20 Sie 2015, Czw 21:25, PID: 463262
To nie jest kwestia wiedzy tylko głupoty. Chyba to bardziej Ciebie zdenerwuje (a może i nie) ale może specjalnie siebie wyniszczam. Specjalnie biorę najcięższą pracę i się jej trzymam, specjalnie innych ranię aby mnie znienawidzili, specjalnie jem niezdrowe rzeczy aby czuć się jeszcze gorzej. Może to wszystko jest po to abym szybciej straciła siły, nie obchodzi mnie to. Nigdy nie obchodziło mnie za bardzo moje życie czy też zdrowie. Nigdy nie starałam się poczynić kroków ku swojemu wyzdrowieniu. Może robię to wszystko tylko dlatego aby spełnić oczekiwania innych a tak naprawdę, w głębi duszy pragnę aby mną pogardzali i zostawili mnie samą. Przynajmniej wtedy nie musiałabym się starać i ciągle tracić przy tym zdrowie psychiczne i fizyczne. Nie chciałam się narodzić i nie zamierzam czuć się lepiej, chcę po prostu umrzeć..
Jestem tchórzem z zadatkami na masochistę bo piszę to z marzeniem o powrocie bólu serca. Teraz nic nie czuję, nieważne jak się staram, nie mogę go wywołać, chyba to już mój limit płaczu na dzisiaj. A przynajmniej chciałabym aby ten stan się nie zmienił, bo pewnie jutro znów wrócę do chęci do walki. Mam dosyć tych zmian nastroju.
A odżywiać się niezdrowo będę cały czas bo jest to najtańsze i najwygodniejsze. Zresztą i tak już nie stać mnie na żarcie.
Wiem, że niezdrowe jedzenie pogorszy tylko sytuacje ale najwyraźniej mnie to nie obchodzi, skoro z tą świadomością oraz wiedzą, że rozboli mnie żołądek, dalej będę to jeść. Możesz nazwać to jak chcesz, głupotą, nieodpowiedzialnością, chorobą czy dziecinnym zachowaniem, naprawdę nic mnie nie zaskoczy.
Nie chcę marudzić na swój los, naprawdę. Często jednak nie mam gdzie to z siebie wyrzucić dlatego tutaj marudzę albo udaję w miarę optymistyczną na przyszłość i dalszą naukę na błędach. Jedyne co chciałam dowiedzieć się w tym temacie to czy powinnam mówić psychiatrze o myślach samobójczych.
Wiem jakie popełniam błędy, nie wiem tylko jak zacząć chcieć to zmienić. Nawet nie wiem czy mam ochotę zacząć.
Stąpam po cienkim lodzie i mam nadzieję, że już niedługo pęknie.
Jeśli będziesz miał wątpliwości (chyba, że nie będziesz to przepraszam) w tej wypowiedzi nie mam na celu przyczepienie się czy zaczęcie kłótni. Może to zabrzmieć zuchwale więc z góry przepraszam ale napiszę aby nie mieć myśli, że kogoś skrzywdziłam tym postem. Jak coś to nie jest Twoja wina, po prostu już nie daję rady i rozmawianie ze mną po dawnemu chyba już tak samo na mnie nie działa. No i to nie od tej rozmowy, po prostu mam złe dni ostatnio, za dużo złych dni.
Tutaj kończy się mój wywód, chyba zrobię sobie przerwę, mam nadzieję że mi się to uda. Jeszcze raz dziękuję za dobre rady, naprawdę bardzo mi pomogliście.
Kurcze, krew mi leci z nosa, chyba muszę odpocząć, jestem taka zmęczona..
Jestem tchórzem z zadatkami na masochistę bo piszę to z marzeniem o powrocie bólu serca. Teraz nic nie czuję, nieważne jak się staram, nie mogę go wywołać, chyba to już mój limit płaczu na dzisiaj. A przynajmniej chciałabym aby ten stan się nie zmienił, bo pewnie jutro znów wrócę do chęci do walki. Mam dosyć tych zmian nastroju.
A odżywiać się niezdrowo będę cały czas bo jest to najtańsze i najwygodniejsze. Zresztą i tak już nie stać mnie na żarcie.
Wiem, że niezdrowe jedzenie pogorszy tylko sytuacje ale najwyraźniej mnie to nie obchodzi, skoro z tą świadomością oraz wiedzą, że rozboli mnie żołądek, dalej będę to jeść. Możesz nazwać to jak chcesz, głupotą, nieodpowiedzialnością, chorobą czy dziecinnym zachowaniem, naprawdę nic mnie nie zaskoczy.
Nie chcę marudzić na swój los, naprawdę. Często jednak nie mam gdzie to z siebie wyrzucić dlatego tutaj marudzę albo udaję w miarę optymistyczną na przyszłość i dalszą naukę na błędach. Jedyne co chciałam dowiedzieć się w tym temacie to czy powinnam mówić psychiatrze o myślach samobójczych.
Wiem jakie popełniam błędy, nie wiem tylko jak zacząć chcieć to zmienić. Nawet nie wiem czy mam ochotę zacząć.
Stąpam po cienkim lodzie i mam nadzieję, że już niedługo pęknie.
Jeśli będziesz miał wątpliwości (chyba, że nie będziesz to przepraszam) w tej wypowiedzi nie mam na celu przyczepienie się czy zaczęcie kłótni. Może to zabrzmieć zuchwale więc z góry przepraszam ale napiszę aby nie mieć myśli, że kogoś skrzywdziłam tym postem. Jak coś to nie jest Twoja wina, po prostu już nie daję rady i rozmawianie ze mną po dawnemu chyba już tak samo na mnie nie działa. No i to nie od tej rozmowy, po prostu mam złe dni ostatnio, za dużo złych dni.
Tutaj kończy się mój wywód, chyba zrobię sobie przerwę, mam nadzieję że mi się to uda. Jeszcze raz dziękuję za dobre rady, naprawdę bardzo mi pomogliście.
Kurcze, krew mi leci z nosa, chyba muszę odpocząć, jestem taka zmęczona..