PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy jest tu ktoś kto nigdy nie pracował?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Podczas gdy my boimy się podjąć prace, np. azjaci przyjeżdżają tutaj i jakoś sobie radzą ;]
Prawda jest taka ,że każdy z nas spokojnie sobie poradzi bo większość dostępnych zawodów (tych dla każdego) nie jest specjalnie wymagających i z pewnością tacy inteligentni ludzie jak tutaj są, ogarną to z palcem w 4 literach.Po prostu strach nas paraliżuje a powinniśmy iść całkowicie na luzie. Ja natomiast znam wielu ludzi którzy mają olewczy stosunek do pracy i jakoś ciągle tą prace mają.Jestem przekonany ,że większość fobików byłoby od nich zdecydowanie lepszymi pracownikami.

Praca jest , problemem jest tylko ,że kiepsko płacą i o taką z dobrymi zarobkami jest bardzo ciężko.W przypadku ludzi którzy w ogóle nic jeszcze nie robili to według mnie ważne jest żeby załapać się do jakiejkolwiek roboty.

Przeraża mnie jednak fakt, jak bardzo ciężko jest o dobrze płatną prace, taką która gwarantuje samodzielną egzystencje na przyzwoitym poziomie ( od 2000zł netto). Tu już trzeba mieć jakieś konkretne umiejętności na które jest zapotrzebowanie.

Trzeba brać przykład z chińczyków
http://www.youtube.com/watch?v=HmXZPB4jIpo

Jeżeli w twojej mieścinie nie ma pracy to trzeba iść w świat, trzeba cos działać i zapierniczać.

Niby mam 25 lat i już kilka przepracowane (+/- uzbierałoby się z 3 lata) to w zasadzie nie mam nic. Nie mam żadnych oszczędności ani majątku dorobiłem sie tylko komputera :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Moje doświadczanie zawodowe też jest mało atrakcyjne, a wykształceniem się nie mogę pochwalić.
Dlatego tak naprawdę, niewiele różnie się od tych co nic nie pracowali, poza tym ze mogę powiedzieć ,że praca wcale nie jest straszna. Strach ma wielkie oczy :Stan - Uśmiecha się:
Podpisuję się pod tym, co napisane wyżej. Praca jest nudna, po ogarnięciu obowiązków okazuje się, że nie są aż takie straszne, jak się na początku wydawało. I tak, fobicy będą lepsi od niejednego 'normalnego' pracownika, choćby dlatego, że przez swoje obawy będą znacznie bardziej zaangażowani w to, co robią oraz będą bardziej szanować przełożonych i ich polecenia.

Fakt, ciężko o coś dobrze płatnego, dlatego też zgadzam się z tym, że na początku nie ma co wybrzydzać i warto się chwycić czegokolwiek. To też wymaga wysiłku i pogodzenia się ze swoją sytuacją, ale bardzo ważne jest, żeby nie siedzieć w domu. Choćby nie wiem co się miało dziać.

soulja napisał(a):Jeżeli w twojej mieścinie nie ma pracy to trzeba iść w świat, trzeba cos działać i zapierniczać.
Takie zdanie to bym sobie na miejscu szukających pracy powiesiła w widocznym miejscu. W przypadku braku pracy jest tylko jedna jedyna rada - po prostu trzeba działać (nawet jeżeli stres mocno daje się we znaki i jest bardzo widoczny na zewnątrz - siedząc w domu na pewno się tego nie zmieni. no chyba że na gorsze). A tymi pesymistycznymi artykułami w stylu 'nigdy nie znajdę pracy' to sobie ogrzejcie mieszkanie - albo zawińcie drugie śniadanie - znacznie lepiej na tym wyjdziecie.
Wydaje mi się, że to prawda, w takiej pracy bez wysiłku sobie spokojnie poradzimy. Mnie martwi to, że za niskie pieniądze to są właśnie częściej prace, gdzie potrzebny jest wysiłek. Sprzątanie, zmywanie naczyń, bycie kelnerem (wymiotujący goście!!!), nie mówię już o pracach bliskich "robotach na budowie". No i tutaj mam właśnie problem, bo moja kondycja jest marniutka. :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Pozostaje rozdawanie ulotek i tym podobnych.
Mnie też... trzeba się kurna było na studiach uczyc i fobię leczyc, a teraz szukać stażu/pracy/ryć do egzaminów na aplikację :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ładny post, soulja : )

To wszystko ładnie pięknie, ale fobia potrafi wstrzymać wszelkie działanie... Ale faktycznie wyjścia nie ma, trzeba działać i szukać.
Co najwyżej można zejść na zawał z nerwów, na to zawsze jest czas :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Zas napisał(a):Mnie też... trzeba się kurna było na studiach uczyc i fobię leczyc, a teraz szukać stażu/pracy
Niestety, jak się studia przefobikowało, to trzeba działać z opóźnieniem :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Wszystko pieknie tylko nie dokonca sie z tym zgadzam ze praca jest bo nie ma, gdyby bylo multum pracy nie byloby prawie 2 mln. bezrobotnych owszem niektorzy sa bezrobotnymi z wyboru ale raczej mniejsza czesc. Pomijajac juz ta cala fobie to ze sie jeszcze w lepszych czasach omijalo szerokim lukiem ogloszenia gdzie trzeba zaniesc cv osobiscie czy zadzwonic, nie ma kolorowo czlowiek bez fobii, bez niesmialosci leku ma problemu nie mowiac o takich ludziach. Owszem trzeba cos zmniec na poczatek szukac byle czego ale to nie proste, bo pracy nie ma , wszedzie glosza ze bezrobocie coraz wieksze, zazwtczaj nie dostrzegaja tego ci ktorym sie udalo bo dla nich jak to nie ma "kto chce to znajdzie" Owszem mozna wyjechac ale co wpisac w adres zamieszkania"dworzec centralny" kto da prace jak sie nie ma zadnego zameldowania, z czym pojechac jak sie nie ma grosza...owszem zostaje wyjazd za granice ale to tez trzeba miec cos na poczatek, znajomosci czy znac dobrze jezyk. Nie zebym byla pesymistka :Stan - Uśmiecha się - LOL: raczej realistka.
a skąd jesteś kris?
......
Na jesieni kończę 24 lata, a moje jedyne doświadczenia związane z pracą i zarabianiem to praktyki w czasie studiów, dorabianie przez Internet i różne takie pierdółki. Muszę w końcu ruszyć 4 litery bo będzie nieciekawie....
tylkoczytam napisał(a):Czy jest tu ktoś w wieku ok. 25-35 lat i nigdy nie pracował? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Proszę nadawać tytułom wątków zrozumiałe nazwy oraz bardziej rozwijać temat.

Sugar

ja jestem poza górną granicą, miałem wiele prac, z 30, 40.....z każdej mnie wywalali, traciłem ją z takiej lub innej przyczyny, nuda, czułem się niepotrzebny, rutyna, jakieś nieporozumienia. dziś jestem bez pracy, nie chce mi się szukać, bo wiem, że z tego nie wyjdzie nic, znów popracuję z 2-3 miesiące i mnie wywalą.
Ja mam beznadziejną sytuację, bo od czterech lat nie mam roboty, a w maju skończę 24 lata. Przez 3,5 roku studiowałam zaocznie, a teraz jestem w czarnej du...
Ja pracowałam tylko raz na "czarno" za granicą. Boję się podjąć pracy w swoim zawodzie. Nie poradzę sobie.
Masakra jakaś, z jednej strony chcę pracować, a z drugiej się panicznie boję...:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
podpisuje się pod tym :-(
Ja się nie tyle boję pracy, co załatwienia sobie jej. Chciałabym, żeby ktoś to za mnie zrobił, przeszedł przez rozmowę kwalifikacyjną, formalności wszelakie, a potem bym sobie jakoś poradziła.
nickt napisał(a):Ja się nie tyle boję pracy, co załatwienia sobie jej. Chciałabym, żeby ktoś to za mnie zrobił, przeszedł przez rozmowę kwalifikacyjną, formalności wszelakie, a potem bym sobie jakoś poradziła.

Dokładnie!
@Kida

I jeszcze za mnie rozmawiał z ludźmi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Można mieć pracę domową, przy komputerku na przykład. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
jest bezrobocie więc bardzo ciężko znaleźć pracę bez znajomości a utrzymać się w niej jeszcze trudniej, nikogo nie powinno to dziwić
U mnie to dziwna sprawa, oficjalnie nigdy, czasem na wyrywki, indywidualnie za drobne zarobki.
Ja miałam problem z załatwieniem sobie głupiej praktyki potrzebnej na studia... dosłownie odkładałam dzwonienie w tej sprawie do ostatniej chwili (czyt. dzisiaj :Stan - Niezadowolony - W szoku: ).. Oczywiście, jak zwykle, przebrnęłam w jednym kawałku przez rozmowę telefoniczną i po raz nie wiem który w życiu wyrzucam sobie w duchu moją nieporadność i odkładanie każdej pierdoły na ostatnią chwilę... bo się bałam zatelefonować, bo bałam się samej praktyki, na końcu przerażało mnie, że większość osób z grupy z uczelni już pozałatwiało te formalności, a ja nie.
Znalazłam to forum niedawno, w skutek mojej paniki powyższą sytuacją.. Nie wiem czy moim problemem jest tylko nieśmiałość czy coś więcej, w każdym razie i tak jest ze mną lepiej niż było kilka lat temu, w szkole.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że trzeba się zdobyć na "ryzyko", nawet jeżeli coś nie wyjdzie - zostanie doświadczenie ze stresowej sytuacji, na przyszłość będzie już w głowie zarys tego "co mnie może w takiej sytuacji spotkać". A to już dużo daje. Moim największym hamulcem jest wyobrażanie sobie najabsurdalniejszych sytuacji, które mogą mnie spotkać podczas np. załatwiania czegoś w obcym miejscu czy z nieznajomymi ludźmi - jeszcze nigdy żadne z moich wyobrażeń się nie urzeczywistniło.
Powoli, ale trzeba iść naprzód.
Mówię to ja, osoba, której słabo na myśl o czekających mnie papierkowych sprawach i praktyce, na którą nie mam ochoty iść, o nie nie nie. Ale pójdę, bo wiem że to mi później da trochę śmiałości przy szukaniu pracy na wakacje, a na tym mi bardzo zależy. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Odkładałaś i odkładałaś, ale w końcu się przemogłaś i załatwiłaś. To się liczy :Stan - Uśmiecha się: Praktyki studenckie warto mieć, bo jest potem co wpisać do CV, żeby tak nie świeciło pustkami. To prawda, im więcej się 'otrzaskasz' z daną sytuacją, tym mniej sobie potem 'wyobrażasz' a co za tym idzie, lęk który odczuwasz nie jest już tak wielki. Powodzenia z praktyką i pracą wakacyjną!
Hollowy napisał(a):Oczywiście, jak zwykle, przebrnęłam w jednym kawałku przez rozmowę telefoniczną i po raz nie wiem który w życiu wyrzucam sobie w duchu moją nieporadność i odkładanie każdej pierdoły na ostatnią chwilę...
Następnym razem już będzie lepiej, bo z każdą próbą zdobywasz doświadczenie na przyszłość. Poza tym pomyśl sobie jak byś się czuła jak byś nie zadzwoniła tam :Stan - Uśmiecha się: Czy rozmowa szła gładko, czy nie najważniejsze, że załatwiłaś to co miałaś załatwić i to się liczy :Stan - Różne - Zaskoczony:k:
Trochę za wcześnie by się cieszyć, bo - oczywiście rozmowa dużo wyjaśniła i ubyło mi wiele zmartwień z mojej kolekcji - to jeszcze nie koniec "załatwiania". Czy tylko ja stresuję się różnymi papierkami, które trzeba zanieść tam i tu, podpisać, podbić, uzupełnić nie wiadomo jak, bo nie mam się na czym wzorować... Na prawdę samemu się wymyśla problemy, wiem to, ale i tak napinam się strasznie gdy muszę coś załatwić. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:(...) pomyśl sobie jak byś się czuła jak byś nie zadzwoniła
Panika jest skutkiem mojego odkładania, chociaż będąc szczerą to często popycha mnie do działania. A gdybym tego w ogóle nie zrobiła to czułabym się... jak największa ofiara losu
Nie lubię się tak czuć, zdarza mi się to zbyt często :Stan - Różne - Nie powiem:

Słyszę często, że komuś udało się pokonać nieśmiałość.
Pytam: J A K ??? Niech mi ktoś zdradzi sekret, życie byłoby dużo łatwiejsze. A za dużo czasu zajmuje mi ponowne zbieranie się w sobie na odwagę po porażce.
" A za dużo czasu zajmuje mi ponowne zbieranie się w sobie na odwagę po porażce."
Generalnie chyba taki jest jeden z problemów fobików.
Zapewne masz rację, ale myślę, że różnie można pojmować porażkę. Jedna może polegać na tym, że podjęło się działanie ale się nie udało. Przy czym wydaje mi się, że to dotyczy każdej osoby, bez fobii sp, w jakimś momencie życia. Inna, według mnie dużo gorsza i moja chyba pięta achillesowa, to w ogóle rezygnacja z podjęcia próby, ucieczka. W przeciwieństwie do pierwszej ta jest zależna tylko i wyłącznie od nas samych, nie od np. widzimisię pracodawcy czy przypadku, więc jasne, że trudniej się po tym pozbierać.
A jeśli coś wyjdzie... jeżeli z rozpędu nie zrobię czegoś dalej "naprzód" to po jakimś czasie znów wracam do punktu wyjścia pt. boję się własnego cienia.
Stron: 1 2 3 4