01 Mar 2019, Pią 13:10, PID: 784311
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Mar 2019, Sob 12:04 przez test001.)
Przeczytałem cały wątek i jestem kolejną osobą, która czuje, jakby napisała go sama. Tak wiele wypowiedzi zgadza się z tym co sam przeżywam ja i nie tylko ja. No i wiecie co myślę? Cholera, skoro w większości tak dobrze się tu wszyscy rozumie(my), to dlaczego wciąż tkwimy tu, zamiast przekuć to w realne znajomości? Tak, biorę pod uwagę wszelkie trudności takie, jak przede wszystkim odległości i możliwości czasowe oraz ten bardzo ważny aspekt, że pisane kontakty internetowe mają w sobie coś magicznego, co niekoniecznie da się odtworzyć w realu od zera, zwłaszcza fobikom. No, ale od zera nie zaczynali byśmy, baza jest. Co do odległości, można na początku próbować coś lokalnie, a w razie czego, gdyby np. jakieś dwie osoby się tu spiknęły, to dlaczego nie udać się gdzieś dalej? Gry nie uciekną, można by tak irytująco rzec. Zresztą dlaczego by np. nie pograć w gierki u kogoś w domu, z jakimiś localsami niczym dzieciak przychodząc "do kolegi na komputer" z tą jedną różnicą, że zamiast taniego napoju gazowanego marki Biedronka na stole będzie stało piwo?
Musicie wiedzieć też, że nie mówię tego wyłącznie czysto teoretycznie. Obecnie mam 27 lat i dwa lata temu na portalu mającym dużo cech wspólnych z tym forum poznałem kogoś tak bardzo wycofanego jak ja, nawiązałem z nim bardzo bliski kontakt polegający początkowo na mailach, a krótko później na codziennych rozmowach na gg. Dało mi to w tamtym okresie tak dużo siły wewnętrznej, że autentycznie chciało mi się dzięki temu wstawać z łóżka. A warto dodać, że był to okres mojej wieloletniej całkowitej izolacji od ludzi. Nie wychodziłem nigdzie, nie robiłem nic, od 18 do 25 roku życia, aż podjąłem ten desperacki krok. W ostateczności doprowadziłem nawet do dwóch spotkań z tą osobą, chociaż jest on praktycznie z drugiego końca kraju i raz gościłem go u siebie w domu, a raz pojechaliśmy nad morze, nad którym miałem możliwość załatwić tanio pokój. Spędziłem z nim w ten sposób 1,5 roku i przejadło się to nam obu, dlatego szukam dalej. Czegoś więcej, może tym razem lokalnie, może z fobiczną płcią przeciwną. Nie wiem gdzie zajdę, ale wiem na pewno jaki kierunek jest właściwy. Jest to kierunek łączenia się z ludźmi, którzy nas zrozumieją i zaakceptują. A z tą wspomnianą osobą jeszcze nie skończyłem.
Pomyślicie sobie pewnie, że odezwał się tu jakiś normals, bo "co on opowiada, jakie spotkania, jak ja po robocie nie mam siły ruszyć ręką, ani nogą. Nawet bez roboty jej nie mam." A tu nic bardziej mylnego. Podejrzewam, że nawet tu będzie ciężko o osobę, która bardziej zmarnowała swoje życie, niż ja. Powtórzę raz jeszczę, że od skończenia szkoły średniej do 25 roku życia moje kontakty społeczne, ani jakiekolwiek inne ogarnianie życia - NIE ISTNIAŁO oraz, że ja, prymus w gimnazjum ledwo skończyłem szkołę średnią i nie podszedłem do matury, nigdy nie miałem dziewczyny, nie mam prawka, a pierwszą swoją pracę, z której właśnie piszę, podjąłem cztery miesiące temu. Przypominam jeszcze, że mam 27 lat. Wiem też dobrze co to depresja i poczucie, że nie chce się żyć. W tym poście nie wspomnę też nawet o innych trudnościach, które w życiu miałem, a wiele z nich dalej mam.
Mamy tu jeden ważny atut, którego nie mielibyśmy w standardowych próbach nawiązania znajomości z normalsami. Rozumiemy się nawzajem. Wystarczy tylko odrobina empatii i wiemy co czuje druga osoba podobna nam. Przecież to wzajemne zrozumienie przejawia się prawie w każdym temacie. Jest nas tylu, że dlaczego nie przekuć tego w coś realnego? I to nie jest tania mowa motywacyjna. Ja sam na ten moment nie doszedłem w swoim życiu kompletnie nigdzie, ale na pewno spróbuję coś z tym zrobić. Zacząłem od bardzo osobliwego wątku w dziale przywitań - komu dałem dostęp i przeczyta, to zrozumie o co chodzi, a kolejnym krokiem będzie próba nawiązania tu kontaktów, możliwe nawet że z mojego własnego miasta. Obecnie mam nawet dobrą pracę na najbliższe dwa lata i na prawdę poza tym nie osiągnąłem w życiu więcej kompletnie nic, a jednak robię sobie nadzieję, że poznam takie osoby, które nadadzą mojemu życiu sens i zechce mi się ogarnąć jeszcze jakieś podstawy dla dorosłego człowieka, którym podobno jestem.
Musicie wiedzieć też, że nie mówię tego wyłącznie czysto teoretycznie. Obecnie mam 27 lat i dwa lata temu na portalu mającym dużo cech wspólnych z tym forum poznałem kogoś tak bardzo wycofanego jak ja, nawiązałem z nim bardzo bliski kontakt polegający początkowo na mailach, a krótko później na codziennych rozmowach na gg. Dało mi to w tamtym okresie tak dużo siły wewnętrznej, że autentycznie chciało mi się dzięki temu wstawać z łóżka. A warto dodać, że był to okres mojej wieloletniej całkowitej izolacji od ludzi. Nie wychodziłem nigdzie, nie robiłem nic, od 18 do 25 roku życia, aż podjąłem ten desperacki krok. W ostateczności doprowadziłem nawet do dwóch spotkań z tą osobą, chociaż jest on praktycznie z drugiego końca kraju i raz gościłem go u siebie w domu, a raz pojechaliśmy nad morze, nad którym miałem możliwość załatwić tanio pokój. Spędziłem z nim w ten sposób 1,5 roku i przejadło się to nam obu, dlatego szukam dalej. Czegoś więcej, może tym razem lokalnie, może z fobiczną płcią przeciwną. Nie wiem gdzie zajdę, ale wiem na pewno jaki kierunek jest właściwy. Jest to kierunek łączenia się z ludźmi, którzy nas zrozumieją i zaakceptują. A z tą wspomnianą osobą jeszcze nie skończyłem.
Pomyślicie sobie pewnie, że odezwał się tu jakiś normals, bo "co on opowiada, jakie spotkania, jak ja po robocie nie mam siły ruszyć ręką, ani nogą. Nawet bez roboty jej nie mam." A tu nic bardziej mylnego. Podejrzewam, że nawet tu będzie ciężko o osobę, która bardziej zmarnowała swoje życie, niż ja. Powtórzę raz jeszczę, że od skończenia szkoły średniej do 25 roku życia moje kontakty społeczne, ani jakiekolwiek inne ogarnianie życia - NIE ISTNIAŁO oraz, że ja, prymus w gimnazjum ledwo skończyłem szkołę średnią i nie podszedłem do matury, nigdy nie miałem dziewczyny, nie mam prawka, a pierwszą swoją pracę, z której właśnie piszę, podjąłem cztery miesiące temu. Przypominam jeszcze, że mam 27 lat. Wiem też dobrze co to depresja i poczucie, że nie chce się żyć. W tym poście nie wspomnę też nawet o innych trudnościach, które w życiu miałem, a wiele z nich dalej mam.
Mamy tu jeden ważny atut, którego nie mielibyśmy w standardowych próbach nawiązania znajomości z normalsami. Rozumiemy się nawzajem. Wystarczy tylko odrobina empatii i wiemy co czuje druga osoba podobna nam. Przecież to wzajemne zrozumienie przejawia się prawie w każdym temacie. Jest nas tylu, że dlaczego nie przekuć tego w coś realnego? I to nie jest tania mowa motywacyjna. Ja sam na ten moment nie doszedłem w swoim życiu kompletnie nigdzie, ale na pewno spróbuję coś z tym zrobić. Zacząłem od bardzo osobliwego wątku w dziale przywitań - komu dałem dostęp i przeczyta, to zrozumie o co chodzi, a kolejnym krokiem będzie próba nawiązania tu kontaktów, możliwe nawet że z mojego własnego miasta. Obecnie mam nawet dobrą pracę na najbliższe dwa lata i na prawdę poza tym nie osiągnąłem w życiu więcej kompletnie nic, a jednak robię sobie nadzieję, że poznam takie osoby, które nadadzą mojemu życiu sens i zechce mi się ogarnąć jeszcze jakieś podstawy dla dorosłego człowieka, którym podobno jestem.