PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Szkoła (scalony).
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
A ja w sobotę zaczynam po raz już 3 liceum zaoczne ,2 razy się nie udało ,za pierwszym razem poddałam się po kilku zjazdach ,za drugim po 3 lekcjach już mnie nie było.Problem w tym ,że właśnie sprawdziłam plan lekcji i na pierwszym zjeździe mamy 6 matematyk! oprócz tego że boję się ludzi ,boję się panicznie matematyki jestem totalnym zerem a w stresie przy tablicy np. nie potrafię nawet dodawać czy odejmować,na lekcji myślę tylko o tym aby nauczyciel mnie nie wywołał do tablicy.Nie chce całe życie wstydzić się tego ,że nie mam matury ,mam ogromne kompleksy z tego powodu ,ale czuję ,że po raz 3 się wycofam,przez tą cholerną matematyke ,wiem to chore ,ale ja od dziecka jej się boję .Miał ktoś z Was podobny problem?
Miałem to samo piekło co Użytkownik. W mojej klasie koledzy dzielili się na tych co tatusiowie mieli duużo kasy tych normalnych i tych co nawet samochodu nie mieli. Ja zaliczałem się do ostatniej grupy ( jakiej grupy!! jednej osoby której w życiu się nie powiodło )Przez całe swoje życie brnąłem sam na sam z problemami. Gdy tylko wspominam podstawówkę to dostaję białej gorączki, przez cały ten okres 8 klas byłem wyśmiewany, szturchany, poniżany- ( w ich oczach byłem nikim ). Zawodówkę jakoś przepchnąłem, z depresją na karku mogłem tylko się albo powiesić albo położyć na torach. Przez jakiś czas nie utrzymywałem z nikim kontaktu, obudziła się we mnie pełna nietłumiona wściekłość - ( w napadzie mogłem nawet zabić ). Gdy pierwszy raz poszedłem do pracy myślałem że boga za jaja chwyciłem, ale czar prysnął gdy dokładniej przyjrzałem się ludziom z którymi pracuję. Stwierdziłem że z debilami pracować nie będę ( ledwo znoszę tabun debili ), rozpocząłem naukę w Liceum dla dorosłych, i choć mam trudności w nauce +12 lat zastoju, postanowiłem że będę walczył do końca i choć bym miał chodzić ciemną doliną zła się nie ulęknę!! Odnośnie portali społecznych? kiedyś byłem na NK ale zaczęło mnie wpieniać ryjami na które nie miałem i nie mam ochoty patrzeć. Obecnie? staram się naprawiać swoje grzechy, być w ruchu, ciągle znajduję sobie nowe zajęcie ( albo motocykl albo samochód ) byle by nie popaść w jakiegoś doła.
BojęSię napisał(a):boję się panicznie matematyki jestem totalnym zerem a w stresie przy tablicy np. nie potrafię nawet dodawać czy odejmować,na lekcji myślę tylko o tym aby nauczyciel mnie nie wywołał do tablicy.

Skąd ja to znam : / A w dodatku mam nauczyciela, który "lubi stresować"...+ teraz w trzeciej klasie mam więcej matm niż wcześniej.
Skończyłem zawodówkę. Obecnie robię liceum wieczorowe dla dorosłych.
Przez fobię nie podchodzę do matury (nie ma takiej opcji żebym mówił ciągle przez 10min choćbym umiał znakomicie na pamięć to przez stres nie dał bym rady...)no i ta matematyka... nic z niej nie czaje.
Przez fobię nie będę miał matury...
Nekro napisał(a):Skończyłem zawodówkę. Obecnie robię liceum wieczorowe dla dorosłych.
Przez fobię nie podchodzę do matury (nie ma takiej opcji żebym mówił ciągle przez 10min choćbym umiał znakomicie na pamięć to przez stres nie dał bym rady...)no i ta matematyka... nic z niej nie czaje.
Przez fobię nie będę miał matury...
Może jednak spróbujesz? Prezentacja maturalna nie jest aż taka zła. Ja podczas mówienia nie patrzyłam się na komisję, tylko głównie na moją planszę, raz się zacięłam, ale po chwili mi się wszystko przypomniało. Pytania też nie były złe, zresztą zadawała mi je moja polonistka.
Z matematyką już gorzej, ja nie byłam zmuszona jej zdawać, ale może jakoś ją przebrniesz. Zresztą zawsze lepiej spróbować i ewentualnie nie zdać, niż od razu rezygnować.
maturę z matmy strasznie okroili, wyrzucili wszystkie ambitniejsze zagadnienia z powodu właśnie uczynienia jej obowiązkową
jest ona dość schematyczna, łatwo można przewidzieć jakie zadania się trafią przeglądając choćby starsze arkusze albo spis zagadnień wymaganych
dobry do przygotowania jest jakiś podręcznik nastawiony na maturę - teoria + zadania (typowe maturalne) + rozwiązania. my się uczyliśmy z "Kiełbasy", jest chyba niezła
Nekro napisał(a):Przez fobię nie będę miał matury...
Ja po siedmiu latach studiowania nie mam magisterium. Pewnie i tak Cię to nie pocieszy.
Aga_p, co w końcu z tą pracą? Chyba się nie poddasz?
alice.s napisał(a):Aga_p, co w końcu z tą pracą? Chyba się nie poddasz?
Boję się wrócić do mojego promotora, boję się, że się jakoś zemści za moją chęć odejścia.
Nie chcę się poddać, ale zastanawiam się, co robić. Może napiszę pracę za rok, może za kilka lat i może na innej uczelni.Mam złe wspomnienia związane z Uniwersytetem Zielonogórskim.
Aga, bez przesady. Wróć do niego i wyjaśnij sprawę. To normalne że Ty tak przeżywasz sytuację, ale dla wykladowcy jestesmy tylko studentami nr 15984 i z pewnością Twój promotor nie przywiązuje do tego takiej wagi, jak Ty. Szkoda tych lat studiow. A odkladanie... znam kilka osob które odlożyły na "za rok", "za dwa lata". Niestety ani jedna nie napisala pracy. Potem wypada sie z rytmu, zwyczajnie się nie chce.
PS. Też studiowałam 7 lat :Stan - Uśmiecha się - LOL: Chyba to jakas fobiczna norma.
alice.s napisał(a):Aga, bez przesady. Wróć do niego i wyjaśnij sprawę. To normalne że Ty tak przeżywasz sytuację, ale dla wykladowcy jestesmy tylko studentami nr 15984 i z pewnością Twój promotor nie przywiązuje do tego takiej wagi, jak Ty. Szkoda tych lat studiow. A odkladanie... znam kilka osob które odlożyły na "za rok", "za dwa lata". Niestety ani jedna nie napisala pracy. Potem wypada sie z rytmu, zwyczajnie się nie chce.
PS. Też studiowałam 7 lat :Stan - Uśmiecha się - LOL: Chyba to jakas fobiczna norma.
Tak, tak, znam te teksty... Ja jestem wytrwała, a na pracy magisterskiej mi zależy, więc mogę napisać za rok albo za pięć lat. A jak komuś nie zależy to zwyczajnie będzie mu obojętne. Jedyną przeszkodą dla mnie może być niezdolność psychiczna, a taka póki co jest.
Ale może rzeczywiście masz rację, że zbyt dużą wagę przywiązuję do akcji, którą odstawił ten pseudoprofesorek?
istnieje coś takiego jak egzaminy eksternistyczne . Informacje można znaleźć na stronie Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej np. krakowskiej ( ta sama co organizuje matury) pod hasłem egzaminy eksternistyczne . W skrócie : zdaje się egzaminy z jedenastu przedmiotów (w przypadku liceum ogólnokształcące) z zakresu szkoły, ma się na to cztery sesje egzaminacyjne (egzaminy są w październiku i lutym) Mozna zdawac nawet wszystkie w jednej sesji, w następnych poprawia się tylko te których się nie zaliczyło. Otrzymuje się "świadectwo ukończenia liceum ogólnokształcącego na podstawie zdania egzaminów eksternistycznych" i prawo do przystąpienia do matury ( tej zupełnie zwykłej) Nie mozna byc tylko w tym czasie uczniem szkoły ( chyba ze to sie zmienilo w ciagu ostatniego roku?) i trzeba byc juz pelnoletnim . Jest więc ból ze trzeba w pewnym momencie postawic wsystko na jedna karte . Ale w moim przypadku, a własciwie mojego syna to zadzialalo.
Dobra, odkopie stary temat :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Właściwie to niewiem co mnie natchneło. Praktycznie, cztery lata w domu. Niewiem, ale chyba warto spróbować. Mam 20 lat i jestem po gimnazjum (wiem siara :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:). Aktualnie nie byłbym skazany na internaty. Mógłbym dojeżdżać. Tak myśle, jest pewna prywatna szkoła, liceum dla dorosłych. Będzie ciężko, ale jak cały czas zaczne unikać ludzi, to wogóle porażka. Zbliża się lato, spróbuje zapisać swoją osobe do poradni psychologicznej (jestem cholernie znerwicowany). Jak myślicie? Warto?
Ja akurat liceum mam i maturę też, ale wykształcenie nie jest najważniejsze, na pewno ważniejsze jest zdrowie. Życie jest zbyt krótkie aby je marnować na jakieś chore ambicje a ja lubię pomagać i zawsze dawałam w szkole zeszyty do przepisania, więc nie jestem złą osobą, nawet naiwna jestem :-(
Cholera, a ja teraz muszę iść do liceum od wrzesnia. I to jeszcze idę do najlepszej szkoły w miescie... Nie wiem jak dam rade wśród tych kujonów...

Gość

łee no wiesz, skoro dostałaś się do najlepszego, to sobie radę dasz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mogą mnie nie polubić. A trudno będzie w takiej antypatycznej klasie...
czemu kujony i czemu antypatyczne?
Dla mnie najlepsiejsza szkołą w mieście i kujony to było wybawienie od gimnazjalnego elementu. co prawda g***o mi to dało, przyjaźni nie stworzyłem, na ludzi sie nie otworzyłem itp, ale chociaż mogę mówić, że część ludzi trafiła się specyfiiczna (te humanistyczne klasy, kierunki... pfff :Stan - Uśmiecha się:) to warunki były....

Lepsze podrzędne LO? Tam jeszcze szybciej skreślają takich jak my.
Kujony, bo do tej szkoły przyjmują od 160 pkt na 200.. No nie wiem, moze jakoś dam radę.. ale wątpię, NIKOGO tam nie znam.
chodziłem do lo z takim właśnie progiem punktowym. l było normalnie. choć oczywiście pewne szkoły posiadają swoją specyfikę i zbieraja się tam czasem specyficzni ludzie, wiem, że inne dobre lo w moim mieście było gorzej oceniane jeśli chodzi o "klimat" :-)

stereotypowych kuponów było naprawdę mało, i nie w każdej klasie.

Gość

może nie wszyscy to kujony, skoro Ty nim nie jesteś ?
Widzę, że temat zamarł... Ale chyba nie dlatego, że nie mamy już użytkowników w wieku licealno-gimnazjalnym?

Tak pomimo ponad 3 lat od zakończenia liceum wciąż się ze smutkiem zastanawiam, dlaczego byli ludzie, którzy mieli więcej szczęścia do ludzi w klasach niż ja i przeżyli czas edukacji szkolnej spokojniej niż ja...
Domyślam się, że fajnie jest przejść okres szkolny bezproblemowo i uniknąć ciągłego marszu przez pod górę.
"marsz przez pod górę" - ciekawe powiedzenie, zapamiętam.
Cóż - cieszę się, że to jest jednak coraz bardziej za mną i że kiedyś te myśli nie będą się już w ogóle pojawiać, nie tylko rzadziej.
ja bym napisał "przez podgórę". Jak poetyckie słowotwórstwo, to na całego. :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10