06 Mar 2009, Pią 17:18, PID: 130249
W takim razie chyba musisz cierpieć. Nie martw się, na co dzień jestem przeważnie w podobnym stanie, w którym się znajdujesz. Tak, że muszę biec choćby gdziekolwiek, żeby trwać znośnie. Przywykłem do sporadycznych stanów depresyjnych, do cierpienia, a funkcjonuję bardziej wybiórczo już od wielu lat. W tym momencie zmuszony jednak jestem ustabilizować nastroje, ponieważ osiągnąłem cierpiętną postawą pewien szeroki zakre niezależności, przeczuwając od zawsze, że niezbędna mi jest określona swoboda myśli. Trudny jest dla mnie fakt, że okupując cierpieniem swobodę słowa, muszę liczyć się jednak z tym, że taka niezależność poglądów zawsze będzie budzić dużo emocji. Jest ich zawsze tyle, że wolę wybiegać myślą i iść na przeciw, niż czekać, aż mnie "licho weźmie". Niestety trzeba liczyć się jednak z tym, że wolnością jest stałe konfrontowanie sił, czyli widmo śmierci zawsze jest dla mnie punktem zwrotnym mego czynownictwa. Jeśli nie jesteś gotowa stanąć oko w oko ze śmiercią i przyjąć ją jak weselnego gościa, to nie wychodź z domu, bo Twoje miejsce jest przy matce teraz. - To taka rzecz o doskonałym bycie.
Przeniosłem część wątku na forum "Brak samodzielności".
Przeniosłem część wątku na forum "Brak samodzielności".