16 Sty 2016, Sob 13:32, PID: 507318
Wydaje mi się, że ludzie nie zastanawiali się w tamtych czasach jak są odbierani przez innych, ponieważ każdy myślał o tym, by zdobyć w długich kolejkach to czego potrzebował, by sobie wszystkim jakoś poradzić. Ludzie dzielili się też z sąsiadami, znajomymi, pomagali sobie, bo czasy były trudne. Nie była to pomoc bezinteresowna - każdy miał nadzieję, że przy następnej okazji pomoże mu ta osoba, której on pomógł poprzednio, ale pewnie ludzie byli bardziej otwarci. Jakieś tam więzi zawsze się tworzyły. Czasy były smutne, szare, ale ludzie jakoś starali się przełamać tę beznadzieję. Nie było takiego pojęcia jak fobia społeczna, więc osoby, które odczuwały silny lęk w sytuacjach towarzyskich, zwykłym wyjściu w miejsce publiczne (sklep, szkoła), same uważały swoje skrajności za dużą nieśmiałość. Gdyby rozmawiały z kimś o tym jak się czują mogłyby spotkać się z totalnym niezrozumieniem (podobnie zresztą jak dzisiaj, bo o fobii wciąż nie mówi się wiele, ale już coś mówi - dobre i to).