PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chodzicie sami czy rezygnujecie?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Zależy czy ktoś lubi jak go po pijaku do domu wloką.
Niered napisał(a):
Ef napisał(a):Ciebie podejdzie to trzeba coś pogadać albo co gorsza zatańczyć. No i trzeba się jakby wykazać jakąś taką inicjatywą czy rozluźnieniem w takich miejscach a dla mnie to jest nie do przeskoczenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: .
Problem w tym, że nie ma takich dziewczyn, każda uwielbia tańczyć i traktuje taniec jak coś oczywistego.
Każda uwielbia tańczyć? No ja na pewno nie. Byłam w życiu może na trzech dyskotekach. Było okropnie. Dziewczyny z którymi tam byłam patrzyły na mnie jak na... no właśnie, nawet nie wiem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: zapewne wyglądałam jak robot próbujący tańczyć. Musiały mieć niezły ubaw. Nie rozumiem jak możesz uważać że taniec dla dziewczyn to coś oczywistego.
A taki samotny, w wyciemnionym pokoju, do ulubionych piosenek Kasi Kowalskiej?
Cytat:butterfly92 Nie rozumiem jak możesz uważać że taniec dla dziewczyn to coś oczywistego.
Wśród dziewczyn bez problemów i kompleksów trudno taką znaleźć.[/b]
Cytat:Problem w tym, że nie ma takich dziewczyn, każda uwielbia tańczyć i traktuje taniec jak coś oczywistego.

To najwidoczniej jestem ewenementem bo ani obecnie ani kiedyś, kiedy byłam otwarta nie lubiłam tańczyć. Po prostu nigdy mnie do tego nie ciągnęło.

Cytat:Byłam w życiu może na trzech dyskotekach. Było okropnie. Dziewczyny z którymi tam byłam patrzyły na mnie jak na... no właśnie, nawet nie wiem zapewne wyglądałam jak robot próbujący tańczyć.

U mnie z tym robotem to wygląda bardzo podobnie. Dlatego nawet się nie pcham na żadne dyskoteki a jak nawet na choćby weselu ludzie tańczą to ja nie. Mam świadomość tego, że wyglądałabym właśnie jak taki robot i wzbudziłabym co najwyżej śmiech i żal co do mojej osoby. A potem kolejny miesiąc rozmyślałabym nad tym, jaka jestem beznadziejna i niedopasowana do innych.

Cytat: Wśród dziewczyn bez problemów i kompleksów trudno taką znaleźć.

A ja znam niektóre osoby, które mimo, iż nie mają żadnych fobii czy jakichkolwiek lęków to za tańcem specjalnie nie przepadają. Jak czasem trzeba to trochę tam potańczą ale tak to sami wprost mówią, że nie przepadają za tym a i do klubów się nie pchają. Także nie wiem skąd te Twoje twierdzenia, że niby każda lubi. Jakieś przebojowe czy popularne laski to może i tak ale jest też cała reszta dziewczyn
Niered napisał(a):
Cytat:butterfly92 Nie rozumiem jak możesz uważać że taniec dla dziewczyn to coś oczywistego.
Wśród dziewczyn bez problemów i kompleksów trudno taką znaleźć.[/b]
Myślałam że mówiłeś też o fobiczkach. Ale przecież nawet wśród dziewczyn bez fobii są takie, które nie lubią tańczyć i nie potrafią.
Po pijaku każdy jest mistrzem parkietu.
Zdarzyło mi się iść samej. Osobiście, nie widzę w tym nic dziwnego :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jeśli mam ochotę pójść do kina- to idę sama. Będąc szczerą, pamiętam moje obawy, kiedy szłam pierwszy raz sama do kina.. ale jak się okazało były bezpodstawne.
Może i mam znajomych ale to nie znaczy, że dzięki temu wszędzie mogę z kimś wyjść bo są takie miejsca, gdzie albo pójdę sam albo w ogóle nie pójdę.
Zresztą nie lubię komuś czegoś proponować. Zwłaszcza że nie znam nikogo, kto podzielałby moje muzyczne preferencje.
Czasami się zdarza wyjść gdzieś do kina czy pojechać na wycieczkę, nad wodę, na basen, na "koncert" (typu noc z polsatem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) się zdarzyło iść. Ostatnio w wakacje nawet wyjechałem na kilka dni nad morze, ale to przy okazji maratonu, na sylwka na nocny maraton do kina, ale nieswojo się troche czułęm samemu. Generalnie nie mam z tym większych problemów jak jest coś fajnego, ale ostatnio rzadko mi się zdarza wychodzić samemu na jakieś eventy czy jeździć wycieczki.
Cytat:Problem w tym, że nie ma takich dziewczyn, każda uwielbia tańczyć i traktuje taniec jak coś oczywistego

To akurat fakt, na portalach poznałem parę dziewczyn takich w sumie nieśmiałych, część z kompleksami i niską samooceną i to takie +-30 lat, ale taniec u wszystkich był na pierwszym miejscu, więc odpadałem w przedbiegach, a nie lubię ukrywać, że nie lubią tańczyć. Może ten taniec je w jakiś sposób dowartościowuje? Dla mnie nie ma nic bardziej upokarzającego niż wyjście na parkiet. Zresztą byłem tam tylko raz, w podstawówce na koloni jak mnie jedna dziewczyna próbowała coś uczyć, ale był wstyd i siara...Nie mówiąc, że w ogóle nie odczuwałem nigdy potrzeby tańczyć, to takie nie męskie.
Nie musiało chodzić o taniec w parze. Miłośniczki poledancingu też pewnie zaznaczyły opcję "taniec".
grego napisał(a):w ogóle nie odczuwałem nigdy potrzeby tańczyć, to takie nie męskie.
Ja nie widzę w tym nic niemęskiego. Oswoiłam się nawet z widokiem facetów tańczących balet i odbieram to zupełnie inaczej niż kiedyś, bardziej się koncentruję na zdolnościach tanecznych i nie czuję wcześniejszego lekkiego zażenowania wynikającego z "niemęskości" tancerzy. Kwestia przyzwyczajenia. Gdybyś zaczął tańczyć to być może byś się w końcu z tym oswoił, ale jak nie masz takiej potrzeby to też nie ma co się zmuszać.
Kiedyś chodziłem sam do kina i to często.

Zaburzenie lękowe i nałóg masturbacji mnie zmieniły. Bardzo.

Teraz jeśli już to oglądam dokumenty, kursy video (The Great Courses), ostatnio temat reportaże o ludziach którzy dokonali transformacji swojego życia youtube ale nie tylko. Nie widzę sensu w oglądaniu filmów o fikcyjnych fabułach typu Indiana Johnes itd. strata czasu, wolę poszukać perełek na wykop.pl
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Nie musiało chodzić o taniec w parze. Miłośniczki poledancingu też pewnie zaznaczyły opcję "taniec".

Akurat w parze..., niektóre się wypytywały, bo zanosi sie im na wesela, braci, sióstr itd. masakra jakaś, kogo one tak na prawdę szukają?.
Czytałem wypowiedzi paru kobiet w tym tancerek, główny powód tego tańca to właśnie to samo dowartościowywanie się...Jedna kobieta z którą rozmawiałem stwierdziła, że lubi jak facet prowadzi, w ogóle ona była taka, że wszystkiego oczekiwała od faceta, sama w ogóle nie wiedziała czego chce, co lubi, tylko ją zabawiac i zaskakiwac całe życie, taka nieśmiała, trochę desperatka, na początku wydawała się całkiem fajna, ale z czasem jest to bardzo uciążliwe... Nie lubię za kogoś myśleć.
No tak, słyszałam, że osób towarzyszących na wesela szuka się na sympatii. Na pewno rozsądniejsze niż szukanie tam miłości.
No gdyby tak na samym wstępie to zaznaczały to rozumie, nawet zdarzały się takie ogłoszenia. Ale niby to szukają faceta do związku...
Ale tak na dobrą sprawę, jeśli związałbyś się z taką dziewczyną, to też musiałbyś jej towarzyszyć na weselach, no chyba, że nie miałbyś nic przeciwko, by chodziła sobie na takie imprezy z kimś innym, będąc w związku z Tobą.
Tyle to i ja wiem, ale m.in ta CECHA mnie dyskfalifikuje, no bo jak to przeciez to taka istotna umiejętność w życiu... heh. Ja na takie imprezy iśc mogę i chodziłem tyle tylko, że nie tańczę.

I weź tu kogoś znajdź jak nawet zakompleksione, zdesperowane kobiety bez tańca nie wyobrażają sobie związku i życia... :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Siostra znalazła (dosłownie ona) sobie faceta, który jest dość podobny do mnie, niezbyt przystojny arogancki pyszałek, zapatrzony w siebie jedynak i singiel do 35 roku życia, z tańcem jeszcze gorzej jak u mnie, ale jednak to jej nie przeszkadzało (zresztą sama średnio to lubi) i tworzą bardzo udany związek, 2 dzieci. Ale siora jednak wyznaje nieco inne wartości niż rozrywka i zabawa. I gdzie tu taką znaleźć?
na pielgrzymce, ja mam 3 takie religijne kuzynki i wszystkie sobie nerdów za mężów wzięły :Stan - Uśmiecha się: a taką religijną byś chciał ? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
grego napisał(a):Tyle to i ja wiem, ale m.in ta CECHA mnie dyskfalifikuje, no bo jak to przeciez to taka istotna umiejętność w życiu...
Jak ja czytam, że facet np. szuka seksu, to dla mnie znaczy to, że ta cecha go dyskwalifikuje, a nie że mnie dyskwalifikuje fakt, iż seksu raczej nie zapewnię.
Ale do tego trzeba samemu wierzyć, że dana cecha nie jest istotna, może Ty po prostu gdzieś tam podświadomie jednak uważasz, że facet rzeczywiście powinien umieć tańczyć.
Cytat: a taką religijną byś chciał ?

Przerabiałem niedawno taki temat i to właśnie ta nieśmiała co lubiła tańczyć... yhh, straasznie religijna co tydzien do kościółka itd., a ja zagorzały ateista i zbytnio sie z tym nie kryłem, ale tez nie szydziłem. W tą niedziele byliśmy umówieni na 3 "randkę" po długich zawiłościach zresztą bo bardzo dziwna dziewczyna..., no ale wspomniała, że jakies święto jest, w sumie nic o żadnym świecie nie wiedziałem i wyraziłem swoje ździwienie, no nieco z ironią. Jak wróciła z kościoła to napisała mi, że jednak nie może się spotkac bo boli ja głowa.... i do dzisiaj się nie odezwała :Stan - Różne - Zaskoczony: . To tyle jeśli chodzi o religijne dziewczyny...
A było święto, u nas z tej okazji dodatkowo poniedziałek był wolny, dowiedziałam się dopiero całując klamkę, a raczej automatycznie rozsuwane drzwi w piekarni.
Że po kościele boli głowa, to chyba znak, że msze nie służą zdrowiu... Planujesz nawracać, czy zaakceptujesz, gdy zechce ochrzcić dzieci? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
x
Odprawiła mnie, więc już po dzieciach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. Co do pytania to pewno bym zaakceptował, choć uważam, że to powinna byc decyzja samodzielna w dojrzalszym wieku, sprytnio to sobie wykombinowali ehh. Ale od ślubu kościelnego to bym sie wzbraniał nogami i rękami, zarówno z powodu przekonań jak i fobii...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8