06 Lis 2015, Pią 0:04, PID: 485178
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Lis 2015, Pią 0:10 przez Ertix.)
Hej.
Dzisiaj miałem pierwszą wizytę i szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia, ale podejrzewam, że to normalna reakcja. Postaram się dać terapeucie szansę, choć wiem, że z tym pewnie nie będzie łatwo. Nie mniej jednak trochę się obawiam bo facet wydawał mi się być w paru kwestiach ''niekumatym'', ale to pewnie wynika z tego, że musi on pozostać neutralny w swoich osądach. Trochę mnie to dezorientuje bo mam takie wrażenie, że nie czuję wsparcia. Nie wiedziałem o czym z nim rozmawiać, czułem się trochę ''dziwnie'' w jego towarzystwie. Może to jakiś wewnętrzny strach przed lekarzami? Bo nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że psychoterapia i psychoterapeuci/psychiatrzy to nic innego jak manipulacja mózgiem drugiej osoby i wpychanie leków innym na siłę. On stwierdził podobnie, i nie wiem czy to była prawda, czy jakaś zagrywka psychologiczna mająca mnie wesprzeć na duchu.
Też mieliście (albo macie) takie uczucie ''prania mózgu''?
Powiedziałem mu, że nie biorę leków na swą padaczkę i teraz nie wiem czy dobrze zrobiłem. Boję się, że doniesie na neurologa.
Ogólnie to wydaje się być chyba w porządku, ale już wiem, że nie będzie mi z nim łatwo. Czas pokaże. Następną wizytę mam za tydzień (akurat dzień po moich imieninach które są 11.listopada ).
Facet posługuje się metodą terapii systemowej (indywidualna). Wbrew temu co mi radzili internauci (i co zresztą sam zauważyłem), terapia grupowa nie miałaby u mnie na razie racji bytu.
Dzisiaj miałem pierwszą wizytę i szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia, ale podejrzewam, że to normalna reakcja. Postaram się dać terapeucie szansę, choć wiem, że z tym pewnie nie będzie łatwo. Nie mniej jednak trochę się obawiam bo facet wydawał mi się być w paru kwestiach ''niekumatym'', ale to pewnie wynika z tego, że musi on pozostać neutralny w swoich osądach. Trochę mnie to dezorientuje bo mam takie wrażenie, że nie czuję wsparcia. Nie wiedziałem o czym z nim rozmawiać, czułem się trochę ''dziwnie'' w jego towarzystwie. Może to jakiś wewnętrzny strach przed lekarzami? Bo nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że psychoterapia i psychoterapeuci/psychiatrzy to nic innego jak manipulacja mózgiem drugiej osoby i wpychanie leków innym na siłę. On stwierdził podobnie, i nie wiem czy to była prawda, czy jakaś zagrywka psychologiczna mająca mnie wesprzeć na duchu.
Też mieliście (albo macie) takie uczucie ''prania mózgu''?
Powiedziałem mu, że nie biorę leków na swą padaczkę i teraz nie wiem czy dobrze zrobiłem. Boję się, że doniesie na neurologa.
Ogólnie to wydaje się być chyba w porządku, ale już wiem, że nie będzie mi z nim łatwo. Czas pokaże. Następną wizytę mam za tydzień (akurat dzień po moich imieninach które są 11.listopada ).
Facet posługuje się metodą terapii systemowej (indywidualna). Wbrew temu co mi radzili internauci (i co zresztą sam zauważyłem), terapia grupowa nie miałaby u mnie na razie racji bytu.