PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Moja mimika twarzy - robie dziwne miny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Ja mam taki dziwny wyraz twarzy jakbym była zła czy smutna, staram się wtedy uśmiechać ale to wygląda jeszcze gorzej :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Bardzo często tak mam gdy jestem na dworze i mam w sobie mniej pewności niż zazwyczaj albo gdy czuję że nie udało mi się dobrze zakryć moich cieni pod oczami. Staram się wtedy poprawić sobie humor, mówić miłe słowa albo po prostu (gdy jestem na dworze z moją mamą) pytam się czy widać te cienie i czy dobrze to wszystko wygląda, mówi wtedy że dobrze i zazwyczaj pewnie ma racje tylko że ja gdy patrzę na swoje odbicie to widzę je wyraźnie. To pewnie dlatego że ciągle o nich wtedy myślę i wręcz doszukuję się ich na swojej twarzy. Mam też jeszcze jeden sposób, gdy nie ma ruchu na chodniku to pozwalam sobie na to by zwolnić, zamknąć oczy lub popatrzeć w niebo, wtedy staram siebie uspokoić i daję sobie rady jak powinnam przestać robić takie miny albo po prostu nie myślę tylko się odprężam.

Glucik napisał(a):Najgorsze, że czytałam gdzieś, że jak ktoś miał depresję, to nawet po wyjściu z niej twarz może już pozostać taka poszarzała, bez życia, z ponurym wyrazem twarzy!

Ja po depresji mam twarz ponurą, ale można to zmienić, teraz np. częściej się uśmiecham i już jest o wiele lepiej ale i tak przyłapuje się na tej swojej ponurej minie. Kiedyś przejdzie jeśli podejmie się ku temu jakieś kroki :Stan - Uśmiecha się:
Witam kilka osób zwróciło mi uwagę że zawsze mam groźną minę jak założę kaptur.Ostatnio jadąc autobusem ze szkoły znajomy mnie tyknął palcem na żarty i się obróciłem żeby zobaczyć o co chodzi a on do mnie zaczął żartować "jakie spojrzenie aż się przestraszyłem spojrzałeś się jakbyś chciał mnie zabić,aż włączył mi się instynkt ucieczki" :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:,czasami widzę różne złowrogie spojrzenia w moją stronę przez tą minę nie wiem co mam zrobić ja już tak po prostu wyglądam w domu mniej a po za domem zawsze mam minę jak psychopata i nad tym nie panuję
Witam wszytskich :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Zarejestrowałam się tylko ze względu na mojego chłopaka który wczoraj stwierdził że - mój mózg a moje miny to 2 różne sprawy i że to jest dziwne ale on się już dawno do tego przyzwyczaił , że trudno mnie rozszyfrować ... Wiecie , nawet chłopak nie wiedział o tym , ze poruszył temat który jest dla mnie ogromnie delikatny . Po tym , jak mi to powiedział miałam ochote beczeć ... to żenujące , na prawdę . Po prostu jeszcze nie dawno miałam okropne problemy ze sobą , nie mam stwierdzonej fobii społecznej ale myślę że ją mam , nie wiem , czy teraz też ale na pewno miałam . Jeszcze nie dawno cięzko mi było przebywac w towarzystwie ludzi , uśmiechnąć się ...to była moja zgroza . Jeszcze wczesniej w gimn miałam problemy z mówieniem , to było okropne ...aż bolała mnie głowa przez 3 lata , oczywiście zawsze się śmieję - że to takie bóle napadowe były czy coś tam . W Liceum w II klasie gdzieś przerzuciło mi się to na te miny i ruchy twarzy . Nagle problemy z mówieniem odeszły w niepamięć ale to może dobrze ...nie wiem , czy dałabym radę z tym i z tym naraz . Wiecie ... ile różnych terapii sama sobie wymyślałam ? Jestem osobą która uwaza , że sama sobie pomoże lepiej niż lekarz psycholog , wiem , może głupie aleee jakoś dałam radę . Moja terapia polegała na tym , że starałam się jak najmniej myślec o TYM , i wmawiałam sobie - że choroba nie istenieje . Ja nie mam żadnej choroby cholera . To mi pomogło , bo uważam , że jeśli ktoś już nam powie , że mamy tę chorobę to nagle cholernie się na niej skupiamy - jestesmy w końcu chorzy i takie objawy mamy aaa tutaj zauważamy następne ... pogarsza tylko sprawę . Ja starałam się po prostu ...udawać zdrową , myślec , że jestem zdrowa . Skupiać się na jakiś przyjemnościach . Gdy nagle okazało się , że mam trochę znajomych , przyjaciół , że gdzies ciągle łażę , że jestem coraz bardziej szczęśliwa - zaczęłam na prawdę zdrowieć . To , że czułam się lubiana i chciana dużo zmieniło ale tutaj jest warunek - nie wolno odrzucać osób które są odrzucane przez społeczeństwo . Ja sama nauczyłam się doceniać lubi , doceniałam wszystkich którzy chcieli koło mnie siedzieć , ze mną przebywać , kazdemu takiemu starałam się dawać jak najwięcej siebie , swojej dobroci , którą na prawdę mam dla nich . Ja sama jestem dość łądną dziewczyną , przynajmniej inni tak twierdzą , jestem z chłopakiem który jest bardzo przeciętny ale nawet ni wiecie ile ciepła mi ciągle daje . Jak bardzo się dzięki niemu zmieniłam . On właśnie nauczył mnie - jak to jest się znowu śmiać . Teraz praktycznie nie mam z tym problemu . Oczywiście ... mam jeszcze pewne rzeczy które mnie ,,trzymają '' typu te miny ale to i tak czuję że jest już coraz słabsze , codziennie czuję się pewniej . Grunt to ZAPEWNIĆ sobie bezpieczeństwo na jakiś , jakikolwiek sposób . Pozdrawiam wszystkim i zyczę powodzenia ~!!:Stan - Uśmiecha się:
Mi koleżanka z pracy powiedziałą, że robię śmieszne miny. Ostatnio, mi mówi nie rób takiej miny. Tyle, że ja chyba nie mam nad tym kontroli, twarz mi się sama wykrzywia.:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
(24 Kwi 2008, Czw 12:11)Lacrimamosa napisał(a): [ -> ]Też tak mam, miałam. Bo tabletki działają. Wczesniej- koszmar. Gdy się czymś zestresowałam , twarz po prostu zaczynała mi wariowac. Nie nazwałabym tego nawet miną...Straszne...Buźka mi sie dosłownie wykrzywiała w grymasie przerażenia! Rozumiesz, normalna rozmowa, ktoś mnie o coś banalnego pyta, a ja wyglądam, jakgdyby celował do mnie z pistoletu. W ogóle ta twarz się, hmmm, trzęsła wręcz...Mięśnie szalały...Chryste. To było straszne. Bardzo silne, intensywne doznanie. I mogło się to pojawic i zniknąc w ciagu sekundy. Jak wspomniałam-pomogły leki...

Jakie leki? Sama muszę brać coś na uspokojenie, bo zaczynam się coraz gorzej czuć!!!
Prawdę mówiąc moja mimika twarzy mówi jedno,a ja czuję co innego.Muszę to robić bo żyję wśród innych ludzi i MUSZĘ wydawać się w miarę normalny - tzn. tacy jak oni.Nie ma miejsca na słabości,ból,cierpienie o płaczu to nie mam odwagi wspomnieć.Muszę się uśmiechać choć czuję jak mnie rozdziera wewnątrz...
Muszę udawać że jest wszystko w porządku gdy NIC nie jest w porządku...
Mam się śmiać wtedy gdy wszyscy się śmieją ALE tak nie robię.
Dlatego często jestem odludkiem.
To krwawi we mnie kiedy jestem sam.Ale takie jest życie,nikt nie mówił że będzie łatwo.
Nikt też nie pytał mnie o zgodę na moje istnienie.
Ja mam z kolei tak, że z trudem mi przychodzi mieć naturalny wyraz twarzy. W stresujących sytuacjach chce mi się śmiać i wtedy albo się nerwowo uśmiecham/śmieję albo myślę sobie "nie śmiej się, nikt się nie śmieje więc zwrócisz na siebie uwagę uśmiechając się sama do siebie" i to oczywiście powoduje, że tym bardziej nie mogę opanować mojego śmiechu. I wtedy pewnie ten uśmiech/śmiech też nie jest do końca naturalny, jest taką zasłoną dymną a że w środku nie czuję radości, to na pewno to uśmiechanie się nie wygląda tak, jak się uśmiecham gdy czuję się radosna. I to jest moje przekleństwo, bo gdy robię coś wbrew sobie to mój organizm to czuje i chce z tym walczyć.

Np. ostatnio miałam tak, że z kimś rozmawiałam, staliśmy bardzo blisko siebie i ta osoba mnie namawiała, żebym powiedziała jej coś o czym ja nie chciałam mówić. I niby było miło, zabawnie ale ja w środku czułam się fatalnie z tym, że nie potrafię bronić swoich granic i że ta osoba nie chce przestać mnie namawiać. I wtedy byłam ciągle uśmiechnięta ale nagle poczułam jakby jakiś skurcz mięśni twarzy i praktycznie uśmiech sam zszedł mi z buzi, momentalnie zmienił mi się wyraz twarzy. To było okropne, tym bardziej, że mój rozmówca to zauważył i skomentował, że chyba się zdenerwowałam. A ja wiem, że zdenerwowana byłam przez cały czas rozmowy, ale dopiero w tamtym momencie mój organizm już nie wytrzymał udawania i po prostu dopasował mój wyraz twarzy do tego, co naprawdę czułam.

Mam też tak, że jak nie wyrażam mimiką żadnych emocji, jak np. czytam książkę lub po prostu siedzę i nic nie robię to wyglądam, jakbym była zła/smutna. Moje usta są naturalnie skierowane trochę w dół i do tego mam też "smutne oczy" i tych rzeczy nie mogę zmienić, ot taka moja uroda. Często jednak spotykałam się z komentarzami "uśmiechnij się", "co jesteś taka smutna" itp. Zawsze mnie to denerwowało ale też zaczęłam przez to uważać, że mój naturalny wyraz twarzy jest brzydki, że ja brzydko wyglądam jak się nie uśmiecham. Bałam się, że jak np. siedzę w autobusie i o czymś sobie myślę (mając ten naturalny wyraz twarzy, nie robiąc żadnych min) to ktoś spojrzy na mnie i pomyśli jaka to jestem brzydka. Stąd też to nerwowe uśmiechanie się sprawdza się u mnie w wielu sytuacjach, jednak od pewnego czasu próbuję to opanować i np. właśnie pozwalam sobie mieć "brzydki" wyraz twarzy, próbuję być bardziej ekspresyjna.
Odświeżam temat. Mi pomaga w takich sytuacjach żucie gumy.
Stron: 1 2 3 4