27 Cze 2011, Pon 9:17, PID: 259587
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Cze 2011, Pon 9:32 przez gamonek.)
pracuję już miesiąc, pisałam temat o mojej pracy i nadal mało co rozmawiam z resztą osób... nawet unikam tego... oni są zabawni itd a ja nudziara i samotnik, siedzę i milcze... dziwnie mi z tym... i idę tu jak do piekła...
jak pisałam kiedyś w umowie mam - wykonywanie poleceń prezesa w sprawach zywotnich firmy... szef mi każe jednym słowem sprzątac wszystko od mycia kibli do mycia okien, współpracownicy to świenie dosłownie, zostawiają brudy po sobie , ja nie umiem im nawet uwagi zwrócic
a szef mnie opoeprza dlaczego taki syf przecież miałam dba o porządek pilnowa tego itd... a co ja jestem tam pracownkikiem biurowym czy sprzątaczką... i tak 23 razy w tyg przychodze wcześniej i odkurzam wyvieram kurze myje podłogi...
nie umiem się postawi prezesowi. jest zbyt pewny siebie...
a ja się czuje przy nim jak bezbronna mrówka, chyba dgybym zaczeła wyrazac swoja opinie rozpłakałabym się i guzik by z tego wyszło...
co mam zrobi :-(
jak pisałam kiedyś w umowie mam - wykonywanie poleceń prezesa w sprawach zywotnich firmy... szef mi każe jednym słowem sprzątac wszystko od mycia kibli do mycia okien, współpracownicy to świenie dosłownie, zostawiają brudy po sobie , ja nie umiem im nawet uwagi zwrócic
a szef mnie opoeprza dlaczego taki syf przecież miałam dba o porządek pilnowa tego itd... a co ja jestem tam pracownkikiem biurowym czy sprzątaczką... i tak 23 razy w tyg przychodze wcześniej i odkurzam wyvieram kurze myje podłogi...
nie umiem się postawi prezesowi. jest zbyt pewny siebie...
a ja się czuje przy nim jak bezbronna mrówka, chyba dgybym zaczeła wyrazac swoja opinie rozpłakałabym się i guzik by z tego wyszło...
co mam zrobi :-(
PhS
szczerze mówiąc dałaś mi do myślenia z tym postem
podejżewam , że bardziej niż sama praca irytują Cie współpracownicy, nie wiem, ale pewnie jestes młoda, jeszcze zdążysz sie w życiu napracować, a teraz może lepiej poszukac innej roboty. w miłym towarzystwie nawet sprzatanie nie musi być takie okropne
psychike
?
... w końcu zadzwoniłem, (chociaż w sumie i tak niewiele z tego wynikło
i tak juz od 3 dni zastanawiam sie co robic, czy zanosic czy nie, bo jak juz pojde i okaze sie ze oferta nieaktualna (chociaz pisze ze do lipca) to wtedy dopiero bede przezywac, nigdy bym nie pomyslala ze bede miec takie problemy
. No nic, muszę poczekać, ale i tak w międzyczasie coś sobie znaleźć, bo matka nie da mi spokoju.
ść nie umiałem się postawić ani odpowiednio zareagować. Teraz nawet 1 osoba mająca jakieś "ale" to za dużo na moją biedną psychikę.
Niestety, bez pieniędzy nie da się nic osiągnąć. No, może stan nirwany : )
przynajmniej mam taka nadzieje, chociaz znajac siebie bede sie czaic przy budynku kilkanascie minut, to chore 
ops:
