PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jesteście nierozgarnięci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Z tym, że w przypadku fobików dochodzą jeszcze sytuacje wywołane lękiem. Bo jak człowiek jest spięty i siedzi jak na szpilkach albo martwi się czymś, to to sprzyja nierozgarnięciu właśnie. Szczególnie w sytuacjach społecznych.
Tylko czy stan taki możemy nazwać nierozgarnięciem?...to wrażenie nierozgarnięcia. Lęk, stres powodują, że człowiek zapomina, zachowuje się irracjonalnie, ale tylko na chwilę. Nierozgarnięciem nazwałabym stałą cechę organizmu, brak umiejętności wglądu w daną sytuację i oceny z persektywy czasu swej postawy.
ja powiedziałam dno i takie chalo było a tu słowo nierozgarnięci i jakoś jest dobrze. Bo w wszystkim jest odrobina prawdy nie?
Przede wszystkim w naszej sytuacji ciężko nas oceniać według kryteriów "normalnych" ludzi. Ale oczywiście użycie tego słowa jest w pewnym stopniu uprawnione.
Emma napisał(a):Tylko czy stan taki możemy nazwać nierozgarnięciem?
W sumie to zależy od definicji nierozgarnięcia.

Emma napisał(a):...to wrażenie nierozgarnięcia.
Zostaw nam coś do roboty... jak zadajesz pytanie i zaraz na nie odpowiadasz to jest trochę nudno.

Emma napisał(a):Lęk, stres powodują, że człowiek zapomina, zachowuje się irracjonalnie, ale tylko na chwilę.
A ten, którego nazwałabyś prawdziwym nierozgarniętym, zachowuje się tak bez przerwy? Wiadomo, że sytuacje nierozgarnięcia zdarzają się od czasu do czasu, kwestia jest tylko w tym, czy mieści się to w normie, czy ponad nią wybiega.

Emma napisał(a):Nierozgarnięciem nazwałabym stałą cechę organizmu, brak umiejętności wglądu w daną sytuację i oceny z persektywy czasu swej postawy.
Dla mnie ta definicja jest z kosmosu... że niby człowiek nierozgarnięty nie potrafi z perspektywy czasu stwierdzić, że taki jest? "Brak umiejętności wglądu w daną sytuację" to sformułowanie mętne i niejednoznaczne...

A jeszcze na koniec pytanie personalne, jeśli można. Czy Ty, Emmo, masz fobię społeczną? Bo w prawie każdej swojej wypowiedzi próbujesz budować wokół siebie wizerunek... psychologa/profesora/specjalisty/kogoś, posiadającego ostateczne zdanie. Jednocześnie brak w nich wątków odnoszących się do twoich własnych problemów...
Przypominasz mi kogoś.
Emma napisał:
Tylko czy stan taki możemy nazwać nierozgarnięciem?
W sumie to zależy od definicji nierozgarnięcia.
Emma napisał:
...to wrażenie nierozgarnięcia.
Zostaw nam coś do roboty... jak zadajesz pytanie i zaraz na nie odpowiadasz to jest trochę nudno.
Emma napisał:
Lęk, stres powodują, że człowiek zapomina, zachowuje się irracjonalnie, ale tylko na chwilę.
A ten, którego nazwałabyś prawdziwym nierozgarniętym, zachowuje się tak bez przerwy? Wiadomo, że sytuacje nierozgarnięcia zdarzają się od czasu do czasu, kwestia jest tylko w tym, czy mieści się to w normie, czy ponad nią wybiega.
Emma napisał:
Nierozgarnięciem nazwałabym stałą cechę organizmu, brak umiejętności wglądu w daną sytuację i oceny z persektywy czasu swej postawy.
Dla mnie ta definicja jest z kosmosu... że niby człowiek nierozgarnięty nie potrafi z perspektywy czasu stwierdzić, że taki jest? "Brak umiejętności wglądu w daną sytuację" to sformułowanie mętne i niejednoznaczne...

A jeszcze na koniec pytanie personalne, jeśli można. Czy Ty, Emmo, masz fobię społeczną? Bo w prawie każdej swojej wypowiedzi próbujesz budować wokół siebie wizerunek... psychologa/profesora/specjalisty/kogoś, posiadającego ostateczne zdanie

Definicję nierozgarnięcia podaje nam Słownik Języka Polskiego PWN. Człowiek nierozgarnięty to pozbawiony bystrości umysłu.
Z definicji odczytuję to jako cechę stałą. Czy wolno nam więc uznać: fobik=nierozgarnięty? Sądzę, że to niezwykle krzywdzące, ponieważ często są to ludzie obdarzeni niezwykłą bystrością umysłu.
Jeśli ktokolwiek z forumowiczów odniósł wrażenie, że moje posty mają charakter pedagogiczno-psychologicznych pewników to przepraszam. Prezentuję tylko swoje subiektywne poglądy. Wypowiedzi mają charakter anonimowy, więc nie widzę konieczności ujawniania swego zawodu.
nfn
a kto na tym świecie ejst normalny?
Zdecydowanie jestem. Poza tym nie potrafię samodzielnie myśleć i uwaga mi ucieka w każdej sytuacji. Niestety niesie to za sobą fatalne skutki, raz zostałem przez to wylany z pracy, bo "nie ogarniałem" co się dzieje.
a mi się to już coraz rzadziej zdarza, taki brak zajarzenia od razu, kiedyś to miałam na maksa, ale to było przede wszystkim powodowane lękiem...a teraz mimo, że lęk jest nadal to bardziej kontaktuje niż dawniej :Stan - Niezadowolony - W szoku: dziwne :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Jestem nierozgarnięty. Ale nie uważam tego za wadę :Stan - Uśmiecha się:
Raz przylazłem w 2 różnych butach do szkoły... zorientowałem się dopiero w połowie zajęć... to były dopiero jaja...
Nieprzyjaciel napisał(a):Jestem nierozgarnięty. Ale nie uważam tego za wadę :Stan - Uśmiecha się:

jak to robisz? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jest po prostu tak nierozgarnięty, że tego nie zauważa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ech, też chciałbym myśleć, ze to kiedyś było ze mna w tym względzie gorzej. Ale nie jestem tego taki pewien, może jest ciagle tak samo? Tez nie potrafie szybko odnajdywać sie w dynamicznie zmeiniajacej sie sytuaacji, podejmować decyzji, sprawnie działać - zwłaszcza, gdy chodzi o okolicnzości nowe, mniej znane/nieznane zupełnie...
Jes... tfu! Byłem zakompleksionym pesymistą. Widziałem tylko czarne scenariusze. Teraz staram się być bardziej życzliwym dla siebie. Trudno jestem nierozgarnięty i już. Nie przejmuje się tym - to jest nawet śmieszne. Wczoraj robiłem kolacje. Wyjmuje danie z piekarnika i trzymając przez ścierkę sprawdzam czy upieczone. Bach! Wszystko leży na podłodze w kuchni. Można by sie załamać, bo zamiast jedzenia masz sprzątanie. Ale można też pomyśleć - no znowu mi się to przytrafia! :Stan - Uśmiecha się:
Przestanie być zabawne, jak nie będziesz ogarniał w robocie.
Być może masz rację ale nie martwmy się na zaś.
Ja z kolei nie umiem słuchać poleceń... Najlepiej uczę się metodą prób i błędów, kiedyś mama chciała nauczyć mnie gotować (jak byłam młoda), ale nic absolutnie nie wchodziło mi do głowy! Wszystko leciało z rąk, kotlety się przypaliły i tyle było mojego gotowania. Za to któregoś dnia sama z siebie spróbowałam zrobić ciasto, bez świadków i wyszło :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
W ogóle, długie i skomplikowane instrukcje przekazywane mi USTNIE to prawdziwy dramat, nic nie rozumiem, nie nadążam i wszystko zaraz zapominam. Instrukcje napisane są dużo lepsze :Stan - Uśmiecha się:
tifa napisał(a):Ja z kolei nie umiem słuchać poleceń...

Też to mam. Zwłaszcza, gdy poleceń jest dużo naraz, a pomiędzy nimi wplecione są nic nie znaczące zdania. Często muszę się upewniać czy dobrze zrozumiałem, co z pewnością wygląda dziwnie.

Czytałem gdzieś kiedyś (pewnie na odpowiednim forum) że to cecha autystyczna... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Polecam wam zrobić badanie EEG, też mam takie dolegliwości i okazało się, że problem leży głębiej. Ale nie będę razie nic pisał, bo sam nie znam dokładnie szczegółów.
Parę lat temu robiłem EEG i nic nie wykazało. Swoją drogą nie wiem jakim cudem nie musiałem za bardzo na doktorku zlecenia badania wymuszać (byłem na NFZ). Chyba mnie polubił.
tifa napisał(a):W ogóle, długie i skomplikowane instrukcje przekazywane mi USTNIE to prawdziwy dramat, nic nie rozumiem, nie nadążam i wszystko zaraz zapominam. Instrukcje napisane są dużo lepsze :Stan - Uśmiecha się:

Heh, mam identycznie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Czasami ktoś mi tłumaczy jakaś prostą rzecz, a ja sie zastanawiam o co mu chodzi i gapie się jak idiota. Trzeba przyznać że nie pomaga to w znalezieniu pracy :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Dobre jest w tym momencie przytakiwanie, jakby się wszystko rozumiało, by za chwilę znaleźć się w sytuacji, gdzie kompletnie nie ma się pojęcia w co ręce włożyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Częste doświadczenia na zajęciach na pracowni elektro..coś tam.
Hmm, ja po prostu kiwam głową, ewentualnie proszę o powtórzenie. Jeśli i drugi raz nie załapię, staram się wtedy to zrobić po swojemu - jak wyżej pisałam, wtedy idzie mi chyba najlepiej.
A jeśli robię to źle, dokładnie na odwrót... cóż, zdarza się, przynajmniej próbowałam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ale jeśli mam możliwość, robię notatki. Gdziekolwiek. Na dłoni, serwetce, w komórce...

Swoją drogą, viller, ja bardzo jestem ciekawa gdzie mógłby problem leżeć :Stan - Uśmiecha się:
No ja też tak mam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Najwyraźniej to fobiczna cecha kiedy ktoś się skupia na mówiącym a nie na tym co mówi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stron: 1 2 3 4 5