12 Cze 2009, Pią 13:34, PID: 156071
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Cze 2009, Pią 14:01 przez krys840.)
Funia, byłem chyba w takiej samej sytuacji pięć lat temu, kiedy gubiłem społeczny rytm. Najpierw z ogromnym trudem zaliczyłem drugą klasę technikum, a później desperacko poszukiwałem możliwości stworzenia sobie warunków do pracy. Któregoś dnia wyszedłem z domu i na skutek fizycznych obciążeń zawróciłem do domu. Tak zaczęła się moja około sześcio tygodniowa absencja w szkole, by później desperacko próbować ratować bynajmniej nie tylko rok szkolny. Kiedy wracełem ze szkoły, to nie nadążałem za swoimi koleżankami, które po prostu rozmawiały. Miałem do tego szereg innych objawów, poza totalnym brakiem koncentracji uwagi, takich jak chwiejny chód, zatracanie granicy rzeczywistości i fikcji. Pamiętam, że wówczas miałem objawy wytwórcze wyczerpania i ogromnie silne lęki. Zdarzyło mi się też ewidentnie nie uważać na ulicy, kiedy nią przechodziłem. Po tamtym okresie skierowałem sie do psychiatry, by po trzech tygodniach leczenia poddać się prawie trzy miesięcznej hospitalizacji z powodu myśli i tendencji samobójczych. Uważaj, dziewczyno. Zbieram się do kupy już czwarty rok. Tyle czasu odreagowywałem po latach sumiennej nauki. Zawsze odmawiałem sobie przyjemności, bo były tylko obowiązki i przyszłość. Dziś mówię, że zemsta nie jest motywem przewodnim...
Dziękuję:
Pedagog w szkole powiedziała mi, że muszę zrzucić nadbagaż problemów, który mnie przyłacza. Stwierdziła, że muszę okiełznać swoje chore i kalekie ciało. Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiło na mnie określenie "okiełznać", jakby miało tysiąc desygnatów dla mnie. Powiedział mi również, że wojna, w kontekście mojej postawy buntu, jest zła, że: "Na wojnie są tylko przegrani". Wówczas nie wiedziałem, że wojna to nasze wytwórcze symptomy braku miłości i służy uporządkowaniu jeszcze gorszych popędów. Stąd też rozumiem, że na współpracę z policją dla niektórych jest za późno.
Dziękuję:
Pedagog w szkole powiedziała mi, że muszę zrzucić nadbagaż problemów, który mnie przyłacza. Stwierdziła, że muszę okiełznać swoje chore i kalekie ciało. Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiło na mnie określenie "okiełznać", jakby miało tysiąc desygnatów dla mnie. Powiedział mi również, że wojna, w kontekście mojej postawy buntu, jest zła, że: "Na wojnie są tylko przegrani". Wówczas nie wiedziałem, że wojna to nasze wytwórcze symptomy braku miłości i służy uporządkowaniu jeszcze gorszych popędów. Stąd też rozumiem, że na współpracę z policją dla niektórych jest za późno.