14 Maj 2009, Czw 10:39, PID: 148928 
	
	
	
		Mam u siebie taką babkę w pracy, która do złudzenia przypomina moją mamę. Podobnie mnie wkurza jak ona. Jest mi jej też żal. Właściwie to dwie kobity, identyczne prawie. Jedna jest sprzątaczką, a druga robi w sekretariacie. Ta w sekretariacie ciągle próbuje żartować, udawać kogoś, ma załzawione oczy. W stosunku do ludzi jest przemiła, przesłodzona wręcz. Tak jak moja mama. I tak samo ta sprzątaczka. Ona ma dodatkową wadę, bo staje nade mną i mnie poucza, podpowiada co mam robić, co robię źle. Śmieje się z rzeczy, które nie są śmieszne, nie słucha Cię. Stara się dużo mówić, ale ciężko ją zrozumieć. 
Ci ludzie mają przechlapane. Żyją sobie tak na co dzień myśląc, że tacy już są. Moja mama często mówiła, że ona już taka jest, trochę nerwowa. Odrzucili całkowicie siebie i starają się grać dla innych. Chodzą ciągle zestresowani, ale tak się do tego przyzwyczaili, że uznają to za normalność. Świat na zewnątrz jest dla nich pełen zagrożeń i nauczyli się z nim radzić poprzez właśnie takie zabijanie ciszy, próbowanie być idealnym. Przykre to jest. Kurdę, nie chcę na takiego wyrosnąć. To taka przestroga dla wszystkich fobików, żeby tak przypadkiem nie skończyli.
Macie takich ludzi wokół siebie? Zauważacie ich?
	
	
	
	
Ci ludzie mają przechlapane. Żyją sobie tak na co dzień myśląc, że tacy już są. Moja mama często mówiła, że ona już taka jest, trochę nerwowa. Odrzucili całkowicie siebie i starają się grać dla innych. Chodzą ciągle zestresowani, ale tak się do tego przyzwyczaili, że uznają to za normalność. Świat na zewnątrz jest dla nich pełen zagrożeń i nauczyli się z nim radzić poprzez właśnie takie zabijanie ciszy, próbowanie być idealnym. Przykre to jest. Kurdę, nie chcę na takiego wyrosnąć. To taka przestroga dla wszystkich fobików, żeby tak przypadkiem nie skończyli.
Macie takich ludzi wokół siebie? Zauważacie ich?
 PhS
 


 Tylko że ze mnie nie kpi cała klasa (bo moja klasa nie jest zła), a tylko kilka osób.
	
	
 
 Szczególnie jeżeli kobita mówi Ci co masz robić 
  Są ludzie nieśmiali i fobicy, którzy - mniej lub bardziej - dają radę w kontaktach międzyludzkich. Może osoby, o których mówisz nie potrzebują lekarza, ważniejsze są dla nich takie kontakty? Właściwie to popieram Ramireza. Terapia jest ważna, ale lepiej się nie zamykać w domu i czekać całymi latami na wyleczenie, ale po prostu uczestnuczyć w życiu społecznym, zgodnie ze swoimi możliwościami.