PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Paruresis
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Wiesz, z tą dziewczyną to jeszcze można sobie poradzić. Zawsze można jakąś muzykę dajmy na to - romantyczną włączyć (o ile Ci to pomoże).Ale tak czy siak lepiej jej powiedzieć o problemie. Wtedy będzie zdecydowanie łatwiej i nie będziesz się specjalnie bał na zapas tych problemów przynajmniej w jej obecności
Na mnie w takich sytuacjach działa tylko alkohol, zwłaszcza piwo ;]
witam wszystkich, zalozylem forum o paruresis. rozkrecmy je i wyleczmy sie z tego obledu

paruresis.phorum.pl/
Ja powiem szczerze mam ten problem gdzies z 7-8 lat... daje sobie rade z tym ta terapia na ktorej trzeba miec asystenta nic mi nie pomogla moja dziewczyna byla moja asystentka i odlalem sie normalnie przy niej a przy kims innym nie da rady

ja bym polecil aby kazdy z nas którzy mają tą chorobe zarejestrował się na paruresis.phorum.pl może wymyślimy jak zwalczyć tą przeklętą chorobe
Nierozsądnie moim zdaniem jest patrzeć na paruresis jako na osobną chorobę i próbować ją zwalczać jakimiś specjalnymi magicznymi metodami. To jest objaw lękowy, jakiś kompleks. U podstaw pewnie leży niskie poczucie własnej wartości. A pod tą niską samooceną kto wie. Nie można patrzeć tak płytko. Blokuje Ci się pęcherz nie dlatego, że coś w nim działa nie tak, tylko dlatego, że obawiasz się czyjejś oceny.
Sosen muszę przyznać Ci racje bo tak jest choć mi się wydaje że nie mam niskiej samooceny ale może tak być. Ale myślę że gdybyśmy wszyscy Ci którzy posiadamy ta chorobe zebrali się razem na jakims forum i porozmawiali otwarcie to może udało by się wynaleść jakies metody aby oddać mocz w ekstremalnych sytuacjach... a to na pewno dało by pewności siebie i może choroba z czasem by sama przeszła
Witam, mam 17 lat i borykam sie z tym samym problemem co Wy. Podziele sie z Wami moim doswiadczeniem. Poki co przebylem 2 terapie u psychologow, pierwsza przerwalem po przedyskutowaniu sprawy z matka, razem uznalismy ze ów psycholog jest zbyt slaba i sporo bierze za terapie ktora nie przynosila danych efektow. Nastepnie zglosilem sie z sprawa do urologa, poszedlem do niego zapominawsze kilku wczesniejszych badan ktore robilem, to byly: posiew moczu, badanie krwi, USG pecherza, ktore nic zreszta nie wykazaly i mu to oznajmilem. Urolog natomiast ogolnie byl na mnie w+:Ikony bluzgi kurka:, niewiedziec czemu(slabszy dzien?) sprawdzil mi pęto i powiedzial ze nie moze mi pomoc i odeslal do psychologa. Nastepnie zglosilem sie do innej psycholog, troche mniej brala za wizyte a przede wszystkim wydawala sie byc lepsza od poprzedniej. No ale niestety po 12 sesjach w ktore daly tyle co nic postanowilem skonczyc.
Chcialem jeszcze oznajmic ze jestem czlowiekiem otwartym i wylewnym. Znajomi lubia moje towarzystwo ponoc jestem dowcipny:Stan - Uśmiecha się: Musze rowniez dodac ze jestem czynnym kibicem pilkarskim jest to dla mnie ogromna przeszkoda, poniewaz nie moge przez to jezdzic na wyjazdy bo na meczach "u siebie" czyli w Warszawie nie mam z tym problemow:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Co ciekawe jeszcze 2 miechy temu bylem jak najlepszej drodze ku przezwyciezeniu tego problemu. Mianowicie byl wyjazd do Krakowa pociagiem(oczywiscie na wyjazd autokarem nie mialbym co liczyc) wiec postanowilem sprobowac i wszystko w drodze do Krk szlo idealnie, na miejscu pozwolilem sobie nawet na male piwo, i w miejscowym barze moglem sie wysikac bez problemow choc byl tam tlok. Gdy postanowilem jeszcze raz wejsc do tej samej toalety i nikogo w niej nie bylo. Podczas gdy ja ledwo wszedlem jak sie okazalo pozniej moj kolega czekal przy drzwiach(bo tam byla tylko jedna kabina) i wtedy nastapila blokada. Za jakies 3 minuty znow tam poszedlem i juz normalnie poszlo, nastepnie na stadionie i w drodze powrotnej pociagiem tez.
Za kilka dni byla impreza niedaleko mojego domu z ktorej nie musialem sie ewakuowac ani razu, bo gdy imprezuje, a najczesciej to jest niedaleko miejsca zamieszkania, musze uciekac ze 2 razy podczas spotkania.
Jeszcze warto zaznaczyc ze musze niestety czesto oddawac mocz i to jest juz chyba inne schorzenie, a gdy moge to nawet czesciej niz co godzine bo mysle glownie o tym, co ledwo wypelni mi sie pecherz uciekam. Nawet czesto bywa tak gdy czuje niezle parcie, wysikuje nie wiele. Robilem badania na to dokladnie u innego urologa ale narazie kuracja zostalo chwilowo przerwana.
Czasami mam rowniez tak ze nawet gdy nie moge w miejscu publicznym sie wysikac, te mysli i pecherz sie znacznie wypelni zachodza tak daleko ze czesto nie moge sie odlac w bardzo odludnionym miejscu, musze szybko uciekac do domu, wiele razy nawet nie moglem sobie ulzyc podczas lekcji gdy w toalecie i na korytarzach nie bylo nikogo.
Sugar ssij mi malego

tfu wielkiego
Również mam problem z oddawaniem moczu w miejscach publicznych. Może wydać się to głupie, ale mam też tak, że w ogóle boję sie powiedzieć komuś że musze iść do łazienki. Strasznie się tego wstydze. W ogóle nie tylko tego, ale różnych innych swoich potrzeb.
Na przykład gdy jest taka sytuacja, że jestem u kogoś znajomego i chce mi sie sikać, to nie wiem jak mam tej osobie o tym powiedzieć ? I nigdy nie mówię. Wole trzymać przez cały czas. Inna sprawa, że i tak nie udało by mi się pewnie skorzystać.
d*pa
i tu tez
Cóż za piękna nazwa. Nie wpadłbym na to, że chodzi o oddawanie moczu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Jeśli chodzi o mnie, to też należę do klubu. Czyli w bezpośredniej obecności innych nie dam rady. Ale jeżeli jestem sam, nawet w jakimś nowym miejscu, to jest ok. Dobre i to :Stan - Uśmiecha się:
Tego problemu nie mam tylko wtedy gdy jestem mocno pijany :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
The bleeding, nie świruj i nie obrażaj o_O

Ludzie, ja może zapodam parę faktów anatomiczno-fizjologicznych. Po pierwsze NIE WOLNO tak długo wstrzymywać sikania. Jeżeli macie z tym taki problem, jeżeli to jest nie do przeskoczenia, to jeździjcie do domu się wysikać, ale sikajcie, na miłość boską..! Najłagodniejsze, czym się może skończyć to zapalenie bakteryjne dróg moczowych. W cięższych przypadkach można dostać nawet zapalenia nerek (nie polecam).
Po drugie, tu apel do armpit: człowieku, nie pij tyle. Nie wolno tyle pić, dopóki nie jest się robotnikiem/kulturystą/sportowcem. Dopóki nie pocisz się jak świnka, nie możesz tyle pić. Odwodnienie Ci nie grozi w żadnym wypadku, natomiast na przewodnienie można umrzeć. Skończysz z obrzękiem mózgu, jak będziesz katował swoje ciało takimi ilościami płynów. Pogadaj o tym z lekarzem, jeżeli mi nie wierzysz.
Po trzecie z moich rozmów z ludźmi wynika, że znakomita większość ma problem z sikaniem, kiedy się spieszą lub stresują. U jednych to jest silniejsze (nie sikają poza kilkoma sprawdzonymi toaletami), u innych słabsze (po prostu nie mogą zacząć, kiedy ktoś coś do nich mówi albo słucha), ale generalnie te opory są w dużej mierze normalne :Stan - Uśmiecha się: Wszystko dlatego, że u nas panuje taka mentalność - wypróżnianie jest bebe fu, nienormalne, niemoralne i nie wiadomo co jeszcze. Dama nie sika :] Lol.

Ja tam nie zrobię siku, jak ktoś mi wisi nad głową albo jak się bardzo stresuję, bo już muszę wychodzić koniecznie. Ale generalnie to raczej daję radę. Na imprezach czy coś.. norma. Ze mną tylko jest inna sprawa, mam za sobą ciężką chorobę nerek i sikać po prostu muszę :]

Ludzie, sikanie to jest normalna sprawa :Stan - Uśmiecha się: A siki są czystsze od śliny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zastanawiam się czy jest ktoś z Radomia co cierpi na tą chorobę ?? Mam 18 lat i chętnie bym pogadał z taką osobą.
Może nie mam tego jakoś bardzo nasilonego, ale bywa.

Zaczęło się chyba od tego, że w szkole nie chodziłem do toalet (bo cóż to za toalety, gdzie się nawet zamknąć nie można - więc przerwy odpadają zupełnie, bo zawsze ktoś może zrobić jakiś głupi żart :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: a na lekcji to znowu trzeba było poprosić o pozwolenie wyjścia - co też jest żenujące, więc unikałem). Tak jakoś dawałem radę, że zwykle mi to nawet nie przeszkadzało, ale... moim drogom moczowym i owszem, zawsze mam pogorszone wyniki jak robię badania, jakieś infekcje itp.
W domu problemów nie mam nawet jak są goście, kiedy ja do kogoś idę, to tez niespecjalnie, ale w publicznych toaletach bywa niefajnie. Tylko u mnie to nie jest raczej stres, że ktoś mnie usłyszy, tylko, to co sobie pomyślą jak za długo będę w tej kabinie siedział (a im bardziej się stresuję tym dłużej siedzę - błędne koło). Nie wiem, chyba w damskich toaletach przynajmniej to jest lepsze, że z powodu większej ilości kabin, to przynajmniej jest jakaś większa rotacja. Bo w męskich np. 2 kabiny i sznureczek do nich :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Tak że masz świadomość, że tam za tobą parę osób stoi i chciałoby żebyś już skończył, co nie pomaga. Poza tym zawsze mi się wydaje, że jak wyjdę to usłyszę: "ej koleś, mogłeś się pospieszyć" itp. oczywiście zapewne nie usłyszę, no ale zawsze mam takie wrażenie (w innych sytuacjach też) że ktoś powie mi coś głupiego i wyśmiewającego. Także sikanie jeszcze jeszcze, ale "dwójeczka" to no way :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Witam podwójnie, także, że to mój pierszy post tutaj.
Odkryłem te fobie u siebie na studiach w toalecie gdy jakiś profesor zajmował kabinę obok- więc poleciało czyszczenie nosa prócz tego żadnej kropli. Zaczęło się- potem imprezy i wyjazdy- panie na lewo, panowie na prawo. Koszmar z początku. Zauważyłem w knajpach, że idąc się odlać z kimś znajomhym lać mogłem od razu, natomiast przy kimś obcym ni ch...

Wymyśliłem sobie odliczanie od 10 do 0 w myślach i serio pomagało wraz z czytaniem wszystkiego co było wokół nabazgrane czy też myślenie o tym kto tu i w jaki sposób instalował całą armaturę, heh. Sytuacja pogarszała się jeśli chodziło o pisuary- no nie mogłem, chyba że na siłę gdy było serio podbramkowo to zawsze coś uleciało. Apogeum mojego problemu sięgnęło podczas pewnego wyjazdu na woodstock autobusem, co jakiś czas panie na lewo, panowie na prawo, więc zacząłem znów palić, paliłem aż tłum wylał co miał potem atakowałem i... nic z tego. W busie kilka kolejek, browarów... kolejny postój z nadzieją na odblokowanie pęcherza gdyż ciśnienie rosło a wraz z nim coraz większa blokada.

Sytuację uratował pewnego postoju strumyk, który zagłuszał wszelkie odgłosy potrzeb i wtedy znalazłem antidotum na swój problem- wystarczyło mi powiercić butem w trawie i... jak ręką odjął! Przy okazji dodam, że w życiu nie miałem żadnych kompleksów, raczej indywidualista ze mnie w d... mający na to co ludzie powiedzą. Raz wybrałem się na koncert ze znajomymi na stadion, kilka browarów i pęchęrz upomniał się o swoje a że organizator dał ciała stawiając 6(!) toików pozostała ściana obok pod okiem ochrony i wówczas myślawszy, że problem z laniem pogrzebałem to stojąc i napierając na pęcherz ktoś obok spytał "jak leci" odp. "ch...o" dostałem odp. "spoko, też tak mam, to sie zdarza" przypomniał mi mojego szefa i jakoś poszło po paru minutach i skopconej fajce. Przy okazji nadażyła się okazja do przeanalizowania sytuacji, swojego szefa nie znoszę a gdy tylko pomyślę o pracy mam puls ok 180 z nerwów więc zacząłem wykorzystywać szefa podczas stresowego lania i... serio zaczęło pomagać! Szeryf był tylko punktem zapalnym, od razu zacząłem przywoływać z pamięci różne inne postaci i sytuacje, które pomagały zawładnąć na chwilę mym umysłem a przy okazji w duchu dziękując im z szyderczym uśmiechem.

Mając już pewien, bo kilkuletni bagaż doświadczeń z niemożnością spokojnego odlania się mogę powiedzieć, że nigdy nie wpadłbym na pomysł stopniowanego ekshibicjonizmu, problem leży w głowie i głowę należy zająć czymś innym by pofolgować swemu instynktowi pierwotnemu, które przytłumia nasze postępujące ucywilizowanie.
Gdy tylko nadaży się okazja- postój, impreza open-air to idę w zaparte między ludzi ze wspólną potrzebą i stosuję kilka odkrytych wcześniej metod:
- zapalam papierocha (niekoniecznie)
- nie skupianie się nad własną potrzebą
- jeśli już to jak kserksess, będę mieć przej... jeśli nie będzie nic z tego
- ocena otoczenia, liczenie od tyłu od 10 lub literowanie alfabetu od tyłu
- przeklinanie swojego szefa, przewoźnika, warunków obecnych... etc.
- rymowanie na temat powyższych (b. dobre efekty)
- gdy powyższe zawodzą zostaje puścić wodę z kranu, szelest papierem lub czymkolwiek symulując rozpakowywanie czegoś głusząc jednocześnie "sprawę" co pomaga; lub poprostu butem w trawie.

Ostatnio zauważyłem, że jest coraz lepiej, rzadko teraz wracam z 'pola walki' pokonanym, a jeśli już to po kilku minutach wracam w to samo miejsce (co ważne). Moja dziewczyna przyznała, że też czasem ten problem ją dotyka, pocieszam ją, że nigdy nie będzie musiała pod murkiem wśród znajomych martwić się o to, heh. Studiowałem psychologię z nudów przez rok więc myślę, że jestem w stanie sam sobie pomóc, jeśli jeszcze komuś przy okazji swym przydługim wywodem to będzie nieźle.
Witam:
Jest to mój pierwszy wpis na ta stronę. Widzę że są ludzie z tym problemem na świecie , z tym bardzo :Ikony bluzgi grzybek: problemem. Wzięło się to u mnie jakoś w szkole średniej, na wycieczce jakoś nie mogłem się odlać, wszyscy wyskoczyli z autobusu i im leciało a mi gdzieś się zablokowało, i tak to się zaczęło, wycieczka to był horror, zwiedzanie stolicy z pełnym pęcherzem, ale jakoś przeżyłem, choć co to za życie, teraz kończę szkołę średnią i wybieram się na studia z akademikiem i może być problem ze zwykłą niby banalną sprawą, w domu to leci bez problemu a w miejscu publicznym jakoś następuje blokada, na szczęście w szkole był kibel na jednym piętrze z wentylatorem który zagłuszał prawie wszystko i jakoś zagłuszał to co działo się w sąsiedniej kabinie(przynajmniej mi się tak wydawało) mi pomagało i jakoś dawałem rade a w innych gdzie była cisza to nie mogłem się skupić. Jeżeli chodzi o mnie to pomaga mi alkohol jak walnę kilka głębszych to nie ma problemu, ale to nie jest rozwiązanie, czuję się wtedy rozluźniony ale to bym musiał codziennie chodzić na bani i jak tu iść normalnie studiować. No wieszać się to jeszcze nie zamierzam, jak kolega wyżej ma myśli samobójcze, ale jest ciężko chociażby gdzieś pojechać np. na jakąś wycieczkę ze znajomymi, nie mówiąc o jakieś dziewczynie albo o pojechaniu do przyszłych teściów jak się odlać w ich kiblu gdzie będą obserwować wszystkie ruchy przyszłego zięcia. Totalna porażka.
Nie dawno dowiedziałem się, że to u mnie dziedziczne, bo mój dziadek ma tą sama przypadłość. A u was ma to ktoś w rodzinie? Mój dziadek ma już prawie 80 lat więc można z tym jakoś żyć i dożyć sędziwych lat, tylko że on prawie całe życie spędził w małym miasteczku w Bieszczadach, na samym uboczu, gdzie tuż za domem jest drewniany kibelek w którym go nigdy nie widziałem, choć zawsze przyjeżdżałem do dziadków na wakacje, zawsze chodził gdzieś w las który był tuż za domem, wszyscy wiedzieli w rodzince że ma problemy, pewnie to ta choroba, więc warto się przyznać, przynajmniej jest zrozumienie. Gorzej było jak trafił do szpitala, nie mógł chodzić tylko leżał, tam zaczął się dramat: chłopina nie pił żeby nie sikać, to się odwodnił i miał problem z oddawaniem kału miał kilkudniowy zastój. :Ikony bluzgi kurka: tak dbają o chorych że mieli to w dup*e że dziadek nie pije i się nie załatwia. Dopiero rodzinka zareagowała to dali mu tabletkę jakąś typu głupi Jaś i się rozluźnił. I jakoś wyszedł z tego szpitala i jeszcze żyje i ma się nawet dobrze choć miał przez miesiąc problemy z nerkami po tej przygodzie.
:Ikony bluzgi pierd: psychika. Liczyłem, że są na to jakieś lekarstwa miałem iść już do psychiatry ale z tego co czytam wasze wcześniejsze posty to widzę, że krucho. Nic trza jakoś brnąć z tym :Różne - Koopa:. Nieść ten krzyż przez życie, i pewnie nie będzie łatwo. A jeszcze taka sytuacja stoję w kiblu i nic nie leci a obok mnie też ktoś sika, i nagle słyszę tekst: Co nie leci? A ja do nie go że to młodzieńcza prostata to się od+:Ikony bluzgi pierd:ł: powiedział żebym się nie spieszył to jakoś się rozluźniłem i było lżej na pęcherzu. Pozdrawiam.
A ze mną to też chyba jakoś gorzej ostatnio :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Poszedłem do toalety w centrum handlowym, trochę potrwało, ale jak na moje oko to bez przesady, wychodzę a kolega do mnie: "no wreszcie jesteś" czy coś takiego... no teraz to już mnie na maxa zmotywował :Stan - Uśmiecha się - LOL: następnym razem nie wyjdę chyba z pół godziny jak sobie przypomnę, że ktoś czeka :Stan - Uśmiecha się - LOL:
chociaż to wcale nie jest śmieszne :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
blagam jesli ktos ma jakis kontakt z limeuszem, ktory pisal tu w 2 postach, ze z wielkim trudem ale pozbyl sie choroby niech da namiary, na gg nie odpowiada, moja choroba nabiera na sile tak, ze doswiadczam tego samego co on- mam juz nawet trudnosci bedac sam w domu i w spokoju, probuje sie leczyc u psychiatry/psychoterapeuty biore leki i urologiczne, antydepresanty i antylekowe ale narazie nie pomagaja chociaz biore je w ogromnych dawkach, jesli to sie zle skonczy, np zalozeniem cewnika to pierd...bycie inwalida i skocze z okna z pierwszego lepszego 'wiezowca'
No to i ja dorzucę swoje 3 grosze do tematu. Jak większośc tutaj ma ten sam problem. U mnie wygląda to tak, że za :Ikony bluzgi grzybek: się nie mogę skupić na tym co mam zrobić a moje mysli zostają jakby w innym miejscu niz powinny czyli skupienie na tym, że ktoś stoi gdzies nie daleko lub rozmawia itp. wtedy jest przejebane z tym na maksa. Trochę się juz nacierpiałem przez to :Różne - Koopa: zwłaszcza że lubię sobie wypic piwo i często bywało to w plenerze. Mi się chce a obok kumple i zawsze była lipa i musiałem jakos sie gdzies skitrać. Ogólnie raz jak byłem po alko to wyszło mi całkiem spontanicznie gadając w doatku z kumplem ale to jhakiś przypadek byl bo i tak na ogół nie idzie. Zjawisko jest dziwne dość a kumpel nazwał to "wstydliwy mocz" tyle, ze ja nie czuje żadnego wstydu ani strachu tylko nie moge się skupic i zawsze jest ten sam motyw. Moje myśli są gdzie indziej niz powinny.

A teraz dorzuce pare ciekawostek i jedną która na pewno mi pomaga nieco gdy jestem w domu czasem nawet jest to motyw przeważający w tym, ze mi sie udaje lub przyspieszający to. Robiłem to tylko w domu póki co więc nie wiem jak to działa gdzie indziej ale jakoś mi osobiście to pomaga trochę i jest to zauważalne.

Więc wygląda to tak że pierw zauważyłem, że jakby pomogło mi gdy zdjąłem z siebie koszulkę i poczułem się jakby luźniej i czasem mi to juz pomaga ale gdy nie moge się skupic to zdejmuje z siebie wszystko i wtedy jakoś dziwnie dzieje sie tak że mi to ułatwia zadanie, najczęściej właśnie to pomaga i juz robie to praktycznie notorycznie gdy nie idzie to zaczynam od zdjęcia koszulki i potem stopniowo dalej az mi się udaje. Dziwny schemat ale jakoś mi to zauważalnie pomaga. Coś jakby przyspiesza to próbę dojścia do celu czy jakoś rozluźnia.

Drugi motyw natomiast to jest taki, ze np. chodzi sobie pralka i czasem jej hałas pomaga i wydaje mi się, że telefon z puszczona na maksa muza tez lekko w tym pomaga. Po prostu odcina mnie od świata zewnętrznego. Ale nie jest to jakoś potwierdzone natomiast zdejmowanie ubrania w jakis sposób pomaga mi zawsze skupic się bardziej nie wiem czemu tak jest. To apropo robienia tego w domu. Na świeżym powietrzu musi byc to poprostu miejsce zwane idealnym jednym jedynym miejscem i tylko w nim mi się udaje w innym nie da rady. I najczęściej jest to miejsce przykitrane gdzieś, którego musze poszukac z dala od np. rozmawiających kolegów bo wtedy myskle tylko o tym, ze oni tam stoją a nie o tym co powinienem robić.

Myślę,że jak każdy bedzie dorzucał jakieś swoje dziwne spostrzeżenia to dnia pewnego uda nam się dojść do pewnych wnioksów. Bede wracał do tematu bo w+:Ikony bluzgi kurka: mnie ten schemat na maksa już od iluś tam lat minimum 6 a może więcej! W dziewciństwie nie pamiętam żebym miał takie problemy. Dobrze by było tez jakby ktos opisal jakies swoje rzeczy które mu jakoś pomagaja i np. spróbował tego co ja napisałem i opisał czy to cos mu pomaga.

Do the bleeding:
Życie nie kończy się na sikaniu więc nie wiem czemu przez takie :Różne - Koopa: na które musi być sposób chcesz robic takie głupoty. To jest :Różne - Koopa: które trzeba rozwalić a nie pozwolić jemu by zrobiło to z tobą. I jestem pewien ze da się z tym coś zrobić. Grunt to się nie poddawać choc nie jest łatwo. Trzeba walczyć i wygrac z tym :Różne - Koopa: a potem przedstawic rozwiązanie innym. Musi być sposób.

Sam nie wiem gdzie szukac tyle że wiem że to zależy od psychiki i tego, ze nie moge się skupic na rzeczy właściwej tylko wybiegam gdzies poza i skupiam się na tym co mi przeszkadza. To siedzi gdzieś w psychice i tam trzeba zapewne szukać. Lub właśnie coś co rozluźnia w jakis sposób jak u mnie z tym rozbieraniem się i wtedy jakoś jakby popuszczam.

Nie dajmy sie :Różne - Koopa:.
też częściowo mam ten prb. - może nie tak zintensyfikowany, ale jednak spontaniczne sikanie odpada :Stan - Uśmiecha się: już w młodości jak jeździłam na kolonie i był przystanek autokaru w trasie zdałam sobie sprawę, że jest jakaś lipa. Później na obozie w jarcu - podobnie. to samo jak byłam w domu mojego chłopaka - toaleta nie jest połączona z łazienką, więc nie mogłam puścić sobie wody z kranu, a to mi pomaga. dodatkowo presja czasu spięła mnie na maxa. mimo wszystko spróbujcie z tą wodą. jak nie ma wody, to wyobrażam sobie strumyk, albo wodospad :Stan - Uśmiecha się: dziwnie to brzmi, ale działa.
Pojęcia nie mam skąd ta blokada? przecież to zwykła czynność fizjologiczna, nie czuję się ani zażenowana, ani zawstydzona, więc nie wiem dlaczego tak się dzieje.
Wiecie, że japończycy mają ten problem masowo? na non-stopie patentują kible wygrywające jakieś hiciory, które tłumią ewentualne odgłosy i wtedy czują się bardziej intymnie :Stan - Uśmiecha się: ale tej metody nie sprawdziłam...
Jezuu. Nigdy bym sie nie spodziewala, ze tyle osob to ma.. Mam 17 lat i problem zaczal sie wraz ze zmiana szkoly.. Jest to uciazliwe. Rzadko kiedy udaje mi sie zalatwic w szkolnej toalecie. Mam o tyle ulatwienie, ze jest tam suszarka ktora bardzo glosno chodzi, gdy jest tlok to daje rade, lecz na ogol musze wychodzic na lekcjach. I bron Boze, zeby ktos byl.. Jesli jest jedna-dwie osoby to nawet nie probuje.. Kolezanki sie dziwia jak mozna tak dlugo siedziec w toalecie na zwykle "siku", ale po prostu nie moge.. wszystko mi sie blokuje. Staram sie przetlumaczyc sobie, ze to przeciez normalne i ze kazdy tu po to przychodzi, ale nie moge. Strasznie sie boje ze bedzie mnie slychac. Przestalam przez to jezdzic na np wycieczki szkolne, poniewaz przystanki sa na ogol tam gdzie jedna kabina.. Podziwiam ludzi ktorzy mowia ze moga wstrzymywac po 12h.. Mnie jest trudno wytrzymac godzine. Przestalam nawet odwiedzac mojego chlopaka, poniewaz ma toalete obok swojego pokoju, a mnie to meczy.. U mnie w domu oczywiscie nie ma problemu pod warunkiem, ze nikogo nie ma w poblizu. Tragedia :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Widzę, że odkopię kolejny wątek ;]

Z moim paruresis to było jakoś dziwnie. Raz w teatrze jak miałem 6 lat, to kolega mnie poganiał i nie mogłem się załatwić. Potem jakoś nie miałem większych problemów, aż do 5 klasy podstawówki, kiedy... eee... ktoś mnie podglądał z sąsiedniej kabiny. W gimnazjum jeździłem na wycieczki, nawet kilkudniowe i wszystko było ok, ale problem zaczął się pojawiać w domu. Nie mogłem się załatwić, kiedy ktoś siedział w łazience obok. W liceum to już coraz gorzej.

Powiedziałem kumplom o chorobie 4 lata temu, ale że byłem w depresji to nie chciało mi się z tym nic robić. Teraz już zacząłem z tym naprawdę walczyć, zrobiłem sobie takie bodajże 3 "sesje" u kolegi w domu. Wiem, że powinienem stawiać czoła coraz trudniejszym sytuacjom, ale boję się, że jak zrobię za duży krok, to to pójdzie na marne. Jutro kumpel chce mnie wyciągnąć do akademika na jakąś popijawo-imprezę, czy coś, w ramach kolejnej "sesji". Ja szczerze mówiąc nie wiem, czy psychicznie zdołam tam wytrzymać. To jest duże ryzyko, a ja nie należę (oczywiście, że nie należę) do ludzi, którzy dobrze znoszą porażkę.

Chciałbym Was prosić o radę. Powiedzmy, że kiedy jestem u kumpla to trudność załatwienia się na skali 0-10 to jakoś 3-4, a to co miałbym jutro zrobić to sięga 9-tki. Proszę, wyobraźcie sobie, cokolwiek to jest, podobnie działającą na Was sytuację i czy zaryzykowalibyście.

Tak jak mówię - to jest chyba dla mnie za duży krok. Wiem, że kiedyś będę musiał go wykonać, ale teraz to chyba za wcześnie. Ja sobie chciałem tę terapię przenieść od znajomych do pobliskich barów (w razie czego mógłbym po prostu dać nogę do domu), gdzie siedziałbym w zasadzie nadal ze znajomymi, ale byłoby trochę innych osób, które mnie nie obchodzą, a ja i to co robię w toalecie ich nie obchodzi. Takie wyjście na imprezę, gdzie narzucony jest obowiązek poznania, czy przynajmniej podania ręki każdemu nadaje dodatkowy stres (że mnie oceniają czy coś) i dlatego nie chcę tam jutro iść. Bardzo interesuje mnie opinia innych na taki problem.
Ja nigdy nie miałem tego problemu. Nawet teraz kiedy moja fobia ma największe rozmiary mógłbym spokojnie przy innych facetach się do pisuaru odlać. Może dlatego, że mój sprzęt jest ponad przeciętny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jaka wysoka SAMOocena! :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja tam sadzę, ze innii faceci nie zerkają i tak katem oka na czyjś sprzęt... A może czegoś nie wiem?
Stron: 1 2 3 4 5