22 Paź 2015, Czw 8:09, PID: 481880
Tośka napisał(a):Bo ja w stresie i nerwach albo zapominam co miałam powiedzieć, albo z racji dukania i zacinania się mój przekaz znacznie traci na wartości.
Ja też nieraz miałem z tym problem. Ale jednak prezentowanie czegoś lub wypowiadanie się publiczne bardziej pasuje do mojego idealnego wyobrażenia komunikacji międzyludzkiej. Jeżeli wśród słuchaczy są osoby niepożądane, to przynajmniej rodzaj tej sytuacji nakazuje im chwilowo zamknąć dziób i słuchać, a na ewentualne merytoryczne uwagi będą mieli czas później. Może naoglądałem się za dużo filmów, ale marzy mi się by mniej więcej tak to wyglądało: rozmowa dwójki ludzi, lub większej ilości, ale zawsze na zasadzie "jeden mówi, reszta słucha", treść nienaganna, przekaz słyszalny i klarowny. I żeby wówczas nie liczyło się nic innego, żaden jęczący w pobliżu żul, żadne ziomalskie pyskówki, żadna osoba trzecia która się wcina i jej komunikat zawsze kurde jest w tym momencie ważniejszy i żadna inna z tego typu sytuacji, które irytują, rozpraszają uwagę, podkopują pewność siebie, a których jest po prostu pełno w życiu.