PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Szkoła (scalony).
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Antyk , cały problem polega na tym że jak już mówiłam boję sie kompromitacji , źle coś powiem , przejęzyczę sie i już słyszę głośne "Buahaha " w klasie , wtedy bardziej mnie paraliżuje , chce mi się płakać , pocę się , nie mogę mówić itp.
Tego się boję przede wszystkim. Ja FS miała jeszcze rok temu kiedy leczyłam się z nerwicy , ale to na niej wszyscy sie skupiali , a teraz FS mną owładnęło i ...
Wiecie ja kiedyś śpiewałam a teraz przez lęk mam problem z głosem , mówię za cicho często też więźnie mi on w gardle albo robi się niski bądź za wysoki ...
Ja nie chcę narzekać , nie lubię tego bo mam wrażenie że osoba po drugiej stronie myśli sobie '' Ale z niej ofiara losu , ze wszystkiego robi problem '' Chciałabym żeby było normalnie . Ale ja mam dość 2 rok nie jestem sobą ,ten lęk ...on się przerodził w fobię , sama się teraz zastanawiam co ja robię.Ja łykam tonę prochów , wytrzymuje nudności , bóle brzucha wszystkiego byle tylko nie pójść do szkoły i zrobić tej pierdzie***ej prezentacji...to chore.
sosen_ kiedyś medytowałam , to jest nawet spoko , tylko trzeba zadbać o to aby nic cię nie rozpraszało
Keisu napisał(a):sosen_ kiedyś medytowałam , to jest nawet spoko , tylko trzeba zadbać o to aby nic cię nie rozpraszało

Czego przestałaś?? Pomagało Ci to? Z tego co czytam jest to jedna z najstarszych metod poznawczych świata. To jest coś podobnego do terapii behawioralno poznawczej. Tzn nie zastępuje jej ale może bardzo pomóc. Poznajesz swoje myśli, które doprowadzają Cię do ciągłego lęku. W miarę praktyki możesz je "okiełznać" i przejąć nad nimi kontrolę. Wiem, że jeszcze wiem o tym mało i mogę mieszać niektóre rzeczy ale sprawa wydaję się być poważna. Wczoraj czytałem książkę do 5 nad ranem i jestem nią zafascynowany. Na pewno nie jest to proste ale myślę, że jest to wyjście i teraz będę się tego trzymał. Mam nadzieję, że nie poddam się zbyt szybko. W ogóle nie zamierzam się poddać 8)
A jaka to jest książka(autor , tytuł itp ) ? Może sama do niej zajrzę :Stan - Uśmiecha się:
Przestałam bo mam młodszą siostrę która nie daje mi spokoju do jakiejś 22.00 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Więc i tak to nie miało sensu bo w połowie przerywałam , medytacja jest wtedy medytacja gdy dojdziemy do końca , będziemy uspokojeni , nasze ciało rozluźnione.
Z tego co wiem (co zastosowałam ) można medytować skupiając się na odgłosach , o niczym nie myśląc koncentrować się na równym oddechu , alebo ( co w moi przypadku jest najlepsze ) przywołać najlepsze wspomnienia , znów usłyszeć te same dźwięki ,poczuć zapachy , zobaczyć te same sceny. Ta ostatnia wersja jest najlepsza dla osób z dużą wyobraźnią :Stan - Uśmiecha się - LOL:
"Opanować lęk" Bronwyn Fox. Książkę bardzo ale to bardzo polecam 8) Dzisiaj czytam ją drugi raz żeby lepiej wszystko zrozumieć. Zamierzam dzisiaj też spróbować trochę pomedytować, jeśli mi się uda :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Właśnie jestem sam w domu, więc warunki sprzyjające :Stan - Uśmiecha się:
To później napisz czy Ci wyszło :Stan - Uśmiecha się: I jakie miałes wrażenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
sosen_ napisał(a):"Opanować lęk" Bronwyn Fox. Książkę bardzo ale to bardzo polecam 8) Dzisiaj czytam ją drugi raz żeby lepiej wszystko zrozumieć. Zamierzam dzisiaj też spróbować trochę pomedytować, jeśli mi się uda :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Właśnie jestem sam w domu, więc warunki sprzyjające :Stan - Uśmiecha się:

Ja zawsze jak chce medytowac to automaczynie zaczynam myslec o wszystkim i napinają mi się wszystkie mięśnie.
Keisu spróbuj skierowac myśli na coś innego, na coś czym się interesujesz. Mnie to pomagało.
Keisu napisał(a):To później napisz czy Ci wyszło :Stan - Uśmiecha się: I jakie miałes wrażenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Dzisiaj już chyba nie dam rady :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Czytałem książkę drugi raz i strasznie jestem zmęczony. Położę się wcześnie spać a jutro z rana wstanę i spróbuję 8)
miks88 napisał(a):
sosen_ napisał(a):"Opanować lęk" Bronwyn Fox. Książkę bardzo ale to bardzo polecam 8) Dzisiaj czytam ją drugi raz żeby lepiej wszystko zrozumieć. Zamierzam dzisiaj też spróbować trochę pomedytować, jeśli mi się uda :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Właśnie jestem sam w domu, więc warunki sprzyjające :Stan - Uśmiecha się:

Ja zawsze jak chce medytowac to automaczynie zaczynam myslec o wszystkim i napinają mi się wszystkie mięśnie.
Keisu spróbuj skierowac myśli na coś innego, na coś czym się interesujesz. Mnie to pomagało.

Więc wybierasz złą technike. Medytacja jest "bardzo prosta". Skupiasz się na oddechu albo powtarzasz jakieś wybrane słowo i koncentrujesz się tylko na nim. Gdy zaczynasz myśleć o czymś innym wracasz do słowa albo do oddechu. Jednak udało mi się dzisiaj pomedytować. Wiem że nie była to jeszcze medytacja w całkowitym tego słowa znaczeniu ale było nieźle. Takie uczucie lekkości i loozu :Stan - Różne - Zaskoczony: Po prostu wspaniałe. Teraz tylko trzeba się sprężyć i robić to codziennie. Do tego ćwiczyć metodę świadomej uwagi. K***(sorki) - ja naprawdę dzisiaj uwierzyłem, że mogę z tego wyjść :Różne - Wykrzyknik: :Różne - Wykrzyknik: :Różne - Wykrzyknik: NIEZIEMSKIE UCZUCIE :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


No, no tylko z gwiazdkami :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Najsampierw się przywitam: Hej :Stan - Uśmiecha się:. No więc... Jakieś 1,5-2 miesiące temu przeczytałem o FS i doszedłem do wniosku, że - niestety- i ja to mam. Zapytacie pewnie, czemu piszę o tym w tym temacie? A no bo właśnie przez szkołę jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Aktualnie jestem w pierwszej klasie technikum, i zastanawiam się nad zakończeniem edukacji na tym poziomie. A przynajmniej na jakiś czas (tak, wiem, że niektórzy pisali tutaj, że trzeba kuć żelazo póki gorące, ale... po prostu ja już nie mogę). Wszystko zaczęło się w 1. klasie gimnazjum - rzadziej wychodziłem np.. pograć w piłkę; normalnie - po ludzku - pogadać z rówieśnikami; przestałem chodzić do sklepów (oprócz jednego, znajdującego się dwa metry od mojego bloku, małego sklepiku - od dziecka tam chodziłem, dobrze znałem sprzedawczynię, więc mogę powiedzieć, że stres był dużo, dużo mniejszy). Ale okres gimnazjum przeleciał mi jako tako, i mimo, że często opuszczałem lekcję i miałem okropnie słabe oceny, myślałem, że jakoś wytrzymam w technikum, a potem już będę miał luzik. W pierwszych dniach października trafiłem do szpitala, ale okazało się, że to nic groźnego i wyszedłem po 3 dniach. Akurat był poniedziałek, a ja czułem się okropnie zmęczony (mimo, że przez 3 dni leżałem do góry brzuchem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:), więc powiedziałem mamuśce, że we wtorek jeszcze nie pójdę do szkoły, wieczorem mnie trochę bolało, środę tak samo i tak przez tydzień... W piątek poszedłem na kontrolę i lekarz zwolnił mnie ze szkoły jeszcze na tydzień. Po tygodniu poszedłem do szkoły, i... po wejściu do szatni, nagle dopadła mnie myśl, że muszę jak najszybciej wyjść ze szkoły, nawet nie wiem dlaczego. Nie poszedłem na lekcję, mamie powiedziałem, że mnie jeszcze boli brzuch. I tak przez... 3 miesiące. W ciągu tych trzech miesięcy do szkoły próbowałem pójść parę razy, ale wracałem się po jakimś czasie; poza tym tylko raz doszedłem i zwolniłem się po bodaj 3 lekcjach. Czułem, że nie mogę tam wytrzymać. Na dodatek te spojrzenia i ciche śmiechy osób z klasy - jak sobie to przypominam, to mam ochotę kogoś z nich, ekhm, walnąć, bo nie wiedzą, ile wysiłku mnie to kosztowało. Postanowiłem, że wraz z Nowym Rokiem zacznę normalnie chodzić do szkoły i może uda mi się przedłużyć termin zaliczenia pierwszego semestru. Ale nic z tego, po dwóch dniach szkoły wymyśliłem fikcyjną chorobę, potem następna i kolejną. Tak dobiłem do ferii zimowych, pomyślałem, że wygram się na kompie, wyleniuchuje, w wolnych chwilach pouczę, i może jakoś jeszcze uda mi się zaliczyć semestr. Dziś jest pierwszy dzień po feriach i co? Poszedłem na pierwszą lekcję, i od razu czułem się nieswojo. Nie, nie dlatego, że nie miałem zbyt dobrego kontaktu z kolegami z klasy, ale na początku walnąłem gafę, potem kolejną, zupełnie zgłupiałem, nie wiedziałem co robić, mówić. Jeszcze na tej lekcji doszedłem do wniosku, że dłużej tak nie może być, bo powoli staję się chodzącym kłębkiem nerwów... No i postanowiłem zrezygnować ze szkoły, i, jako że interesuję się informatyką, uczyć się we własnym zakresie, i może kiedyś tam iść do jakiejś szkoły. Ale strasznie boję się reakcji rodziców. I chciałem się Was właśnie poradzić, powiedzieć im o moim problemie, czy skłamać i powiedzieć, że nie daje tam sobie rady (wątpliwa opcja, bo w tej szkole poziom nie jest bardzo wysoki... ale do najniższych nie należy ;])? Tata w tym tygodniu najprawdopodobniej wyjedzie za granicę i trudno by mi było udawać przez ten czas, że chodzę do szkoły i wszystko jest OK, no i nie chcę mu robić niespodzianki po powrocie (oczywiście mogę mu o tym powiedzieć telefonicznie, ale nie chce sobie wyobrazić, co by się działo jak już by przyjechał :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:). Nawet nie wiem, jak mam to powiedziec mamie, bo ona pewnie sobie pomyśli, że zmyślam i próbuję w miarę pokojowy sposób rozstać się ze szkołą. Jak pomyślę, że jutro szkoła, to mam od razu motyle w brzuchu i myśli, co będzie jak przekroczę jej próg :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:.

Użytkownik 219

Witam :Stan - Uśmiecha się: . Tak, miałem podobnie w liceum, szczególnie w pierwszej klasie. Właściwie dopiero dosłownie parę miesięcy przed maturą zacząłem w miarę dobrze się czuć wśród rówieśników. Pod pewnymi względami to było gorsze od gimnazjum bo trzeba było się starać utrzymać jakoś te znajomości (a nie jak wcześniej, czereda i stado baranów :Stan - Uśmiecha się - LOL: ). Teraz żałuje, że przez lęki zmarnowałem kupę okazji do poznania ciekawych ludzi, ale cóż. Moim zdaniem warto jednak się przemóc i pochodzić do szkoły. Być może po pewnym czasie jakoś się w niej odnajdziesz. Daj sobie jeszcze czas i najwyżej potem zrezygnuj. Przynajmniej ja uważam, że tak powinieneś zrobić, bo miałem podobnie. Czasem warto „przemęczyć” niektóre okresy w życiu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: .
Ale jeżeli ta szkoła nie ma jakiegoś specjalnie wysokiego poziomu i naprawdę bardzo źle się w niej czujesz, to może pomyśl teraz o przeniesieniu do innej. To też łączy się z zadymistym stresem, ale potem może zaprocentować.
A tak w ogóle, to głównie szkoły wszelkiej maści doprowadziły mnie do obecnego stanu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
Cześć DVD :Stan - Uśmiecha się:
Miałem podobnie, jak Ty (właściwie ciągle mam) tylko, że dopiero na studiach. Nie rezygnuj ze szkoły, bo to w niczym Ci nie pomoże. Będziesz miał później jeszcze większe problemy z inną szkołą/pracą/czymkolwiek. Ja do dziś żałuję, że nie przełamałem się wtedy, kiedy jeszcze problem był niewielki.
Wiem, że to będzie trudne, ale musisz spróbować. Porozmawiaj z rodzicami i powiedz im, co jest Twoim prawdziwym problemem. Idź do psychologa. I pisz tutaj :Stan - Uśmiecha się: Powodzenia! :Stan - Uśmiecha się:
Cześc DVD. Też w 1 klasie Liceum było mi strasznie ciężko. Wtedy mój ojciec wyjeżdżał do Anglii, ale o moich problemach nie wie do tej pory. Mnie uratowało przepisanie się do prywatnej szkoły (lekcje tylko w weekendy). Możesz się nad tym zastanowic. Albo odpuścic ten rok i zacząc w następnym. Przez ten czas najlepiej idź do psychologa, on na pewno Ci pomoże. Ale na prawde nie warto przerywac nauki. pozdr.
DVD powiedz mamie szczerze o co chodzi i nie zmyślaj. Kłamstwo goni kłamstwo źle się z tym czujesz, ale coraz bardziej w to brniesz... wiem coś o tym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Myślę, że Twoja mama wyczuje, że nie chcesz się migac od szkoły, tylko nie możesz tam przebywac.
Wydaje mi się, że najlepszym pomysłem jest zmienie szkoły i zamuszenie się do chodzenia tam. Nie powinieneś sobie odpuszczac szkoły. Pomyśl, jak się poczujesz po latach kiedy wspomnisz, że zrezygnowałeś ze szkoły z takiego powodu, a właściwie żadnego, bo przecież nie wiesz co każe Ci omijac szkołę, po prostu źle się tam czujesz. Założę się, że będziesz sobie wtedy pluł w brodę. Już niedługo zacząłbyś żałowac.
Możesz wierzyc lub nie, ale jeśli zaczniesz chodzic do szkoły systematycznie to wszystko będzie dobrze. Wgarowanie wciąga. Jeśli zaczniesz to robic to opuścisz coraz więcej godzin. Dlatego nie można dopuścic do tego, żeby zacząc :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ja w pierwszej klasie liceum strasznie źle się czułam w szkole. Do nikogo się nie odzywałam (poza małymi wyjątkami) i nikt nie traktował mnie serio. Ale mięsiące mijały i jakoś się przymusiłam, żeby tam chodzic. Nauczyłam się nawet nie myślec o tym, żeby nie iśc do szkoły. I tak przemęczyłam się przez ten rok nie traktowana przez nikogo na poważnie. W drugiej klasie było już znacznie lepiej. Czułam się już pewniej i jeden z moich klasowych - spójrz na niego to kretyn - kolegów powiedział: "chyba ją ktoś rozdziewiczył" (powiedziałam mu, że to nie jego interes). Teraz radzę sobie wyśmienicie i paradoksalnie właśnie teraz najtrudniej mi wstac do szkoły. Nienawidzę poranków. Szczypię się i biję po głowie, żeby wstac. No i opuszczam bardzo wiele pierwszych godzin. Nie powinno tak byc bo jestem w 3 kl. na szczęście teraz w drugim półroczu zapanowały pewne luzy. Może po feriach będę miała więcej energi by wstac. Ostatnio doceniłam to, że mam zanajomych w klasie i że raczej każdy mnie lubi, chociaż z niektórymi nie rozmawiam. I tak przetrwałam i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Można powiedziec, że to sukces, chociaż niektórym mogło by się wydawac, że to zupełnie normalne :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ja chyba zwale pierwszy raz rok, pierwszy raz w rodzinie ...i nie jestem z tego dumna...ale jeszcze ho ho czasu do końca roku...trzymajcie kciuki....

Gość

Specjalista od rzucania szkoły w mojej osobie radzi pani Boję się mówić i panu DVD, by powiedzieli o tym rodzicom, poszli do psychologa i NIE przerywali nauki w szkole. Tak będzie najlepiej, a przynajmniej lepsze to, niż męczenie się z problemem w samotności, niech i inni się pomęczą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ja przerwałem szkołę rok temu i teraz trochę tego żałuję... A w tym roku mógłbym zdawać maturę i mieć wszystko z głowy, no... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ostatniego roku oczywiście nie zdałem, zresztą miałem sprawę w sądzie i prawie trafiłem do zakładu poprawczego. Teraz jest lepiej
Naprawdę nie spodziewałem się tak dużego odzewu :Stan - Uśmiecha się:. A więc... Po rozmowie z mamą, wspólnie doszliśmy do wniosku, że mam dwa wyjścia: albo mam wakacje do września i próbuje jeszcze raz w tej samej szkole, albo próbuje w prywatnej. Gdyby jeszcze była szansa na uratowanie tego roku, to może po wizycie u psychologa dałbym radę, ale to już za daleko poszło. W najbliższym czasie postaram się porozmawiać o moim problemie z mamą, ale nie wiem jak na chwilowe przerwanie nauki zareaguje tata :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:. No nic, będzie ciężko ale chyba dam radę. Dzięki za wsparcie i za to, że daliście mi pewien pogląd na tę sprawę :Stan - Zadowolony - Całuje:.
DVD super, że porozmawiałeś z mamą. Mam łzy w oczach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: 8) bardzo się cieszę. O tatę się nie martw, będzie ok.
DVD masz rację mamy bardzo podobne problemy.
Czasami jest lepiej chodzę do szkoły - oczywiście na pierwszych lekcjach rzadko bywam.
Jestem w pierwszej klasie technikum.
Dziś dostałem smsa od starszej o 10lat siostry, która szkoły napewno nie zaryła, magistra ma, mieszkanie ma, rodzinę ma, prace ma.
"Gruby chodzisz do szkoły? Mam nadzieję że tak, bo bez co najmniej średniej szkoły to Cię ciężki żywot czeka z 700zł w portfelu i przyszła rodzinka na utrzymaniu. Jesteś na razie młody i pewnie jeszcze o tym nie myślisz, ale rusz głową i pomyśl co dasz swojemu dziecku. Np. Tatuś nie kupi ci synku takiej ładnej zabawki bo niema pieniążków, na lizaczka też niema. To nie jest tak fajnie i łatwo, i nie myśl że wyjedziesz za granice i tam już czeka na Ciebie praca za dużą kasę. Nie jest łatwo, mi też nie chcę się uczyć, ale niema innego wyjścia. Trzeba się wziąć za siebie i tyle. Sam teraz pracujesz na swoją przyszłość. Pomyśl o tym jak chcesz żyć, bo postępując tak jak teraz to wiedz Twoje przyszłe życie w ciemnych kolorach. Nikt nie powiedział że będzie łatwo."

To kolejny dowód że wszyscy uważają że jestem leniem ect. Ale tak czy siak ten sms coś jednak we mnie ruszył.
Moralizatorstwo to ulubiona metoda wychowawcza starszych. I nie wiem co oni DO DIABŁA CIĘŻKIEGO SOBIE DO CHOLERY JASNEJ MYŚLĄ?!!!! przecież nikt nie lubi jak mu się truje nad głową. Czy oni naprawdę myślą, że bez ich gadania nikt nic nie rozumie?
Poza tym dlaczego ona pisze o Twoich dzieciach? Przecież nie masz dzieci i przepraszam bardzo ale ona nie może wiedziec czy chcesz je miec w przysłości.Pewnie Ty sam tego jeszcze nie wiesz. I nie może wiedziec czy rzeczywiście będzie tak jak przewiduje. Nie może Cię straszyc co to ma byc, to ona ma zamiar układac Ci życie, czy jak? Dlaczego ludzie nie mają za grosz wyczucia i uważają, że gdy powiedzą coś takiego to sprawią, że się coś naprawi? Nigdy tak nie jest. Zawsze osoba która to słyszy czuje się dotnięta.
Jesteś jeszcze młody, to jedyny fakt jaki napisała. Masz prawo bądzic i mylic się. Nikt nie rodzi się dorosły. Dorastanie jest od tego, żeby się kimś stac. Masz poważne problemy. I masz dużo możliwości. Nie można z góry nieczego zakładac. Może się tak stac, że skończysz liceum i tak że nie. Ale z obu sytuacji jest wyjście. Nie można z góry zakładac, że będzie najgorzej z możliwych. Nie załamuj się, nie wiesz, że nie jesteś leniem? Przecież sam to napisałeś.
Moralizowanie to nie jest najlepsza metoda, jednak jest w tym troche racji. Bez skonczonej szkoly jest trudniej. Poki co, w Polsce liczy sie swiadectwo i dyplomy (po "znajomosciach"), a dopiero potem umiejetnosci.
Ale to jest myślenie typu "ja jestem po studiach, dużo zarabiam, mam kochaną rodzinę, więc jeśli chcesz dużo zarabiać i mieć rodzinę, to musisz się uczyć". Bo nie ukrywajmy, że praca wiąże się z wykształceniem, a rodzina? Gdy się chodzi do szkoły/pracy, nie ma się problemów pieniężnych, to na pewno dużo łatwiej znaleść kogoś na, być może, całe zycie.
Praca w jakim stopniu wiąże się z wykształceniem, ale dziś wszystko stoi na głowie. Papier niczego Ci nie zagwarantuje.
Sugar Sweet napisał(a):Moralizatorstwo to ulubiona metoda wychowawcza starszych. I nie wiem co oni DO DIABŁA CIĘŻKIEGO SOBIE DO CHOLERY JASNEJ MYŚLĄ?!!!! przecież nikt nie lubi jak mu się truje nad głową. Czy oni naprawdę myślą, że bez ich gadania nikt nic nie rozumie?
Poza tym dlaczego ona pisze o Twoich dzieciach? Przecież nie masz dzieci i przepraszam bardzo ale ona nie może wiedziec czy chcesz je miec w przysłości.Pewnie Ty sam tego jeszcze nie wiesz. I nie może wiedziec czy rzeczywiście będzie tak jak przewiduje. Nie może Cię straszyc co to ma byc, to ona ma zamiar układac Ci życie, czy jak? Dlaczego ludzie nie mają za grosz wyczucia i uważają, że gdy powiedzą coś takiego to sprawią, że się coś naprawi? Nigdy tak nie jest. Zawsze osoba która to słyszy czuje się dotnięta.
Jesteś jeszcze młody, to jedyny fakt jaki napisała. Masz prawo bądzic i mylic się. Nikt nie rodzi się dorosły. Dorastanie jest od tego, żeby się kimś stac. Masz poważne problemy. I masz dużo możliwości. Nie można z góry nieczego zakładac. Może się tak stac, że skończysz liceum i tak że nie. Ale z obu sytuacji jest wyjście. Nie można z góry zakładac, że będzie najgorzej z możliwych. Nie załamuj się, nie wiesz, że nie jesteś leniem? Przecież sam to napisałeś.
DOKLADNIE. Tez mnie takie gadanie wkurza tak samo jak Ciebie i tez mysle tak jak Ty,podpisuje sie pod wszystkim :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Juz mialam pare dosc ostrych scysji o to z ojcem i babcia,bo oni sie mnie czepiaja najbardziej.. Babcia np. chciala mi wmowic,zebym zostala ...dentystka :Stan - Uśmiecha się - LOL: Bo to ''dobrze platne''.. Nie rozumieja,ze ja tez mam jakiestam marzenia,i ze nie musze od razu miec wszystkiego tak na ''juz,zaraz'' wyklarowanego..
Moj tata tez chcial zebym byla dentystka :Stan - Uśmiecha się: . Z perspektywy czasu mysle, ze to nie bylby taki zly pomysl :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10