11 Cze 2009, Czw 20:48, PID: 155967
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Cze 2009, Czw 21:12 przez krys840.)
Jeśli wybierasz się na studia, Funiu, to pamiętaj o Twoim rycerzu piastującym dla Ciebie nowinę. Pamiętaj o wodzie dla mojego rumaka, na którym pociągnąłem bazę metodologiczną, by wprost z wyżyn uniesień zanieść krzepiące wieści.
Odbiegając do części zasadniczej wątku, to tęsknota zdecydowanie różni się od wynaturzeń miłosnych, takich jak ckliwość, czułość, małostkowość, sentymentalizm, zmysłowość, pragnienia, marzenia, a zatem wszystko to, co przywodzi melancholijne fotki o nostalgicznych tęsknotach za prawdziwą i nieskrępowaną wolnością. Na studiach możesz jej nie znaleźć, jeśli nie miałaś swobody w dzieciństwie. O Twoim powodzeniu decydują też warunki materialne, ale te są wtórne do pracy, którą wykonujesz nad sobą.
Sentymentalny trend niesie wyimaginowane poczucie wartości tych, którym chciałabyś zawierzyć na studiach, a którzy będą niespójnością swej bazy dydaktycznej zniewalać Cię pętami niewyważonej nomenklatury. Jakkolwiek to brzmi, to nie będziesz mieć przekroju wiedzy oraz poczucia spełnienia, jeśli sama nie będziesz rozumieć, że o Twoim sukcesie decyduje wolność umysłu od obcych wpływów, czyli baza metodologiczna. Snobistycznym zachowaniem jest ubieranie się w nieużyteczne laury społeczne, ponieważ uwiędłe, nie pozwalają im na rzeczowość współpracy z studentami. Ich umiejętności pedagogiczne są wątpliwe, stąd wynaturzeniami nazwałbym ich zaściankowość, brak kreatywności i entuzjazmu, ale przede wszystkim otwartości, zamiast sztywnych i konserwatywnych ram pracy. Ramy pracy, które wynikają z ich stanu utraty chęci do wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności po latach walki o wątpliwe laury. Wątpliwe przez wzgląd na nieumiejętność wykorzystania swojego rzekomego potencjału.
Takie są szkolne wynaturzenia pedagogów, którzy nawet nie kwapią się czasem do zasadniczego podtrzymywania ładu. Stąd też stawiam tezę, że musiałabyś najpierw zdobyć symboliczny prestiż w świecie nauki, by później móc szukać spełnienia w pracy z innymi. Musiałabyś skupić się jedynie na wynikach poznawczych, a te stwarzją nieograniczone możliwości do badań np. nad sierścią kotów. Tak też tworzymy absurdalne kierunki wiedzy, by później nie być w stanie weryfikować ich metodologicznie przez zbyt rozbudowaną nomenklaturę językową. Poprzestajemy więc na spekulacjach i bazujemy na wszetecznych mniemaniach o tym, że to, co konserwatywne będzie nam służyć. Jest to natomiast buta i sromota obciążających nas swoimi wynaturzeniami pseudonaukowców. Ich postawa jest indeferentna jak usychająca roślina, ożywiana wyobraźnią słuchaczy audytorium. Przyjmują postawę apostaty, pozwając na panoszenie się szpanu, blichtru i tandety.
UPIĘKSZANY THANKS YOU
Funiu, odradzam, ale świat jest oszalały. Uważaj, bo można się skurwić nazbyt znojnie!
Odbiegając do części zasadniczej wątku, to tęsknota zdecydowanie różni się od wynaturzeń miłosnych, takich jak ckliwość, czułość, małostkowość, sentymentalizm, zmysłowość, pragnienia, marzenia, a zatem wszystko to, co przywodzi melancholijne fotki o nostalgicznych tęsknotach za prawdziwą i nieskrępowaną wolnością. Na studiach możesz jej nie znaleźć, jeśli nie miałaś swobody w dzieciństwie. O Twoim powodzeniu decydują też warunki materialne, ale te są wtórne do pracy, którą wykonujesz nad sobą.
Sentymentalny trend niesie wyimaginowane poczucie wartości tych, którym chciałabyś zawierzyć na studiach, a którzy będą niespójnością swej bazy dydaktycznej zniewalać Cię pętami niewyważonej nomenklatury. Jakkolwiek to brzmi, to nie będziesz mieć przekroju wiedzy oraz poczucia spełnienia, jeśli sama nie będziesz rozumieć, że o Twoim sukcesie decyduje wolność umysłu od obcych wpływów, czyli baza metodologiczna. Snobistycznym zachowaniem jest ubieranie się w nieużyteczne laury społeczne, ponieważ uwiędłe, nie pozwalają im na rzeczowość współpracy z studentami. Ich umiejętności pedagogiczne są wątpliwe, stąd wynaturzeniami nazwałbym ich zaściankowość, brak kreatywności i entuzjazmu, ale przede wszystkim otwartości, zamiast sztywnych i konserwatywnych ram pracy. Ramy pracy, które wynikają z ich stanu utraty chęci do wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności po latach walki o wątpliwe laury. Wątpliwe przez wzgląd na nieumiejętność wykorzystania swojego rzekomego potencjału.
Takie są szkolne wynaturzenia pedagogów, którzy nawet nie kwapią się czasem do zasadniczego podtrzymywania ładu. Stąd też stawiam tezę, że musiałabyś najpierw zdobyć symboliczny prestiż w świecie nauki, by później móc szukać spełnienia w pracy z innymi. Musiałabyś skupić się jedynie na wynikach poznawczych, a te stwarzją nieograniczone możliwości do badań np. nad sierścią kotów. Tak też tworzymy absurdalne kierunki wiedzy, by później nie być w stanie weryfikować ich metodologicznie przez zbyt rozbudowaną nomenklaturę językową. Poprzestajemy więc na spekulacjach i bazujemy na wszetecznych mniemaniach o tym, że to, co konserwatywne będzie nam służyć. Jest to natomiast buta i sromota obciążających nas swoimi wynaturzeniami pseudonaukowców. Ich postawa jest indeferentna jak usychająca roślina, ożywiana wyobraźnią słuchaczy audytorium. Przyjmują postawę apostaty, pozwając na panoszenie się szpanu, blichtru i tandety.
UPIĘKSZANY THANKS YOU
Funiu, odradzam, ale świat jest oszalały. Uważaj, bo można się skurwić nazbyt znojnie!