17 Lis 2016, Czw 12:42, PID: 595095
U mnie też wie najbliższa rodzina, i chyba tyle. Ale nie zostało to zaakceptowane tak zaraz jak to powiedziałam, raczej trwało to ze dwa lata, i najpierw rzeczywiście pojawiła się reakcja, że wymyślam sobie problem, że wiele osób ma tak samo a wiele ma gorzej niż ja, tzn moja mama widziała, że jestem dziwna ale brała to głównie za złą wolę, teraz może bardziej rozumie, że mam problem, jest mniej udawania z mojej strony ale to chyba wszystko. Tata nie przyjął do końca do wiadomości tego co mówiłam tzn on uważa że to nie problem, że taki mam charakter. Raz powiedziałam koleżance, która sama poruszyła ten temat, kontakt się nam urwał ale teraz myślę, że na pewno nie przez to co jej powiedziałam.
Ogólnie to zgadzam się z tym:
No właśnie, czasem nie trzeba mówic, stosunkowo często słyszę że jestem nieśmiała, niepewna itd, tylko, że te ja tego nie podchwytuję. Gdybym chciała mogłabym temat pociągnąć, ale tego nie robię, nie zwierzam się jeśli nie jest to osoba zaufana lub ktoś z kim jestem rzeczywiście w bliższych relacjach, raczej staram się zatrzeć to wrażenie , bo tak jest bezpieczniej, wolę nie mieć etykietki. Nawet gdy sam ktoś mi mówi o o jakichś swoich problemach, raczej sama nie chcę mówić o moich. Dlatego, że np u kogoś innego jest jakiś problem ale to nie rzuca się w oczy u mnie problem jest widoczny i mam wrażenie że nazwanie go sprawi, że będzie bardziej dostrzegalny przez otoczenie lub będę budzić litość/ współczucie. Czasem miałam coś w rodzaju żalu że powiedziałam komuś słabo znanemu o moich problemach, a niekoniecznie chciałam to zrobić. Myślę, że dużo też zależy od tego jakie masz relacje z rodzicami, czy raczej Cię krytykują czy mógłbys spodziewać się zrozumienia i wsparcia.
Ogólnie to zgadzam się z tym:
Cytat:Melancholik napisał:
Ludzie z którymi się stykasz na pewno dostrzegają, że jesteś nienaturalnie nieśmiały i bez twojego tłumaczenia się.
No właśnie, czasem nie trzeba mówic, stosunkowo często słyszę że jestem nieśmiała, niepewna itd, tylko, że te ja tego nie podchwytuję. Gdybym chciała mogłabym temat pociągnąć, ale tego nie robię, nie zwierzam się jeśli nie jest to osoba zaufana lub ktoś z kim jestem rzeczywiście w bliższych relacjach, raczej staram się zatrzeć to wrażenie , bo tak jest bezpieczniej, wolę nie mieć etykietki. Nawet gdy sam ktoś mi mówi o o jakichś swoich problemach, raczej sama nie chcę mówić o moich. Dlatego, że np u kogoś innego jest jakiś problem ale to nie rzuca się w oczy u mnie problem jest widoczny i mam wrażenie że nazwanie go sprawi, że będzie bardziej dostrzegalny przez otoczenie lub będę budzić litość/ współczucie. Czasem miałam coś w rodzaju żalu że powiedziałam komuś słabo znanemu o moich problemach, a niekoniecznie chciałam to zrobić. Myślę, że dużo też zależy od tego jakie masz relacje z rodzicami, czy raczej Cię krytykują czy mógłbys spodziewać się zrozumienia i wsparcia.