22 Paź 2015, Czw 14:50, PID: 481948
Prezentacje na studiach - zawsze myślę, że każdy widzi jaka jestem zeschizowana. Wkładam całą swoją energię w to, by wydobywać z siebie głos, ale brzmi on kompletnie nienaturalnie. Nie zacinam się, nawet nie jąkam, ale brzmię jak syntezator mowy IVONA tylko że w wydaniu z dziecinnym, niewłaściwie regulowanym głosem. Nie panuję wtedy nad głosem. W ogóle nie do końca wtedy wiem co się ze mną dzieje - gdybym nagle zaczęła mówić o kangurach w Australii pewnie bym się nawet nie zorientowała, bo mój mózg, na takich prezentacjach, nie współpracuje ze mną. Ogólnie na koniec okazuje się, że nie było źle, nawet nikt nie zauważył jak się denerwowałam, ale podczas takich prezentacji jestem ogólnie sztywna, widzę wszystko mgłę. To jest masakra i bywa, że wracam na miejsce trzesąc się od środka, choć z zewnątrz wyglądam na niewzruszoną. Czasem udaje mi się nie stresować prawie wcale, ale to jak jestem naprawdę pewna swego. chociaż wtedy też nie do końca ogarniam co się wokół mnie dzieje. Często tak mam, że wyłącza mi się logiczny ogląd sytuacji, a w to miejsce wchodzi lęk.