21 Lip 2017, Pią 14:40, PID: 707549
Sprzedawałam kiedyś truskawki i jakieś inne owoce, chyba też się liczy. Potwierdzam wypowiedź blanka, wbrew pozorom to dość mechaniczne zajęcie. Uśmiech na twarzy, uprzejmość wobec klientów, rozmowy o pogodzie ze starszymi paniami i ogólnie zachowania jakie powinna posiadać wzorowa sprzedawczyni - wszystko da się robić automatycznie Po niedługim czasie wyrobiłam sobie szablon, którego się trzymałam i obyło się bez większego stresu i rozmyślań, czy wszystko pójdzie dobrze.
Oczywiście jakiejś sielanki znowu nie ma, bo może się trafić u+ klient, drobny błąd albo dłuższa kolejka, która wywiera presję. Życie. Trochę dystansu i da się przebrnąć i zapomnieć. Mi się udawało.
I można się przyzwyczaić do ludzi, zawsze to jakiś plus.
Oczywiście jakiejś sielanki znowu nie ma, bo może się trafić u+ klient, drobny błąd albo dłuższa kolejka, która wywiera presję. Życie. Trochę dystansu i da się przebrnąć i zapomnieć. Mi się udawało.
I można się przyzwyczaić do ludzi, zawsze to jakiś plus.