PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wigilia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Powoli zaczynam nienawidzić świąt... Są dla mnie... niczym, tak naprawdę, oprócz tego, że fajnie, bo jest parę dni wolnych od szkoły, a teraz studiów. No, parę razy dostałam poza tym coś fajnego od starszego brata. I kiedyś lubiłam ubierać choinkę. I jeszcze kiedyś ze starszym bratem wieczorami/nocami w święta robiliśmy sobie sesje grania w gry strategiczne. Nigdy nie byłam mocno wierząca, a teraz to już w ogóle, nie chcę mieć z wiarą katolicką zbyt wiele wspólnego (oczywiście, nic nie mam do ludzi, którzy się z nią identyfikują, tylko osobiście tego nie czuję ani też nie odpowiada moim poglądom). Nie było u mnie nigdy za bardzo świątecznej atmosfery. Za to, odkąd pamiętam, praktycznie zawsze w święta lub przed świętami była jakaś awantura, stres, moja mama nie lubiła świąt, nie chciała i nie lubiła gotować, mimo, że nie robiliśmy 12 potraw ani nikogo nie zapraszaliśmy. A jak mój brat się ożenił, to już w ogóle kiepsko, bo to bratowa chce jakoś nas zmobilizować do obchodzenia świąt "bardziej". I w tym roku np. nas zaprosili jej rodzice do siebie, i jest w domu w związku z tym napięta atmosfera, bo nikt tak naprawdę nie chce tam jechać, ale głupio odmówić, ale nie wypada, ale mojemu bratu będzie przykro, że jego rodzina taka dzika, ale może bratowa jeszcze kiedyś wypomni. I jeszcze się przeziębiliśmy. I rodzice są starsi i mają problemy ze zdrowiem, a ja mam problemy z kontaktami z ludźmi, i tak w ogóle to wolałabym nawet już chyba dostać coś gratisowego do zrobienia na studia, mimo że ostatnio zarwałam przez nie 2 noce z rzędu i się rozchorowałam, niż stresować się tymi prezentami, jedzeniem, kłótniami, życzeniami, spotkaniem z jakimiś kilkunastoma osobami z rodziny bratowej i albo obcałowywaniem ich, albo jeszcze bardziej niezręcznym tłumaczeniem, że chora jestem, uprawianiem z nimi small talku, udawaniem katoliczki itp. A najbardziej chyba udawaniem, że jest okej.

Szary

Z kazdym rokiem coraz mniej czuję klimat świąt. W tym prawie w ogóle. Tyle rzeczy mnie przytłacza, że chyba nawet nie umiałbym się tym cieszyć. Wigilia przyniesie ze sobą spotkanie ze znienawidzonym wujostwem, ktire zawsze zadaje pogrążajace pytania. To rusza. Nie mając za grosz pewności siebie, można się załamać. Jeżeli nic takiego nie nastąpi, to będzie świąteczny cud.
(22 Gru 2017, Pią 23:05)Szary napisał(a): [ -> ]Wigilia przyniesie ze sobą spotkanie ze znienawidzonym wujostwem, ktire zawsze zadaje pogrążajace pytania. To rusza.  Jeżeli nic takiego nie nastąpi, to będzie świąteczny cud.

Pewnie.
"Masz dziewczynę?Czemu nie?Na pewno masz ale nie chcesz powiedzieć.No pochwal się babci dziadkowi cioci wujkowi.Jak ci idzie?Masz pracę?Dobrze płatną?Nie?A czemu nie?Jak tam znajomi?Czemu się nie uśmiechasz?Czemu się świetnie nie bawisz - są święta.Jak na studiach?Co studiujesz?Jest po tym praca?"
I tego typu wesołe zestawy dla każdej grupy wiekowej, które zamieniają wigilię i inne takie w chwile które nie są ''szczęśliwe'' tylko które są koszmarem po którym zdrowieje się przez cały rok aż do następnej wigilii...
A te pytania dla osób o niskiej samoocenie i wierze w siebie są jak stwierdzenie ''zobacz jaki jesteś beznadziejny".Oczywiście to wszystko jest w dobrej wierze,ale to nie zmienia faktu że to zwyczajnie boli.
Dla mnie swego czasu ta wieczerza była horrorem. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Miałam taką kochaną ciocie,która nawet podczas łamania się opłatkiem potrafiła powiedzieć  coś tak złośliwego w moim kierunku  (z  "troski" of course) że miałam ochotę wyjść,a przez reszte wieczoru siedziałam smutna. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jest nauczycielką :Stan - Uśmiecha się: ,więc nawet w domu potrafiła pouczać...zapominając chyba,że nie jest w szkole,a ja nie jestem jej uczennicą. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Przestałam zatem przychodzić na wigilie. Na szczęście zrozumiała co jest tego przyczyną  i teraz odwiedza nas tylko w pierwszy dzień świąt. Uff.

Szary

No właśnie nie są w dobrej wierze. Ciotka z wujem za wszelką cenę chcą udowodnić swoją wyższość nad moimi rodzicami i tymi pytaniami dążą do
dowartościowania się moim kosztem.
Do mnie przyjechali goście bałaganiarze. Do tej dojdzie kolejna czwórka na wigilię. Nie chciałem żadnych prezentów i to wydarzenie będzie ponad moje siły. Wiem, że to wszystko dla ich dzieciaków. Nic tu po mnie. Najchętniej bym wyszedł z domu na czas wigilii.
Ja wręcz nie lubię, jeśli ktoś mi daje jakiś prezent, nie mam zachcianek na żadne prezenty i ogólnie nie preferuję zwyczaju prezentów.
Stron: 1 2 3 4 5 6