30 Maj 2011, Pon 12:33, PID: 256313 
	
	
	
		Nie mam siły...
 Ludzie odbierają mi chęć do życia.
	
	
	
	
	
 Ludzie odbierają mi chęć do życia.
	| 
	 
		
		
		 30 Maj 2011, Pon 12:33, PID: 256313 
	
	 
	
		Nie mam siły... 
	
	
	
	
  Ludzie odbierają mi chęć do życia.
	
		
		
		 30 Maj 2011, Pon 15:51, PID: 256323 
	
	 
	
		a komu nie odbierają? tyle że ja wiem, że ja sam sobie też odbieram wszystko co miałem, trace rodzine, trace respekt, choc minimalny szacunek u znajomych. a nawet nieznajomi mna gardzą. jestem nikim :[
	 
	
	
	
	
		
		
		 30 Maj 2011, Pon 17:49, PID: 256327 
	
	 
	
		Mi też odbierają chęć do życia i gdyby nie artykuły w kodeksie karnym to bym się z nimi policzył.  
	
	
	
	
Mam też niskie zaufanie i z tego tytułu mogę też nie mieć pracy, być na najniższym zasiłku i nie wyrobić w Polsce... 
		
		
		 30 Maj 2011, Pon 20:22, PID: 256340 
	
	 
	
		Olej tych ludzi co Ci odbierają chęć do życia.
	 
	
	
	
	
		
		
		 16 Paź 2011, Nie 15:35, PID: 275802 
	
	 
	noelia napisał(a):Nie mam siły... Mi również. Niestety, można sobie obrać drogę, ale nie ludzi, których się na niej spotyka. Trzeba zwracać uwagę na tych, co ciebie kochają i tych, którzy dla ciebie chcą dobrze. To jest najważniejsze  
	
		
		
		 16 Paź 2011, Nie 19:58, PID: 275904 
	
	 
	zapomniananazawsze napisał(a):Trzeba zwracać uwagę na tych, co ciebie kochają i tych, którzy dla ciebie chcą dobrze. To jest najważniejsze gorzej jak nie ma takich... 
		
		
		 17 Paź 2011, Pon 1:36, PID: 275994 
	
	 
	Cytat:gorzej jak nie ma takich... Zawsze są (a na pewno bywają, pojawiają się) ludzie życzliwi drugim, empatyczni etc. Do miłości kwantyfikator zawsze rzeczywiście już się nie stosuje. Niestety. Trzeba się z tym zmierzyć. Wynik często jest taki, jak tytuł wątku. Dalej można już chyba tylko powtarzać frazesy (skądinąd prawdziwe) - "najpierw pokochaj siebie", "porozmawiaj z kimś". Tia... 
		
		
		 17 Paź 2011, Pon 8:58, PID: 276005 
	
	 
	
		jest jeszcze jedna kwestia.. kiedy ludzie zyczliwi napawaja poczuciem winy ze ich zawodzisz
	 
	
	
	
	
		
		
		 18 Paź 2011, Wto 19:15, PID: 276369 
	
	 
	
		Zauwazylam, ze czasami nie zwracamy uwagi na to co my robimy innym ludziom. To sie moze wydac kompletnie nieracjonalne, ze to moze miec cokolwiek wspolnego z naszym wlasnym samopoczuciem, ale ja zauwazylam, ze kiedy zrobie cos pomocnego innej osobie lepiej sie ze soba czuje i latwiej mi jest poradzic sobie jesli inni sa podli... jakos to tak dziala dziwnie.... dlatego codzien staram sie robic cos co pomaga innej osobie, ktora ma dobre intencje.
	 
	
	
	
	
		
		
		 19 Paź 2011, Śro 0:30, PID: 276480 
	
	 
	
		jasne ze tak, zupelnie sie zgadzam  
	
	
	
	
  ale robienie czegos dobrego tylko dla siebie a niegdy dla innych hmmm
	
		
		
		 19 Paź 2011, Śro 0:32, PID: 276482 
	
	 
	
		jednak mi tez nie chce sie zyc  
	
	
	
	
znieczulam sie zeby to jakos minelo 
		
		
		 19 Paź 2011, Śro 1:52, PID: 276488 
	
	 
	Spokl napisał(a):ale robienie czegos dobrego tylko dla siebie a niegdy dla innych hmmm"tylko","nigdy" - co to za słownictwo? Dla innych jest dobre tylko to co jest jednocześnie dobre dla nas. Nie ma innej opcji. Amen. :-D 
		
		
		 19 Paź 2011, Śro 11:05, PID: 276521 
	
	 
	   
	
		
		
		 24 Paź 2011, Pon 21:06, PID: 277260 
	
	 
	
		Nie jesteś sama! Ja też mam dość ludzi i nie mam wcale chęci do życia. Najchętniej skończyłbym z nim już dawno!
	 
	
	
	
	
		
		
		 10 Lis 2011, Czw 22:28, PID: 279340 
	
	 
	
		Przykro mi  
	
	
	
	
  Wiem jak to jest   Ja w ogóle ostatnio nie mam ochoty żyć,nie tylko z powodu ludzi ale też z takiego że nie widzę już żadnego sensu w swoim życiu  ... Każdego dnia jest to samo i tak w kółko i kółko   Beznadzieja  
	
		
		
		 10 Lis 2011, Czw 22:41, PID: 279344 
	
	 
	
		Proponuje znaleźć jakieś ciekawe zainteresowanie, cokolwiek, a jeżeli już jakieś posiadasz to szukaj następnego. 
	
	
	
	
Jeszcze lepsza będzie jakaś paczka znajomych, tylko nie wiem czy taka rada jest tutaj na miejscu. No nic, próbuj. 
		
		
		 11 Lis 2011, Pią 2:37, PID: 279385 
	
	 
	
		Najsmutniejsze jest to, że niechęć do życia jest w tym wypadku spowodowana... chęcią do życia. Ale ja się nie wymądrzam - podobno też nie potrafię "żyć", cokolwiek to znaczy.
	 
	
	
	
	
		
		
		 05 Sty 2012, Czw 16:26, PID: 287292 
	
	 
	
		Gdybym miała więcej odwagi...już by mnie nie było na tym parszywym świecie.
	 
	
	
	
	
		
		
		 05 Sty 2012, Czw 18:01, PID: 287304 
	
	 
	
		To witaj w klubie tchórza  
	
	
	
	
  A tak w ogóle, gdybyśmy mieli więcej odwagi to pewnie zrobili byśmy też coś więcej w kierunku życia (i parcie na auto-destrukcję mogło by być mniejsze  )
	
		
		
		 05 Sty 2012, Czw 18:16, PID: 287316 
	
	 
	Cytat:Gdybym miała więcej odwagi...już by mnie nie było na tym parszywym świecie.Ja miewałem od zawsze lepsze i gorsze dni, lepsze i gorsze tygodnie. Od kilku tygodni mam za to bez przerwy dół. Miałem nadzieję, że przerwa świąteczna pomoże mi z tego wyjść, tymczasem jest jeszcze gorzej. Już w tej chwili wszystko straciło sens... I sam mógłbym się podpisać pod tymi słowami. Cytat:Najsmutniejsze jest to, że niechęć do życia jest w tym wypadku spowodowana... chęcią do życia.Szczera, ale zarazem tragiczna prawda ![]() ps. Był już identyczny temat, znacznie dłuższy http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...2-225.html 
		
		
		 05 Sty 2012, Czw 19:51, PID: 287332 
	
	 
	eirne napisał(a):Nie zgadzam się, że samobójstwo jest dowodem jakiejkolwiek odwagi... wręcz przeciwnie. Skończy ze sobą można w każdej chwili, na kilka naprawdę łatwych sposobów, bezboleśnie.Odwagi nie potrzeba tylko ze względu na fizyczny ból... Wydaje mi się, że bez porównania więcej odwagi (i silnej woli) potrzeba na to, żeby stanąć oko w oko ze śmiercią, nie wiedząć, co będzie po niej. I żeby w ogóle podjąć tak ważną decyzję, mając świadomość, że przez jajkiś czas będziemy później (przy odrobinie szczęścia nasze zwłoki) w centrum zainteresowania, to wszystko będzie komentowane, osądzane, itd. ps. Chyba najgorszym koszmarem fobika jest nieudana próba. Ja dostaję palpitacji na samą myśl. Jeżeli kiedykolwiek to zrobię, to tylko jak będę miał całkowitą pewność, że się uda. 
		
		
		 05 Sty 2012, Czw 20:16, PID: 287336 
	
	 
	
		Dokładnie. Można tak sobie umoralniająco gadać że samobójstwo to tchórzostwo itd, że zabicie siebie to w ogóle bułka z masłem, ale prawda jest taka że trzeba przełamać jakieś najbardziej podstawowe instynkty i przy okazji wyłączyć jakiegoś takiego wewnętrznego ludzkiego firewalla. Poza tym to nie takie proste ani bezbolesne. Niektórzy myślą że jak zjedzą pół opakowania alpra czy antydepresantu to trafią po tym prosto do bozi, a prawda jest taka że choćby zjedli cały i na dokładkę zapili wódą to szanse na zgon mają nikłe (dużo większe na zbłaźnienie się)   
	
	
	
	
 
	 | 
| 
				
	 |