21 Kwi 2019, Nie 17:24, PID: 789687
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Kwi 2019, Nie 17:26 przez Nerwuska.
Powód edycji: chciałam coś dopisać
)
(19 Kwi 2019, Pią 16:11)Szary napisał(a): Ja mam duży opór by spojrzeć w lustro. Czasami jak wchodzę do łazienki to specjalnie tak dryfuję oczami, by nie patrzeć na siebie. Nie mam potrzeby, by się ładnie ubrać, a wręcz mnie to krępuje, bo nie chcę, by ktoś sobie pomyślał "ohoho, ale się wystroił, jakieś święto czy co?" Mam wrażenie, że nie robię w życiu nic pożytecznego dla innych i w związku z tym nie zasługuję na to, by mi było względnie dobrze. Jestem skrajnie niesamodzielną i tchórzliwą jednostką, co potęguje moje negatywne myślenie o sobie.
Z tym lustrem to mam podobnie. Patrze tylko jak już naprawdę muszę. Jako kobieta to trochę wydawałoby się problematyczne , ale ja nie lubie się malować , więc te 5 min, by uczesać włosy , jakiś kremik w skórę i jakąmś pomadkę czy błyszczyk na usta przetrzymam... Poza tym nieszczególnie mi zależy, by dobrze wyglądać i tak wyglądam w moim mniemaniu kiepsko. Chłopak mi powtarza , ze gdybym się trochę malowała i ubierała kobieco to mogłabym mieć każdego takie głupie gadanie zakochanego faceta... Ale akceptuje mnie jaką jestem na szczęście... tak samo mam straszny problem z lustrami w sklepach, bo dobija mnie, jak mam coś przymierzyć i oglądać się w lustrze jak wyglądam... dużo zlości to we mnie wywołuje i zawsze, aby patrze, czy rozmiar pasuje ok czy dobrze leży i się zmywam...
Kurczę z tym zasługiwaniem też tak mam. Nawet łapę się na tym , że czuje się nieswojo, jak Ktoś jest dla mnie bardzo miły właśnie przez to eh..
A w ogóle dziękuje za Wasze odpowiedzi w tym wątku.... Dla mnie są bardzo cenne...