19 Sie 2015, Śro 10:49, PID: 462938
Dziękuję Wam za odpowiedzi i dobre rady, bardzo mi pomagają. Postaram się spisać wszystko na kartce i ewentualnie mu ją dać (jeśli będzie chciał to przyjąć) albo będę zerkać. Wiem że na wizycie wogóle nie będę odczuwać tej bezradności i zapomne większość, więc myślę że lista będzie pomocna.
To psychiatra z nfz i nawet go nie znam, ponieważ to będzie pierwsza wizyta. Dodatkowo to facet więc nie wiem jak zareaguję wobec jego pytań.
Nie stanowię zagrożenia dla swojego życia nawet jeśli mam takie niebzpieczne myśli ale teraz wypowiadam się gdy stłamsiłam te myśli, więc nie wiem na ile jest to prawdą. Jednakże wciąż walczę więc chyba nie jest tak źle. Po prostu nie wyrabiam psychicznie i fizycznie ale nie czuję desperacji ucieczki od życia. Mam wrażenie, że te myśli są po to abym czuła, że nie jestem przyparta do muru, jest jakaś opcja, jakakolwiek.
Chyba poproszę o skierowanie jeśli mi je zaproponuje, będę miała taką drogę wyjścia jeśli poczuję, że to już czas.
W szpitalu będę musiała przyjmować leki prawda? Nie będę chyba mogła odpocząć od świata. Mam okropne rozdwojenie, nie mogę przebywać wśród ludzi ale nie mogę być sama. Chyba, że leki mi pomogą, ukoją nerwy i nawet obcy ludzie nie będą mi aż tak przeszkadzać.
Dzisiaj znow miałam kryzys i musiałam wcześniej wyjść z pracy. Trzęsą mi się ręcę z osłabienia i mam odruchy wymiotne dodatkowo od rana jestem wyprana z emocji. Wystarczyła myśl, że wracam do domu i ktoś po mnie przyjdzie i już trochę lepiej się poczułam. Gdyby to chociaż były dolegliwości od choroby organizmu. Gdyby to była choroba, byłoby znacznie lepiej a widzę, że to jedynie umysł tworzy mi takie problemy. Boję się brać leki na umysł, wolałabym leki na ciało bo mam wrażenie, że mniej szkodzą. Codziennie się boję, chciałabym już lepiej się czuć.
Jeszcze raz dziękuję za trzymanie kciuków i odpowiedzi. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem, nawet kilka słów jest dla mnie jak zbawienie. Już troszeczkę mi lepiej, postaram się dalej walczyć i dla podkreślenia swoich chęci do walki zjem czekoladę na poprawę nastroju!
To psychiatra z nfz i nawet go nie znam, ponieważ to będzie pierwsza wizyta. Dodatkowo to facet więc nie wiem jak zareaguję wobec jego pytań.
Nie stanowię zagrożenia dla swojego życia nawet jeśli mam takie niebzpieczne myśli ale teraz wypowiadam się gdy stłamsiłam te myśli, więc nie wiem na ile jest to prawdą. Jednakże wciąż walczę więc chyba nie jest tak źle. Po prostu nie wyrabiam psychicznie i fizycznie ale nie czuję desperacji ucieczki od życia. Mam wrażenie, że te myśli są po to abym czuła, że nie jestem przyparta do muru, jest jakaś opcja, jakakolwiek.
Chyba poproszę o skierowanie jeśli mi je zaproponuje, będę miała taką drogę wyjścia jeśli poczuję, że to już czas.
W szpitalu będę musiała przyjmować leki prawda? Nie będę chyba mogła odpocząć od świata. Mam okropne rozdwojenie, nie mogę przebywać wśród ludzi ale nie mogę być sama. Chyba, że leki mi pomogą, ukoją nerwy i nawet obcy ludzie nie będą mi aż tak przeszkadzać.
Dzisiaj znow miałam kryzys i musiałam wcześniej wyjść z pracy. Trzęsą mi się ręcę z osłabienia i mam odruchy wymiotne dodatkowo od rana jestem wyprana z emocji. Wystarczyła myśl, że wracam do domu i ktoś po mnie przyjdzie i już trochę lepiej się poczułam. Gdyby to chociaż były dolegliwości od choroby organizmu. Gdyby to była choroba, byłoby znacznie lepiej a widzę, że to jedynie umysł tworzy mi takie problemy. Boję się brać leki na umysł, wolałabym leki na ciało bo mam wrażenie, że mniej szkodzą. Codziennie się boję, chciałabym już lepiej się czuć.
Jeszcze raz dziękuję za trzymanie kciuków i odpowiedzi. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem, nawet kilka słów jest dla mnie jak zbawienie. Już troszeczkę mi lepiej, postaram się dalej walczyć i dla podkreślenia swoich chęci do walki zjem czekoladę na poprawę nastroju!