16 Wrz 2012, Nie 20:42, PID: 316706 
	
	
	
		Cześć
Problemem który mi w życiu najbardziej doskwiera jest brak odwagi w zagadywaniu do obcych dziewczyn. W swoim życiu chyba tylko dwa razy się zebrałem na taką odwagę. Raz zapytałem którym autobusem najłatwiej dojadę w interesujące mnie miejsce. I to wspominam dobrze. A wczoraj był ten drugi raz. Byłem na weselu. Stałem sobie jak jakiś głupek pod ścianą. Patrzę a tu stoi nawet fajna dziewczyna. Nie miałem żadnych większych zamiarów (miała chłopaka), chciałem tylko zatańczyć. To przecież nic dziwnego, że ludzie tańczą na weselach. I co się stało? Odmówiła. Że teraz nie może i tym podobne bzdety.
Kilka razy się zastanawiałem nad tym co może się stać najgorszego w przypadku porażki w takiej sytuacji. Zazwyczaj byłem optymistą - przecież dziewczyna też człowiek. Ale to co się stało w tamtym momencie powoduje, że już nie będę. Poczułem się beznadziejnie. Pytałem kim ja muszę być, że żałuje mi czterech minut tańca.
Może więc dobrze że mój organizm mi mówi:
-Nie rób tego. Tylko się wygłupisz. Po co ci dziewczyna? Zwal se konia. To bezpieczniejsze.
Co o tym myślicie?
	
	
	
	
Problemem który mi w życiu najbardziej doskwiera jest brak odwagi w zagadywaniu do obcych dziewczyn. W swoim życiu chyba tylko dwa razy się zebrałem na taką odwagę. Raz zapytałem którym autobusem najłatwiej dojadę w interesujące mnie miejsce. I to wspominam dobrze. A wczoraj był ten drugi raz. Byłem na weselu. Stałem sobie jak jakiś głupek pod ścianą. Patrzę a tu stoi nawet fajna dziewczyna. Nie miałem żadnych większych zamiarów (miała chłopaka), chciałem tylko zatańczyć. To przecież nic dziwnego, że ludzie tańczą na weselach. I co się stało? Odmówiła. Że teraz nie może i tym podobne bzdety.
Kilka razy się zastanawiałem nad tym co może się stać najgorszego w przypadku porażki w takiej sytuacji. Zazwyczaj byłem optymistą - przecież dziewczyna też człowiek. Ale to co się stało w tamtym momencie powoduje, że już nie będę. Poczułem się beznadziejnie. Pytałem kim ja muszę być, że żałuje mi czterech minut tańca.
Może więc dobrze że mój organizm mi mówi:
-Nie rób tego. Tylko się wygłupisz. Po co ci dziewczyna? Zwal se konia. To bezpieczniejsze.
Co o tym myślicie?
 PhS
. Jednak nie każdy czuje się jak 
 . To co piszesz działa w dwie strony, fobia społeczna nie bez powodu ma w nazwie słowo fobia. Tak jak mając arachnofobię boisz się pająków nie wiadomo dlaczego, tak fobia społeczna jest irracjonalnym lękiem przed kontaktami z ludźmi, pełnieniem ról społecznych itd. Jednocześnie takie problemy wpływają na psychikę, zaniżają samoocenę itp. więc człowiek sam się dodatkowo pogrąża np. unikając kontaktu z ludźmi, odrzucając pomoc od innych itd. Nie bez powodu leczenie fobii społecznej, depresji, nerwicy, czy zaburzeń osobowości najczęściej przebiega dwufazowo, czyli przez połączenie psychoterapii z leczeniem farmakologicznym. Trzeba jednocześnie "ogarnąć" zarówno swój organizm, jak i przede wszystkim psychikę, sposób myślenia, postrzegania siebie i innych, itd. itd.
	
 Nie ma sensu się  z tego powodu katować i myśleć o sobie w kategoriach kogoś kto przegrał. Postanowiłem wyzbyć się negatywnych myśli m.in. na temat owej koleżanki i skupić się na swoich pasajch oraz innych dobrych rzeczach w moich życiu. Nie ma sensu gonić na siłę...
 



 A najlepsze, że w człowieku który ma mega problemy psychiczne i zdrowotne i którego zupełnie nie znam i nie wiem jak poznać. Chore, ale trafiło mnie, cóż zrobić.