Czego oczekujecie od dziewczyn?

[Kamelia]

Ponieważ zauważyłam, że w już w kilkunastu wątkach przewija się temat, jaki to fobik biedny, bo nie ma dziewczyny i szans na jej znalezienie, to liczę, że teraz wykażecie się kreatywnością, a przede wszystkim szczerością i odp. publicznie i przed samymi sobą czego tak naprawdę oczekujecie po relacji z dziewczyną? Ciekawe, czy nadal będziecie tacy wyrywni do odp.
Ale możecie sobie teraz pofantazjować do woli (w miarę przyzwoitości oczywiście, bo zaglądają tu także osoby niepełnoletnie ).

Temat wrzuciłam do tego działu, bo dla wielu z Was posiadanie dziewczyny jest jednym z wyznaczników normalności, czyli w pewnym sensie także radzenia sobie w życiu, co mnie trochę dziwi, ale co tam...

[PMCL]

Dla mnie nie jest wyznacznikiem normalności, czego oczekuje? Odpowiadającego mi wyglądu i przede wszystkim lojalności ale jak wiadomo ufać można tylko sobie

[USiebie]

Nie biedny tylko nędzny, tu się nikt nad sobą nie użala, jeno po męsku sobie ciśnie.

Właściwie, nie mam pojęcia, nigdy się nawet nie kolegowałem z dziewczyną, tak do końca nie wiem co by mnie w niej autentycznie irytowało, a co zachwycało. Kiedyś napisałem spory post na temat mojego ideału (gdzieś jest wątek tyczący się charakteru), ale chyba skasowałem.

bo dla wielu z Was posiadanie dziewczyny jest jednym z wyznaczników normalności, czyli w pewnym sensie także radzenia sobie w życiu, co mnie trochę dziwi, ale co tam...

Czemu Cię to dziwi? Fakt że ktoś chce być w związku, ale jest poirytowany, faktem, że nie potrafi do tego doprowadzić, aż tak bardzo dziwny jest? Trochę jak z prawkiem u niektórych, chcą mieć, ale zdać nie mogą i się irytują. Jeśli masz jakieś cele ale nie potrafisz do nich dojść to znaczy, że z czymś sobie nie radzisz. Chyba, że się mylę?

Odpowiadającego mi wyglądu i przede wszystkim lojalności

Ktoś wchodzi w stały związek, bez tego? To chyba takie oczywiste minimum.

[PMCL]

Oczywiste ale często związek kończy się różnie przez tą lojalność

[USiebie]

Ale to dopiero w praniu wychodzi, ciężko zweryfikować przed. Zresztą, nawet tym przez lata lojalnym potrafi w pewnym momencie odpieprzyć.

[tPoH]

Ciężko powiedzieć. Wszystko zależy od tego jakie mam, co do niej, zamiary. Czego innego będę wymagał od przygody na jedną noc, a czego innego od kobiety do stałego związku. Jeżeli chodzi o pierwszy przypadek, to wystarczy wygląd i seksowność. W drugim przypadku sprawa się mocno komplikuje. Często bywa tak, że oczekuję od kobiety spontaniczności, a zauroczy mnie przewidywalna "szara myszka". Każda kobieta powinna być przede wszystkim wierna i lojalna. Być obok, nie tylko, gdy jest dobrze, ale także wspierać w najgorszych życiowych momentach.

A od takiej jednej kobiety oczekuję odpisywania na moje wiadomości.

[verti]

Chyba nie wszyscy zrozumieli o co chodziło Kamelii. W temacie trzeba napisać czego oczekuje się po relacji z dziewczyną, a nie jaka dziewczyna ma być.

Ja oczekiwałbym po takiej relacji takiego samego podejścia do związku jak u mnie. Czyli: uczciwości i szczerości wobec siebie, zrozumienia oraz wzajemnego wspierania w dążeniu do celów.

[tPoH]

Faktycznie. Oczekiwania są jednak analogiczne. Wzajemne wspieranie, szczerość i jakby seks był jeszcze do tego udany, to już nic więcej mi nie potrzeba. xD Nie mam wielkich oczekiwań, bardzo łatwo mnie zadowolić.

[Fobiczny777]

Hmm, oczekiwałbym przede wszystkim zrozumienia i akceptacji dla moich trudności społecznych.

[Zasió]

Och, och, wstrętni, źli fobicy, na pewno chcą d*py, która wygląda i rżnie się jak gwiazda porno, a do tego ma doktorat i gotuje ja Ania Starmach!

W sumie nie mam nic do dodania.
Oczekiwałbym, że przebywanie ze sobą będzie nam sprawiało radość. Chciałbym też poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Zrozumienia. I tego, że oboje będziemy dla siebie w tej relacji ważni i będziemy w stanie nawzajem cos od siebie brać i coś sobie dawać. Tak, udany seks też się przyda. W końcu daje poczucie bliskości.

[USiebie]

Chyba nie wszyscy zrozumieli o co chodziło Kamelii. W temacie trzeba napisać czego oczekuje się po relacji z dziewczyną, a nie jaka dziewczyna ma być.

Nom, faktycznie. Wystarczy, że będzie łykać po analu, a co tam.

Pisałem już gdzieś, że i tak nikogo nie szukam, bo związek i tak mi nie pomoże? Dodatkowy powód do schiz bym miał, gdzie była z kim była itd. A jak pomyślę, że ciągałaby mnie na jakieś urodzinki do swojej rodzinki to już całkiem mi się odechciewa.

Ja tam zawsze sobie znajdę dobrą wymówkę, żeby czegoś nie robić, albo brak powodu, żeby robic Np. miałem dzisiaj iść do dentysty, ale za słabo mnie boli, więc pójdę jutro, jak skończą mi się ibupromy i nie będę mógł gębą ruszać. Swoją droga powinni chłostać za bezrobocie, może zacząłbym się za czymś rozglądać. Jednak taki porządny ból to jest jakaś motywacja.

[Ksenomorf]

Swoją droga powinni chłostać za bezrobocie, może zacząłbym się za czymś rozglądać. Jednak taki porządny ból to jest jakaś motywacja.

Eee, myślę, że wystarczyłoby ostre ssanie w żołądku i bliska, a przy tym realna perspektywa śmierci głodowej albo skończenia na bruku.

[Fearless]

Tego samego, czego od każdego innego człowieka.

[Ksenomorf]

Tego samego, czego od każdego innego człowieka.

No nie, ja od pani w kasie biletowej oczekuję sprzedania mi biletów, a nie smyrania po pleckach.

[USiebie]

Eee, myślę, że wystarczyłoby ostre ssanie w żołądku i bliska, a przy tym realna perspektywa śmierci głodowej albo skończenia na bruku.

Też może być, przecież ja nie bez powodu cały czas mam nadzieję, że starzy pójdą po rozum do głowy i jednak z tego domu mnie wyrzucą, za dwa dni bym wrócił z płaczem i mocnym postanowieniem poprawy. No ale na rodziców w tym względzie liczyć nie mogę, nie pomogą, ale zdechnąć też nie dadzą.

[tPoH]

Byłem przez tydzień bezdomnym w UK. Nie polecam, choć to bardzo motywujące. Lenistwo mija jak ręką odjął i lęki jakieś takie słabsze xD Byłem w dość komfortowej sytuacji, bo miałem chociaż żarcie na 2 tygodnie. Co prawda, racje żywnościowe były mocno ograniczone, ale dało się jakoś funkcjonować - w dzień szukając lokum, a wieczorem pracując. Jak coś, to w zimną noc polecam spanie w windzie. Troszkę cieplej i nie wieje xD Jakby cię jednak starzy z domu wywalili to chętnie udzielę ci kilka fachowych porad.

[USiebie]

Weź daj spokój za miętki jestem na życie na ulicy, albo szybko wrócę z płaczem albo zrobię dobry użytek z sznurówek. Win win situation, w każdym razie.

[WesołyHipokryta]

Nie za ostra ale nie za delikatna, nie za wrażliwa, ale też nie za twarda. Ma być $#@!@ idealna.

[klocek]

Ja już mogę powiedzieć, czego oczekuję od dziewczyn: stabilności psychicznej.

Kiedyś próbowałem robić tak, jak wiele osób tu na tym forum, czyli szukać sobie dziewczyny z problemami, bo taka rzekomo bardziej pasuje do faceta z problemami. Miałem depresję, szukałem dziewczyny z depresją. Miałem fobię, szukałem dziewczyny z fobią. No i znajdowałem .

Dziewczyny mogą być dojrzałe i niedojrzałe. Wszyscy wiemy, że faceci bywają dojrzali lub nie. I z grubsza wiemy, co to oznacza. Kobiety mają tak samo, tylko kryteria dojrzałości są u nich inne. Niedojrzałość przejawia się u nich tym, że są kapryśne. Co chwila zmieniają nastrój, same nie wiedzą, czego chcą. Na przemian potrafią być miłe lub wredne. Większość z tego wyrasta. Dojrzała kobieta jest bardziej stabilna: albo jest zadowolona albo zła. Niedojrzała jest jak nastolatka: ma skrajne emocje i co chwilę je zmienia.

Moja pierwsza dziewczyna uwielbiała robić dramaty. Potrafiła mi płakać przez telefon i żądać, żebym wyszedł z pracy i przyszedł ją pocieszać. Była zła, że nie przyszedłem od razu.
Co parę dni zrywała ze mną a co parę dni wracała. Tolerowałem to zdecydowanie za długo. Było to bardzo wykańczające psychicznie. W końcu po jednym zerwaniu nie pozwoliłem już jej wrócić. Była bardzo zawiedziona. Powiedziała, że gdyby wiedziała, to by nie próbowała zrywać.

Z drugą dziewczyną przesadziłem w drugą stronę. Kiedy strzeliła pierwszego focha, to od niej odszedłem. Też żałowała i potem tłumaczyła mi, że wcale się tak nie podrywa dziewczyn i że nie powinienem był wcale zrywać. Pierwszej dziewczynie pozwoliłem na zbyt dużo, drugiej na zbyt mało.

Później wyleczyłem się z fobii.

Moja trzecia i obecna dziewczyna nie ma większych problemów psychicznych. Dlatego z nią jest mi o wiele lepiej. Wiele się przy niej nauczyłem i rozwiązałem dzięki niej wiele własnych problemów.

Jedno wiem dzięki temu: związek dwojga wariatów to tragedia.

[Tulkas]

Temat wrzuciłam do tego działu, bo dla wielu z Was posiadanie dziewczyny jest jednym z wyznaczników normalności, czyli w pewnym sensie także radzenia sobie w życiu, co mnie trochę dziwi, ale co tam...

O właśnie! Sam tego nie rozumiem. Dlaczego to głównie faceci (w większości nastoletni) tak bardzo rozpaczają tu z powodu braku pary? Wielu tych chłopaków zdaje się wychodzić z założenia, że dziewczyna to lekarstwo na ich problemy, że dopiero wtedy ich życie zacznie się naprawdę i że dzięki potędze miłości wyzwolą się z okowów fobii. Czy to kwestia jakiejś silnej presji społecznej?
O związku można zacząć myśleć dopiero na końcu drogi, dla każdego fobika priorytetem powinno być wyjście z fobii i ustawiczna praca nad sobą, zbudowanie pewności siebie, poczucia własnej wartości. Tylko wtedy będziemy mogli budować zdrowe, trwałe relacje z innymi ludźmi, w tym także z kobietami. Nie ma tu drogi na skróty i nie ma co liczyć na to, że w międzyczasie zstąpi nam z nieba pani darząca nas bezwarunkową miłością z zamiarem zbawienia nas od fobii. Już nie mówiąc o tym, że nawet gdyby udało się takiemu znaleźć w związku, to ewentualne rozstanie miałoby na niego na pewno dewastujący wpływ.

Chociaż faktem jest też, że fobiczce jest znaleźć faceta niż fobikowi dziewczynę, ale taka już nasza dola

[USiebie]

, godzinę się produkowałem, żeby coś napisać, tak na poważnie, bo się chciałem bez wygłupów odnieść do postu rębajła i niechcący zamknąłem przeglądarkę. ę, nie mam siły drugi raz tego produkować.

[Zasió]

do postu rebajły można odnieść się tak: trudno się rozeznać w tych wszystkich teoriach. jedni radzą - poznawaj ludzi, jak się ogarniesz. poznawaj dziewczyny, jak dorobisz się kredytu hipotecznego i porsche w garażu. a inni radzą, że i jedno i drugie to jakieś etapy w wychodzeniu z niedojebania społecznego.
jeszcze inni wyrywają laski na fobię, brudne ciuchy i tępe żiletki
jednym słowem - wie, komu wierzyć.

A dlaczego młody albo już podstarzały, niedojebany społecznie, samotny człowiek szuka pierwszej d*py?

No nie mam pojęcia! To pewnie wina propagandy TVN-u!

[torsten]

[quote="Zas"]

Oczekiwałbym, że przebywanie ze sobą będzie nam sprawiało radość. Chciałbym też poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Zrozumienia.

Zgadzam się i dodam lojalność.
U mnie jest/była radość, akceptacja. tyle, że raz na jakiś czas moje skrępowanie wywoływało u niej śmiech. czasem mocno musiała się powstrzymywać. za każdym razem musiałem odreagować, raz szybciej, raz dłużej. ostatnio już nie wytrzymałem, pół dnia spędzone w milczeniu przeciągnęło się do tygodnia. nie wiem czy w tym wypadku można mówić o zrozumieniu. jeśli nawet tak, to jej reakcja powoduje, że nie chce się z nią widywać.

[Zasió]

zakładam więc, że to nie było przyjacielskie "ej, no czego się boisz, cha cha!"
Ale jesteśmy przecież śmieszni i żałośni. Psychologom trudno udawać, a co dopiero zwykłemu, chocby najbardziej życzliwemu, człowiekowi?

[torsten]

właśnie takiej reakcji oczekuje. coś w tym stylu, żeby zredukować napięcie. niestety jest inaczej- widzę jak się 'gotuje', zaczyna zakrywać usta, odwraca głowę. jak to robi obcy to jakoś zniosę, ale ktoś bliski, kto widzi, że to dla mnie problem, widzi, że czasem trzęsą mi się ręce, to już zaczyna dobijać. i wtedy wiem, że dosłownie sam muszę sobie z tym radzić. bo nie wiem, czym mam oczekiwać od niej innego zachowania. chciałbym, ale przestaje się łudzić.