30 Maj 2017, Wto 12:58, PID: 703532 
	
	
	
		Miałem dwie okazje aby pójść na studniówkę, bo powtarzałem ostatnią klase w moim ogólniaku... nie byłem ani razu. Nie widziałem sensu w wywaleniu kilku stówek na impreze wśród ludzi którzy nie za bardzo mnie lubili, więc dobra zabawa była wykluczona. Na półmetek ledwo poszedłem i spędziłem do przy stole innej klasy, gdzie miałem jedynego kumpla, podejrzewam ze studniówka byłaby podobna.
	
	
	
	
	
 PhS
	
			
			
	
 


 Była co prawda koleżanka z mojej klasy co do której wiedziałem że nie ma pary, i byłem w niej nawet zauroczony delikatnie ale niemożliwym było przełamać lęk.
. 
. No nie wypadało mi jakoś powiedzieć że nie, więc ok. Okazało się że tylko ja ubrałem znów garnitur, wszyscy byli w luźniejszych strojach i czułem się jak idiota. Było tańczenie w grupie, choć tańcem bym tego nie nazwał w swoim wykonaniu. To co mnie potwierdziło w przekonaniu że jestem beznadziejny to to, że pojechała dużo wcześniej do domu, nie zabawiła długo. Zostałem trochę jeszcze ocierając wewnętrzne łzy alkoholem. Pojechałem do domu, i uświadomiłem sobie ile pieniędzy straciłem, jak się bawiłem, i co zyskałem.