PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wigilia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Nie znoszę rytualnego dzielenia się opłatkiem i składania sobie życzeń. Powodów jest wiele, mam ich świadomość i nie będę ich wymieniał. Czekam na ten rytuał jak na szpilkach zawsze. Dlatego wolę Wielkanoc.
Swieta spedze z mezem, synem, rodzicami, bratem i jego rodzina. W sumie osiem osob. Widzimy sie wszyscy razem bardzo rzadko, wiec nie moge sie doczekac. Z wiekiem zmienilo sie moje podejscie do wielu spraw, wiec i na takie spotkania inaczej patrze. Nie przejmuje sie juz drobnymi nieporozumieniami, czy klotniami, staram sie zauwazac to co najprzyjemniejsze, bo od tego sa chyba swieta. Poza tym, nie po to jade kilkaset kilometrow, zeby po pierwszej sprzeczce wracac do domu :-D. Na pewno bedzie to mila odskocznia od tego, co na co dzien zaprzata moja glowe. Zeby uniknac przedswiatecznego biegania za prezentami, kupilam juz wszystko kilka miesiecy wczesniej, teraz tylko musze spakowac torby i moge jechac.
Na szczęście nie mam problemów z Wigilią, bo zwyczajnie jej nie obchodzę.
Piszesz o tym w połowie stycznia - na pierwszy rzut oka widać, że nie masz z tym problemów. :Stan - Uśmiecha się:

Gość

Dołączył: 16 Sty 2012. faktycznie, trochę mniej cynizmu
Co za różnica? Już dawno po Wigilii, obecnie chyba nikt, dla kogo ten dzień nie jest niczym szczególnym nie zaprząta sobie nim głowy. Ale może masz rację i Frojd ze mnie tak samo dobry jak narciarz alpejski - i w sumie to nawet dobrze, że przypomniałaś mi, że lepiej
Cytat:trochę mniej cynizmu
bo sam sobie ostatnio nie mogę tego wmówić. Tak już mam. :<
Wigilia to chyba jeden z najsmutniejszych dni w roku...
Kiedyś, gdy byłam mała, bardzo ją lubiłam. Prezenty, jedzenie, kolędy, choinka... Nawet nie zauważałam tego, że oni się wcale z prezentów jakoś nie cieszyli. Ot, były. Jakby nie było, to najwyżej kilka wyrzutów, ale też niekoniecznie. Potem nie wiem, chyba przyszła dorosła świadomość, albo po prostu dałam się wciągnąć w to malkontenctwo :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Tośka napisał(a):Zażenowanie ojca podczas składania życzeń jest śmieszne, a matka patrzy na mnie z wyrzutem i łamiąc opłatek przemawia w tak sprytny sposób, żeby wzbudzić we mnie poczucie winy i wytknąć mi moje wady.
O tak, jakbyś mi to z ust wyjęła. Wiem, że to wredne, ale i ja zaczęłam w ten sposób składać "życzenia"... Jeśli zależy jej tylko na pojechaniu mi, to po co ja mam się starać? Któregoś roku przy łamaniu się opłatkiem, co poprzedziła godzinę wcześniej awantura, powiedziałam wprost, że nie chcę życzeń i niech mi już chociaż nie życzy żebym była lepsza, tylko niech sama się zmieni i wesołych świąt. Zatkało ją i chyba trochę dotarło, bo była potem dla mnie milsza. Ale ja miałam już wigilię popsutą :Stan - Uśmiecha się:

Wiecie, czego ja na wigilii nie znoszę? Gdy rodzinka zachwyca się moją kuzynką, która już skończyła studia i wyszła za mąż, czy kuzynem studiującym zaocznie i pracującym. I nikt, zupełnie nikt nic sobie z tego nie robi, że ja to wszystko słyszę i też jakieś tam sukcesy mam. Po co sprawić, by ktoś czuł się dobrze i szczęśliwy z własną rodziną...
Święta są okropne.
Ja na każdym spotkaniu rodzinnym czuję się jak pokraka, najlepiej, jak babcia faceta mówi o dziewczynach "a ta to piękna", "ta jak modelka". A tu jej wnusio karakana wybrał :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Stresuję się. Dziś kolacja z wujkami i kuzynami, jutro obiad u drugich wujków i kuzynów, pojutrze obiad u rodziny chłopaka (będzie ktoś nieznajomy + ostatnio "nie poznałam" jego taty w sklepie). Na szczęście wybieranie prezentów przeszło płynnie. Narzekania jak zwykle masa, wczoraj upiekłam cztery ciasta i dostało mi się tylko za bałagan, który właśnie ogarniałam.

U mnie życzenia są ogólne. Niestety rodzina chłopaka składa mi indywidualne :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
u mnie w tym roku kameralnie, ino ja mama i bruntek :Stan - Niezadowolony - Smuci się: przy życzeniach pewnie bedzie wycie...masakra :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A ja idę w tym roku z pewnymi nadziejami... :Stan - Uśmiecha się:
Tosia, ja Ciebie rozumiem, mój ojciec też jest pod wpływem w każde święto. Tyle że on się robi wulgarny i agresywny wtedy, ogólnie nieprzyjemny często, więc siedząc z nim przy jednym stole jest także ciężko bo to się w ogóle nie łączy. Kiedyś wychodził rano w wigilię wracał na kolację nietrzeźwy. każdy miał już humor zważony, bo to takie święto rodzinne, a tu każdy swoje robi, nie umiemy się zgrać, każdy smutny albo zdenerwowany. Właśnie w takie dni kiedy wszyscy jesteśmy z musu razem to najbardziej widać. Na co dzień ktoś jest głównie poza domem, kogoś w ogóle nie ma i tak to leci. Ogólnie to nie zdarzyło mi się chyba przeżyć naprawdę miłych świąt, więc też nie jestem rozczarowana, mam zawsze tylko nadzieję, że szybko miną i wszystko wróci do normy :Stan - Uśmiecha się - LOL:
U mnie z roku na rok wigilia coraz bardziej niczym się nie różni od zwykłego dnia, co mi specjalnie nie przeszkadza, bo dla mnie to dzień jak każdy, tak samo jutro.
Nie było nawet opłatków i tym podobnych, nie mówilem nawet życzeń. Sam z rodzicami, nikt nie przychodzi, nikt nie przyjeżdza, święty spokój. Dzisiaj kupiłem przez neta prezenty dla rodziców, przyjdą w styczniu.
Szczerze to w głębi nie znoszę tych wszystkich świąt, nie czuje kompletnie tego, calej tej "rodzinności", obdarowania prezentami, składania życzeń i całym tym zewnętrznym przedstawieniem.
Dla mnie święto to coś wewnętrznego, ostatnia rzecz jaką wtedy potrzebuje jest rodzina, jedzenie,prezenty i tym podobne. Jedyna rzecz, której wtedy pragnę jest absolutna samotność. Skupienie się tak bardzo na tych zewnętrznch rzeczach tylko mi przypomina o tym, że brakuje w tym wszystkim najwazniejszego.

Wesołego całego roku i wszystkiego dobrego przez cały rok. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ech, zjadłem makowiec i zadowolony wracam do komputera, a tu taka smętna atmosfera... U mnie swieta to też żadna rewelacja z romantycznej komedii... ale jakoś mijają w miarę gładko. Choć gdzieś w wątku o marzeniach pisałem, jakich bym pragnął :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Ale jednak ojca alkoholika to nikomu nie zazdroszczę (:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Mój na szczęście miał po pijaku wypadek i przestał tankować zanim na dobre zacząłem to pamiętać. Z dalszego okresu - choć nie ze świat - to kojarzę raczej awantury i karczemne kłótnie matki i ojca...

Ale święta zawsze wspominałem miło. Teraz, we dwójkę, tzn sam z matka - wiadomo, fety nie ma. Ale i grobowej atmosfery jak u was. Jak ojciec zył i babka, to więcej było tej nerwowości, choć bez przesady...
Współczuję wam pretensji w święta, bo to dni, które się spędza w domu i praktycznie nie da się od takiej sytuacji uciec.
U mnie jest odwrotnie - zawsze wychodziłam na święta, więc nawet jeśli w domu były wyzwiska, to na ten krótki czas wchodziłam do innego, magicznego świata, gdzie ludzie byli serdeczni, a my udawaliśmy szczęśliwą rodzinę i przez kilka godzin nie było nawet jednego słowa do "wypipkania".

Z drugiej strony przykro mi, gdy myślę, że małe są szanse, że stworzę taką normalną rodzinę, z mężem, dziećmi...
U mnie było bardzo miło, przyjechała do nas babcia i spędziliśmy wigilię tylko we czwórkę. Można było jechać na wielką wystawną wigilię na 30 osób do rodziny, ale po co skoro tak było o wiele przyjemniej.
Przetrwałam tylko dzięki kotom w zasadzie, jak się zaczynały pretensje to wychodziłam pod byle pretekstem pogłaskać drapichrusty (ze względu na choinkę nie mają aktualnie wstępu do salonu), mruczenie to najbardziej kojąca rzecz na świecie. :Stan - Uśmiecha się:
A ja wam powiem, że o ile w ostatnich latach miałem dość pesymistyczne podejście do świąt, to tym razem podszedłem do nich optymistycznie - i powiem wam, że to przyniosło efekty :Stan - Uśmiecha się: Co prawda popsuło się po wyjściu części rodziny na ich drugą Wigilię i poleciało kilka nieprzyjemnych żartów, niemniej jednak... W dodatku po raz pierwszy zjadłem wszystkie potrawy wigilijnej, choć nie ukrywam, że od pewnego momentu zatkany nos zabijał smak wszystkich potraw - choć może to i dobrze, bo dzięki temu pierogi z kapustą były całkiem znośne :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
To, do czego mógłbym się przyczepić, to fakt, że poganiano mnie ze składaniem życzeń - a przecież wartościowe życzenia (zazwyczaj) nie mogą być powiedziane w pięć sekund. Ja od kilku lat staram się życzyć z rozwagą, zastanawiając się, jakie są potrzeby mojego partnera (lub mojej partnerki) przy dzieleniu się opłatkiem - to dla mnie jeden z ważniejszych momentów podczas świąt. Smuci też refleksja, że, generalnie, to, z czego mogliśmy być dumni w rodzinie od strony mamy, czyli nasze silne kontakty, zaczyna się poluzowywać.
Ostateczny bilans jest jednak pozytywny, najlepszy w ciągu ostatnich kilku lat. Nie zmienia to faktu, że wciąż chciałbym spróbować, jak to jest spędzić święta poza krajem urodzenia... Hmm, może na Wielkanoc? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
U mnie Wigilia i okres przed świąteczny wyjątkowo sympatyczny !
Rodzice nie byli tak nerwowi jak zawsze bywało to przed świętami .
Na wigilii było bardzo wesoło mimo ,że w tym roku zabrakło 1 stałego bywalca.
W sumie jak tak patrze po waszych doświadczeniach to u mnie raczej Wigilie zawsze były udane.
No u mnie mama niestety w średnim nastroju. Nie radzi sobie z pewnymi sprawami.
Cieszę się, że ja mam jakąś wiedzę psychologiczną i łatwiej mogę zrozumieć pewne mechanizmy :Stan - Uśmiecha się:
Wigilię uważam za udaną, ogólnie lubię ten czas. Nie jest idealnie, jest stres, nerwówka związana z przygotowaniami, czasem ktoś rzuci jakąś denerwującą uwagę. Ale całościowo Święta są przyjemne, jest karp, smaczna wieczerza, kolędy w telewizji. Fajny czas :Stan - Uśmiecha się:

Wigilię spędziłam z rodzicami, babcią, bratem i jego żoną. Potem jak zwykle chciałam iść na pasterkę i jak zwykle odłożyłam to na przysżły rok :Husky - Podekscytowany: Jutro odwiedzamy babcię i dalszą rodzinę, spotkanie dość liczne, nigdy za takimi spotkaniami nie przepadałam, ale z okazji Świąt można rodzinę odwiedzić.

Marzą mi się Święta z jeszcze większą ilością tradycyjnych zwyczajów, sianko pod obrusem, dodatkowe nakrycie, własnoręcznie zrobione ozdoby. Może kiedyś...

anikk napisał(a):Z drugiej strony przykro mi, gdy myślę, że małe są szanse, że stworzę taką normalną rodzinę, z mężem, dziećmi...
Szansę chyba masz, partner już jest, więc sprawa w połowie załatwiona :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
U mnie nie było rodzinnie ... Ale nie mam siły nawet o tym pisać :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
U mnie Wigilia nie była taka zła, częściowo dlatego że było mniej ludzi niż w tamtym roku no i wywinęłam się od czytania :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt059 .

Niestety od dzielenia się opłatkiem nie mogłam uciec ale jakoś dałam radę. Najważniejsze że było moje ulubione ciasto, czyli metrowiec ^_^
Joanna95 napisał(a):Najważniejsze że było moje ulubione ciasto, czyli metrowiec ^_^

Pyyyszota! :-D
Dzis byłem u rodziny. Wspominani już dwaj asertywni, wygadani i ekstrawertyczni kuzyni, żona i dzieci jednego, oczywiście wuj, ciotka... Zwykle nie czuje się tam za grosz pewnie i swobodnie, oni wszyscy są tacy... ale dzisiaj, na miarę swoich miernych możliwości, i tak byłem bardziej "wygadany" niż zazwyczaj. Tzn. i tak było niewiele lepiej niż zwykle, ale to zawsze coś.. chyba :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wigilie z okresu dzieciństwa pamiętam jako bardzo radosne i rodzinne...jednak dzisiaj wiem, że ta atmosfera była tak naprawdę udawana na ten jeden dzien. Przy jednym stole siadali ludzie, który na co dzień nie odzywali sie do siebie, ale nie chcieli chyba psuć "magii świąt" najmlodszym. Jednak 7 lat temu przeżyłam najgorsza Wigilię w życiu, moj ojciec sie upil, krzyki, awantura, no ale w koncu usiedlismy razem do stolu. Nic nie jadlam, nie pomyslalam nawet o prezentach tylko ucieklam do pokoju i całą reszte wieczoru przeplakalam razem z siostrą.
Teraz juz nie mieszkam z ojcem, wiec swieta sa spokojne, lecz z roku na rok wydają się coraz mniej świąteczne. Spedzamy je w trojke(ja, mama i jej partner) i jest tak troche dziwnie pusto...Boże Narodzenie to jedyny okres kiedy toleruje wieksza grupe ludzi w moim otoczeniu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Siostra nie mogła w tym roku przyjechać, a cala reszta, nawet dziadkowie maja nas gdzies.
I w ogole to sie poplakalam słuchąc kolęd :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Stron: 1 2 3 4 5 6