30 Sty 2014, Czw 9:50, PID: 378710
jeremiaszek, ja z kolei całkowicie zgadzam się z Tobą. Już myślałam, że jestem jedyna taka na całym świecie, która ma "nieschematyczne" marzenia, i dla której założenie szczęśliwej rodziny i znalezienie dobrej pracy nie jest gwarancją szczęścia. Niemal codziennie staram się to wytłumaczyć ludziom, z którymi przebywam, ale równie dobrze można by mówić do ściany.
A co się tyczy tego słynnego "nigdy nie jest za późno", dla mnie to też takie trochę słowa bez pokrycia. Właściwie można powiedzieć, że mam obsesję na punkcie przemijającego czasu, i straconych bezpowrotnie szans. Do tego stopnia, że bredzę ciągle o budowie jakiegoś wehikułu czasu i ludzie chyba przestają powoli traktować mnie poważnie.
Nie wiem w ogóle, skąd się wzięło w ludziach takie przekonanie, że życie to jakaś tam najwyższa wartość i dar. Tylko bez żadnej spiny, niech mi ktoś powie, czemu życie jest traktowane jak coś, no nie wiem, świętego (pytam ateistów, bo wiem, że jest ich tu całkiem sporo)? Jakkolwiek głupio to zabrzmi, życie przypomina mi do złudzenia jakąś hodowlę mrówek - śpimy, pracujemy, jemy, i potem wszystko od nowa. Gdzie jest w tym wszystkim miejsce na jakieś wyższe cele? I przede wszystkim, czemu tak niewiele osób ma potrzebę ten "mrówkowy" schemat przełamać?
A co się tyczy tego słynnego "nigdy nie jest za późno", dla mnie to też takie trochę słowa bez pokrycia. Właściwie można powiedzieć, że mam obsesję na punkcie przemijającego czasu, i straconych bezpowrotnie szans. Do tego stopnia, że bredzę ciągle o budowie jakiegoś wehikułu czasu i ludzie chyba przestają powoli traktować mnie poważnie.
ankharYa3 napisał(a):Ty tak serio?Bardzo serio. Jak już wyżej wyjaśnił jeremiaszek, nie chodzi o lenistwo, tylko znużenie. Po co ciągnąć bez sensu coś, z czego i tak nic nie wynika?
Nie wiem w ogóle, skąd się wzięło w ludziach takie przekonanie, że życie to jakaś tam najwyższa wartość i dar. Tylko bez żadnej spiny, niech mi ktoś powie, czemu życie jest traktowane jak coś, no nie wiem, świętego (pytam ateistów, bo wiem, że jest ich tu całkiem sporo)? Jakkolwiek głupio to zabrzmi, życie przypomina mi do złudzenia jakąś hodowlę mrówek - śpimy, pracujemy, jemy, i potem wszystko od nowa. Gdzie jest w tym wszystkim miejsce na jakieś wyższe cele? I przede wszystkim, czemu tak niewiele osób ma potrzebę ten "mrówkowy" schemat przełamać?