11 Sie 2021, Śro 7:42, PID: 846587
(11 Sie 2021, Śro 7:00)kartofel napisał(a): Wobec nieubłaganie nadchodzącej "rewolucji" Industry 4.0 część zawodów będzie wygasać - choćby kasjerzy, czy pracownicy produkcji. W moim zakładzie nie ma już właściwie typowych "ludzi z taśmy" - są tylko operatorzy, którzy przez większość czasu siedzą w sterowni i oglądają jutuba Także praca fizyczna pracy fizycznej nierówna. A wymagania w rekrutacji to posiadanie wszystkich kończyn i więcej niż dwóch szarych komórek, a i tak nie ma chętnych.
Oczywiście część operatorów to ludzie z naprawdę dużą wiedzą, od których można się sporo nauczyć. W zasadzie są poniekąd mądrzejsi od inżynierów, bo przynajmniej się nie narobią za bardzo
Dla mnie to ciekawa sprawa, że ilekroć pojawia się kwestia rozwoju zawodowego/osobistego, to zaraz pojawiają się drwiny i przytaczanie różnych wyświechtanych tekstów kołczingowych. Jedni rzeźbią w marmurze, a inni w błocie, nie każdy ma takie same możliwości, tutaj na forumku dodatkowo dochodzą ograniczenia związane z fobią społeczną i często również depresją... Ale generalnie żeby coś zrobić ze swoim życiem na ogół trzeba podjąć jakiś wysiłek. I myślę, że to tutaj jest większy problem - no bo po co robić rzeczy? Po co szukać sobie praktyk i staży na studiach, skoro można tego nie robić i potem być zdziwionym, że się pracuje poniżej kwalifikacji. Tak właśnie ma większość mojej dawnej grupy ze studiów. A to nie byli fobicy. Ba, pewien znajomy sądził, że sam dyplom AGH otworzy mu drogę do kariery... No, powiedzmy tylko, że tak się nie stało. Po co już w pracy robić jakieś projekty i starać się wykazać, skoro można nie i potem narzekać, że się nie dostało awansu od 10 lat.
Krótko mówiąc: narzekanie na obecną sytuację łatwo wchodzi w nawyk i wymaga znacznie mniejszych nakładów energetycznych niż próby zmiany położenia. Co gorsza, łatwo jest uwierzyć w to, że się przegrało życie, że ma się jakieś czarne fatum itd i zwyczajnie przestać próbować. Albo w ogóle nie zacząć.
Mogłabym teraz siedzieć w mieszkaniu rodziców, bez pracy w zawodzie albo i bez pracy w ogóle. Ba, pewnie bym dołączyła do chóru sceptyków. Podjęłam świadomą decyzję, że muszę coś zrobić ze swoim życiem. No i "but it's been no bed of roses; no pleasure cruise", nie było łatwo, nie było przyjemnie. Ale było warto. Teraz już bym się nie zdecydowała na pracę 160h w miesiącu, dzienne studia i jeszcze pisanie pracy dyplomowej i robienie do niej badań. Zarówno znajomi ze studiów, wykładowcy, jak i ludzie z pracy nie wróżyli mi sukcesu, a jednak... Co nie zmienia faktu, że tutaj może działać błąd przeżywalności i mogłam faktycznie mieć farta.
Mnie tam cieszy perspektywa wymarcia niektorych zawodow. Chcooaz i tak uwazam, ze w Polsce to wczesniej nastapi, bo Polacy sa przez innych i siebje samych traktowani przedmiotowo. W Niemczech kasjerki tak szybko nie znikna, tutaj jeszcze w zadnym sklepir nie widzialam kasy samoobslugowej.
Mnie jednak taka perspwktywa cieszy, bo gdyby doszo do automatyzacji to moglabym spokojnie na d*pie siedziec za dochod podstaowy, a pracowaliby tylko pasjonaci.
Co do wysilku. To nie tak, ze nie masz racji, bo masz i to sporo. Ale spojrz na to z drygiej strony. Na studia szlo mase osob, ktore maily to tal naprawde w d*pie, byc moze sprawdziliby sie lepiej jako np. piekarze, stolarze ale od malego pokolejie naszych rodzicow wbijalo nam do glow, zeby rozwijac sie za wszelka cene, byc lekarzam8, prawnikani, lub miec po prostu papier bo inaczej "skonczysz zamiatajac ulice", albo "gdize ty tam pojdziesz do zawodowki z debilami sie uczyc". Ja mialam sasiadow, ktorzy katowali swoje dzieci (tal na+ fizycznie, ze cala.ulica slyszala) i nie wypuszczali z domu, bo dziecko 4 zamiast 5 przynioslo. Oczywisoce te dzieci nir mogly bawic sie z "byle kim", np. ze mna bo bylam z biednej rodziny, a moi starzy to fizyczni robole. Co innego corwczki nauczycielek czy lekarzy, to juz odpowiednjensze towarzystwo.
Czego sie uczy czlowiek wuchowany w takch warunkach? Uczy sie po pierwsze, ze jego wartosc zalezy od samorozwoju i pracy, ktora wykonuje, a po drugie uczy sie pogardy do zawodow fizycznych.
Pozniejsze spoleczenstwo tylk0 wzmacia te poglady, bo pracownikow niewykwal8filowanych postrzega sie bardzo zle, czasem prawie jak cwiercmozgow. I tu przechodzimy do naszyxh studentow, ktorzy poszli na uczelnie, bo z jednej strony starzy wmowili im ze papier daje przepustke do lepszeto zuxia, a z.drugiej oni sami nie maja wewnetrznej motywqcji do samorpzowju. Ktos taki bedzie mial w d*pie staze, praktyki bo woli sjr naj*bac niz doksztalcac, jednkczesnie studiow nie rzuci bo "starzy go wydziedzicza". Potem laduje taka.oskba na produkchi czy magazynie i nawet jeali ta praca jej nie przeszkadza to czuje ogormny wstyd, ze zawiodla.i ze jest smieciem no bo przeciez wyladowlaa jak te "debile z zawodowki".
Ja kiedys wykladalam towar.w.markecie i bardzo mi ta praca odpowiadala poza stawka oczywiscie, ale ogolnie relaksowala mnie. A i tak wstydzilam ske tego robic i moja samoocena byla.niska bo wiem jak sje patrzy na takie oso b y jak ja, jako nieukow, nieudacznikow bez ambicji. I nie zaprzeczaj, bo Tobie braku amnicji nik5 ni3 zarzuci, tu dziala efekt aureoli, nawey gdybys nie miala zadnych zainteresowan i nic ciekawego do powiedzenia, nawet gdybyd nie czytala ksiazek, a Twoje zycie skupialoby sie tylko wokol pracy to i tak ludzie przypieliby Ci latke madrej, ambitnej, tylko dlatego ze pracujesz jako inzynier. Ja moge czytac stosy ksiazek filozoficznych czy naukowych, pieknie grac na pianinie i udzielac sie w organizacjach po pracy,.a i tak dla wiely bede tylko robolem bez ambicji, nieudacznikiem, leniem.