26 Wrz 2017, Wto 19:13, PID: 711972
Ostatnio bardzo często. Mniej więcej, pierwsze takie myśli nawiedziły mnie ok. 15 roku życia, ale zwykłe nacięcia czy nałykanie się zbioru przeróżnych tabletek "od bólu głowy" z domu raczej jeszcze nikogo do śmierci nie doprowadziły, raczej do przykrej pobudki rano, że jednak nadal się jest...Zazwyczaj nasilały się w trudniejszych momentach, teraz mam praktycznie codzienną dawkę myśli, pytań, czy opłaca się to wszystko dalej ciągnąć, wiedząc w sumie, że nie.
Leżałam dzisiaj w nocy nie mogąc kompletnie zasnąć, zaczęłam szukać jakiś plusów, tego co lubię, od wschodów słońca, przez przyrodę, muzykę jakieś tam chwile kiedy będąc samej czuje się dobrze na tyle, żeby wykluć w głowie zaczątek myśli, że w sumie będzie lepiej... będzie lepiej. Zaczynam już nawet zastanawiać się na ile to problem fobii społecznej, a na ile jestem po prostu bez dorabiania ideologii, z+ człowiekiem...W każdym bądź razie, odpowiadając na pytanie czy mam takowe myśli, to tak. Czy bym coś w związku z nimi zrobiła(samobójstwo), skłaniam się ku myśli, że to jedno, jeśli nie jedyne wyjście z tego "teatru". Nie teraz, już, ale tak, może, kiedyś, pewnie.
Leżałam dzisiaj w nocy nie mogąc kompletnie zasnąć, zaczęłam szukać jakiś plusów, tego co lubię, od wschodów słońca, przez przyrodę, muzykę jakieś tam chwile kiedy będąc samej czuje się dobrze na tyle, żeby wykluć w głowie zaczątek myśli, że w sumie będzie lepiej... będzie lepiej. Zaczynam już nawet zastanawiać się na ile to problem fobii społecznej, a na ile jestem po prostu bez dorabiania ideologii, z+ człowiekiem...W każdym bądź razie, odpowiadając na pytanie czy mam takowe myśli, to tak. Czy bym coś w związku z nimi zrobiła(samobójstwo), skłaniam się ku myśli, że to jedno, jeśli nie jedyne wyjście z tego "teatru". Nie teraz, już, ale tak, może, kiedyś, pewnie.