PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jesteście nierozgarnięci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
To ja tak miałem na wigili klasowej.Ziomek mówi do mnie żebym podniósł peta bo leżał pod moim krzesełkiem i wyrzucił.A ja go wziołem i położyłem na stole tuż obok jedzenia. :-)
Jestem nierozgarnięty.
xgfhgf
Ze mną to dopiero są cyrki, jestem tak nieogarnięty, nierozgarnięty, że szkoda gadać. Ile miałem sytuacji, że ktoś do mnie mówił, a ja to zapominałem po 5 minutach, pamiętam jak kilka razy mama mówiła mi co mam kupić. dobra, posłuchałem jej a za chwile gdzieś odleciałem, gdy wyszedłem z domu starałem sie przypomnieć co mówiła. d*pa. musiałem się wracać.
W autobusie często jestem zamyślony, wiec oczywiscie na jakiś zakrętach ląduje na kolanach u jakiś dziwnych ludzi, ostatnio wpadłem na jakiegoś gościa, który do mnie z łokciami startował oO raz nawet miałem tak, że słuchałem muzyki, zupełnie nie kontaktowałem, autobus skręcił, a ja zanim się obejrzałem leżałem gdzieś po środku. ludzie mieli wtedy niezły ubaw, w sumie ja też, ale nie zmienia to faktu, że czułem się jak ofiara. Aha, no i jeszcze wsiadłem do nie tego autobusu, bodajże z 4 razy, wylądowałem gdzieś w jakieś wiosce, taa
często też jak rozmawiam z kimś to oczywiscie stres, tysiąc myśli na sekunde i kompletnie nie wiem o co chodzi, gadam wtedy jakieś głupoty, często tak mam. była sytuacja - sklep, robiłem zakupy, wszystko ładnie, zapłaciłem i wyszedłem, mh, szkoda tylko, że bez zakupów. Raz miałem tak, że musiałem wylać zupe do kibelka, zamyśliłem się i wylałem ją do wanny. albo gdy gdzieś wychodze i ide w zupełnie inną strone i dopiero gdy wróce do rzeczwistości zdaje sobie z tego sprawe, np. tydzien temu poszedłem wyrzucić śmieci, nie wiem jakim cudem skręciłem do sklepu (sklep po domem) i po prostu wszedłem tam z tymi śmieciami. W szkole też nie jest fajne, często siedze na lekcjach, a gdy nauczycielka się o coś spyta ja podosze głowe i głupio sie patrze 'ale o co chodzi?'
Tego oczywiscie wszystkiego jest więęcej, wszystko to przez stres, przez to, że jestem nienaturalny, staram się zrobić coś najlepiej nie myśląc wgl o tym, za dużo myśle, dołuje się, przekształcam, analizuje, no i zbyt często odwiedzam swój świat, a wtedy trudno wrócić mi do rzeczywistości.
CHOLERA JASNA, trzeba coś z tym zrobić.
gfgnfg
Ja też to mam, w stresie (czyli praktycznie zawsze gdy jestem wśród ludzi) nie potrafię się skoncentrować, nie mogę nic sobie przypomnieć i często nie rozumiem o co chodzi. Najgorzej jak mnie coś zaskoczy, nie potrafię zareagować od razu i po chwili zaczynam myśleć jakie to straszne że nic nie mówię i to dziwnie wygląda i wszyscy na mnie patrzą i nie wiadomo co myślą i powinienem coś zrobić ale nie mam pojęcia co itd.... okropność.
Nie wiem czy jestem, niektórzy mówią, że jestem, ale to oni tak myślą.
Oj tam nierozgarnięci. Poprzednie posty bardzo mnie rozbawiły, zwłaszcza, że sama często bywam bohaterką sytuacji podobnych do tych opisanych. Po takich zdarzeniach zazwyczaj czuję się ułomnie i rozmyślam o nich przez resztę dnia i na tym się nie kończy, bo ja trudno zapominam poczucie upokorzenia. Największym wyzwaniem jest dla mnie praca, jakakolwiek, w której jest dużo ludzi. W takich warunkach mam problemy nawet z głupim przywitaniem się, bo nie wiem do kogo mówić dzień dobry a do kogo cześć. Nie potrafię porządnie wykonywać powierzonej pracy, jeśli ktoś patrzy mi na ręce. Innych także takie coś krępuje, jednak tego po sobie nie pokazują. Mi natomiast zaczynają pocić się i drżeć ręce, palce są nieposłuszne, trafiam np. w dwa klawisze na klawiaturze zamiast w jeden itd. itd.
Jak praca, to oczywiście i rozmowy kwalifikacyjne. Potrafię się nie denerwować do prawie samego spotkania, jednak gdy tylko zobaczę osobę przeprowadzającą rozmowę, łapie mnie coś takiego dziwnego, że tracę kontrolę nad tym co mówią moje usta oraz ciało :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Z takich codziennych sytuacji, kiedyś byłam z koleżanką w markecie. Na taśmie przy kasie wyłożyłam swoje rzeczy i jakiś facet bardzo blisko nich położył swoje mleko. Moje oczy doskonale widziały moment, w którym kasjerka wbijała je do mojego rachunku, jednak moje myśli błądziły w zupełnie innym miejscu i byłam gotowa za nie zapłacić. I nawet nie zorientowałabym się, gdyby nie moja koleżanka. Strasznie było mi wtedy głupio :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dokładniej, czułam się jak frajerzyna. Tym bardziej, że przy tej samej koleżance jakoś częściej niż przy innych zdarzały mi się różne gafy (gdybym nie starała się ich nie popełniać pewnie bym ich wcale nie popełniła). Czasami czułam się przy niej jak zagubione dziecko we mgle i uważałam, że ona nie mogła myśleć o mnie inaczej. Jednak ta sama osoba zaskoczyła mnie kiedyś w bardzo miły sposób. Jakoś tak wyszło, że zaczęłyśmy rozmawiać o naszej paczce znajomych i wtedy koleżanka nieoczekiwanie powiedziała mi, że tak naprawdę z całej paczki zawsze to ja jestem najbliżej prawdy. Czasami spieraliśmy się o różne rzeczy i zdarzało się, że czułam się niedostatecznie wysłuchana, zauważona. Jednak jak widać, ludzie oceniają nas inaczej, niż my oceniamy samych siebie. Przez stres być może i popełniamy więcej gaf, jednak w żadnym stopniu nie uwłaszcza to naszej mądrości i inteligencji. No, może trochę tej emocjonalnej, jednak każdy ma jakiś defekt :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Tak, niestety przez moje nierozgarnięcie pewnie niejdna osoba wzięła mnie za totalnego tępaka. Moja matma kuleje, nie lubię porządku w każdym tego słowa znaczeniu. A ta dziedzina tego wymaga. Nieraz wyszłam na spacer z psem bez psa( trzymajać w ręku smycz), wyrzucić banana do śmietnika, a wrócić ze skórką czy schować nowo zakupione rajstopy do piekarnika. Gubię się we włąsnym mieście( a jest małe), brakuje mi zmysłu przestrzennego. Wole iść podwójna drogą , która dobrze znam niz skrótem. Czasem nie zabieram produktów ze sklepowej lady.

Eh, strasznie niepraktyczna jestem.
Mi też się zdarzają podobne historie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Największy problem u mnie to przyzwyczajenia. Np. jeśli włączam komputer, to prawie zawsze włączam Internet. A potem jak przyjdzie taki moment, że chcę włączyć komputer, ale mam coś na dysku, to i tak automatycznie włączam Intenet. Jak idę do kuchni i szukam np. chleba, który leży w spiżarni, to zawsze w pierwszej kolejności zaglądam do lodówki (bo tam zaglądam najczęściej). A jak jakaś rzecz zmieni swoje miejsce to zdarza się, że i przez pół roku szukam ją w starym miejscu....

.... i tak ciągle. Żebym ja wiedział jak się pozbywać tych głupich nawyków :Stan - Uśmiecha się:
....
Jestem bardzo rozgarnięty :Memy - Cool Doge:
chudy2001 napisał(a):a ja mam typowo gejowski odruch. gdzie nie widze lustro to sie przeglądam i ukladam wlosy, zeby lepiej wygladac :Stan - Uśmiecha się - LOL:

pomyliles gejostwo z pedalstwem albo metroseksualizmem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

a tak w ogole to nie widze niczego zlego w poprawianiu sobie wlosow, chociaz jesli robisz to za kazdym razem kiedy przegladasz sie w lustrze, to moze jednak cos jest nie tak :-)
fngnf
Ja tak o sobie nie myślę, po prostu stres powoduje że w pewnych sytuacjach reaguje się w ten a nie inny sposób. Inni mogą postrzegać to jako nierozgarnięcie. Ale w końcu nie wybiera się, żeby mieć FS.

U mnie to nasila się w pracy, a było ich już pare. Na początku jest jeszcze spoko, bo trochę ciekawią mnie nowe osoby, jest wiele o co pytać (więc i rozmowa łatwiej idzie), i takie tam. Ale po jakimś czasie już nie wiem o czym rozmawiać, te osoby mnie nudzą, nie mogę skupić się na ich rozmowach. I tak już sama odeszłam z kilku prac. Może FS nie był bezpośrednią przyczyną mojego odejścia (i w związku z tym moje złe samopoczucie z tamtymi ludźmi), ale na pewno się do tego przyczyniło.

Już po prostu widziałam, jak te osoby przestają czuć do mnie sympatię, a potem czują niechęć i odrazę. Nie wiem, może tak nie było, ale ja takie miałam wrażenie. I koniec końców czasem okazało się na finiszu, że te osoby miały jakieś wąty do mnie. Pewnie myślały że zadzieram nosa, bo się nie odzywam do nich.
Również mam problemy z koncentracją, głównie jak z kimś rozmawiam. Nieraz nie kumam co osoba do mnie mówi, myślami jestem w swoim świecie. Mam też tak, że jak na siłe staram się skupić to robie się jakby głuchy i kompletnie nie rozumiem słów! Przypomniała mi się nawet taka historia: Kiedyś pracowałem w firmie informatycznej jako operator bazy danych, wchodzi szef do pokoju i coś do mnie mówi a ja zestresowany w ogóle nic nie rozumiem.. Za każdym razem odpowiadałem: aha, tak rozumiem! :Stan - Uśmiecha się: i na końcu tego monologu padło jakieś pytanie! Odpowiadam: Słucham?? :Stan - Uśmiecha się: Szef powtórzył a ja nadal ciemny! Już mi się gorąco zrobiło, zaczynam się pocić.. Po tej niezręcznej ciszy szef powiedział, że jak się namyślę to żebym dał mu odpowiedź :Stan - Uśmiecha się: oczywiście nigdy jej nie uzyskał, ale na moje szczęście sprawa rozeszła się po kościach. Tych przykładów mogę podać więcej ale już nie będę się rozpisywać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
O, też tak mam, że przytakuję, gdy czegoś nie rozumiem. Tzn. miałam tak, bo staram się tego oduczyć. Z czasem tak się do tego przyzwyczaiłam, że nawet gdy się nie bałam zapytać o co chodzi to i tak przytakiwałam a potem po dłuższym czasie musiałam robić z siebie głupka i szukać tej osoby, żeby spytać się jeszcze raz, co miała na myśli. :Stan - Uśmiecha się:
nfgn
Kaszamanna-miałem tak samo. No i im bardziej się skupiałem, żeby załapać każde słowo tym gorzej to wychodziło. Ale pocieszę Cię, że jest to tylko i wyłącznie objaw nerwicy, jak się ją wyleczy, to przechodzi. Pozdrawiam.
greengentleman napisał(a):Raz miałem tak, że musiałem wylać zupe do kibelka, zamyśliłem się i wylałem ją do wanny.
"ALE URWAŁ!"
greengentleman napisał(a):...tydzien temu poszedłem wyrzucić śmieci, nie wiem jakim cudem skręciłem do sklepu (sklep po domem) i po prostu wszedłem tam z tymi śmieciami.
"ALE TO BYŁO DOBRE!" :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Zdarza się tak gdy jesteśmy zamyśleni. Ja często jestem zamyślony i takie rzeczy też mi się przytrafiają. Aby nie być posądzonym, że się nabijam z innych opowiem swoją historyjkę. Kiedyś kupiłem w sklepie płyn do prania. Rachunek wyrzuciłem. Potem wlazłem do innego sklepu z tym płynem w reklamówce. W drugim sklepie przypomniałem sobie o płynie który kupiłem wcześniej, gdy zobaczyłem na półce, że maja taki sam. Ze strachu, żeby nie zwracać na siebie uwagi, skasowałem ten płyn przy kasie. Zapłaciłem za ten sam płyn dwa razy. Ech, niestety bycie skrajnym introwertykiem nie rozpieszcza i wali po kieszeni.
No niestety z tym płynem chyba innej opcji nie było, zrobiłeś dobrze, choć wiadomo, że pieniądze po ulicy nie chodzą. Widziałem raz taką sytuację i pani kasjerka się nie dała przekonać, ale to chyba logiczne.
Dzisiaj byłam najpierw w jednej Biedronce, daleko od domu i kupiłam parę rzeczy, potem weszłam do drugiej, żeby kupić jeszcze oranżadę i nie myślałam, że kasjerka będzie chciała oglądać zawartość moich siatek. Gdy zobaczyła m.in. biedronkowy cukier już była pewna, że wszystko z reklamówki ukradłam, ale na szczęście miałam paragon. Trochę głupio wyszło, bo za mną stali ludzie w kolejce, ale dopiero by było, jakbym nie zabrała tego paragonu... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja kiedyś zdjowszy skarpetki z zamiarem wrzucenia ich do kosza na pranie to nie wiem czemu ale otworzyłem klape z kibla i tam je wrzuciłem. Na szczęście nie spuściłem ich bo w pore się opamietałem xD

Miałem jeszcze taki przypadek, że ojciec mnie kiedyś podrzucił pod sklep i czekał na mnie. Ja wychodząc ze sklepu otworzyłem drzwi od innego samochodu i juz chciałem tam wsiadać ale szybko sie kaplem ze cos mi tu nie gra. Szybko zamknalem drzwi i szybkim krokiem juz skierowalem sie do prawidlowego auta. Mina tamtego kierowcy musiala byc bezcenna xD
a dzisiaj zjadłem jogurt, łyżeczke wrzucilem do zlewu a puste opakowanie zamiast wrzucic do kosza to wlozylem do lodowki hahah, skapnalem sie jak zamykałem ją :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Nierozgarnięty czy raczej będący myślami gdzie indziej?
Czy sądzicie, że ci , którzy nie sa fobikami nie robią takich numerów: wsiadają nie do tego pociągu, szukają jedzenia w szafce z butami, która stoi tuż obok lodówki, wchodzą do pokoju i nie wiedzą czego szukali, zapominają po co weszli do sklepu...mamy na to żartobliwe określenie: skleroza nie boli, wymaga tylko czasu. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Są ludzie, którzy mają podzielną uwagę (kobiety większą) i robią kilka rzeczy na raz, inni muszą po kolei..czy powinniśmy ich klasyfikować?
Czy musimy być wszyscy tacy sami? Niedawno uczestniczyłam w spotkaniu podczas którego znajomi opowiadali o takich sytuacjach ze sobą w roli głównej. Co chwilę wybuchały salwy śmiechu, bo niektóre historie były przekomiczne. Nikogo nie posądzono o nierozgarnięcie. Wiele osób ma podręczną "pamięć" w komórce, notesie, kalendarzu. Jest jednak prawdą i to, że łatwiej zapamiętujemy to co jest dla nas ważne niż sprawy nieistotne. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Stron: 1 2 3 4 5