05 Gru 2011, Pon 20:32, PID: 281982
Ja to sama siebie nazywam leniwcem. Nie oszukując się - taka jest przykra prawda. Być może ma to psychiczne podłoże, ale jeśli nie ma się siły nawet zrobić sobie kanapki z masłem to znaczy, że nie chcemy z tym nic zrobić. Ja całe dnie nie robię NIC, jedynym moim zajęciem jest szkoła. Totalny brak chęci. Można to tłumaczyć pewnie na różne sposoby, ale według mnie to zwykła słabość...
PhS
Moje lenistwo jest wręcz chorobliwe. Irytuje mnie to, bo zdaję sobie sprawę, że jeżeli przełożę daną sprawę na później, to problem nie zniknie i nie zrobi się sam, ale nie potrafię się ruszyć z miejsca i zrobić cokolwiek do końca. To chyba moja największa wada. Do tego dochodzi mój słomiany zapał, który jest pewnie wynikiem lenistwa i mamy genialne połączenie, które nie pozwala mi spełnić marzeń. Wolę siedzieć i się użalać, tak, jak teraz, niż pisać książkę i wreszcie ją wydać -.-

od nauczycieli, całe dzieciństwo od dalszej rodziny, a teraz tylko od rodzicielki...bo z innymi nie mam kontaktu