam że w Polsce ktoś już założył lawendowe pola, wiec może mi też się uda. Może to głupie, ale czuję że gdyby mi się to udało byłoby mi dużo lżej.
Ja mam licencjat z fizjoterapii.Miałem praktyki, to praktycznie ciągle musiałem wykonywać zabiegi.Ale tam większość starszych ludzi więc zbytni mnie to nie krępowało.Ale przez cały czas musiałem się przełamywać.Teraz nigdzie nie robię, nieche mi się pytac po szpitalach i przychodniach bo niewiem jak to zrobić.Jakoś niemogę się zebrać, zdeterminowac i zacząć szukąć.Ogólnie boję się że sobie nieporadzę.W sumie najwyżej mnie wypieprzą.
Stron: 1 2 3 4 5 6