PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Benzodiazepiny - walka z uzależnieniem i odstawieniem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
(16 Sie 2018, Czw 21:25)alette napisał(a): [ -> ]Czy na tym forum nie ma osób, które były/są uzależnione od benzodiazepin?
Ech, chyba jestem uzależniony, ale od dawek terapeutycznych w dolnym zakresie. Nie stało się to nigdy takim problemem, żebym szukał z tego powodu pomocy. Raczej w bilansie korzyści i szkód wychodzi na zero.
Świadomość tego, że benzo jest ślepą uliczką, motywuje mnie do samokontroli i innego leczenia przeciwlękowego (pregabalina, hydroksyzyna).

I chyba mam to szczęście, że alprazolam wywoływał na mnie zerowe działanie. Pamiętam z wieku nastoletniego napady lęku/dysforii, kiedy alprazolam był jak kawałek skrobi, dopiero hydroksyzyna po jakimś czasie uspokajała.
Dobrze działały dłużej działające klorazepan i bromazepam. Na szczęście na tyle się to utrzymuje w organizmie, że aż tak nie ciągnie do kolejnych dawek.
Ja żarłem cloranxen(najsłabsza o ile mi wiadomo bezodiazepamina na Polskim rynku) w dawce 5-10mg przez 12-15 bitych lat z rzędu.
Ten lek pomimu szeregu swoich wad bardzo dobrze u mnie znosił lęki w owym czasie nie było chyba żadnej rozsądnej chemii by go zastąpić.
Lekarz w końcu powiedział że może by tak spróbować pregrabaliny, byłem bardzo sceptycznie nastawiony ale lek ten w moim przypadku okazał się strzałem w dziesiątkę.
Benzo odstawiłem z dnia na dzień, miałem wielkie obawy co do tego co się może stać biorąc pod uwagę inne eksperymenty na mnie z lekami(np.neuroleptykami, trójpierścieniowymi, jakimiś wynalazkami z d*py wziętymi jak Coaxil czy Amitryptilina itd.).
Ostatecznie okazało się że zupełnie nic się nie stało...
Ale jak ktoś łyka szybkodziałające benzo o krótkim czasie półtrwania - np. Lorafen czy Clonazepan to może być znacznie gorzej i trzeba stopniowo zmniejszać sobie dawkę, jest opcja podstawienia stopniowo słanszym benzo ten mocniejszy.
Wydaje mi się że specjalista nie jest aż tak wymagany przy odstawieniu.
Pozdtawiam
Klonazepam nie ma krótkiego okresu półtrwania.

@alette, powodzenia! Dobrze, że szukasz pomocy. Nie mogę za bardzo pomóc, bo nie mam w tym temacie doświadczenia.
Na odstawienie benzosów - stopniowe, konsekwentne zmniejszanie dawki + pregabalina. Amen.
(20 Sie 2018, Pon 17:32)trash napisał(a): [ -> ]Na odstawienie benzosów - stopniowe, konsekwentne zmniejszanie dawki + pregabalina. Amen.

Dzięki Wam wielkie za odpowiedzi. Niestety odstawianie powolne Alproxu jest paskudne. Ja chciałabym to odstawić z 7mg w ciągu, 3  miesięcy. Bo mnie już to męczy, zamiast 7 mg (wg tabelki tyle mam tera brać) brałam 5 mg przez dwa tygodnie, i chociaż mam relanium, nie brałam go więcej niż 5 mg. I doprowadziło to do tego, że zaczęło być ze mną źle, z moją chęcią do życia, motywacją, nic mnie nie cieszyło. Nie było mowy o wychodzeniu z domu. Chyba, że robiłam to tak, , że zażywałam wszystkie Alproxy na raz. Czyli całe 5 mg. W końcu miałam już dość, i zaczęłam brać więcej. I tak to teraz jest, jeden dzień dużo, trzy dni 5 mg, i znowu 1 dzień dużo. To bez sensu. Wymyśliłam dwie opcje, jak mogę odstawić ten lek: 1. (niezalecana przez terapeutów uzależnień)przemęczyć się przez 2 tygodnie, i być na zerze. 2. Schodzić stopniowo, choć widzę, że przestałam być konsekwentna, i myślę, że wiem dlaczego, im bardziej redukuję dawkę Alproxu, powinnam brać więcej Diazepamu. Wada: Relanium sprawia, że ciągle śpię, mam trudności z koncentracją. No i mam już dość psychotropów wybitnie :Stan - Niezadowolony - Złości się: Zgodnie z logiką powinnam obniżać, stopniowo Alprox przez kolejnych kilka miesięcy i brać do tego to relanium... Nie tylko 5 mg. Jeśli to się uda, i będę brać już tylko relanium, pozostanie mi odstawianie tego leku.... Eh, zanim będę mogła pracować nad swoimi irracjonalnymi przekonaniami podczas terapii poznawczo behawioralnej, najpierw muszę odstawić zupełnie psychotropy i przejśc terapie uzależnień.... A one z tego, co czytałam nie trwają krótko. To się wpakowałam. Zła jestem na samą siebie straszliwie - kilka lat  temu brałam tylko SSRI, i tylko zaburzenie lękowo - depresyjne było moją zdiagnozowaną chorobą. A teraz mam dodatkową - uzależnienie od środków psychotropowych.  
[color=rgba(0, 0, 0, 0.45)]trash [/color]o tym leku nie słyszałam wcześniej, znalazłam taki artykuł w sieci: https://www.znanylekarz.pl/pytania-odpow...bezpieczne

Tak pomyślałam sobie, że  - skoro psychiatrzy od dawna tak leczą u swoich pacjentów lęki, fobie, połączone z depresją, lub nie, że zapisują antydepresant, plus benzodiazepinę (doraźnie), i polecają udać się do psychologa,  - to, jak wiele ludzi zamiast nie wybierać recept, udaje się na psychoterapię?  I stąd przyszedł mi go głowy taki pomysł, by stworzyć tutaj anonimową ankietę, nawet dla niezarejestrowanych osób, mających fobię społeczną, ilu z nich jest uzależnionych od leków psychotropowych? Co o tym myślicie? Można też stworzyć ankietę, także anonimową, ile osób podjęło się psychoterapii i ich fobia społeczna teraz nie jest na tyle uciążliwa, że osoby te mogą w miarę normalnie i szczęśliwie funkcjonować w społeczeństwie, nie mają specjalnych problemów w kontaktach interpersonalnych. Przyznam, że wyniki bardzo mnie interesują.
Co do pregabaliny: przyjmuję ten lek (ze wskazania przeciwlękowego, nie na padaczkę czy ból neuropatyczny). Mogę potwierdzić, że zmniejsza "chcenie" na benzo. Jednocześnie ma trochę inny niż benzodiazepiny farmakologiczny mechanizm działania. W osobnym wątku na forum wrzuciłem link do stosunkowo świeżego artykułu po polsku. Pregabalina może pomóc w redukcji dawek benzo, a sama ma dużo mniejszy potencjał uzależniający.

Mówisz o problemie z samokontrolą i konsekwencją przy schodzeniu z dawki.
Mieszkasz z kimś zaufanym? Pewnym rozwiązaniem jest, żeby np. ktoś z rodziny czy inny rozumiejący Twój problem miał "w sejfie" i wydzielał dawki - tyle, ile trzeba według harmonogramu odstawienia i o tej porze, o której trzeba.
Ja np. mam Sedam przechowywany przez ojca, kontroluję się, żeby nie przekroczyć 1,5 mg dziennie. Leżą też dwie "dyżurne" tabletki (po 3 mg) w razie jakiegoś ataku lęku czy autoagresji. Ale sam fakt, że muszę po nie pójść do taty, ogranicza nadużywanie.

(20 Sie 2018, Pon 21:19)alette napisał(a): [ -> ]Eh, zanim będę mogła pracować nad swoimi irracjonalnymi przekonaniami podczas terapii poznawczo behawioralnej, najpierw muszę odstawić zupełnie psychotropy i przejśc terapie uzależnień....

Samo w sobie branie leków psychotropowych nie wyklucza terapii. Łączenie jednego z drugim to chyba najczęstszy model.
Ale zgoda, trzeba by najpierw zejść z tak dużych dawek benzodiazepin i przeczekać objawy abstynencyjne.

Z ankietą fajny pomysł. Tylko uzależnienie uzależnieniu nierówne (podobnie jak psychotrop psychotropowi). Czasem też wieloletnie branie "znośnych" dawek benzodiazepin można zaakceptować na zasadzie mniejszego zła. Gdy ktoś wiele lat się leczył i zaczyna mu się układać, znalazł pracę, ustabilizował się życiowo, to nie zawsze celowe jest obciążanie tej osoby trudem odstawiania benzo.

A w ogóle możesz założyć wątek na forum i zdawać skrupulatnie relację z tego, jak realizujesz harmonogram odstawiania. Będziemy Cię kontrolować. :Stan - Uśmiecha się: Pod warunkiem, że to odstawianie będzie zaprogramowane przez psychiatrę albo właśnie jakiegoś specjalistę leczenia uzależnień. Trzymaj się!
(21 Sie 2018, Wto 7:06)Żółwik napisał(a): [ -> ]Co do pregabaliny: przyjmuję ten lek (ze wskazania przeciwlękowego, nie na padaczkę czy ból neuropatyczny). Mogę potwierdzić, że zmniejsza "chcenie" na benzo. Jednocześnie ma trochę inny niż benzodiazepiny farmakologiczny mechanizm działania. W osobnym wątku na forum wrzuciłem link do stosunkowo świeżego artykułu po polsku. Pregabalina może pomóc w redukcji dawek benzo, a sama ma dużo mniejszy potencjał uzależniający.

Mówisz o problemie z samokontrolą i konsekwencją przy schodzeniu z dawki.
Mieszkasz z kimś zaufanym? Pewnym rozwiązaniem jest, żeby np. ktoś z rodziny czy inny rozumiejący Twój problem miał "w sejfie" i wydzielał dawki - tyle, ile trzeba według harmonogramu odstawienia i o tej porze, o której trzeba.
Ja np. mam Sedam przechowywany przez ojca, kontroluję się, żeby nie przekroczyć 1,5 mg dziennie. Leżą też dwie "dyżurne" tabletki (po 3 mg) w razie jakiegoś ataku lęku czy autoagresji. Ale sam fakt, że muszę po nie pójść do taty, ogranicza nadużywanie.

(20 Sie 2018, Pon 21:19)alette napisał(a): [ -> ]Eh, zanim będę mogła pracować nad swoimi irracjonalnymi przekonaniami podczas terapii poznawczo behawioralnej, najpierw muszę odstawić zupełnie psychotropy i przejśc terapie uzależnień....

Samo w sobie branie leków psychotropowych nie wyklucza terapii. Łączenie jednego z drugim to chyba najczęstszy model.
Ale zgoda, trzeba by najpierw zejść z tak dużych dawek benzodiazepin i przeczekać objawy abstynencyjne.

Z ankietą fajny pomysł. Tylko uzależnienie uzależnieniu nierówne (podobnie jak psychotrop psychotropowi). Czasem też wieloletnie branie "znośnych" dawek benzodiazepin można zaakceptować na zasadzie mniejszego zła. Gdy ktoś wiele lat się leczył i zaczyna mu się układać, znalazł pracę, ustabilizował się życiowo, to nie zawsze celowe jest obciążanie tej osoby trudem odstawiania benzo.

A w ogóle możesz założyć wątek na forum i zdawać skrupulatnie relację z tego, jak realizujesz harmonogram odstawiania. Będziemy Cię kontrolować. :Stan - Uśmiecha się: Pod warunkiem, że to odstawianie będzie zaprogramowane przez psychiatrę albo właśnie jakiegoś specjalistę leczenia uzależnień. Trzymaj się!

Żółwik dzięki wielkie za odpowiedź. Ja nie lubię testować na sobie nowych leków... Spotkałam się niedawno z moim psychiatrą i on ciągle proponuje mi branie wenlafaksyny, mam receptę i nie wybieram jej. Postanowiłam odstawiać alprox o 0,25 mg co dwa trzy tygodnie, bo czuję, że za szybko to odstawiam. Bo jest fatalnie, w tym sensie, że biorąc 4 czy 5 mg na dobę, już nie jestem tamtą szczęśliwą kobietą ( tzn  szczęśliwa i mega naćpaną), ulotniły się moje wcześniejsze zainteresowania, tak kochałam robić zdjęcia, teraz mnie to nie interesuje, lubiłam czytać książki, już nie interesuje mnie to, no są maleńkie wyjątki. Kochałam oglądać filmy, chodzić do kina, teraz już mnie to nie interesuje,  gł. dlatego, że uwielbiam filmy psychologiczne, dramaty, a odstawiając psychotropy zdecydowanie lepiej oglądać komedie np Żywot Briana. Zmuszam się do tego by jeździć na rowerze stacjonarnym ( bo nie trzeba wychodzić z domu) Nie mam teraz pracy więc dużo sprzątam, czasem do przesady...  No tamta moja radość życia, kiedy pochłaniałam 20 mg alprazolamu prysnęła. Mój psychiatra uważa, że biorąc Wenlafaksynę poczuję się lepiej i szybciej i łatwiej będzie mi odstawiać Alprox. Więc poczytałam o tym leku sporo i zraziłam się do niego. Co do pregabaliny, moja koleżanka, uzależniła się od tego leku i łyka go już ok 15 lat.... I nie może przestać... Nie chcę tak skończyć.

  Ojej to moja pięta Achillesa Żółwik... Nie jestem konsekwentna w odstawianiu alproxu... O ile to tylko pójście do sklepu, wyjazd do miasta, ok 4 - 5 mg wystarczy, czasem nawet 2 mg o dziwo. Jeśli mam spotkać się z obcą osobą i porozmawiać o czymś ważnym, być na spotkaniu rodzinnym, iść do dentysty, czy innego specjalisty, to już biorę 7-8 mg, rok temu to brałabym pewnie  z 15 mg?
Tak  :Husky - Podekscytowany: Rodzice mogą mi leki wydawać. Nie myślałam o tym wcześniej.  Porozmawiam z rodzicami. Zobaczę co z tego wyjdzie...

Żółwik, napisałam do  jednego ośrodka, do którego przyjmują osoby uzależnione od benzodiazepin, które już nie biorą leków. Odpowiedzieli mi, że powinnam udać się do swojego psychiatry, by on zdecydował czy wymagam leczenia fobii społecznej czy leczenia z uzależnienia...  Więc mam mętlik w głowie. Jakąś terapię muszę podjąć. Niedaleko mnie prywatnie raz w tygodniu przyjmuje psychoterapeuta pozn - beh. zamierzam się z tym, by do niego zadzwonić, ma dobre opinie. Do Warszawy dość mam daleko, a tam jest jedno miejsce, gdzie fobicy społeczni, jeśli mogą pozwolić sobie finansowo mogą spróbować terapii: http://www.iuip.eu/pawel-holas/
Ten doktor ma bardzo duże doświadczenie w pracy z fobikami społecznymi. 

  Żartowniś z Ciebie, ha :Husky - Podekscytowany:  Mam tutaj zdawać relację jak mi idzie odstawienia tego paskudztwa  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:  Mam zacząć prowadzić tutaj mój pamiętnik odstawiania alproxu??  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:) Byście się nie raz przerazili, jakie mam czasem myśli, bo bywa bardzo niekolorowo czasami. Nie chcę też zrażać nikogo z forum, kto odstawia leki. Bo humory mam czasem, jak baba w ciąży  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:  

   Do roku czasu będę już mieszkać w mieście, z moim ukochanym. On często mi mówi, że muszę dać sobie czas, biorąc pod uwagę, przez jak wiele lat zażywałam ogromne dawki alproxu. Uważa również, że terapia pozn - beh. jest dla mnie bardziej odpowiednia niż pobyt w zamkniętym ośrodku, takim jak np Monar, czy San Damiano.  Ciekawe, co mój psychiatra mi doradzi...  Bo przecież ja te  dziadoskie leki zaczęłam brać i biorę, z powodu tego, że: nigdy wcześniej nie nauczyłam się być asertywną wobec obcych ( co innego jeśli chodzi o relacje z bliskimi), nie nauczyłam się akceptować siebie ( teraz się uczę), prosić o pomoc, dopiero teraz się uczę, że czasem to jedyne wyjście.... Prowadząc ze sobą coś  w rodzaju dialogu sokratejskiego, odkryłam wiele ze swoich przekonań, które są nieprawdziwe, i powodują mój lęk społeczny. Napisałam więc inne, nagrałam je na mp3 i słucham ich - to bardzo mi pomaga. 
  Nie wiem, już nawet wolę chodzić na zajęcia z jogi, brrrr, czy stosować aromaterapię, czy felinoterapię, ale nie chcę pchać się w kolejną chemię! Mimo, że wiele osób próbując mi pomóc w odstawianiu, proponuje mi różne leki... Ja się po prostu nie chcę uzależnić od kolejnego leku... 

Pozdrawiam Was Cieplutko  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): [ -> ]Z ankietą fajny pomysł. Tylko uzależnienie uzależnieniu nierówne (podobnie jak psychotrop psychotropowi). Czasem też wieloletnie branie "znośnych" dawek benzodiazepin można zaakceptować na zasadzie mniejszego zła. Gdy ktoś wiele lat się leczył i zaczyna mu się układać, znalazł pracę, ustabilizował się życiowo, to nie zawsze celowe jest obciążanie tej osoby trudem odstawiania benzo.

  [color=rgba(0, 0, 0, 0.45)]Żółwik[/color] Po prostu jestem ciekawa ile osób jest w Polsce uzależnionych od benzodiazepin. Masz rację, uzależnienie nie równe uzależnieniu. Ale zgadzasz się z tym, ze tak ogólnie, albo jest się uzależnionym albo nie? Alkoholik nie pijący przez lata, wciąż jest osobą uzależnioną od alkoholu. Z materiałów naukowych wynika, że dotyczy to każdego rodzaju uzależnienia.
 Czy mógłbyś mi napisać, jakie to są  te "znośne dawki"? Nie znam osobiście nikogo, kto brałby ciągle, przez wiele lat benzodiazepiny i nie czuł potrzeby brania ich więcej i więcej... oraz biorąc benzodiazepiny ułożyło mu się w życiu, i ustabilizował się życiowo. To bardzo mnie zastanawia, co napisałeś. Od jakiegoś czasu, wyznaję zasadę, że życie zbudowane na benzodiazepinach, to domek z kart. Bo przecież benzodiazepiny działają tak, że z upływem czasu, organizm potrzebuje większych i większych dawek.  W artykule Prof. Ashton można przeczytać, że ludzie, którzy przez kilkanaście lat zażywali benzo, odstawili, po latach zaczęli żyć bez tego leku, gorzko wspominają czasy, kiedy brali te leki...
(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): [ -> ]Nie wiem, już nawet wolę chodzić na zajęcia z jogi, brrrr, czy stosować aromaterapię, czy felinoterapię, ale nie chcę pchać się w kolejną chemię! Mimo, że wiele osób próbując mi pomóc w odstawianiu, proponuje mi różne leki... Ja się po prostu nie chcę uzależnić od kolejnego leku...

Jeśli się uda bez wprowadzania innego leku, to będzie idealnie. Doceniam podejście.

(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): [ -> ]Co do pregabaliny, moja koleżanka, uzależniła się od tego leku i łyka go już ok 15 lat.... I nie może przestać... Nie chcę tak skończyć.

Oj, to chyba bierze od samego pojawienia się tego leku w Europie. Tak, pregabalina ma potencjał uzależniający. Nie jest to „cudowny” zamiennik benzo. Ostatnio coraz więcej o tym wiadomo.

Paweł Holas raz był na wykładzie otwartym w Rzeszowie i opowiadał o technice mindfulness. Zrobił na mnie dobre wrażenie. :Stan - Uśmiecha się:

Pozdrawiam również!

(09 Lis 2018, Pią 20:38)alette napisał(a): [ -> ]Ale zgadzasz się z tym, ze tak ogólnie, albo jest się uzależnionym albo nie? Alkoholik nie pijący przez lata, wciąż jest osobą uzależnioną od alkoholu. Z materiałów naukowych wynika, że dotyczy to każdego rodzaju uzależnienia.
Czy mógłbyś mi napisać, jakie to są te "znośne dawki"? Nie znam osobiście nikogo, kto brałby ciągle, przez wiele lat benzodiazepiny i nie czuł potrzeby brania ich więcej i więcej... oraz biorąc benzodiazepiny ułożyło mu się w życiu, i ustabilizował się życiowo. To bardzo mnie zastanawia, co napisałeś. Od jakiegoś czasu, wyznaję zasadę, że życie zbudowane na benzodiazepinach, to domek z kart. Bo przecież benzodiazepiny działają tak, że z upływem czasu, organizm potrzebuje większych i większych dawek. W artykule Prof. Ashton można przeczytać, że ludzie, którzy przez kilkanaście lat zażywali benzo, odstawili, po latach zaczęli żyć bez tego leku, gorzko wspominają czasy, kiedy brali te leki.

Nie znam się aż tak, żeby stwierdzić, czy uzależnienie jest stanem zero-jedynkowym. Jak to stwierdzić np. przy domniemanym uzależnieniu od kofeiny? Czy jeśli ktoś po jednym dniu bez kawy czuje się źle, a w drugim też, a w trzecim już mu przechodzi, jest uzależniony? Być może tak, jak mówisz, jest w przypadku substancji silnie wpływających na układ nagrody.

Ja od siedmiu lat biorę (pod kontrolą lekarza) bromazepam według zasady "kiedy trzeba" i wydaje mi się, że kiedyś zjadałem go więcej. Teraz jestem bardziej zrównoważony i nie przeżywam bardzo ostrych lęków, mimo wszystko lata terapii dużo pomogły.
Co najważniejsze, żyję, skończyłem studia, zacząłem pracę.

Nie podam arbitralnie tzw. "znośnej dawki", bo to byłoby ryzykowne i nieodpowiedzialne. Trochę jakby pytać, czy jedna lampka wina dziennie jest znośna (albo pięć kaw).

Dodam, że nie jestem pacjentem, któremu na początku lekkomyślnie lekarze zapisali benzodiazepiny. Pierwszy raz zacząłem je dostawać w leczeniu szpitalnym, gdy już moje problemy były zaawansowane i trudne do opanowania.
A już nie przesadzajcie z tymi uzależnieniami.
Wiadomo że Pregabalina czy nawet SSRI uzależniają, o benzo nie wspominając.
A co ma zrobić osoba z lękami jak nic innego nie pomaga? Czytać biblię i się biczować, uprawiać jogę, albo pić śmieszne ziółka?
Czasami wybera się mniejsze zło i tyle, trzeba jakoś dalej żyć...
Są ludzie co muszą brać insulinę czy leki kardiologiczne(są od tych substancji uzależnieni) do końca życia i co mają niby zrobić?
Jak ktoś szama Klonazepam w końskiej dawce i leczy się u 10 psychiatrów żeby związać koniec z końcem to ma Problem ale ile takich osób może być?

P.S.
Założycielka tematu @alette traci dla mnie wiarygodność po opowiastce o wymyślonej koleżance rzekomo uzależnionej od 15 lat od Pregabaliny :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Pozdrawiam
@Phobos gorzkie przywitania osób nowych (tutaj bardziej w znaczeniu nie aż tak aktywnych...) na forum to Twoje hobby?

(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): [ -> ]Mam tutaj zdawać relację jak mi idzie odstawienia tego paskudztwa   Mam zacząć prowadzić tutaj mój pamiętnik odstawiania alproxu??  
Jeśli przyniosłoby Ci to ulgę, albo po prostu masz taką chęć, to pewnie :Stan - Uśmiecha się:
Mamy nawet dział od takich spraw:
https://phobiasocialis.pl/nasze-blogi--34f.html
@Kiwi
I co że jak ktoś nowy to pewnie samom prawdę niesie ? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Mało to Trolli na wszelkiego rodzaju forach siejących dezinformację...
Na wspomnianej Elektrodzie ludzie poraz 1000-ny zakładają wątki z tym samym pytaniem zamiast sobie poszukać...i jeszcze się potem dziwio że ich odsyłajo. <lol>

Pozdro
(10 Lis 2018, Sob 9:56)Phobos napisał(a): [ -> ]A już nie przesadzajcie z tymi uzależnieniami.
Wiadomo że Pregabalina czy nawet SSRI uzależniają, o benzo nie wspominając.
A co ma zrobić osoba z lękami jak nic innego nie pomaga? Czytać biblię i się biczować, uprawiać jogę, albo pić śmieszne ziółka?
Czasami wybera się mniejsze zło i tyle, trzeba jakoś dalej żyć...
Są ludzie co muszą brać insulinę czy leki kardiologiczne(są od tych substancji uzależnieni) do końca życia i co mają niby zrobić?
Jak ktoś szama Klonazepam w końskiej dawce i leczy się u 10 psychiatrów żeby związać koniec z końcem to ma Problem ale ile takich osób może być?

P.S.
Założycielka tematu @alette traci dla mnie wiarygodność po opowiastce o wymyślonej koleżance rzekomo uzależnionej od 15 lat od Pregabaliny :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Pozdrawiam
Phobos, jeśli taka osoba była na kilku/kilkunastu terapiach, i nie pomogły zupełnie, no to wtedy pozostają już leki tylko. Tylko wszędzie gdzie czytam o leczeniu fobii społecznej w sieci, terapeuci piszą, że najpierw stosuje się terapię, najlepiej poznawczo - behawioralną, najlepiej w grupie, leki włącza się kiedy pacjent nie jest zainteresowany terapią.  Hmm, nie porównywałabym osób z zaburzeniami lękowymi do osób chorych na cukrzycę, czy choroby serca. Osobom chorym na cukrzyce, w pierwszej kolejności nie proponuje się psychoterapii, bo ta choroba nie jest związana z problemami sfery emocjonalnej. Cukrzycy bez leków nie mogą żyć, tak jak nadciśnieniowcy i ludzie z innymi chorobami. Fobicy społeczni nie faszerowani od razu psychotropami, tylko wysłani na psychoterapię, może nie tyko jedną, jeśli mają w sobie motywację, by siebie zmienić, mogą wyzdrowieć. Nie rozumiem tego, co napisałeś, jeśli ktoś chodzi na raz do 10 rożnych lekarzy, to finansowo źle nie stoi, prawda?, oszukuje lekarzy, siebie, i to się nie może dobrze skończyć, bo jak sam napisałeś łykanie końskich dawek benzo, to prosta droga na dno. Organizm się zbuntuje w końcu.  I uważaj sobie trochę koleżko, Kasia to nie moja zmyślona koleżanka, chyba zbyt pewnie się tu czujesz, co? Wiem,że od długiego czasu bierze Pregabalinę, ale może źle ją zrozumiałam, od jak dawna dokładnie,zapytam jutro i napiszę.

(10 Lis 2018, Sob 10:41)Kiwi napisał(a): [ -> ]@Phobos gorzkie przywitania osób nowych (tutaj bardziej w znaczeniu nie aż tak aktywnych...) na forum to Twoje hobby?

(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): [ -> ]Mam tutaj zdawać relację jak mi idzie odstawienia tego paskudztwa   Mam zacząć prowadzić tutaj mój pamiętnik odstawiania alproxu??  
Jeśli przyniosłoby Ci to ulgę, albo po prostu masz taką chęć, to pewnie :Stan - Uśmiecha się:
Mamy nawet dział od takich spraw:
https://phobiasocialis.pl/nasze-blogi--34f.html

  Kiwi dziękuję za link, może w końcu się przełamię... Najpierw poczytam, co inni odważni piszą  :Stan - Uśmiecha się:
(13 Lis 2018, Wto 3:29)alette napisał(a): [ -> ]
(10 Lis 2018, Sob 9:56)Phobos napisał(a): [ -> ]A już nie przesadzajcie z tymi uzależnieniami.
Wiadomo że Pregabalina czy nawet SSRI uzależniają, o benzo nie wspominając.
A co ma zrobić osoba z lękami jak nic innego nie pomaga? Czytać biblię i się biczować, uprawiać jogę, albo pić śmieszne ziółka?
Czasami wybera się mniejsze zło i tyle, trzeba jakoś dalej żyć...
Są ludzie co muszą brać insulinę czy leki kardiologiczne(są od tych substancji uzależnieni) do końca życia i co mają niby zrobić?
Jak ktoś szama Klonazepam w końskiej dawce i leczy się u 10 psychiatrów żeby związać koniec z końcem to ma Problem ale ile takich osób może być?

P.S.
Założycielka tematu @alette traci dla mnie wiarygodność po opowiastce o wymyślonej koleżance rzekomo uzależnionej od 15 lat od Pregabaliny :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Pozdrawiam
Phobos, jeśli taka osoba była na kilku/kilkunastu terapiach, i nie pomogły zupełnie, no to wtedy pozostają już leki tylko. Tylko wszędzie gdzie czytam o leczeniu fobii społecznej w sieci, terapeuci piszą, że najpierw stosuje się terapię, najlepiej poznawczo - behawioralną, najlepiej w grupie, leki włącza się kiedy pacjent nie jest zainteresowany terapią.  Hmm, nie porównywałabym osób z zaburzeniami lękowymi do osób chorych na cukrzycę, czy choroby serca. Osobom chorym na cukrzyce, w pierwszej kolejności nie proponuje się psychoterapii, bo ta choroba nie jest związana z problemami sfery emocjonalnej. Cukrzycy bez leków nie mogą żyć, tak jak nadciśnieniowcy i ludzie z innymi chorobami. Fobicy społeczni nie faszerowani od razu psychotropami, tylko wysłani na psychoterapię, może nie tyko jedną, jeśli mają w sobie motywację, by siebie zmienić, mogą wyzdrowieć. Nie rozumiem tego, co napisałeś, jeśli ktoś chodzi na raz do 10 rożnych lekarzy, to finansowo źle nie stoi, prawda?, oszukuje lekarzy, siebie, i to się nie może dobrze skończyć, bo jak sam napisałeś łykanie końskich dawek benzo, to prosta droga na dno. Organizm się zbuntuje w końcu.  I uważaj sobie trochę koleżko, Kasia to nie moja zmyślona koleżanka, chyba zbyt pewnie się tu czujesz, co? Wiem,że od długiego czasu bierze Pregabalinę, ale może źle ją zrozumiałam, od jak dawna dokładnie,zapytam jutro i napiszę.

Nie każdy pacjent nadaje się na "terapię" ,nie ważne czy ma fs czy co innego, taka "terapia" mogłaby tylko zaszkodzić, więc znowu coś bajdurzysz. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ciekaw jestem co Kasia ci powie ? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(13 Lis 2018, Wto 7:14)Phobos napisał(a): [ -> ]taka "terapia" mogłaby tylko zaszkodzić
Odradzanie komuś terapii, kto chce coś w życiu zrobić i wziąć się za siebie, pomóc sobie, rozwiązać swój problem nie jest ani miłe, ani przydatne. Sugerowanie kłamstw (drugi raz) normalnemu użytkownikowi w jego wątku - dokładnie tak samo.

Jak uważasz kogoś za niewiarygodnego, to może po prostu nie klikaj w wątki, a jak już klikniesz, to nie komentuj? Będzie milej, wszystkim.
Ja uzależnienie od benzodiazepin leczyłem u pewnego neurologa. Z powodzeniem, lecz wróciłem do nałogu bo bez leków nie jestem w stanie funkcjonować społecznie.
Niestety prywatnie, bo inni specjaliści nie chcieli podjąć się terapii odwykowej w warunkach ambulatoryjnych.
(13 Lis 2018, Wto 7:14)Phobos napisał(a): [ -> ]
(13 Lis 2018, Wto 3:29)alette napisał(a): [ -> ]
(10 Lis 2018, Sob 9:56)Phobos napisał(a): [ -> ]A już nie przesadzajcie z tymi uzależnieniami.
Wiadomo że Pregabalina czy nawet SSRI uzależniają, o benzo nie wspominając.
A co ma zrobić osoba z lękami jak nic innego nie pomaga? Czytać biblię i się biczować, uprawiać jogę, albo pić śmieszne ziółka?
Czasami wybera się mniejsze zło i tyle, trzeba jakoś dalej żyć...
Są ludzie co muszą brać insulinę czy leki kardiologiczne(są od tych substancji uzależnieni) do końca życia i co mają niby zrobić?
Jak ktoś szama Klonazepam w końskiej dawce i leczy się u 10 psychiatrów żeby związać koniec z końcem to ma Problem ale ile takich osób może być?

P.S.
Założycielka tematu @alette traci dla mnie wiarygodność po opowiastce o wymyślonej koleżance rzekomo uzależnionej od 15 lat od Pregabaliny :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Pozdrawiam
Phobos, jeśli taka osoba była na kilku/kilkunastu terapiach, i nie pomogły zupełnie, no to wtedy pozostają już leki tylko. Tylko wszędzie gdzie czytam o leczeniu fobii społecznej w sieci, terapeuci piszą, że najpierw stosuje się terapię, najlepiej poznawczo - behawioralną, najlepiej w grupie, leki włącza się kiedy pacjent nie jest zainteresowany terapią.  Hmm, nie porównywałabym osób z zaburzeniami lękowymi do osób chorych na cukrzycę, czy choroby serca. Osobom chorym na cukrzyce, w pierwszej kolejności nie proponuje się psychoterapii, bo ta choroba nie jest związana z problemami sfery emocjonalnej. Cukrzycy bez leków nie mogą żyć, tak jak nadciśnieniowcy i ludzie z innymi chorobami. Fobicy społeczni nie faszerowani od razu psychotropami, tylko wysłani na psychoterapię, może nie tyko jedną, jeśli mają w sobie motywację, by siebie zmienić, mogą wyzdrowieć. Nie rozumiem tego, co napisałeś, jeśli ktoś chodzi na raz do 10 rożnych lekarzy, to finansowo źle nie stoi, prawda?, oszukuje lekarzy, siebie, i to się nie może dobrze skończyć, bo jak sam napisałeś łykanie końskich dawek benzo, to prosta droga na dno. Organizm się zbuntuje w końcu.  I uważaj sobie trochę koleżko, Kasia to nie moja zmyślona koleżanka, chyba zbyt pewnie się tu czujesz, co? Wiem,że od długiego czasu bierze Pregabalinę, ale może źle ją zrozumiałam, od jak dawna dokładnie,zapytam jutro i napiszę.

Nie każdy pacjent nadaje się na "terapię" ,nie ważne czy ma fs czy co innego, taka "terapia" mogłaby tylko zaszkodzić, więc znowu coś bajdurzysz. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ciekaw jestem co Kasia ci powie ? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
  
  Nie wiem, nie jestem żadnym specjalistą, uważam, że bez pójścia na psychoterapię, nie da się wyleczyć fobii społecznej. Czytałam, że są ludzie, którym terapia nie pomoże, sporo jest artykułów w sieci, np ten: http://filmoterapia.pl/kiedy-terapia-nie-dziala/
Faktycznie źle Kasię zrozumiałam, ona bierze Pregabalinę od ok 2 lat, wcześniej brała inne benzodiazepiny. To też jest ciekawe: Pytanie osoby chorej i odpowiedź specjalisty: https://portal.abczdrowie.pl/pytania/czy...i-depresji


   Dlaczego warto pójść na psychoterapię? :
Cytat:Że psychoterapia pomaga to już wiemy. A jej wpływ na zdrowie psychiczne jest wysoki (a np. palenia papierosów ma niski wpływ na zdrowie).
Obiektywnie zostało dowiedzione, że jest skuteczniejsza niż brak psychoterapii. Udowodniono też, że psychoterapia jest skuteczniejsza niż placebo (co najmniej dwukrotnie), czego nie można powiedzieć o niektórych modnych lekach na depresję.

Z badań wiemy także, że spośród pacjentów leczonych psychoterapeutycznie z powodu zaburzenia psychicznego, połowa po 21 sesjach osiągnie klinicznie znaczącą zmianę (mówiąc po ludzku – zostanie wyleczona), a po 50 sesjach 3/4 pacjentów uzyska taką zmianę. To bardzo optymistyczny wynik, zakładając, że sesje najczęściej odbywają się w rytmie raz na tydzień. Więc po 5 miesiącach połowa pacjentów przestaje mieć objawy, a po roku – trzy czwarte z nich.

Co więcej: wyniki psychoterapii są dość trwałe, z wyjątkiem terapii uzależnień, gdzie jest więcej nawrotów.
Psychoterapia powoduje, że pacjent „mniej kosztuje” system opieki zdrowotnej, bo zmniejsza się jego konsumpcja opieki medycznej. Więc na poziomie decyzji NFZ opłaca się inwestować w psychoterapię.

Oprócz badań typowo „laboratoryjnych” nad skutecznością psychoterapii, których trafność jest podważana, robi się też badania „naturalistyczne”, jak psychoterapia działa w rzeczywistych gabinetach i z takimi pacjentami, jacy naprawdę szukają pomocy.

Jedne z najbardziej znanych badań tego typu, zwane Raportem Konsumenckim Seligmana pokazały, że w skutek psychoterapii pozytywnej zmiany doznało 80-90% pacjentów, którzy się czuli bardzo źle leczeniem. Co nas nie zaskoczyło – tak jak w innych badaniach - potwierdziło się, że psychoterapeuci z różnym wykształceniem początkowym byli tak samo skuteczni. Ale już doradcy rodzinni i lekarze rodzinni pomagali dużo gorzej i mniej skutecznie.
Dowiedzieliśmy się też, że pacjenci w terapii trwającej dłużej, korzystali więcej.
Co ciekawe dla miłośników psychotropów– skuteczność psychoterapii łączonej z farmakoterapią była taka sama jak bez niej.

I co jest szczególnie ważne dla konsumentów psychoterapii: korzystając z psychoterapii, możesz się spodziewać nie tylko „wyleczenia” tego, z czym przyszedłeś na psychoterapię. Dodatkowo poprawią się twoje więzi i kontakty z innymi ludźmi, lepiej będziesz sobie radził z codziennym stresem, będziesz lepiej pracować, doświadczysz osobistego rozwoju i będziesz miał więcej radości z życia. Zwyczajnie będziesz bardziej szczęśliwy.

Źródło: https://psychoterapia.natemat.pl/10635,n...arde-fakty
@alette
Pregabalina to nie jest benzodiazepina, owszem obydwie substancje działają na układ GABA ale nie jest to ta sama rodzina leków.

Już nie chcę mi się cytować, cytatu, cytatu itd. , ale może użyłem zbyt dużego skrótu myślowego.

Powiem tak, gdzieś koło 2000 roku srałem w gacie na widok - wind, autobusów, klas, ogólnie zamkniętych pomieszczeń w szczególności jak byli tam ludzie.
Zostałem wysłany do pedagoga szkolnego, a potem do " terapeuty, szamana psychologa" - śmiech na sali(:Różne - Koopa: gówien w leczeniu):Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Straciłem rok na "terapiach", potem jakimś cudem trafiłem resztką sił na psychiatrę, dostałem diagnozę Agorafobia, brałem przez 8 miechów paroksetynę - pomogło, nie wiem jakim cudem ale pomogło.
Szkołę skończyłem, poszedłem do roboty, dałem radę w co "terapeuci" nie wierzyli - wmawiano mi że do końca życia bede miał taki stan i :Ikony bluzgi grzybek:(nawet nie chcę mi się tego opisywać).
Eksperymentowałem wraz z lekarzami psychiatrami na wielu lekach(postanowiłem zrobić z siebie królika doświadczalnegi - i tak nie miałem nic do stracenia)no i trafili w końcu na pregabalinę - lek cud!(bardzo skrótowo to opisałem).
20 ponad lat minęło odkąd poszedłem pierwszy raz do endokrynologa(ręce mi się trzęsły jak u zawodowego alkoholika, pomimo że alkoholu nie znałem - niby miała być nadczynność tarczycy), potem neurolog itd.
Internetów nie było, w książkach za wiele nie wyczytałem, łaziłem od lekarza do lekarza jak po+:Ikony bluzgi kochać 2: - więc mogę coś powiedzieć o Lekarzach oraz "terapeutach".
Jest to wycinek mojej historii ale i tak zbyt długi.

Proszę mi niewkręcać kitu że gadką można pomóc, a jeśli ktoś w to wierzy proszę mi wykazać jak niby to działa?

P.S.
Tak czy srak mój stan był beznadziejny - co mi pomogło? ano chemia, jak bym uwierzył w "tetapeutóf" to bym dawno gryzł ziemię.

P.S.2.
Jak ktoś dalej uważa że niby jestem trollem to niech se przemyśli parę spraw itd.
Dla mnie trollami mogły by być równie dobrze osoby które okteśliłbym jako "księżniczki na ziarnku grochu" ale :Ikony bluzgi kurka: mam odrobinę empatii.

Zdaję sobie sprawę że mam kontrowersyjne poglądy ale one z powietrza też się nie wzieły.
Pozdrawian
(17 Lis 2018, Sob 14:40)Strachliwy napisał(a): [ -> ]Ja uzależnienie od benzodiazepin leczyłem u pewnego neurologa. Z powodzeniem, lecz wróciłem do nałogu bo bez leków nie jestem w stanie funkcjonować społecznie.
Niestety prywatnie, bo inni specjaliści nie chcieli podjąć się terapii odwykowej w warunkach ambulatoryjnych.

  Strachliwy, gratuluję Tobie, że udało Ci się odstawić benzo. Mnie specjalista od uzależnień powiedziała, że odstawiając teraz alprazolam stopniowo, powinnam chodzić na psychoterapię, i kiedy już będę na zerze, dalej mam kontynuować psychoterapię. Nic nie piszesz o tym, czy wtedy, kiedy odstawiałeś leki pod nadzorem tego neurologa, uczęszczałeś na jakąś psychoterapię? Czyli teraz nadal bierzesz benzodiazepiny i dodatkowo chodzisz na prywatną psychoterapię? Mam prośbę, czy napisałbyś mi u kogo się leczysz z uzależnienia? Może być na priv. Dziękuję z góry. Mnie się teraz wydaje, że ja bez tych leków nie będę w stanie w miarę normalnie życ. Jestem ciekawa, jak to będzie po roku pracy nad sobą razem z odpowiednim psychoterapeutą...
(19 Lis 2018, Pon 18:15)Phobos napisał(a): [ -> ]Proszę mi niewkręcać kitu że gadką można pomóc, a jeśli ktoś w to wierzy proszę mi wykazać jak niby to działa?

Współczesna nauka nie lekceważy wpływu psychoterapii. Mówi się na przykład o wpływie terapii (jako szczególnej formy uczenia się) na ekspresję genów czy na działanie pętli neuronalnych. Pisze o tym nawet Stahl, psychofarmakolog znany z tzw. "California rocket fuel":

SPOILER: pokaż zawartość

Mogę też polecić książkę "Neuronauka w psychoterapii" (L. Cozolino).

Problem z psychoterapią jest taki, że trudniej o standaryzowane badania. Można wyprodukować tysiące tabletek o identycznym składzie, natomiast oddziaływania terapeutyczne są niepowtarzalne (nawet jeśli prowadzone w jednym nurcie).

Post trochę odbiega od tematu wątku. W razie czego zgadzam się na wydzielenie czy coś. :Stan - Uśmiecha się:
@Żółwik
Dobry z ciebie cłowiek, spokojny ale idealista, zrozum że nie zstrzymasz nadjeżdżającego pociągu strzelając do niego z kapiszonowca:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Zresztą mniejsza o to, już nie mam zamiaru się wypowiadać w temacie rzekomych "terapeutuf".
Każdy swój rozum ma, instynkt samozachowawczy również i widzi co pomaga, a co nie.
Pozdro
(20 Lis 2018, Wto 7:10)Phobos napisał(a): [ -> ]@Żółwik
Dobry z ciebie cłowiek, spokojny ale idealista
@Phobos, dzięki za komplement. :Stan - Uśmiecha się:
PS. Dobrze wiem, że są sytuacje, w których idealizm się załamuje.
Pozdro również
Z uzaleznieniem jest taki problem,że człowiek nie ma ochoty doświadczać prawdziwych emocji,jest przymus zażycia,bo chcemy sobie uregulować nastroj w najprostszy sposób. Sztuka jest znaleźć alternatywy,zastępstwa "substancji". Po prostu pisz maile/dzwon z zapytaniem czy z takim problemem znajdziesz pomoc.  Reszta to już ciężka praca nad sobą, początki są :Różne - Koopa: czasem w miarę upływu abstynencji jest lżej 
U mnie w Gnieźnie zapisałam się na oddzial dzienny psyciatryczny,który de facto ma formę grupy wsparcia.
Udało mi się dzięki temu zatrzymac picie, chociaz reszta leży, pewnie coś takiego Cię interesuje.
(22 Lis 2018, Czw 23:08)Introwertyczka napisał(a): [ -> ]Z uzaleznieniem jest taki problem,że człowiek nie ma ochoty doświadczać prawdziwych emocji,jest przymus zażycia,bo chcemy sobie uregulować nastroj w najprostszy sposób. Sztuka jest znaleźć alternatywy,zastępstwa "substancji". Po prostu pisz maile/dzwon z zapytaniem czy z takim problemem znajdziesz pomoc.  Reszta to już ciężka praca nad sobą, początki są :Różne - Koopa: czasem w miarę upływu abstynencji jest lżej 
U mnie w Gnieźnie zapisałam się na oddzial dzienny psyciatryczny,który de facto ma formę grupy wsparcia.
Udało mi się dzięki temu zatrzymac picie, chociaz reszta leży, pewnie coś takiego Cię interesuje.
Witaj Introwertyczka, jest tak jak piszesz,  z tym uzależnieniem i przymusem brania leku. Na razie napisałam tylko do jednego znanego ośrodka, leczenie jest na NFZ i specjalista od uzależnień odpisał mi, że mam zapytać swojego psychiatrę: czy wymagam leczenia fobii społecznej czy leczenia z uzależnienia? Mój psychiatra nie potrafi mi odpowiedzieć na to pytanie. Może warto napisać do pozostałych ośrodków, w których leczy się uzależnienie od benzodiazepin, m.in.. I zobaczyć, co mi odpiszą. Ciężko mi znaleźć psychoterapeutę od uzależnień od benzodiazepin, który, byłby jednocześnie psychoterapeutą "leczącym" fobię społeczną. Nie znalazłam jeszcze takiego.. Co do tych alternatyw...  hmm, nie potrafię się zdecydować, co teraz zrobić? :



1. Iść na odwyk do szpitala (tylko jakiego? Prywatnego, czy na NFZ? ) - tak zalecono mi przy wypisie z Mosznej w 2013 r- i tam, w takim ośrodku w ciągu 6 tygodni!! ledwie przejść przez piekło detoksykacji, i później podjąć regularną psychoterapię kompleksową?

2. Odstawiać te 4-5 mg/dobę w domu, tak jak to robię od kilku miesięcy? Rozważam, czy odstawiać to paskudztwo dalej samej... I tutaj mam znowu wątpliwości, czy odstawiać te 4-5 mg, i brać raz w tyg. 5 mg relanium? Czy posłuchać psychiatry i zacząć zażywać Wenlafaksynę? Czy zażywać dodatkowo Amizepin, który kiedyś brałam przez krótki czas? Doktor nie mówi mi: Proszę brać to, to i to. Bez dyskusji. Zgadza się na moje pomysły ( za wyjątkiem wenlafaksyny, proponuje mi ją natrętnie) Mam wrażenie, że sam chyba nie wie, co dalej ze mną zrobić.... Więc już nie wiem, co mam robić, tzn., co brać odstawiając alprazolam w domu, by odstawienie nie było takie ciężkie, a szczególnie poranki... Wg Dr Basińskiej odstawianie benzodiazepin samemu w domu, wg indywidualnego programu odstawiania, jest obarczone ogromnym ryzykiem... Ona co innego mówi w wywiadach do gazet, co innego można poczytać w naukowych opracowaniach o odstawianiu benzodiazepin, a w praktyce w IPIN w Warszawie totalnie jest inaczej na odwyku. Czytaj : porażka. Żeby szaf nie było nawet starych ale czystych! Zatkane prysznice, przepełniane sale, brak możliwości korzystania z siłowni, wychodzenia na spacer na obszarze ośrodka - porażka... To zapraszam nerwicowców tutaj: http://www.ctn-moszna.pl/ 
Warunek: nie można brać leków psychotropowych, ani być świeżo po odstawieniu benzo, i przed terapią ze specjalistą od uzależnień. Dobre miejsce dla osób z fobią społeczną  ale lekką. 

Źródła do tekstu naukowego Dr Basińskiej: http://ain.ipin.edu.pl/archiwum/2009/1/t22n1_6.pdf , str.76

[Obrazek: 34687205_200.0.jpg]



Mam nadzieję, że doradzicie mi coś. Wielką nadzieję. Wszystkie Wasze porady są mi bardzo potrzebne. Sama nie umiem się zdecydować. Wenlafaksynę wykluczam, jedynie. Nie chcę tego brać.
(20 Sie 2018, Pon 17:32)trash napisał(a): [ -> ]trashNa odstawienie benzosów - stopniowe, konsekwentne zmniejszanie dawki + pregabalina. Amen.

   Więc zmniejszając powolutku alprazolam, nie zażywać np raz w tygodniu 5 mg relanium, tylko pregabalinę? (mimo, że nie ma dowodów naukowych, potwierdzających,  by pregabalina łagodziła objawy odstawiania benzodiazepin?) Czy ktoś z Was już tak z powodzeniem w warunkach domowych odstawił alprazolam? Wszędzie w sieci można znaleźć info, że odstawiając powoli alprazolam, należy wspomagać się stosowaniem diazepamu....

(09 Lis 2018, Pią 20:56)Żółwik napisał(a): [ -> ]Jeśli się uda bez wprowadzania innego leku, to będzie idealnie. Doceniam podejście.
   
  Żółwik, nie będzie idealnie, kiedy zaczęłam brać poniżej 4 mg, no to dobijanie siebie. Ileż tak można, się męczyć....  :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Choć to i tak o całe niebo lepsze, takie domowe odstawianie, przez bardzo długi czas nawet wspomaganiem się innym lekiem nnp relanium, niż pobyt kilkutygodniowy na detoxie w szpitalu. Zależy od człowieka, ja bardzo źle znoszę wszelkie szybkie zmiany. Poza tym ciągle myślę o tym, że organizm musi się powolutku przyzwyczajać do mniejszych dawek leku....

I jak tu, spośród tylu psychoterapeutów, zdecydować się na jednego? :Stan - Uśmiecha się:  W samej tylko Warszawie /bez brania pod uwagę ośrodków dla osób uzależnionych od benzodiazepin/ widnieje cała lista psychoterapeutów od uzależnień..... 

https://www.znanylekarz.pl/uslugi-zabieg...n/warszawa

Ehh...... Toż spotkanie z każdą z tych osób zajmie mnóstwo czasu i pochłonie fortunę!  :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Z tego co na razie wiem, od zaufanych osób, PUNKT Poradnia Leczenia Uzależnień, Jagiellońska 34, 03-719 Warszawa, 22 741 16 30, to dobry i bezpłatny ośrodek leczenia osób uzależnionych od benzodiazepin również.
Stron: 1 2 3