11 Lut 2009, Śro 11:30, PID: 123141
Z jednej strony zgadzam sie z pozbawionymi nadzieji, ja tez tak mam, ze to cholerstwo wraca co raz i za kazdym razem trudniej sie podniesc. Ale nie chce myslec, ze nie da sie z tym nic zrobic. Ja probuje, staram sie nie zrazac, nie godze sie z takim beznadziejnym zyciem, chce myslec, ze robie wszystko, zeby zyc w miare normalnie, wg mojego mniemania o normie. Wielu rzeczy w sobie nie zmienie, pogodzilam sie z tym, ale nie chce myslec, ze sie poddalam, staram sie zmienic, co moge.