10 Sie 2021, Wto 18:24, PID: 846537
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Sie 2021, Wto 18:29 przez kartofel.)
@Ciasteczko ja jestem "fanką" pracy, bo dla mnie okazała się schodami (fakt, że stromymi), do innego, lepszego, "normalnego" życia. Co nie zmienia faktu, że nie mam żadnej "kariery" i raczej szału na rynku pracy nie zrobię, ale dla mnie moja obecna pozycja i potencjalne możliwości są "good enough". Tak długo brakowało mi pieniędzy (przez przemoc ekonomiczną, nie ubóstwo, bo mój ojciec zarabiał całkiem nieźle), że stały się dla mnie ważne. Nie superważne, ale jednak są poważną sprawą i jednym z filarów poczucia bezpieczeństwa. Powiedzmy, że ułożyłam sobie w głowie historię, gdzie wzięcie się za pracę na etacie dało mi wymarzoną wolność. Dlatego też polecam spróbowanie tej drogi.
Odnośnie trudnej sytuacji po zniknięciu partnera - historia całkiem świeża: pisałam na forumku, że zmarł kolega z pracy. Zostawił żonę, dwójkę dzieci i niespłacony kredyt. Jego żona nie pracowała zawodowo. W zakładzie była zbiórka na pomoc dla niej (ponoć nie od razu dostaje się kasę z ubezpieczenia) i na psychologa. Takie tragiczne historie się zdarzają, nawet jeśli częściej dochodzi zwyczajnie do zdrady, rozwodu albo przemocy.
Inny przykład: z moją mamą przez jakiś czas pracowała kobieta, która po rozwodzie została na lodzie. Owszem, eks płacił alimenty, ale ona pomimo wyższego wykształcenia bez żadnego doświadczenia w cv wylądowała na produkcji. To musiał być dla niej szok. Co gorsza nie bardzo sobie radziła z budżetowaniem i trudno było jej porzucić dawne przyzwyczajenia np. kupowanie drogich perfum.
Odnośnie trudnej sytuacji po zniknięciu partnera - historia całkiem świeża: pisałam na forumku, że zmarł kolega z pracy. Zostawił żonę, dwójkę dzieci i niespłacony kredyt. Jego żona nie pracowała zawodowo. W zakładzie była zbiórka na pomoc dla niej (ponoć nie od razu dostaje się kasę z ubezpieczenia) i na psychologa. Takie tragiczne historie się zdarzają, nawet jeśli częściej dochodzi zwyczajnie do zdrady, rozwodu albo przemocy.
Inny przykład: z moją mamą przez jakiś czas pracowała kobieta, która po rozwodzie została na lodzie. Owszem, eks płacił alimenty, ale ona pomimo wyższego wykształcenia bez żadnego doświadczenia w cv wylądowała na produkcji. To musiał być dla niej szok. Co gorsza nie bardzo sobie radziła z budżetowaniem i trudno było jej porzucić dawne przyzwyczajenia np. kupowanie drogich perfum.